Pierwszeństwo miłości

Chciałem napisać kilka słów na temat najnowszej encykliki papieskiej. Od razu jednak powiem, że czytałem tylko jej fragmenty, które podsunęli mi znajomi, bądź jacyś publicyści katoliccy.

Nie wiem czy “Caritas in Veritate” jest jedynie “stertą lewackich bredni” (vide Chevalier redakcja.pl), nie wiem też czy zasługuje ona na Nagrodę Nobla (vide Ettore Gotti Tedeschi). Moja znajomość katolickiej nauki społecznej podpowiada mi jedynie, iż to, o czym pisze Benedykt XVI, jest prostą kontynuacją całej społecznej nauki Kościoła Katolickiego począwszy od Rerum novarum Leona XIII poprzez wszystkie społeczne encykliki Jana Pawła II.

Benedykt XVI pisze o tym, co od dawna stanowi źródło, fundament i zręby kościelnych poglądów na tematy gospodarczo-ekonomiczne. W centrum stawia Papież kwestie rozwoju, postępu, sprawiedliwości, solidarności, pomocniczości, dobra wspólnego, odpowiedzialności, sprawiedliwej gospodarki i handlu, globalizacji, udziału ubogich krajów w handlu międzynarodowym, zwalczania ubóstwa i pomocy w rozwoju. A zatem nic nowego. Benedykt XVI przypomina to, co Kościół głosi od dawna.

Nie musimy się z Papieżem zgadzać. Możemy posądzać go o lewackość, o sprzyjanie kapitalizmowi czy socjalizmowi etc. Nie sposób jednak nie zgodzić się co do tego, że kiedy wszystko zostaje podporządkowane jedynie zyskowi; kiedy człowiek jest traktowany jedynie jako klient, konsument bądź jedynie wytwórca, to staniemy się, (już się stajemy) świadkami ludzkich klęsk i dramatów.

W artykule “Technika miłości” ks. Boniewicz przytacza, jego zdaniem, kluczowy fragment encykliki: „Kiedy bierze górę absolutyzacja techniki, dochodzi do pomieszania między środkami i celami; przedsiębiorca będzie uważał za jedyne kryterium działania najwyższy zysk z produkcji; polityk umocnienie władzy; a naukowiec wynik swoich odkryć” (71). Z dopowiedzeniem: „Ideologiczne zamknięcie się na Boga oraz ateizm obojętności, zapominające o Stwórcy i narażone na zapominanie również o wartościach ludzkich, jawią się dziś pośród największych przeszkód w rozwoju. Humanizm wykluczający Boga jest humanizmem nieludzkim. Jedynie humanizm otwarty na Absolut może nam przewodzić w krzewieniu i realizacji form życia społecznego i obywatelskiego – w obrębie struktur, instytucji, kultury i etosu – ratując nas przed ryzykiem, że staniemy się zakładnikami przelotnej mody” (78).

Nie wiem czy “zamknięcie się na Boga”, ateizm, czy zapomnienie o Stwórcy, są dzisiaj wrogami rozwoju. Nie wiem czy “humanizm wykluczający Boga” musi od razu być “nieludzki”. Nie wiem czy jedynie otwarcie na Stwórcę daje szansę ratunku “przed ryzykiem” czy chwilową modą.

Potrafię wyobrazić sobie prawdę, miłość, człowieczeństwo, humanizm, etykę czy kulturę oderwaną od sacrum w znaczeniu religijnym. Z drugiej jednak strony podzielam zdanie Papieża, że w chwili kiedy jedynymi wyznacznikami naszego życia staną się zysk, władza, wyniki badań, to nasze człowieczeństwo zostanie odarte z czegoś bardzo ważnego; z samej swej istoty i esencji. Wiem, że tam gdzie nie będzie miejsca na miłość, sprawiedliwość i solidarność zarówno w relacjach osobistych, jak i społecznych, ekonomicznych czy gospodarczych, nasz świat stanie się nie-ludzki i nie da się w nim żyć.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Hm, Chevalier

to mógł ironizowac w tym okrreśleniu i mentalność liberalnych konserwatystów wyśmiewać czy innych uprowców.

A co do meritum:

“. Humanizm wykluczający Boga jest humanizmem nieludzkim. Jedynie humanizm otwarty na Absolut może nam przewodzić w krzewieniu i realizacji form życia społecznego i obywatelskiego – w obrębie struktur, instytucji, kultury i etosu – ratując nas przed ryzykiem, że staniemy się zakładnikami przelotnej mody” (78).”

Nie zgadzam się z tym, znaczy wyobrażam sobie i humanizm i moralność bez Boga.

pzdr


Subskrybuj zawartość