Musiałem, Pani Aniu,

Musiałem, Pani Aniu,

na Węgry na dni parę. Kiedys to było ho,ho, a dzisiaj to się coponiektórzy nawet takich podróży wstydzić mogą.

A czy oni niewyraźnie te przecinki wstawiają to nie ośmielę się powiedzieć. Bo ich nawet nie byłem w stanie zlokalizować. Tych przecinków.

Najciekawsze (i niestety najbardziej zabawne, ale dla nich) było to, że oni sie nawet starali mówić bardzo wyraźnie, wolno i głośno, jak się o coś pytałem na ulicy. Tyle że po węgiersku. Widać ci starsi, co to się mową Franza Jozefa poslugiwali, już w zapomnienie poszli. A angielskich zaborców jeszcze nie mieli na tyle długo, by się ich mowy – niechętnie co prawda – ale nauczyć.

Miłego dnia życzę. No i oczywiście dobrego samopoczucia


DJ er - obsesion - reaktywacja By: manna (16 komentarzy) 3 październik, 2008 - 10:50