Być jak Kaczyński

Kilka ostatnich sytuacji i działań Platformy Obywatelskiej wzbudziło we mnie poczucie deja vu. Już kiedyś, gdzieś, stosunkowo niedawno, słyszałem taką retorykę, widziałem takie marsowe oblicza polityków, arogancję. Tak – to było niecały rok temu.

Platforma Obywatelska musi zrozumieć, że nic nie jest dane na zawsze, a na pewno nie jest to władza, szczególnie w Polsce. Jeszcze strach przed powrotem Jarosława Kaczyńskiego i jego partii tkwi w społeczeństwie, ale nie oznacza to wcale tego, że w wyniku niespodziewanych ruchów wokół tej formacji, nie pojawi się na scenie inne ugrupowanie.

Myślenie kategoriami PR i marketingu politycznego, co jest cechą PO, może być zgubne. Więcej – już było zgubne, dla partii w roku 2005 i samego Donalda Tusk w wyborach prezydenckich. Podporządkowanie się sondażom i podszeptom specjalistów od wizerunku, marketingu, może w pewnym momencie zaprowadzić partię na manowce.

Dwie sprawy z ostatnich tygodni, czyli sprawa kar za pedofilię, oraz konfliktu z PZPN, były przykładem, jak patrzenie w słupki sondażowe – nie faktyczne, lecz spodziewane – może się skończyć. Pierwsza sprawa zakończyła się projektem ustawy o przymusowym leczeniu pedofilii i ośrodkach leczniczych, co oczywiście jest zgodne z potrzebami i odczuciami społecznymi, ale z drugiej strony jest to chyba pierwszy przypadek w Polsce, gdzie ustawę realizuje się na konkretne zamówienie – zamówienie premiera. Ustawa nie jest poprzedzona konsultacjami lekarzy, specjalistów, socjologów – nie ma również zabezpieczenia finansowego.

Druga z kolei sprawa, to był czystej wody populizm, maskowany chęcią walki z korupcją, do tego zrealizowany z wyjątkową nieudolnością. Porażka rządu, ministra Drzewieckiego i samego kochającego football premiera jest dotkliwa, jednocześnie została odczytana jako próba ingerencji politycznej w niezawisły związek sportowy, a z drugiej strony – jak przejaw słabości głównej instytucji państwa – rządu. Na nic opowieści o Trybunale Arbitrażowym przy PKOL – dla szerokiej rzeszy kibiców to rząd jest stroną konfliktu

Na dzień dzisiejszy oceniamy jeszcze Platformę Obywatelską w relacjach do Prawa i Sprawiedliwości. Lecz elektorat bardziej wyrobiony, który nie tylko słucha jak się mówi i wygląda, ale również co i z jakim sensem się nam komunikuje – zaczyna powoli się rozglądać, czy przypadkiem jednak ta bezalternatywność jednej – i drugiej – partii jest tak pewna.
Wiele krwi w ciągu ostatnich kilkunastu tygodni napsuł PO jej koalicjant – PSL. Na szczęście zarówno Waldemar Pawlak, jak i Platforma potrafiły wygasić konflikty i objawy iskrzenia pomiędzy dwoma ugrupowaniami. Tylko, że przyjęcie takiej formuły na dłuższą metę nie jest dobrą, nośną polityką. Może się to zakończyć zmęczeniem materiału – a nawet wybuchem afery, która zniszczy nie tylko układ koalicyjny, ale również może zniweczyć marzenia Donalda Tuska o prezydenturze. Afera Rywina zaczęła się od jednej niewinnej rozmowy…

Nie można cały czas pokładać nadziei w tym, że Prawo i Sprawiedliwość do władzy już nie powróci.
Partia ta już do centrum sceny politycznej się nie zbliży . Jej retoryka, będąca emanacją poglądów i stylu Jarosława Kaczyńskiego, związki z rozgłośną Tadeusz Rydzyka, wypychanie z partii ostatnich ludzi samodzielnie i konstruktywnie myślących, podtrzymanie kursu antysystemowego i oparcie swojego programu na skompromitowanym projekcie IV RP – rokują jak najlepiej… dla Polski. Na szczęście nie ma już żadnej siły, która by była wstanie przekonać Jarosława Kaczyńskiego, że to on jest odpowiedzialny za klęskę swojej formacji. Dlatego też będzie ją prowadził prostą drogą swego dawnego Porozumienia Centrum – aż do marginalizacji. Kaczyński wyprał partię całkowicie z pierwiastka intelektualnego, żaden z pomysłów, takich jak odzyskiwanie inteligencji, czy młodzieży nie odniósł żadnych sukcesów. Ostatnie próby budowy wokół PiS lobby ekologicznego, w kontekście postawy Kaczyńskiego i jego rządu w sprawie Doliny Rospudy, sa już po prostu farsą. Podobnie zresztą jest ze stałą retoryką antyunijną, która nie jest wprawdzie werbalizowana otwarcie, ale tkwi podskórnie. Dużym gwoździem do trumny partyjnej jest bagatelizowana sprawa wyłudzeń diet poselskich przez kilkudziesięciu członków PiS, bowiem uderza ona w samo jądro tak zwanej rewolucji moralnej tej formacji.

