Prawdziwy przyczynek do historii

Lech Wałęsa obchodzi dziś 65. rocznicę urodzin, a jednocześnie dziś rozpoczyna się cykl imprez, mających uświetnić otrzymanie przez niego pokojowej nagrody Nobla, w roku 1983.

Nie ma co kryć – rozmach imprez, uwaga obserwatorów i mediów (poza telewizją Andrzeja Urbańskiego, tylko z nazwy już “publiczną”) nie są implikowane tylko zasługami jubilata, lecz są również odpowiedzią części środowisk na atak na niego, rozpoczęty książką duetu Cenckiewicz – Gontarczyk. Dzisiejsze spotkanie na Zamku Królewskim, koncert w Teatrze Wielkim, a także finałowy bal w grudniu, w rocznicę wręczenia nagrody dla Wałęsy, na ręce jego żony, Danuty, ma głębsze znaczenie.

Kilka tygodni temu Jarosław Kaczyński, na tak zwanej konferencji poświęconej 30. rocznicy powołania Wolnych Związków Zawodowych Wybrzeża, powiedział;

“Piszmy swoja historię sami”

Miał na myśli to, że czas zweryfikować zapisy historyczne poszczególnych spraw, faktów, a także ludzi, w myśl jednej z doktryn tak zwanej IV RP – czyli polityki historycznej. Jarosław Kaczyński bardzo by chciał, aby lepiej, słuszniej i “rzetelniej” uwypuklić dokonania innych działaczy tamtego okresu – a głównie brata, Lecha, co to się chyłkiem na pogadanki o komunistycznym prawie pracy skradał ciemnymi nocami…

Dyskusje o tym, czyje autorytety są ważniejsze – te, które stoją dziś obok Lecha Wałęsy, czy te, które skupiły się wokół utopi IV RP – będą trwały

Będą też trwały próby deprecjacji roli poszczególnych środowisk i pojedynczych ludzi, dla konkretnych działań politycznych. Stąd ataki na Jacka Kuronia, przypisywanie mu konszachtów z bezpieką, stad negowanie Okrągłego Stołu. I stąd ciągnięcie za uszy takich ludzi, jak Walentynowicz, Gwiazdowie, Wyszkowski – nie, nie dla oddania im należnego hołdu, lecz dla działań politycznych. Samodzielnie ci ludzie są całkowicie bez znaczenia, nie dlatego, że ktoś – czytaj, “niejaki” Lech Wałęsa, jak się o nim wyraził Jarosław Kaczyński – ich z marginalizował. Oni po prostu są skansenem poglądów, ludźmi bez zdolności do budowania i tworzenia trwałych struktur, bez zdolności przywództwa. Często pada hasło, że właściwie na miejscu Lecha Wałęsy mógł stanąć ktoś inny. Tylko, że to on stał na bramie w Sierpniu i to on wygrał wybory na szefa związku na I Zjeździe “S”.

Lech Wałęsa stał na czele pierwszej, wielkiej “Solidarności”, stanął na czele drugiej, tej, która się dogadała z Wojciechem Jaruzelskim, przy Okrągłym Stole (z pełnym wsparciem DLA OBU STRON Jana Pawła II, o czym się chce dziś zapomnieć). A po środku, w latach osiemdziesiątych był on autorytetem i twarzą opozycji – i nie poszedł na żadne układy z władzą komunistyczną.

Ma Lech Wałęsa za uszami – ma także epizod esbecki, uwikłanie w niejasne kontakty. Ma również dużą dozę megalomanii, którą zresztą każdy ma, kto musiał dokonywać przełomu. Za mało w nim pokory i oddania sprawiedliwości inny, tym bezimiennym działaczom “S”. Prawdą jest, że “Wielka Solidarność” skończyła się 13 grudnia. Nie podniosła się już po 1989 roku. Ale za jej upadek na równi odpowiada Wałęsa, jak Gwiazdowie, Walentynowicz i inni działacze.

Jednak przy tym wszystkim i tak jego wielkość i znaczenie dla Polski przewyższają jego wady – i zalety jego małych, krzykliwych oponentów.

Może się ukazać jeszcze wiele książek, opracowań, IPN może sobie “odkryć” jeszcze dużo “prawd” i “niepodważalnych dokumentów” z teczek SB – to Lechowi Wałęsie nie zaszkodzi. Ta zabawa, która jest nazywana na użytek gawiedzi “odkrywaniem prawdy” – donikąd nie doprowadzi. Mit i pozycja, historyczna pozycja Lecha Wałęsy nie ucierpi, efekty polityczne tych działań będą żadne.

