„Ostrze kieruję ku sobie!”


 

„…Ksiądz Andrzej, dyrektor ogniska dla trudnej młodzieży w Szczecinie, obwiniany o pedofilię. Ludzie, którzy domagali się ustalenia prawdy, przez 13 lat słyszeli: nie działajcie na szkodę Kościoła.”

Byłbym bardzo ostrożny w ocenie tej konkretnej sytuacji. Może się ona wpisywać w pewien schemat, ale dopóki nie zostanie rzetelnie wyjaśniona do końca, zalecałbym ostrożność w ocenie. I cierpliwość.
Ale braku zdecydowanej reakcji na krzywdę dzieci w podobnych przypadkach obronić nie sposób.
„Cokolwiek uczyniliście jednemu z tych maluczkich, mnieście uczynili!”

Gdyby nawet cień podejrzenia skutkował odsuwaniem kapłana od pracy z młodzieżą, katolicka wspólnota nie musiałaby dzisiaj przeżywać traumy właściwej dla oblężonej twierdzy. Tego właśnie brakuje. Odwagi i konsekwencji. Słyszałem już płochliwe głosy, że przyznanie się do błędu jest przejawem słabości, i może doprowadzić do upadku Rzymskiego Porządku. Że wobec postępującej laicyzacji ujawnianie wstydliwych i mrocznych tajemnic może ów proces przyśpieszyć. Słowa ludzi małego ducha.

Kościół jest co jakiś czas wstrząsany takimi aferami, które wynikają z jego konserwatywnego i nieśpiesznego reagowania na patologię. Pełne troski pytania o obyczajność budzą u kościelnej zwierzchności reakcje alergiczne. nakazujące postawienie poruszających te etyczne kwestie, w jednym szeregu z przeciwnikami Kościoła, i sprowadzające słuszną krytykę do niedopuszczalnych ataków na hierarchię. Automatycznie łączące to z atakiem na cały Kościół, i w rezultacie na wiarę naszą katolicką.
Stereotyp kapłana, ukształtowany jeszcze w czasach uniwersalizmu jest wciąż żywy i chroniony. Bożego pośrednika, obcującego z sacrum, którego postępowanie zwyczajnej , ludzkiej ocenie nie podlega.

Okresowe, nerwowe liczenie dusz przed świątyniami przekłada się potem na lęk przed utratą owieczek, choćby najbardziej były parszywe. Stąd bierze się później tolerancja dla dewiantów, którzy korzystając z gościny świątyń dokonują z ambon gwałtu na dziesięciorgu przykazaniach, skłaniając starsze panie do aktów przemocy, jakich u siebie wcześniej może i nie podejrzewały.
Przekłada się w rezultacie taka polityka na poparcie przeróżnych cudaków, którzy przy robaczywych mózgach, gęby mają pełne bogoojczyźnianych frazesów.

Brak szybkiej reakcji na zwyrodnienia można przyrównać do owijania chustą zainfekowanej krosty. Zamiast leczyć natychmiast po wykryciu, hoduje się pod przykryciem ropiejący wrzód. Kiedy chusta opadnie, nieważne jak, przypadkiem, czy celowo ściągnięta, powaga Kościoła zostaje nadszarpnięta w dwójnasób. Gdyby nie obłudne działania zwierzchności, ksiądz Andrzej nie znalazłby się w tym miejscu. A Kościół, czyli wspólnota wierzących, nie byłby w rezultacie narażony na utratę czci.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Tarantulo

mocne słowa. ale chciałbym jedynie zauważyc – jako osoba spoza kościoła, że gdybyśmy odsuwali od pracy z młodzieża w przypadku “cienia podejrzenia”, to obawiam się że ten cień zacząłby padać zbyt często. to przecież najwygodniejszy sposób pozbycia się niewygodnych. KK ma wielu wrogów.

zgadzając się z Tobą, że sparszywiałe jednostki należy usuwać i karać z całą surowościa (co odnosze do wszystkich pracujących z nieletnimi), uważam że nie możemy też pozwolić na łamanie ludziom życierysów z powodu tylko i wyłącznie “cienia podejrzenia”.
każda taka sprawa powinna być natychmiast wyjaśniona, a winni ukarani. jeśli okaże się, ze oskarżenia były rzucone niesłusznie – z całą surowościa karałbym oszczerców.

pozdrawiam.


Autor

skomentuję szerzej problem.

Moim zdaniem “zamiatanie pod dywan aby maluczcy” się nie dowiedzieli dotyczy naszej tzw inteligencji.
Pzrypominam sobie wyrazy dolidarności osób publicznych z Paetzem, Znanym psychologiem oskarżonym o pedofilię, ks.Czajkowskim, itd. Pamiętam te listy zapewniające o slodarności i stawiających winowajców w roli ofiary.

Najciekawsze jest, że w żadnym przypadku nasza inteligencja nie dała wyrazu solidarności z ofiarami…????????

*******

Wracając do Kościoła. Zgadzam się, że wyżsi przełożeni mają kłopot z niesubordynowanymi księżmi: – alkocholikami – prowadzącymi rowiązłe życie – pedofilami – tymi którzy mają problemu osobowościowe

Sam mam kontakt z osobami duchownymi i widzę na własne oczy, że jest to problem nie do rozwiązania.
Te osoby często nie podejmują leczenia, terapii ale bagatelizują całą sytuację.

Zazwyczaj przenoszeni są tacy ludzie z miejsca na miejsce – na małą wioskę np. No ale czy dzieci molestowane w wiosce są mniej warte, że nalezy je skazywać na takiego “gagatka”????

Wg mnie osoby odpowiedzialne(przełożeni) muszą być zdcydowani w takich przypadkach: jeśli delikwent nie podda się leczeniu, terapii zostaje wydalony ze stanu kapłańskiego i żyje na swój rachunek i “używa życia” za własne pieniądze a nie za pieniądze wiernych sprzeniewierzając się Bogu i trwając w swoim grzechu bez skrupułów.

Jeśli tego zdecydowania nie będzie przełożeni Kościoła biorą na siebie krzywdę złamanych osobowości i charakterów młodych ludzi. Ta postawa jest gorsząca i wołająca o “pomstę do nieba”. Wszak Jezus mówi, że kto stałby się przyczyna zgorszenia dla jednego z najmniejszych temu lepiej “kamień młyński na głowę i do rzeki…..”.

To jest zaciąganie ogromnej winy na siebie jak i rana nie tylko na osobach molestowanych chłopców ale także całej wspólnoty Kościoła.

T.Terlikowski pisze, że “zamiatanie pod dywan” – tuszowanie tego typu przestępstw jest współdziałaniem…. – zgadzam się z nim.


Subskrybuj zawartość