Panie Maxie,

Panie Maxie,

uzupełniałem sobie dzisiaj garderobę (akurat nie bokserki, bo poza jedną parą odeslaną do Chin pocztą lotniczą resztę bielizny mam z Tunezji i Wietnamu(sic!)).

W sklepie z bardzo markową odzieżą, jakaś Pani szukała kurtki wiosennej. Nawet nie przymierzała, tylko oglądała etykietki i sarkała: Wszystko chińskie, wszystko chińskie….

Myślę, że to już jest sukces. Uświadomienie ludziom, że są przytłoczeni przez produkty chińskie. Niezależnie od marek.

Ja jestem na to uczulony od pewnego czasu. Moja mikrofalówka jest niemiecka i zrobiona w Niemczech. Mój zegarek fiński. Telefon koreański, choć składany na Tajwanie. Pewnie trochę chińszczyzny się przemknęło, ale musiało się przemykać. Z wyjątkiem herbaty, bo nie zamierzam się wygłupiać. Herbata rzadko rośnie w demokracji.

Myślę, że już samo zwracanie uwagi na te etykietki jest dobre.

Fajnie by było, gdyby było też skuteczne ekonomicznie.

PS Kupiłem amerykańskie dżinsy uszyte w Turcji i angielskie buty z Wietnamu.


Nie wysłałem koszulki By: leski (18 komentarzy) 29 marzec, 2008 - 18:55