Nadchodzą nadupały

Podobno nad Polskę nadchodzą porażające upały nawet do 40 stopni Celsjusza. Czy to tylko wpływ związany z pozycją Syriusza, zwanego inaczej Psią Gwiazdą, który umieszczać się będzie nad Słońcem? Grozi nam katastrofa gospodarcza, pomimo, że w rolnictwie plony zapowiadały się wręcz doskonale. Zdaniem Stacha, jest to dowód na to, że rolnicy przestali sami przejadać dopłaty bezpośrednie, a skierowali je na dożywianie roślin i zwierząt. Czy taki dowód to dowód?

Czy przypadkiem (a może bez przypadku) za nadchodzące upały nie powinniśmy obarczyć rządy PO? Takie upały nigdy nie nawiedzały Polski za czasów PIS, a przecież Syriusz też się przemieszczał. Najczęstsze były za rządów PZPR, ale to już nie wróci. PIS starał się ochładzać temperaturę stosunków z zagranicą i to powodowało, że upały nam nie dokuczały. Jak się poprawią stosunki z Rosją to zimą przyjdą ostre syberyjskie mrozy. Albo nie przyjdą.

Czy takie upały to nie nadupały? Czy to jest sprawiedliwe?

W Polsce wysyp truskawek. W moim miasteczku brakuje rąk do pracy. Co to będzie, co to będzie? – Pulpa truskawkowa na polach będzie – mówi Stachu.

Na TXT wysyp autorów i tematów. Nareszcie! Oby nie przejściowo! Nawet Igła wreszcie wyjaśnił, dlaczego powstało. Nigdy bym na to nie wpadł. Ale… wyobraźnia u mnie jak u chrabąszcza majowego.

Lech Wałęsa był agentem o pseudonimie “Bolek” – uważa prezydent Lech Kaczyński. Prezydent zastrzegł, że nie czytał jeszcze tej książki, ale “o Lechu Wałęsie swoje wie”. Wałęsa jako TW “Bolek” znalazł się w 1992 roku na tzw. liście Macierewicza. W roku 2000 sąd uznał, że były prezydent nie był agentem bezpieki. Czy to oznacza, że sąd poświadczył nieprawdę…? Czy to jest karalne…?

Rozmawiałem ze starym kumplem, z którym ostatnio jakoś tak było mi nie po drodze. Rozmawialiśmy o wszystkim… Ale przede wszystkim jednak o Lubawie (tak, tak, to jest to miasteczko skąd pochodzą pudzianowscy (sic!) turyści którzy zamordowali niedźwiadka). O sporcie, rewitalizacji, krytym basenie który burmistrz chce pobudować, w sytuacji kiedy odkryty został zasypany, ponieważ nie było pieniędzy ani na okresowe remonty, ani na wodę, burmistrzu, zastępcy, kto wygra następne wybory samorządowe w miasteczku i dlaczego?

Zastanowiłem się nad pewną kwestią którą wypowiedział: – A wiesz, ty chyba prawdę piszesz, bo jakoś tak nie słyszałem, żeby cię burmistrz pozwał do sądu za naruszanie jego dóbr osobistych. Albo on tych dóbr osobistych nie posiada, albo mówisz prawdę, skoro nie ma nawet z jego strony reakcji polemicznych… Na żaden temat.

Początkowo sądziłem, nie ukrywam tego wcale, iż propozycja magistratu dotycząca rewitalizacji śródmieścia Lubawy to specyficzna prowokacja postkomuszej mentalności lewackich doktrynerów, chcących zobaczyć, ile im wolno. Chwilę później, doszedłem do przekonania, że po raz kolejny władza w Lubawie chce pokazać, że za nic ma społeczeństwo. Jako że niestały jestem w swych uczuciach a także poglądach, odrobinę jeszcze później doszedłem do przekonania, iż bystrooki intelektualista jakim jest burmistrz, widzi rzeczywistość szerokopasmowo, panoramicznie, z całym bukietem kolorów a nie tylko w tonacji grisaille jak reszta mieszkańców miasteczka.

Według pomysłu burmistrza, miłośnika Międzynarodówki, a i głównego specjalisty psychobiologii, poprzedni wystrój centrum miasteczka, źle wpływał na nastrój jednostki. Miał charakter zdecydowanie depresyjny…

Że taki wpływ w ogóle istnieje – co do tego nie należy mieć wątpliwości. Chcąc uszczęśliwić ludzi, zamierzono zmienić im pejzaż, z sielsko-anielsko bogobojnianego, na pejzaż wielkomiejski. W granicie i płycie… Wycinając w pień przepiękne drzewa i kwietniki powiększając ilość miejsc parkingowych…

