Panie Tarantulo

Panie Tarantulo

Otóż znowu się uśmiałam jak norka, bo przeczytałam to:

Z początkiem lat 70-tych udalem się do filharmonii na koncert Krzysztofa Pendereckiego. Postanowiłem po wyjściu, że tak będę sie starał pokierowac swoim zyciem, aby po raz drugi takiego doświadczenia już nie powtórzyć.

Nadal się zaśmiewam ponieważ przypomniał mi Pan moje doświadczenie sprzed lat, kiedy to wybrałam się na koncert z cyklu Warszawska Jesień Muzyczna.

Nie był to wtedy Penderecki lecz Górecki, o ile pamięć mnie nie myli. To sobie poszłam dumnie i usiadłam. Nawet zaczęłam słuchać jak orkiestra się stroi przed wykonaniem dzieła.

Potem zaczęło mnie dziwić, że to strojenie tyle czasu trwa…

Wracając jednak.

Może być tak, że prowadzący programy i zaproszeni goście przestali zwracać uwagę na te światełka, które zapalają się przy wejściu na wizję.

Może oni w ogóle nie wiedzą, że do kogoś mówią?

Może wydaje im się, że to jest próba przed ?

Pozdrawiam Pana ześmiana nieprzytomnie.


Muzykolog roku By: analityk (15 komentarzy) 22 grudzień, 2008 - 09:49