4. Bieg z przeszkodami.
Dyscyplina sportowa uprawiana z musu przez aktualnie rządzących.
W oryginale, przeważnie, bieg na trzy kilometry. W odmianie politycznej to bieg na cztery lata. Są dwie strategie; prostego szybkobiegacza i biegacza technika. Prosty szybkobiegacz zatrzymuje się przed przeszkodą. Przełazi przez nią i pędzi dalej. Na każdym
okrążeniu kąpie się w rowie z wodą. W końcu, na finiszu wygląda jak łachudra.
Technik przeskakuje niczym jakaś afrykańska gazela a w rowie zamacza tylko eleganckie, złożone przez młodych azjatów, buciki.
Nasi politycy przeważnie biegną wolno do mety, przełażą, kąpią się, a i tak są zadowoleni, ponieważ ich konkurenci robią to samo. Aby się nie „złachać” wielu biegnie na golasa, z termosem pod pachą. Trener powiedział na odprawie, że byle brzuch do przodu i minę mieć tęgą. Zawartość termosa to fantazja!
5. Bieg na przełaj.
W wersji sportowej, polega na galopadzie po ugorach. W politycznej, chodzi głównie o zmyłkę. Startujemy jako bezwzględny liberał. Biegnąc po linii musielibyśmy zaliczyć bycie konserwatywnym liberałem, konserwatystą by osiągnąć metę jako „kościelny kurek”
W naszej polityce najskuteczniejszy bieg na przełaj zaliczył Janusz Palikot. Wszystko, co wyżej, ale w odwrotną stronę!
Od „kościelnego kurka” w krótkich apcugach, do lewackiego durnia. Należy przyjąć, że uprawianie biegów przełajowych jest opłacalne.
6. Boks.
Jeśli chodzi o polityczny boks, nie mam nic do dodania. Akurat ta polityczna dyscyplina, świetnie się rozwija.
7. Dżudo
Tak naprawdę, sport ten polega na szarpaniu się za kinole /kimona. Aby przegrać, trzeba się zdrzemnąć. Dżudo przypisuję peeselowi oraz Lechowi Wałęsie, który w 1981 roku był w Japonii, skąd przywiózł katanę i dżudocki, nieco pedalski szlafrok, a peeselowi z powodu wyglądu byłego Pawlaka, z którego jest czysty, lekko chory samuraj.
Samurajów należy leczyć antybiotykami przez NFZ, albo, z braku środków – nakłuwaniem samuraja.
8.Gimnastyka – Spytajcie Ryśka Czarneckiego – Opowie, na czym polega ta dyscyplina sportowa.
Ludzie sądzą, że chodzi o wygibasy w śmiesznym, obcisłym stroju, machanie nogami, skakanie przez Michnika, bujanie się na kółkach.
Oddany tej dyscyplinie, pan Rafał Ziemkiewicz, przeskakując przez Michnika, zarył gębowo w grubym Rumunie.
A Rumun na to; – Szaba laba la…. da!