Gwiazdy mogą więcej

Z zaciekawieniem czytałem tekst Azraela: “Gwiazda w spodniach z lampasami” na redakcji.pl, choć nie do końca zgadza się z oceną zachowania generała Skrzypczaka, jaką prezentuje Azrael.

Nie wiadomo do końca, jakie tak naprawdę były jego intencje – pisze Azrael – i zaraz przedstawia trzy możliwe hipotezy, z których wynikało właśnie takie, a nie inne postępowanie dowódcy wojsk lądowych. Pierwsza mówi o tym, że postąpił tak z czystej troski o żołnierzy. Druga sugeruje, że było to cyniczne zgranie z jego strony, ponieważ przewidywał, iż jego przydział na szefa wojsk lądowych nie zostanie przedłużony, dlatego chciał odejść z wojska “z przytupem”. Trzecia hipoteza mówi o manipulacji generałem, który jest człowiekiem bardzo emocjonalnym.

No właśnie nie wiemy jakie były motywy takiego, a nie innego zachowania gen Skrzypczaka i może nigdy się o tym nie dowiemy. Niestety wydaje mi się, że wszyscy w dzisiejszych czasach stajemy się prawdziwymi “mistrzami podejrzeń”, przy nas Marks czy Freud to małe dzieci…

Wydaje się, że dziś bardzo trudno jest nam uwierzyć w naprawdę szczere i dobre intencje ludzi. W każdym niemal dobrym czynie doszukujemy się drugiego dna. Nie możemy zrozumieć tego, że ktoś może działać powodowany imperatywem moralnym, który wyklucza wszelki cynizm, egoizm, nastawienie jedynie na własną korzyść, aktualny zysk, czy jakieś osobiste dobro.

Azrael nie wypowiada się jednoznacznie i kategorycznie, co powodowało gen. Skrzypczakiem, nie mogę jednak pozbyć się wrażenia, iż nie bardzo wierzy on w szczerość intencji dowódcy…

Ja chcę wierzyć, że w świecie w którym wszystko zaczyna być mierzone osobistą korzyścią czy przydatnością; że w świecie, w którym ludzi traktuje się przedmiotowo i wykorzystuje jedynie dla własnych celów; w świecie, gdzie branie i ponoszenie odpowiedzialności, także za błędy innych, nie jest do pomyślenia, a z zajmowanych wysokich stołków można jedynie być odwołanym, albo zmuszonym do złożenia dymisji, prawie nigdy nie odchodzi się ze zwyczajnego poczucia ludzkiej przyzwoitości, że w takim świecie są jeszcze ludzie, którzy nie bacząc na siebie samych i własne korzyści zachowują się tak, jak podpowiada im ich prawe sumienie. I za głosem tego sumienie idą nawet jeżeli to droga donikąd, patrząc ze zwykłej ludzkiej perspektywy.

“Zaczęło się piorunem z jasnego nieba, zakończyło mydlaną operą w peruwiańskim stylu.” – pisze Azrael. I nie tylko on uważa, iż miejsce i czas wypowiedzi gen Skrzypczaka był niestosowna. Ja jestem innego zdania!

Potrafię wyobrazić sobie sytuację, w której, jeżeli wszystko inne zawodzi, jeżeli nie widzi się innego wyjścia z sytuacji, jeżeli czuje się prawdziwą odpowiedzialność za życie i zdrowie ludzi, którzy rzeczywiście leżą jakoś w moich rękach, którzy jakoś mi ufają i pokładają we mnie nadzieję, i jednocześnie widzi się, że jeżeli nic się ie zrobi, to można doprowadzić do jeszcze większego zła, to się po prostu robi się to, co w danej chwili uważa się za stosowne. I wtedy właśnie moralnie dopuszczalne jest to, że wybiera się taki czas i takie miejsce, z którego mój głos będzie najbardziej słyszalny i dotrze do tych, którzy rzeczywiście mogą coś zrobić, nawet jeżeli w opinii większości jest to nie ten czas i nie to miejsce, że jest to najgorsze miejsce i najbardziej niestosowny czas…

Azrael pisze o peruwiańskiej operze mydlanej, o generale pisze, jak o medialnej gwieździe, wręcz jak o celebrycie. O jego wywiadach prasowych i telewizyjnych mówi, jak o świadomej i planowanej akcji, oczywiście w sensie negatywnym.

A ja to samo zachowanie generała, pod warunkiem, że jego intencje były szczere, oceniam bardzo pozytywnie.

Przecież Azrael nie może nie wiedzieć o tym, że dziś to, czego nie ma w mediach, tego rzeczywiście nie ma. To o czym się nie mówi, to nie istnieje.

Panie Azraelu! Jeżeli nie byłoby tych publicznych wystąpień gen. Skrzypczaka, gdyby nie jego wywiady prasowe i telewizyjne, gdyby nie to, że jak pan sam pisze, cieszy się wielką popularnością wśród żołnierzy, jego słowa pozostałyby nie zauważone, by przepadły. Gdyby nie ta cała wrzawa medialna, gdyby zachowanie generała Skrzypczaka ograniczyło się li tylko do “drogi służbowej”, pewnie do tej pory byłoby cicho i spokojnie, a zwierzchnicy cywilini nad wojskiem pławiliby si we własnym samozadowoleniu, a nowy sprzęt dla naszych żołnierzy jeszcze długo, by nie dotarł. Przecież Pan to wie?!

I już na sam koniec. Pisze Pan: “ Również jego wywiady i wypowiedzi w telewizji były wielokrotnie poniżej poziomu oficera. Niestety, Skrzypczak odchodzi z wojska w stylu nie licującym z obliczem generała broni, z chlubną kartą.”

Panie Azraelu! Wiem, że są w życiu takie sytuację, w których nie liczy się chluba, jakiś powszechnie obowiązujący “poziom”; że są sytuacje, w których człowiek musi, w imię prawdziwych wartości, w imię dobra drugiego, w imię głosu własnego sumienia, poświęcić własną karierę,a nawet dobre imię. Musi bo inaczej, zachowując nawet pozycję, przywileje, traci coś o wiele ważniejszego, traci siebie…

Średnia ocena
(głosy: 3)

komentarze

Panie Głos

Azrael jest w blogosferze tym, kim Ziemkiewicz i Żakowski wśród dziennikarzy – manipulantem.
Nie schodzącym pod kreskę, za to chętnie przywoływanym jako jej głos ( tych spod kreski ).

Resztę wniosków wyciagnij pan sam.


Panie Zbigniewie!

Nie rozumiem tytułu, a raczej jego związku z notką.

Pozdrawiam


Panie Jerzy!

Tytuł, jest niejako odpowiedzią na tytuł tekstu Azraela, ktory brzmi “Gwiazda w spodniach z lampasami.”
Chodzi o to, że Azrael w postępowaniu generala i w tym szumie medialnym, ktory za jego sprawa powstał, pewne znamiona gwiazdorstwa. Ja chciałem zauważyć, iż tak już jest , że ktoś bardziej znany ma większą siłę przebicia niż ktoś zupełnie anonimowy.
pozdrawiam.


Pani Igło,

ciekawą prezentację osoby Azraela pani tu mi podaje. A co do wniosków, nie bardzo wiem, jakie mam wyciągnąć...:)
pozdrawiam serdecznie:)


Hm,

“A co do wniosków, nie bardzo wiem, jakie mam wyciągnąć...:)”

Wnioski jedynie słuszne:)
I właściwie.
Najlepiej.


Panie Zbigniewie!

„Igła” jest 100% mężczyzną.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość