Według posła

W piątkowy wieczór, pan Andrzej Dera, wyrazisty poseł PiS, dał głos w pewnej wrażej radiostacji, na temat bieżącej sytuacji politycznej. Niedawne zamieszki parlamentarne w Komisji Regulaminowej szanowny deputowany sprowadził do mechanizmu słusznego strajku załogi przedsiębiorstwa, skierowanego przeciwko nieuczciwemu pracodawcy. Zagadnięty o procedury wyznaczające kolejne kroki przed podjęciem takiej decyzji, pan Dera stwierdził trzeźwo, że wobec niesłychanej arogancji władzy i konieczności błyskawicznego przeciwstawienia się niegodziwości, owe kroki poprzedzające można było spokojnie ominąć. Chodziło wszakże o obronę b.ministra Zbigniewa Ziobry, który jest ludzką wersją Anioła Bożego, co to ma rację zawsze, pomimo nielicznych niezręczności i drobnych omyłek.
W odróżnieniu od profesora Muchołapskiego, postaci szemranej, sprowadzającej sejmowe zamieszanie do zwyczajnej hucpy.
Było to poselskie Prawo, i Sprawiedliwość wymagała takowych kroków.

Słowa dziennikarza prowadzącego, o quasi sojuszu SLD- PiS, zbył śmiechem, opowiadając o głębokiej, bezdennej przepaści pomiędzy ugrupowaniami.
Wobec stwierdzenia, że Formacja Napieralskiego de facto przedłuża okupację mediów publicznych przez PiS, wyraził szczere do bólu zdumienie.
Zapytany na koniec, czy Partia Niezłomnych będzie odtąd stosować praktykę strajku, opierając się na precedensie z ubiegłej środy, oburzony Pan Dera oświadczył, że akcja jego kolegów nic wspólnego ze strajkiem nie miała!

Gdyby zapytać pana posła Derę o definicję świni, wypowiedź śląskiego rolnika z 50-tych lat ubiegłego wieku byłaby pewnie klarowniejsza:

Świnia, jako że ma śtyry szłapy, to noleży do zwierząt. Świnia zaczyno sie łod przodku dwiema dziurkami łobtoconymi mięsem, co sie nazywo ryjok. Ryjok jest bardzo świni potrzebny, bo go wszędy wrożo, aby coś wywoniać, a co zaś wywonio, to zaroz pakuje do pyska. Pysk świni skłodo się z zębisków, długiego języka i tego, co tam wrożo. Język włazi prosto do żolądka, kiery przyjmuje wszystko i jest bardzo srogi, bo kożdo świnia mo wielki apetyt i żre cięgiem i lotego nazywo sie świnia, jak kożdy inszy, kiery łonacy to samo. Wszystko żarcie przemienio sie u świni w preswuszt i krupniok, żymloki abo żeberka, kiere są skiż tego, bo świnia źre wszystko, co znojdzie na drodze swego żywota. Świnia kończy sie na zadku małym ogonkiem, kierym miele na wszytskie strony, bo cego inkszego z nim robić nie poradzi. Cało świnia stoi na śtyrech patykach, kiere sie tyż nazywajom nogami. Nogi sięgają od wierchu aż na spodek do samej ziemi. Skiż tego świnia stoi.
Świnia łoblepiono jest marasem, pod kierym znajduje sie skóra kierom świnia jest łotocona, aby sie nie łozleciała. Chopem łod świni jest wieprzek, kiery nigdy nie wie, camu żyje, aż go zakatrupią. Dziecko łod świni nazywo sie prosie. Mordercą łod świni jest masorz, kiery jom łozłonacy. Łod chwili, łod kierej masorz świnia zabije, to łona już nie żyje. Łoczyszczony zadek łod świni nazywo sie szynka, kiero kożdy bardzo rod spuszcza z apetytem, jak mo na to. Inksze kąski łod świni sprzedawo masorz na mięso, z kierego robi sie niedługo milionerem.
Do strzewów łod świni wrożo masorz mięso i inksze łodpadki co sie potem nazywo kiełbasa. Lepsze kąski zjodo masorz som, lotego masorz woży tyle co pietnoście urzędników abo pięć dwadzieścia robotników do kupy. Świniów jest u nos za tyla. Świnia łoglądać możno w szlamie i chlywie, na pastwisku i na spacyrze, na wsi w mieście. Nasz kraj jest bardzo bogaty w świnie i mógłby dużo świń wysyłać do inkszych krajów, ino świnie nie chcom, bo im samym u nas jest dobrze.
Izby, w kierych mieszkajom świnie, nigdy sie nie schrónio i do tego sie chlywikami nazywajom. Głos łod świnie podobny jest do mlaskającego abo chrapiącego człowieka, a wtedy my nie wiemy, kiery drugiego przedrzyźnio.
Są roztomaite świnie: kiery jest pragliwy i łakomy, to padają na niego świnia. Jak sie dziecko łobćko abo łopaprze, to mamulka padajom “prosia”. Jak chtona swoja wiara abo ojczyzna przezywo, to padajom porządni ludzie, że to jest oberświnia. Jak kiery nie wie, czym jest i nosi mantel no łobu ramionach i sprzedo sie za pora złotych, to tyż padajom, że jest świnia … i tak jest !

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Parafrazując, Panie Tarantulo,

powiedzenie sławetnego Władysława G., oba ugrupowania (SLD i PiS), znalazłszy się na skraju przepaści (tzn. ich zdaniem Polska znalazła się na tym skraju pod koniec minionego roku, co może być prawdziwe, ale nie musi), zrobiły wielki krok naprzód.

Więc panu posłowi Andrzejowi D. nie należy się specjalnie dziwić, boć był to czyn wiekopomny.

W związku z tym pozdrawiam serdecznie


Subskrybuj zawartość