Dom zły - Świat zły?

Galopujący major na portalu Studio Opinii zamieścił recenzje, głośnego ostatnio filmu “Dom zły”. Oglądałem również rzeczony film i w niektórych kwestiach nie zgadzam się z Galopującym majorem.

Po pierwsze i najważniejsze, ani do obrazu “Wesele”, ani do “Domu złego” nie przykładałbym tak fundamentalnej miary, jak to czyni Galopujący. Czy rzeczywiście, jak pisze: “Dom zły” jest “Jest filmem o fundamencie. O tym, na czym zbudowano naszą rzeczywistość.”? Czy uprawnione jest stwierdzenie, że “mimo dwudziestu lat, wciąż jesteśmy tymi samymi Polakami z PRL-u.”?

No cóż. Zapytam. A jacy “my” jesteśmy “Polakami z PRL-u”? Wszyscy??? Każdy z osobna i wszyscy razem, cały naród? Dla mnie zawsze wypowiadanie się w imieniu wszystkich, lub pisanie o wszystkich, nie ma żadnego sensu i jest zwykła uzurpacją, jeśli nie oznaką choroby psychicznej lub jakiejś wielkiej buty czy arogancji. Nie istnieją “wszyscy”, tak samo jak nie istnieją “Polacy” jako jakiś jednorodny, zunifikowany byt, który można jednym zdaniem opisać, skategorializować, raz na zawsze określić i uporządkować.

Film “Dom zły” mimo tego, że z całą pewnością ukazuje pewne oblicze PRl-u, nie jest filmem o całym PRL-u, a ukazani tam ludzie, nie stanowią, bo nie mogą stanowić, prostej egzemplifikacji całego ówczesnego polskiego społeczeństwa. Film ten, jak każde mniej lub bardziej poważne dzieło sztuki, ukazuje pewien wycinek rzeczywistości, a nie opisuje całej rzeczywistości: całej jej różnorodności, skomplikowania, wszystkich powiązań i zależności jaki składają się na to, co nazywamy ludzkim światem.

Po drugie, o jakim fundamencie jest to film? Jaki fundament jest tu pokazany i z całą bezwzględnością opisany? Jaki jest ten “fundament na którym zbudowano naszą rzeczywistość” Czy naprawdę tym fundamentem, obiektywnym i absolutnym jest, jak chce Galopujący major: “zatopiona błotem prowincja, gdzie tym błotem utytłany jest dosłownie każdy, każdy ma coś na sumieniu, nie ma takiej rzeczy jak prawda, a podział na władzę i obywatela jest fikcją.”?

Oczywiście nie jestem aż tak naiwny, i już tyle lat żyję na tym świecie, by nie zdawać sobie sprawy z ogromu ludzkiej niegodziwości i zła z jakim się tutaj stykamy. Wiem, i bez filmu “Dom zły”, że człowiek “bywa człowiekowi wilkiem”; że nie wszyscy są zawsze „cacy i aja”. Ale, do cholery wiem też, że nie wszyscy są źli. Wiem, że ludzie potrafią, jeśli zechcą i są dość silni, by wzbić się , nawet w czasach złych, na prawdziwe wyżyny swego człowieczeństwa. „Są wreszcie tacy, którzy nie boją się działać, ponieważ wyzwanie płynące z pewnej nieszczęśliwej sytuacji, odbierają silniej niż lęk przed przegraną”(T. Polak). Film, o którym tu mowa, jest pewną wizją artystyczną, coś mówi, o tamtym czasie, o tamtych ludziach, o systemie, który niszczył i deprawował, o ludziach którzy byli moralnymi karłami, ale to nie jest cała prawda o tamtym czasie i tamtych ludziach.

Po trzecie. Galopujący major sam przyznaje, że “na pewno nie tłumaczy całej rzeczywistości. Ale coś jednak tłumaczy. Choćby pytając ile jest jeszcze w Polsce takich cukrowni, ile trupów w szafie, ile dziwnych zaginięć zootechników? I czy transformacja nie była tylko pudrowaniem tego, co, jak smród, i tak zawsze wyjdzie na wierzch?” No właśnie, co tłumaczy? Niczego nie tłumaczy! Po prostu o pewnych uniwersalnych sprawach przypomina. W każdym miejscu i w każdym czasie są zbrodnie, dziwne zaginięcia, trupy w szafie (czy ostatnio w piwnicy jakiegoś ambasadora), zawsze będą ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach ci, którzy będą chcieli być uczciwi wbrew systemowi i władzy! I nie jest to ani specyfika PRL-u, ani Polski dzisiejszej, ale są to sprawy ogólnoludzkie. Takie rzeczy będą miały miejsce zawsze tam, gdzie będą żyć ludzie, którzy nie są ani aniołami ani demonami, tylko właśnie ludźmi….

I na koniec już. Galopujący major stwierdza, z rozbrajającą szczerością, że na pytanie o to czy człowiek jest z natury zły czy dobry, autor filmu odpowiedzi nie udzielił. Bo odpowiedzi na tak postawione pytanie po prostu być nie może. Można , co najwyżej, rozsądnie pytać, co sprawia, że jeden człowiek zdolny jest w tych samych okolicznościach, do największych poświęceń, do oddania życia za wartości, które wyznaje, a drugi popełnia najniegodziwsze zbrodnie…? Oto jest zaiste pytanie godne filozofa…

Średnia ocena
(głosy: 2)

komentarze

Nie ma czegoś takiego jak społeczeństwo

Margaret Thatcher


A możnaby link do Majora tekstu?

Bo nie mam czasu szukać, a chciałem się zapoznać z tekstem.

P.S. A Dom zły obejrzę jak będzie u mnie w mieście czyli w lutym, to się wypowiem bardziej dogłębnie tu:)


Znalazłem, więc sam zalinkuję

http://alfaomega.webnode.com/news/galopuj%C4%85cy%20major:%20dom%20z%C5%...

Hm, jakoś tak pobieżnie Major tym się filmem chyba zajął, wrażenie mam:)


Subskrybuj zawartość