Azrael

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hm,

zgadzam się z większością.
Choć tu to strasznie delikatnie Wałęsę potraktowałeś:

“. Ma również dużą dozę megalomanii,”

Baaardzo duuuuużą:)
Znaczy przecież od dawna nie umie powiedziec zdania, w którym by nie stwierdził, czego on nie zrobił.
I to ,,ja” zawsze w jego wypowiedziach.

Ja mam tak (co pewnie wielu zdziwi), że po prostu lubię Wałęsę.
Nie tylko cenię (za te rzeczy, o których napisałeś) i doceniam jeog role i znaczenie chocby za granicą, ale i go zwyczajnie lubię.

Nawet jego megalomania totalna mi nie przeszkadza, ni głupoty co czasem wygaduje ni czasem chamskie odzywki czy komentarze na temat innych.
Dziwne pewnie, co?

No a to co moim zdaniem Wałęsa naprawdę spartolił, to jest właśnie niedocenianie innych opozycjonistów, pogardliwe traktowanie ich itd

Szkoda że nie umie wznieść sie ponad niechęci do innych i np. nie obrażać Walentynowicz czy Gwiazdy jacy by oni nie byli. (wiem, ze oni może pałają do niego jeszcze większą nienawiścią niż on do nich, ale byłoby fajnie, gdyby choć jedna strona umiała się zachować)

pzdr


Co Ty się tak ze mną zgadzasz?! Jakiś taki łagodny się stałeś...

tecumseh

No a to co moim zdaniem Wałęsa naprawdę spartolił, to jest właśnie niedocenianie innych opozycjonistów, pogardliwe traktowanie ich itd

Szkoda że nie umie wznieść sie ponad niechęci do innych i np. nie obrażać Walentynowicz czy Gwiazdy jacy by oni nie byli. (wiem, ze oni może pałają do niego jeszcze większą nienawiścią niż on do nich, ale byłoby fajnie, gdyby choć jedna strona umiała się zachować)

pzdr

On ich doceniał. Walentynowicz atakowała Wałęsę praktycznie zaraz po podpisaniu porozumień. Ich drogi rozeszły się już w roku 1981. Wyszkowski był przy W. jeszcze w 1991 roku.
W. jest robotnikiem – i taki już zostanie. I to od Gwiazdy i nieuczesanego Wyszkowskiego oczekiwałbym raczej opamiętania.

Pozdrawiam


co do czego ma prowadzić

Zakładasz na wstępie, że odbrązowienie Wałęsy ma służyć powszechnemu uznaniu go za zdrajcę czy w ogóle postać negatywną, zaś wybicie się na pozycje gwiazd jego zawistnych konkurentów. I to się zapewne nie stanie.

Ale jak to jest z tym odbrązowianiem. Kogo wolno, a kogo nie? Czy jeśli ktoś wyciąga nieznane smaczki z żywotów wielkich — to też jest groźnym rewizjonistą, co chce pisać historię na nowo? A przecież pełno tego.

Może więc praca Gontarczyka i Cenckiewicza prowadzi jedynie do tego, że Wałęsa z nieskazitelnego herosa stanie się postacią ludzką, ze wszystkimi prawdziwymi odcieniami szarości?

Fakt — oni skupili się na kłopotliwych epizodach, zresztą rekonstruowanych poszlakowo. Ale czy badacze wykazujący w grubych tomach, że Michał Anioł był gejem, albo że Lewis Caroll był kryptopedofilem — nie robią czegoś podobnego?


.

odys

Może więc praca Gontarczyka i Cenckiewicza prowadzi jedynie do tego, że Wałęsa z nieskazitelnego herosa stanie się postacią ludzką, ze wszystkimi prawdziwymi odcieniami szarości?

Fakt — oni skupili się na kłopotliwych epizodach, zresztą rekonstruowanych poszlakowo. Ale czy badacze wykazujący w grubych tomach, że Michał Anioł był gejem, albo że Lewis Caroll był kryptopedofilem — nie robią czegoś podobnego?

Problemem nie jest tylko samam książka, ale to, że została wykorzystana politycznie. To jedno. Drugie, że pisanie “przyczynków” w takiej formule, jak zrobili to C+G – funkcjonariusze nie tylko państwowego IPN, ale również ludzie związanu z politykami – podważa bezstronność tej pracy.

Pozdrawiam


Hm,

“Co Ty się tak ze mną zgadzasz?! Jakiś taki łagodny się stałeś...”

