Wtrącę się...

Wtrącę się...

Pisanie Grzesiowe o Oskarze bardzo mi się spodobało, ale nie mogę tego jeszcze powiedzieć o całym “Bębenku”. Tak, jak kiedyś Grześ po raz enty zatrzymałam się gdzieś-tam i dalej przebrnąć nie mogę.
Takie moje “podchodzenie” nie dotyczy zresztą tylko tego jednego tytułu. U mnie zwykle tak bywa, że zaczynam czytać, coś mi nie pasuje albo i nastroju nie mam, odkładam, zaczynam coś innego, znowu odkładam, wracam, znowu zaczynam, kończę lub znowu odkładam. To, takie moje czytanie “na raty” w zasadzie dotyczy pozycji tzw. “ważnych”, dla mnie. Ale to się zwykle okazuje w “praniu zasadniczym”. Może po prostu do takiego Słowa potrzebuję dojrzeć, dorosnąć... Pierdoły zwykle czytam jednym tchem i … więcej do nich nie wracam.

Jeszcze słówko do pana Szeryfa. Wie Pan, nigdy mi nie przyszło do głowy posługiwać się w wyborze lektury opiniami profesjonalistów. Jeszcze nigdy nie kupiłam i nie przeczytałam książki tylko dlatego, że polecał ją “zawodowiec”. Tak samo mam z filmami, itp. Wie Pan dlaczego? To nieładnie ale odpowiem pytaniem. Dlaczego żaden Twórca do tej pory w podtytule swojego Dzieła nie zaznaczył “tylko dla profesjonalistów”?


Opowieść o Oskarze-bębniście a raczej Oskarowym świecie By: tecumseh (25 komentarzy) 23 grudzień, 2007 - 00:41