Konsultacje społeczne ogłoszone na portalu magistrackim były żartem egzystencjalnym. Nikt niczego nie konsultował, w lokalnej gazecie temat konsultacji utajniono. Tabu, po prostu… Sięgnięto po posiłki. Warszawski dziennikarz z miasteczka pochodzący wysmolił tekst na ten temat w powiatowej gazecie. Wiele głupstw w swym życiu czytałem, ten artykulik przekroczył granice smaku. PRAWDZIWA ZAŁAMKA. Ocenia ów dziennikarz istnienie drzew na rynku jako lokalny absurd. Zafrasowany pyta: – Gdzież to w Polsce rosną drzewa na rynku? A przecież znam większość miast zarówno na zachodzie, jak i na wschodzie kraju. Mieszkańców miasteczka nazywa „tubylcami”, co postrzegam jako coś więcej, jak tylko zgrzyt obyczajowy.

Jego zdaniem, lubawianie nie chcą rewitalizacji i będą protestować, na zapas, bo w minionej epoce nie można było, a teraz tak. Bzdura totalna, lubawianie chcą rewitalizacji. Chcą mądrej, sensownej, nie na „łapu capu”, bez głowy, a nawet wręcz barbarzyńskiej. Chcą mieć wpływ na kształtowanie przestrzeni publicznej, którą oni, a nie sam ludek magistracki przecież zapełniają.

W naszym niebrzydkim, a jednocześnie tak surowo doświadczonym przez komunę i aktualnie ignorantów, miasteczku, są dwie co najmniej zbiorowości, od których nie wymaga się żadnej kompetencji, są to samorządowcy i dziennikarze. Od kilku tygodni mamy prawdziwy festiwal niekompetencji, publicznie obnoszonej w mediach i na portalach.

Zmiany w estetyce miasteczka są nieodzowne. Będąc burmistrzem miasteczka dążyłbym do kontynuacji niepowtarzalności Rynku, bo skoro jest unikatowy w swym botanicznym wystroju, to więcej drzew dosadzić należy, o czystość zadbać, a nawet wyłączyć całkowicie z ruchu kołowego, a nie egzaltować się jak powyżej wymieniony dziennikarz budową „prawdziwej fontanny”. Taki deptak prawie jak Monciak w Sopocie stworzyć. A nie miejsc parkingowych dubeltowo narobić. Pomysł ten, burmistrza pomysł, na pewno zgłoszę do Ogólnopolskiego Konkursu Decyzji Idiotycznych. Jest duża szansa na wygranie, a przynajmniej pudło…

A teraz udaję się do wód…

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Andrzeju,

Cos mi ta wasza lubawska rewitalizacja dziwnie naszą, warszawską, przypomina. Tą z placu Grzybowskiego…

Wasz burmistrz zaś niejakiego architekta Gamdzyka…

Bo to jest tak – przestrzen wspolna (zwana uczenie “publiczną”) to ma być beton, parking, no ewentualnie miejsce pod pomnik.

A jesli juz park, to taki wylozony kostka bauma, z kilkoma drzewkami w betonowych kolnierzykach.

Tak jest naprawde miejsko… pan architekt/burmistrz/dziennikarz wie. W Barcelonie byl, książki uczone czytal… A mieszkancy?
Mieszkancy maja siedziec cicho!

Drzew im sie zachciewa na rynku? Pan Gamdzyk by wam powiedzial tak:

“Ta akcja ma jednak dodatkowy skutek – z przestrzeni placu
miejskiego wypiera się funkcje wielkomiejskie i funkcje szeroko
rozumianej tradycji historyczno-kulturowej.”

Beton, pomnik, kostka bauma. koniecznie symetrycznie. Drzewa to są w lesie.


Panie Andrzeju

specjalnie udałam się na wycieczkę, żeby zobaczyć, jak ten wasz zalesiony rynek wygląda – myślę sobie, kawałek lasku w centrum miasteczka, drzewa, ziemia łysa, tylko puste butelki się po niej turlają. Po pierwsze trafiłam na stronę gminy. A tam zdjęć miasteczka nie ma, tylko krajobrazy okoliczne – widać nie ma się czym chwalić. Tylko zdjęcia z rewizyty przedstawicieli gminy Lubawa we Francji. A z jakiej okazji ta rewizyta? Gdzie? W jakimś mieście partnerskim (chociaż i Bretania, i Paryż na zdjęciach jest)? Co to za miasto? Nic. No to poszłam na forum – może tam się czegoś dowiem. Dowiedziałam się jedynie, że na całe forum jest jeden wpis – administratora, zachęcający do wpisywania się.

