Myślałby kto, że cokolwiek się zmieniło w prawie. Niestety nie, tam wciąż prawo piszczy…
Władza sądownicza, mimo licznych przekrętów i upolitycznienia: działania na zlecenie, wciąż ma się jeszcze jako tako.
Jednak po wielu dekadach rusyfikacji władzy: ustawodawczej; sądowniczej i wykonawczej potem po tzw transformacji ustrojowej esbefikacji tej władzy i falandyzacji prawa wreszcie widoczne jest światełko w tunelu, którym pędzi lokomotywa przemian. Z wielkim trudem i jeszcze większym bólem władza sądownicza zmuszana jest przestrzegania prawa, czyni to z nieukrywaną niechęcią – do agonii jeszcze zapewne kawałek. Przed nami droga nadal trudna i niebezpieczna, być może że w tej agonii władza sądownicza będzie jeszcze bardziej kąsać.
Ale potem, kiedy instytucje sądów i prokurator obsadzą młodzi i faktycznie wykształceni ludzie, będzie już tylko lepiej. Przyjdzie czas, że prawo będzie prawo znaczyć.
Póki co jest jak jest, a jest beznadziejnie.
Skorumpowany komornik działający w imieniu sądu, na zlecenie różnych ciemnych typów, często ludzi świata polityki, dokonuje licytacji na podstawie lipnie wydanych wyroków, które zanim zostaną unieważnione, uchylone z powodów rażącego naruszenia prawa, stanowią podstawę dokonania zamachu na własność prywatną, która wg prawa napoleońskiego (i nie tylko) jest świętością.
Upolityczniony wymiar sprawiedliwości, i podległe jemu instytucje, stanowi faktyczne zagrożenie dla obywateli. Jak inaczej nazwać, jakim mianem określić patologiczny stan polskiego sądownictwa, który przejawia się choćby liczbą wniosków kierowanych do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Stanowi wyznacznik, delikatnie określając ten patologiczny stan, złej pracy sędziów.
Mnogość wniosków kierowanych do ETPC nie jest dokładnie znana i nie jest pełna, gdyż przeważająca ich liczba zostaje odrzucona z przyczyn proceduralnych: błędnie wypełniony wniosek, lub niewyczerpana droga odwoławcza w kraju, itp..
Wiele osób, szykanowanych przez sądy, prokuratury, komorników i inne instytucje, dla świętego spokoju odpuszcza; wobec uznania własnej bezsilności rezygnują i poddają się, tym samym utwierdzając swych oprawców, że władza zawsze ma rację, nawet kiedy się myli, i że z władzą nie wygrasz…
W tym miejscu pozwolę sobie na lapidarność – gówno prawda. Nie ma takiej władzy, której nie można udowodnić, wtedy kiedy nie racji, że się myli. Ba nie ma takiej władzy, której, kiedy działa na niekorzyść obywatela(li), nie można odwołać, pozwać przed sąd i udowodnić jej przewiny. Nie ma władzy absolutnej: jest tylko zła wykładnia przepisów prawa i zła wola urzędników instytucji stojących na straży (nie)przestrzegania prawa.
Na początek serii ( liczne prośby osób poszkodowanych przez polski wymiar (nie)sprawiedliwości skłoniły mnie ponownie na wejście do tej samej rzeki i ujawniania nieprawidłowości urzędników działających na niekorzyść obywateli) przykład dokonanego rabunku na mieniu osoby fizycznej w Środzie Śląskiej.
Pan Józef, pomimo że nigdy nie był niczyim dłużnikiem, został zlicytowany. Zanim się zdążył odwołać komornik w sposób urągający procedurze przetargowej zbył jego cały majątek, wypłacając sobie swoją należność za działania komornicze.
Trybunał w Strasburgu wydał orzeczenie, że naliczanie tzw należności komorniczych łamie Europejską Konwencję Praw Człowieka!
Dziwnym trafem spora część tego majątku została zatajona – nie wiadomo co z nim się stało i gdzie przepadł?
Inny przypadek, a w skali kraju są ich tysiące, to działania syndyka i jego pełnomocnika na terenie Ząbkowic Śląskich. Zaniżanie wartości do 10% rzeczywistej wyceny; ukrywanie części składowych majątku. Ukrywanie ofert, znacznie przebijających wycenę, podczas przetargu; zbywanie majątku za bezcen wobec stwierdzenia nieprawdy, że nie wpłynęły inne oferty.
Ciągle jeszcze duch minionej władzy ciągnie się za nietykalnymi urzędnikami, którzy ciągle jeszcze mogą wiele, nawet więcej.
Ot taki przykład z nieco innego podwórka, który haczy o politykę i jest niejako dowodem na poparcie twierdzenia, ze wymiar sprawiedliwości ciągle jeszcze jest upolityczniony.
„Palikot się śmieje, a Tomczakowi bez żadnych podstaw zaaresztowano wczoraj dwóch synów, studentów. Co zrobili? Nic! Jako świadkowie, nie mając doręczonego wezwania, nie stawili się w sądzie na rozprawie przeciw ich ojcu. Pierwszy raz w mojej prawniczej karierze spotkałem tak drastycznie represje wobec ludzi, którzy nikomu nie uczynili nic złego.
...
Ja nie jestem z Platformy, wręcz przeciwnie, ale zaryzykuję i skorzystam z tego obszaru wolności, który prokuratura przyznała dla posła Palikota i wypowiem się w usankcjonowanej konwencji:
Prokuratora, który umorzył sprawę Palilkota, uważam za durnia!
Prokuratora, który oskarżył posła Tomczaka, uważam za durnia kwadratowego!
To tylko taki mój pogląd. Zresztą, czy „dureń” brzmi obraźliwie? Może zapytamy profesora Bralczyka?”
Link do artykułu: http://januszwojciechowski.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=...