Trzy zdania za biliony dolarów

Słowa Alana Greenspana, byłego szefa amerykańskiego FED, wywołały nie tylko w świecie finansjery mały szok. Piszę “mały”, bo przy wielkim kryzysie, który już można nazwać śmiało ogólnoświatowym kryzysem ekonomicznym – słowa jednego człowieka to tylko mały kamyczek.

- Byłem w błędzie zakładając, że poczucie własnego interesu organizacji, zwłaszcza banków i innych, sprawi, że same będą najlepiej potrafiły chronić interesy swoich akcjonariuszy – powiedział guru finansowy – Myliliśmy się w bardzo wielu przypadkach. Do dziś nie mogę zrozumieć, co się stało – dodał następnie.

Słowa te zostały wypowiedziane na Kapitolu, na posiedzeniu specjalnej komisji Izby Reprezentantów.
I ja Greenspanowi wierzę… i jednocześnie nie.

Proszę zwrócić uwagę – posiedzenie komisji federalnej dotyczy szefa ciała federalnego, jakie ma stać na czele systemu nadzoru i kontroli finansów całego państwa, z przemożnym, wpływem na całe finanse światowe, a działania szefa FED nie mogły być nie skorelowane z działalnością nadzorczą amerykańskiej Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) oraz Departamentem Skarbu…
Zachodzi więc proste pytanie – czy rozmawiamy o finansach i kryzysie państwa liberalnego, czy może jednak o tym, jak państwo, poprzez swoje instytucje, przez wiele lat oddziaływało na Wall Street?

Alan Greenspan może udawać, że nie zdawał sobie sprawy, z tego co się dzieje. Lub inaczej – jego ponad dwudziestoletnia działalność tak go znieczuliła na to, co rynek komunikuje, że nie był wstanie przyznać się, że jego polityka kreowania pieniądza, poprzez niskie stopy procentowe, kiedyś musi się skończyć.

Prawda jest dość brutalna – to najpierw amerykańskie instytucje rządowe uruchomiły procedury umożliwiające kreowanie taniego kredytu, który następnie stał się podstawą do tworzenia mechanizmów tak zwanych instrumentów pochodnych, a potem nie potrafiły dokonać następnej regulacji – czyli ograniczenia przepływu pustych wartości finansowych, wynikających z ich mnożenia, pomiędzy bankami i innymi instytucjami finansowymi całego Świata. Problem nie polega więc na tym, że to wolny rynek finansów się nie obronił, lecz na tym, że zabrakło na nim realnych instrumentów samokontroli. To z kolei jest winą instytucji prawa i nadzoru finansowego, które przez wiele lat dawały złudną gwarancję, że zawsze mogą takie mechanizmy uruchomić. Rezultatem jest deficyt budżetu USA, na poziomie ponad 11,3 biliona USD, oraz to, że amerykańskie papiery dłużne są w Chinach…

Problem nie leży oczywiście tylko po stronie Greenspana, ani nawet po stronie instytucji nadzoru rządu amerykańskiego. Problem polega na tym, że instytucje finansowe, instytucje globalne, uwierzyły, że ich sztuczne instrumenty i aktywa, oderwane od realnego pieniądza i faktycznych aktywów finansowych są bezpieczne – i że są realne.
Podstawowym powodem kryzysu jest to, że kredyty były następnie zaliczane do aktywów banków – i stawały się podstawą do tworzenia ryzykownych papierów wartościowych i instrumentów pochodnych, tak zwanych derywatów. Były one następnie wprowadzane do obrotu, banki nimi obracały między sobą, a do tego wychodziły one poza ich oficjalny system księgowy. Są to tak naprawdę puste pieniądze, które do tego były sztucznie podtrzymywane przez agencje ratingowe, które nadawały im sztucznie wysokie noty. Warto wspomnieć, że firmy ratingowe są to narzędzia komisji papierów wartościowych Stanów Zjednoczonych, czyli SEC.
Banki przestały operować realnymi pieniędzmi i realnymi wartościami (nawet realnymi zapisami księgowymi), lecz zaczęły posługiwać się wartościami wirtualnymi, czymś w rodzaju binarnego zapisu wartości. Można napisać, że ma to wiele wspólnego z pojęciem kreatywnej księgowości, gdzie instrumenty finansowe zaczęły żyć własnym życiem. Jeżeli dodamy do tego, że większość ruchu odbywa się pomiędzy bankami – okaże się, że wirtualna stopa zysku może być generowana na poziomie praktycznie dowolnym. I okazało się, że wyjęcie z tego jednego kamyka – w tym wypadku upadek systemy kredytów hipotecznych, sprowokowany brakiem kontroli nad zabezpieczeniami kredytowymi (co z kolei wynikało z kreacji kredytu poprzez niskie stopy procentowe) – może zawalić cały system – i co gorzej – całą gospodarkę światową. Może nastąpić zachwianie całej gospodarki, z powodu braku wolnego kapitału.