No ale nic, poszłam szukać widoków Lubawy w googlu. No i znalazłam, niczego sobie zdjęcia z lotu ptaka. I że co, że tam miejsc parkingowych mało? betonu brak? Fajny ten wasz rynek ze świerkami.


nadupały

nie lubię upałów, nienawidzę, z drugiej strony dziewczęta zaczęly się skąpo ubierać i piwo smakuje conajmniej 3 razy lepiej … a Stachu jaki gatunek preferuje? bo ja Pilzenskij Prazdroj ostatnio

“ludzie, ludzie zwariowałem”


Więc tak,

co do Rynku, fajny jest, zieleń dobra rzecz, co do upałów mam to samo co Docent, znaczy nie lubię, ale plusy doceniam te same;)

Co do TXT, jakos specjalnego wysypu tekstów i komentarzy nie zauważyłem, leniwie acz klimatycznie jest.

Co do Wałęsy i ,,Bokla”, dla tych, dla których był, jest i będzie zawsze tym agnetem, dla strony przeciwnej nie będzie nawet jakby dowody się znalazły.
każdy wierzy w swoją prawdę.

pzdr


Panie Andrzeju

za czasów PiS to się Gosiewski przemieszczał głównie.

Wspomina Pan Monciak, byłem tam w ostatnią niedzielę (mam nadzieję, że to nie była moja ostatnia niedziala!?)

Odszukam w laptopie odowiedni na ten temat wpis i pozwolę sobie go tutaj do Pana wrzucić
Pozdrawiam


Panie Xipotecu,

genialne: – Beton, pomnik, kostka bauma. koniecznie symetrycznie. Drzewa to są w lesie.
Pozdrawiam, dziękując za wizytę i niezwykle mi odpowiadający emocjonalnie (ale nie tylko…) wpis…


Szanowna Pani Jull,

ale się Pani przeze mnie napracowała :) Dziękuję bardzo, a ryneczek z lotu ptaka dość apetycznie rzeczywiście wygląda. I mimo, że od 3-4 lat “umajony” jest lampkami bożonarodzeniowymi, to jest oki. Tak mówi poznańska wnuczka.
Serdecznie Panią pozdrawiam, dziękując za fotkę, sam jeszcze nie umiem tego robić...


Panie Docencie,

Stachu mówi, że lubi najbardziej (nazw nie podając) takie wysublimowane. Poległem, jak to usłyszałem. Czy tak się mówi o piwie? Ale, musujące też nie, bo to wińsko udające szampańskie raczej jest… Ale, najbardziej lubi stawiane. Przez kogoś...
Nadupały kocham, panienki już nie, bo jak wygląda gościu 60-letni w oczach 20-letniej dziewczyny? Jak riuna. Mury Pompei. Okopy Verdun. Hiroszima i Nagasaki…
Pozdrawiam…


Panie Grzesiu,

dziękuję bardzo za rzetelny, merytoryczny i wszechstronny komentarz. Plusami Pana się nie dziwię. też tak kiedyś miałem.
A teraz…? “My, łysiejący już, i nie piękni, i nie dwudziestoletni, mieliśmy tych parę kroków w słońcu; i jedni z nas zrobili to gorzej, drudzy lepiej”.

Pozdrawiam…


Panie Marku,

to zazdroszczę panu Monciaka. Może uda mi się go zaliczyć w lipcu w antrakcie wyścigu górskiego w Sopocie.
Proszę sobie pozwolić nawet na więcej :)

Serdecznie pozdrawiam…


Panie Andrzeju

znam dziewczęta które lubią przechadzać się po okopach Verdun :D

a piwo Stach lubi takie jak ja… stawiane znaczy :D

“ludzie, ludzie zwariowałem”


Świeża zieleń Monciaka

Świeża zieleń Monciaka schodzi kamieniem
W dół deptaka
Sześciopostaciowa pantomima rozwieszona
Nad głowami
Krzyczy
Czerwony kasztan na końcu ulicy

Jeśli ktoś ostatnio był na sopockim Monciaku wie, że nad deptakiem wiszą postacie: akrobaty, rybaka, golfisty, innych

Monciak jak zawsze ciekawy i pełen ludzi. Na tym niewielkim odcinku sporo się dzieje. Operowe kawałki wykonuje pani, przenośny sprzęt jest jej orkiestrą
Młody artysta, mim ma(miał) największą widownią. Sztukę uprawiał wspaniale, na chwilę zastygał w bezruchu, dopiero odgłos wrzuconej monety “uruchomiał” mima na nowo.
Tuż za czerwonym kasztanem roboty; przejazd pod deptakiem będzie. Obok budują się centra usługowo-handlowe. Coś sie dzieje. I dobrze


Panie Docencie,

spacer po okopach Verdun, to dużo nie jest. Dodałbym, że przydałyby się jakieś rozminowywanie trudnego terenu, ale nie chcę być podejrzany o seksualne obsesje, skotalogiczne upodobania… O Pańskim piwie, znaczy się stawianym, Stachowi powiedziałem, był wyraźnie zadowolony.