Hm, magia miejsca?
No i muszę dbać o tę móją imidż tego, którego wszyscy lubią:), he, he.

Ale mam nadzieję, że się jeszcze ciebie poczepiam nieraz.
Nadejdzie ten czas…
:)

pzdr


Azraelu

AzraelKK

Problemem nie jest tylko samam książka, ale to, że została wykorzystana politycznie.

Nie pierwsza i nie ostatnia publikacja wykorzystana politycznie.
Toż sławetni Sąsiedzi także byli zaczynem politycznej burzy. Wręcz przewrotu w narodowych mitach, potwierdzonego konkretnymi, choć symbolicznymi działaniami polskich najwyższych władz. Działaniami przed publikacją książki – nie do pomyślenia. Choć przecież w sferze faktów Gross nic nowego nie odkrył.

AzraelKK

To jedno. Drugie, że pisanie “przyczynków” w takiej formule, jak zrobili to C+G – funkcjonariusze nie tylko państwowego IPN, ale również ludzie związanu z politykami – podważa bezstronność tej pracy.

To znaczy — co konkretnie podważa bezstronność:
Formuła pracy, czy związki autorów z politykami?

Czy analizy społeczne Śpiewaka podważa jego flirt z PO? Przykłady znów — można mnożyć i mnożyć.

O samej formule pracy trudno mi się wypowiadać, jestem laikiem, ale nie słyszałem istotnych zarzutów co do metodologii pracy. Za to pamiętam bardzo poważne zarzuty merytoryczne do książek Grossa właśnie — które nie spowodowały jakiegoś wykluczenia tego autora, zwolnienia go z pracy (trzeba przyznać, nie pracował w IPN) itd.

Bardzo być może, że tezy C&G są zbyt mocne, bezalternatywne, a bazują na przesłankach jednak dyskusyjnych.
Ale przecież niejeden historyk stawia bardzo mocne tezy na mniej solidnych podstawach.
Np. powszechnie wszyscy historycy specjalizujący się w II Rzeszy zgadzają się, że eksterminacja Żydów odbywała się za wiedzą i na polecenie Adolfa, choć takich dokumentów brak (co również ci spece przyznają).

Dotąd najistotniejszy jak dla mnie argument wniósł Komitet Helsiński: nie powinno się łączyć funkcji badacza i śledczego. I jest to zasadniczy problem IPN.
Ale tego zarzutu nie widzę na Twojej liście.


Na temat książki...

... pisałem już dawniej. Podzielam opinię Fundacji Helsińskiej, zresztą zaangażowanie obu w działalność dochodzeniową jest duże.
Zarzuty co do metodologii padały, w tym ze strony historyków samego IPN


Lecha Wałęsa

Kupa mięsa!
Elektrycy do piwnicy!

:P

“już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie”


Azrael

Widzisz,

bardzo wielu tak jak i ty Azraelu docenia znaczenie Wałęsy, jednakże jedynie do czasu kiedy objął on urząd prezydenta (dla niektórych do momentu rozpętania wojny na górze). Później miało już być tylko gorzej.
To prawda – dobrze nie było.
Ale jestem przekonany, że historia odda sprawiedliwość prezydenturze Lecha Wałęsy. Jeśli bowiem oceniać ją po trwałych, politycznych efektach to bez niej trudno wyobrazić sobie NATO i UE. Bez tryumfu Wałęsy w amerykańskim Kongresie i innych zachodnich stolicach, bez jego targów z Jelcynem nie wiem czy doszłoby do wycofania Armii Czerwonej z kraju (tak wiem o tych spółkach ale piszemy o konkretach), czy bylibyśmy wiarygodnym partnerem dla Zachodu na tyle aby stać następnie jego częścią.

Wałęsa potrafił zachowywać się okropnie w polityce wewnętrznej ale był partnerem dla wielkich tego świata, a obecny Prezydent może być partnerem jedynie dla prezydentów postsowieckich republik. To zupełnie inna liga.

Nikt inny niż Wałęsa nie mógł sobie pozwolić na ochronę Leszka Balcerowicza i zapewnić realizację jego planu. Zapłacił za to zresztą wielką polityczną cenę.

Podobnie jego wysiłki mające na celu ustabilizowanie sceny politycznej po powstaniu rządu Olszewskiego, udział w jego odwołaniu (co mu zaliczam na poczet największych jego zasług), zaangażowanie w powstanie rządu Suchockiej, także nalezy zaliczyć mu na plus.


Subskrybuj zawartość