Honorowa dymisja

Jan Krzysztof Bielecki, kiedyś premier rządu polskiego, dziś finansista, w porannym programie stacji newsowej TVN24 stwierdził, że podanie się do dymisji jest sprawą honorową, w sytuacji, kiedy istnieją ku temu przesłanki. Z te przesłanki uznał to, że osoba sprawująca urząd publiczny musi spełniać pewne kryteria uczciwości i moralności, i ich naruszenie powoduje u ludzi honoru konieczność i wewnętrzny nakaz pewnych zachowań. Jego wypowiedź dotyczyła zarządu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Nie będę się do tego odnosił, bo kwestie honoru w tym środowisku są od dawna na bardzo niskim poziomie tabeli priorytetów.

Temat tak zwanej “honorowej dymisji” był przywoływany wielokrotnie w polskiej polityce. Polskim zachowaniom, gdzie na przykład minister nie brał odpowiedzialności za czyny swoich podwładnych, przeciwstawiano zwyczaje brytyjskie, gdzie każde takie sprawy automatycznie kończą się dymisją członka rządu. Tak jest również w kwestiach obyczajowych, nie mówiąc o korupcji. To jednak zrozumiałe, ponieważ członkowie rządu brytyjskiego żyją w demokracji od lat, poza tym są absolwentami Oxford, Cambridge albo chociaż University of London.

Moralność w polityce to temat jak rzeka. Rzeką wartka i mocno zamulona. Czy polityk może być moralny, czy w samej idei uprawiania polityki może być obecny pierwiastek moralności? To jest temat z cyklu tych nie rozwiązywalnych.
Moralność, jako zestaw norm, wzorów, zasad i ideałów postępowania, które regulują stosunki polityka ze społeczeństwem – a w bardziej wąskim znaczeniu – z jego wyborcami – ma ścisłą korelację z wykonywanym zawodem. Zawodem polityka, którego celem głównym jest nie niesienie pomocy społeczeństwu – lecz walka o zdobycie władzy i jej utrzymanie – czyli tak naprawdę są to techniki i metody manipulacji. I nie ma tu miejsca ani na wartości moralne, ani na ideały… ani na prawdę. Orężem polityka (oprócz mediów…) jest kłamstwo. Bo czym innym, niż kłamstwo są obietnice wyborcze, czymże jest „program naprawy”, czy „uzdrowienia”, „odzyskania” i „rozszerzania” niż kłamstwem? No, spójrzmy prawdzie w oczy – czy polityk może być moralny?!

I tu musimy odnieść się do autorytetu. Do prawdziwego autorytetu. Mówimy wszak o rzeczy ważnej – o honorze. A jak honor – to tylko… Kodeks Boziewicza.
Polski Kodeks Honorowy Władysława Boziewicza, opublikowany po raz pierwszy w 1919 roku to skarbnica wiedzy o honorze i pojedynkach. Nie prawny wprawdzie, ale właśnie honorowany, i regulujący zasady pojedynków. A politycy cały czas się pojedynkują – na słowa tylko, ale zawsze…

Na samym początku Kodeksu znajdujemy na to odpowiedź, czy polityka można traktować jako człowieka zdolnego do czynności honorowych;

Otóż artykuł 1. kodeksu mówi;

Pojęciem osoby, zdolnej do żądania i dawania satysfakcji honorowej albo krótko: osobami honorowymi lub z angielskiego: gentlemanami nazywamy (z wykluczeniem osób duchownych) te osoby płci męskiej, które z powodu wykształcenia, inteligencji osobistej, stanowiska społecznego lub urodzenia wznoszą, się ponad zwyczajny poziom uczciwego człowieka

Wyjaśniliśmy już, że człowiek parający się zawodowo polityką – posługuje się kłamstwem w swojej działalności. Politycy, jako ludzie używający kłamstwa jako narzędzia – nie są ludźmi „wznoszącymi się ponad zwyczajny poziom uczciwego człowieka.

Nie możemy też wymagać honorowego zachowania od takiego człowieka, jak Rzecznik Praw Obywatelskich, Janusz Kochanowski. Pełni on wysokie stanowisko, stanowisko zaufania publicznego i nie wolno mu w żadnym wypadku wydawać sądów i opinii “prywatnych” – nawet kiedy by się znalazł na balu u Lecha Kaczyńskiego. Jeżeli pełni funkcję z mandatu społecznego, musi zachować dystans, umiar – nawet nie tłumaczy go to, że jest zwolennikiem Prawa i Sprawiedliwości.

Dwa dni temu Kochanowski gościł u Moniki Olejnik, w programie “Kropka nad i” i był łaskaw, na pytanie, co sądzi o procesie autorów stanu wojennego wypowiedzieć następującą kwestię;

Stan wojenny to był zamach stanu, przeprowadzony przez juntę wojskową, przy złamaniu konstytucji. Doprowadził do 10-letniej zapaści i skutków śmiertelnych. Generał Jaruzelski jest zbrodniarzem, który powinien odpowiadać przed niezależnym sądem i uzyskać maksymalny wymiar kary oraz degradację do stopnia szeregowca Kiedy nie potępiamy sprawców zła, podważamy fundamenty sprawiedliwości przyszłych pokoleń”

Oczywiście zaraz zaznaczył, że jest to jego opiniia prywatna, Janusza Kochanowskiego.
Urząd RPO to instytucja polskiego systemu demokratycznego, coś na kształt męża zaufania publicznego. Rzecznik ma obowiązek monitorować prawo i jego wykonywanie wobec obywatela, a przede wszystkim bronić go – w tym także Wojciecha Jaruzelskiego. Janusz Kochanowski, nie dość, że popisał się stronniczością i arogancją – to do tego wszedł swoją opinii w prerogatywy sądu.
Był czas, że patrzyłem na Janusza Kochanowskiego z aprobatą, ale ostatnie jego zachowania (w tym jego postawa w sprawie dziewczynki z Lublina i jej matki, atakowanej przez organizacje pro life i działań instytucji państwa), każą postawić tezę, że nie radzi on sobie z zadaniami, jakie na niego narzuca urząd i oczekiwania społeczne.

Janusz Kochanowski, zanim został wybrany na stanowisko RPO wielokrotnie wypowiadał się negatywnie na tematy związane z prawami człowieka, a także jest zwolennikiem kary śmierci. To są opinie, które powinny go dyskwalifikować, jako rzecznika obywateli.

Część polityków i prasy wezwała RPO do dymisji, w imię jego honoru i funkcji, jaką sprawuje.
Nie sądzę jednak, aby to nastąpiło. Janusz Kochanowski został wybrany na swoją funkcję w wyniku targu politycznego, pomiędzy funkcjonariuszami PiS, Samoobrony i LPR. Czyli wybrali go i zatwierdzili ludzie bez zdolności honorowej.

Dlaczego w związku z tym Kochanowski miałby się podawać do honorowej dymisji? Tym bardziej, że jest zwolennikiem Prawa i Sprawiedliwości?

Azrael

P.S. Zapraszam do słuchania dziś w godzinach 16.00 – 16.40 radia TOK FM, będę komentował w tej stacji bieżące sprawy polityczne i społeczne

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Może tego Toku posłucham,

tylko nie wiem, czy się po korkach wyrobię, by od 16 zdążyć.

A poza tobą i Majorem jeszcze jakiś bloger będzie?

A co do honoru, to ciekawe, że istnieją przypadki, np. w Japonii, gdzie czasem zmazę na honorze tylko samobójstwo mogło zlikwidować.

A co do naszych polityków, fakt, niewiele się po nich bym spodziewał.

P.S. A Kochanowskiego to chyba zbyt negatywnie oceniasz w sumie.

pzdr


@grześ

Przewidujemy także innych blogerów, w przyszłości.


szkoda ze nie słuchałem

pozdrawiam
WSJ


Końcówkę słuchałem, jakieś 5 minut...

Gadaliście z Majorem z sensem :-)

Problem w tym, że gdy dyskusja zaczynała się rozwijać prowadzący zakończył krótko i brutalnie, bo ramówkę mają albo co.

Poza tym, gdy nie mogę poznać po głosie kto mówi, a dyskutanci niezbyt różnią się w poglądach (a tak było tym razem), to czasem gubię wątek.

Przydałby się Nicpoń albo Wyrus. Z nimi to by się słuchało… Tyle że ich do TOK-u nie zaciągniesz wołami.


Subskrybuj zawartość