Grzesiu

Grzesiu

W kontekscie wyżej przytoczonego wiersza, śpieszę wyjaśnić, że gdyby w tej całej płciowej burzy medialnej chodziło jedynie o nienawiść, pogardę czy o tolerancję (w starym dobrym znaczeniu tego słowa), to ja byłbym za.

Rzecz w tym, że tu chodzi o równouprawnienie. I to nie o równość wzgledem prawa cywilnego czy karnego. Też jestem za. Ale o wszech-równość. O uznanie, że zmiana płci jest równie oczywistym zabiegiem, co operacja plastyczna krzywego nosa. O stwierdzenie, że homoseksualny związek jest rodziną równie dobrze co małżeństwo, a skoro natura nie obdarza gejów potomstwem — trzeba im dać możliwość adopcji.
Że to wszystko jest normalne.

W świetle takich poglądów, warunkowanie dziecka w pierwszych rozmowach jest już wykroczeniem, nie?
Bo, zwróć uwagę, LGBT już są deprecjonowane: w rozmowie z dzieckiem nie wchodziłem w zawiłości homoseksualizmu, transwestytów… Czyli córka dowiedziała się najpierw, jak jest normalnie, a później, z wiekiem, dowie się o wyjątkach od reguły. Ale będą to dla niej wyjątki.

O tym, że powyższe spekulacje nie są przekombinowane, wiem, bo czytałem w licznych wypowiedziach filozofki Środy choćby. Że słuszny i postępowy kierunek w edukacji dziecka jest inny, świadczy choćby ten komiks.
http://www.joemonster.org/art/8558/Jak-zrobic-dziecku-papke-z-mozgu—Mo...

Moje pytanie nie jest więc do końca czystą złośliwością.


Trudne pytania. Wersja beta By: odys (12 komentarzy) 26 styczeń, 2008 - 20:32