Docencie

Docencie

Nie zrozumieliśmy się.

Ja jestem przeciw długiemu łykendowi w maju, który tak Ci dopiekł.
Ja w ogóle jestem przeciw długim łykendom.

Ale za świętami. Takimi do świętowania (sacrum – trudne słowo), a nie do zwykłego nic nierobienia. A, bardzo przepraszam, zupełnie moich potrzeb nie spełniają nowe świeckie tradycje w rodzaju dnia bez samochodu.

Po co mi to? Uważam, że wspólne świętowanie (nie wspólne lenistwo) jest pożyteczne społecznie. Uzasadnienie zajmie co najmniej osobna notkę, nie chce mi się teraz go rozwijać.

Last, but not least, poczuwam się do chrześcijaństwa.

Toteż cieszę się, że znaczny odsetek (Dziennik twierdzi, że większosć) moich rodaków myśli podobnie jak ja. To znaczy: chcą czcić Objawienie Pańskie, a jednocześnie nie zależy im na długiej majówce — chcą kasaty pierwszomaja.

O tym piszę.

Więc sprowadzanie sprawy do niechęci do pracy jest nieuprawnione.
Tak samo nietrafne, jak gdybym jakiemuś socjaliście na jego projekty burknął: sam sobie dotuj biedotę, jak Ci na nich zależy. Boć przecie socjalizmu z dobroczynnością mylić nie należy. Nie o to, nie o to.


Niech się święci pierwszy maja! By: odys (19 komentarzy) 22 wrzesień, 2008 - 06:09