Dalszym elementem tego systemu jest krach giełdowy – do którego jest co raz bliżej. Ale o tym za dni kilka.

Azrael

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

@Azrael

Kontakt ze mną – jeśli trzeba:

ziggi_ [at] _ziggi [dot] pl

W adresie trzeba usunąć podkreślenia – to zabezpieczenie przed botami spamerów.

A tak w ogóle – napisałem słówko na ten sam temat – jest zaraz obok. Polecam się na przyszłość i pozdrawiam.

ZS


Ziggi

Czytałem – potraktowałeś temat bardziej społecznie. Mnie się coraz bardziej wydaje, że kryzys będzie miał głęboki wpływ na to, co się dzieje w polityce amerykańskiej i polskiej.

Pozdrawiam


@Azrael

>>kryzys będzie miał głęboki wpływ na to, co się dzieje w polityce amerykańskiej i polskiej

Tu się akurat zgadzamy. Tylko zależy co się stanie. Moim skromnym zdaniem państwo nałoży na fiananse tymczasowy kaganiec – i to akurat dobrze, lecz pokusa polityczna poprawiania bilansów przez inżynierię finansową będzie ciągle bardzo duża.

Zmiany w USA: w wymiarze społeczno-politycznym – kolejne zwiększenie nadzoru państwa nad jednostką – sądzę, że konta przestaną być chronione i różne rządowe agendy będą mogły je podglądać pod byle pozorem. Ponadto, wzrosną podatki i ulegnie zwiększeniu rola związków zawodowych, co zdołuje gospodarkę. Ameryka długo nie powróci do równowagi, bo wymaga to przebudowy całego systemu nastawionego obecnie na zysk anonimowego inwestora bez zobowiązań w zakresie społeczności lokalnej.

Zmiany w Polsce: spowolnienie koniunktury dyskontowane przez opozycję i w konsekwencji coraz gorsze notowania rządu PO. Długofalowy brak pomysłu na rozgrzanie gospodarki. Dalszy wzrost rozwarstwienia społecznego i powiększanie się sfery wykluczenia. Wzrost na poziomie 3% zostanie w zasadzie w całości skonsumowany przez tych, którym już dziś się powodzi. Dla reszty – dobijający wzrost cen energii i innych komodytów. Po zmianie władzy – całkowite odejście od liberalnego paradygmatu i powrót wysokich podatków. Zbiegnie się to z poprawą koniunktury światowej, co pozwoli ostatecznie pogrzebać idee liberalne w Polsce na najbliższe 10..15 lat.


@Azrael

1. wpływ na politykę amerykańską – ostateczne pogrzebanie szans McCaina, co prowadzi do pierwszego od dość dawna monopartyjnego rządu na Kapitolu i w Białym Domu. będzie ciekawie

2. w Polsce – jak Pawlak jeszcze parę razy powie, że nie ma żadnego kryzysu, to słupki poparcia dla rządu zaczną lecieć w dół dokładnie w takim tempie, jak przedtem rosły.


@ Pan Banan

A pierwsza kadencja (i połowa drugiej) Busha to jaki rząd i Kongres miała. Przypadkiem nie monopartyjny?


@Kazik

Ale nie przy tak miażdżącej przewadze – choć mogę się mylić.


@ Banan

Jakiej przewadze? Miażdżącej? :D
A republikańska “piąta kolumna” w postaci Pani Pelosi & Co., to pies?

Pozdrawiam.


@Kazik

Pelosi jako republikańska piąta kolumna?


Subskrybuj zawartość