Jarosław Kaczyński i jego formacja niszczą się sami. Nie potrzeba ich atakować, ani naciskać. Wystarczy ich tylko prowokować i stawiać im przeszkody, pułapki, które politycy tej partii zamiast omijać – starają się wziąć atakiem wprost. Dzieje się tak, ponieważ również PiS nie potrafi, o czym wspomniałem wcześniej, zdobyć nowego obszaru politycznego, nowego elektoratu. Polegając na starych sprawdzonych hasłach, usiłuje zatrzymać elektorat populistyczny i roszczeniowy. Traci jednak inteligencję, młodzież, która jednak automatycznie nie przechodzi do PO. Duża jej część pozostaje w zawieszeniu.

Platforma jednak zaczyna popełniać błąd, który się może źle dla niej skończyć. Warto pamiętać, że Prawo i Sprawiedliwość przegrało wybory z powodu wizerunku partii antydemokratycznej i antysystemowej. Wyborców, głównie młodych od Jarosława Kaczyńskiego i i jego akolitów odrzuciło zawłaszczanie instytucji państwa, tak zwana polityka historyczna, która przybrała wymiar walki z drugą częścią opozycji demokratycznej, czy lekceważenie praw obywatelskich, a także straszaki lustracyjne i próby wasalizacji instytucji prawa (czego pozostałością jest Instytut Pamięci Narodowej). Wyborcy pamiętają, że Donald Tusk tak na prawdę nie rozliczył rządów koalicji PiS z LPR i Samoobroną, a do tego próbuje stosować te same mechanizmy. Jeżeli dodamy do tego “parcianość” PSL i nepotyzm też formacji – nie wygląda to najlepiej. Co raz częściej można spotykać głosy, że PO to PiS – bis…

Dla Platformy Obywatelskiej naturalnym wyborcą jest inteligencja, klasa średnia, młodzież, ludzie wykształceni – ci, którzy zapewnili tej formacji sukces. I dlatego rozumiejąc konieczność zaostrzenia kursu, tak jak choćby działania wobec chuliganów stadionowych, czy pedofilii – PO musi zachowywać standardy państwa prawa i demokracji. Dla wielu otwartych, liberalnych wyborców szokiem pozostaje postawa PO i samego Donalda Tuska wobec takich zagadnień, jak in vitro, czy sprawy religii w szkołach, nie mówiąc o napięciach w kwestii restytucji majątku Kościoła Katolickiego. Może to odsunąć bardziej liberalnych i otwartych wyborców tej partii – i przejście ich do formacji, która się pojawi na gruzach PiS.

Jest prawdą, że obecna sytuacja polityczna i gospodarcza (kryzys, nawet jeżeli zagości w Polsce, nie będzie miał takiego przebiegu, jak w innych krajach) sprzyja temu, aby PO i Donald Tusk mieli bezpieczny dystans sondażowy do Prawa i Sprawiedliwości… i Lecha Kaczyńskiego, którego kontrkandydatem w wyborach prezydenckich zostanie zapewne obecny premier. Ale to co do tej pory wyglądało na hasło “Wystarczy być…” czyli być ładnym, przyjemnym i podobać się wszystkim, Donald Tusk chce zmienić na hasło – “Być jak Jarosław Kaczyński”. Tak to wygląda w wymiarze symboliki, retoryki i co raz powszechniejszych działań populistycznych.

Donald Tusk powinien również zwrócić uwagę na media. One też wyraźnie zaczynają zmieniać podejście do jego partii. I tak, jak “Rzeczpospolita” wyraźnie zmęczyła się radami dla PiS – tak również media liberalne zamykają parasol nad PO. Może by Donald Tusk udzielił jednak “Rzepie tak długo oczekiwanego przez redaktora Igora Janke wywiadu?

Wyborcy PO, ci wierni mogą zaakceptować ostrzejsze rysy partii Tuska – dopóki nie pojawi się alternatywa. A wbrew pozorom, przy erozji PiS – może się ona pojawić. A i na lewym skrzydle – też nic nie jest do końca wyjaśnione…

Azrael

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Azrael

Czy ktoś ci podkradł hasło do bloga? Kiedyś nie dało się czytać a taraz wypada się ze wszystkim zgodzić.


Rozsądek...

... i racjonalność...

Pozdrawiam


I jak zwykle

ta skromność:)

A tekst może ciekawy, alem zmęczony i przez cąły nie przebrnąłem.
Rzetelnie, ale za długo.
No ale nigdy nie byłem jakimś miłośnikiem analiz politycznych jako gatunku, choć doceniam że komuś się chce o takich rzeczach pisać.
Ja bym się zanudził:)


Azrael

Ciekawe na ile będą przydatni panu premierowi spece od PR w razie kryzysu finansowego, który nawet jeśli nie uderzy w nas bezpośrednio to prawdopodobnie spowolni gospodarkę. Fabryki Opla, VW czy Skody nie bez powodu chyba zawiesiły produkcję?

Oprocentowanie kredytów w tym miesiącu wzrosną średnio o ok. 15 zł. za ratę miesięczną na każde 100 tys. pożyczonej kwoty, a w przypadku kredytu we frankach szwajcarskich 19 zł. To są już realne pieniądze więc trudno powtarzać, że nic się nie dzieje, a Bóg jeden raczy wiedzieć co się może jeszcze wydarzyć.

A tu rząd szykuje Wielką Ojczyźnianą Ofensywę Legislacyjną czyli zarzucenie Sejmu stertą projektów ustaw. Przedsięwzięcie tyleż prawotwórcze co i wizerunkowe .

Dobre rady kolesi od reklamy, lansu i PijaRu mogą okazać się daleko niewystarczające. Być może trzeba będzie się zmierzyć z czymś więcej niż słupkami popularności.


Subskrybuj zawartość