Panie Marku,

nie ma dwóch zdań. Po Pańskim opisie, upewniłem się, że w lipcu muszę tam być. Poprzednio byłem długie 5 lat temu.
Pozdrawwiam nostalgicznie…


No to proponuję jakiś środek

na uspokojenie, Panie Andrzeju.
Może Pan doznać szoku, dozna Pan go na pewno. Tyle i taaakich zmian…
Pozdrawiam


Panie Marku,

zdaję sobie sprawę... Gdzie są chłopcy z tamtych plaż? Człowiek, nazywany Koniem, pan Czesiu Parasolnik, czy osobiście mi znany ze Złotego Ula George Canada, którego śp. Władek Komar, próbował dla żartu zrobić kulomiotem…


Panie Andrzeju

z dawnych miejsc zostały tylko zdjęcia (gdybym potrafił je tutaj wstawić) Wyburzyli wszystko w najbliższym sąsiedztwie wejścia na pasaż na molo. Nie ma mojej ulubionej knajpki, pod którą zawsze zjeżdżali prawdziwi faceci na swych harleyach,
Nie ma! Ale w te miejsca przybędzie tysięcy ton żelbetu i przyciemnianego szkła.
Też się przyzwyczaimy, podobnie jak tego, że już dawno człowieczek z koniem na polecenie WOP nie bronuje plaży …


Panie Andrzeju

Nie tylko w u Pana w miasteczku brakuje rąk do pracy. Choć może to i lepiej. Dla mnie. Zamiast zajmować się pierdołami w końcu za jakąś konkretną robotę się wezmę. Bo muszę. Szkoda tylko, że w nadupalnej atmosferze. Nie lubię tak…

A kwestii wpływu Syriusza na porażające upały to po opinię trzeba by się chyba zwrócić do Dogonów, czy cóś... :)

Pozdrawiam roboczo…


Pani Magio,

Dogoni, nie dogoni, u “nas” też by się paru na TXT znalazło, co by wiedziało, a nawet więcej, czy Dogoni to mali, czy na Mali mieszkają...
U Homera znajduje się opis walki dwóch herosów – Achillesa i Hektora, a w nim – taki werset:
“Hektor z ogromną tarczą śmiałym stąpa krokiem, jak odziany posępnym Syriusz obłokiem. Raz błyśnie krwawą tarczą, drugi raz się skryje…” .

Tak już nad chałupą świeci słonce, że też się chyba dzisiaj przed nim skryję.

Serdecznie pozdrawiam…


Panie Andrzeju

ten przytoczony cytat mam przed oczami, widzę tę walkę odtworzoną w filmie
Tutaj, gdzie obecnie jestem, słońce stonowane jest barankami na niebie. Przyjemnie nawet


Panie Andrzeju,

wpadłam tu jak durna, na poczatku sierpnia, wiec jestem troche nie a propos. Na dodatek, z powodu nadupału, nie przeczytałam calego tekstu. Ale to zdanie:

Konsultacje społeczne ogłoszone na portalu magistrackim były żartem egzystencjalnym.

jest wielkiej urody.

I mozna go używać w dowolnym zakątku Polski.

To ja sobie bede uzywać, jesli Pan pozwoli.

zdrowia, szczęścia i pieniędzy życzę...


Szanowna Pani Anno,

jasne, proszę sobie używać, a nawet nadużywać :)

I vice Wersal :), pozdrawiam serdecznie…


A i mnie tu nie było dotąd

Dodam jednak, że w samej stolicy były podobne konsultacje społeczne.
Jak uchwalano plan miejscowy dla ścisłego centrum (To ten nasz duuży rynek z małym, ale gustownym pałacem na środku).
Otwarta debata publiczna zmożliwością zgłaszania pytań i zastrzeżeń była zorganizowana jednorazowa, w niezbyt dużej sali w PeKiNie i trwała planowe 3 godziny. Policzmy, gdyby co dziesiąty… e, co tysięczny Warszawiak miał móc zabrać głos — ile miałby czasu w tej debacie?
Nie muszę dodawać, że debata nie była przesadnie zareklamowana.
Byłem, widziałem i słyszałem.
I nie wierzę, że w Polsce jest demokracja.

Aha.
Nowa waadza obiecała natychmiwast tamten uchwalony plan wywalić i uchwalić nowy. Jak dotąd, zrealizowała obietnicę w 50%. Ale to dopiero drugi rok…


Odysie,

młody jesteś.

Ten serial trwa znacznie dłużej, a odcinki powtarzają się do znudzenia.
Podobnie z konkursami na Centrum. Moja pamięć sięga 1972 roku w tej materii…

Czy my jesteśmy u Kleiny?

Andrzeju, hop, hop!
Już się nie bawimy w chowanego, nie zauważyłeś?


Subskrybuj zawartość