CZYM RÓZNI SIĘ HOMOŚ OD GEJA?

Różnice nie są w tu wcale ani banalne, ani drugorzędne ani nieistotne. Tu chodzi o fundamenty, samą esencję, o substancję rzeczy. Homoś od geja różni się wszystkim. Jest to absolutnie i nieporównywalnie inny osobnik. Odróżnia go nie tylko wygląd, czysto zewnętrzna aparycja. On pod każdym aspektem jest inny; i cielesnym, i psychicznym i duchowym. Ich jestestwa są tak do siebie nie przystające, tak głęboko od siebie odizolowane, wyabstrahowane, że, aż dziw bierze, iż w ogóle możliwe jest jakiekolwiek spotkanie, jakakolwiek relacja i porozumienie między nimi. Jeżeli prawda jest, iż „kobiety są z Wenus, a mężczyźni z Marsa”, to per analogiam, trzeba by było powiedzieć, że o ile homoś jest z tej Ziemi, to gej na pewno nie jest z tego świata..

Homoś jest nasz, swojski, polski, własny. Na naszym wykarmiony chlebie. Jest od nas, z naszej on krwi i z naszego wzięty ciała. To prawda, że może nie jest taki jak my, że pewne skłonności ma inne, że czym innym się zachwyca, co innego go o drżenie serca i trzewi przyprawia; że jak my się wdziękami kobiet upajamy, to on niekoniecznie te upojenia podziela. Ale jakoś się z tym pogodziliśmy. Jakoś z bólem, bo z bólem, aleśmy to przetrawili w sobie i póki za głośno i publicznie w ramach parad i marszów, nasz homoś swej inności urbi et orbi nie komunikuje, to jest ok. Dobrze jest.

Co się tyczy zaś geja. O nie! Gej to obcy, zagraniczny, przybysz jest, a jako przybysz głowy za wysoko nosić nie powinien i naszych rodzimych homosiów bałamucić mu nie pozwolimy! Nasz homo cichy jest, ubogi raczej, spokojny, w sobie zamknięty, o sobie niewiele mówiący, rozgłosu, jak diabeł święconej wody, unikający. Taki jest. W tłumie się on nie wyróżnia, jest jak my „na nas obraz i podobieństwo nasze” uczyniony.

Gej natomiast przebrzydły nosi się jak panisko jakieś. Jakiś taki ładny, czysty, schludny, o siebie dbający. Chodzi pewnie odważnie, furami drogimi się wozi, w modne się ubiera ciuchy. Mówi dużo, jasno i klarownie. W telewizji go pełno, o sobie mówić potrafi, do swoich racji przekonywać i niczego się nie wstydzi. I ciągle jakoś tak się ciepło i przymilnie uśmiecha. Mówi (barwa jego głosu też jakaś inna, kobieca bardziej taka) zawsze głośno i dosadnie ze szczegółami intymnymi nawet, o tym, o czym nasz homoś nawet cicho nie pomyśli!

Nasz cichy, zakompleksiony nieco i może trochę wystraszony sam siebie, swoich odczuwanych potrzeb i pragnień się wstydzący homoś, nigdy publicznie by się tak nie zachował. On nawet intymnie i prywatnie, by tak się nie odważył mówić, a co dopiero przed kamerami w blasku fleszy, pod ostrzałem dziennikarzy! Nasz homoś wie, zdaje sobie sprawę, że jeśli chce mieć spokój i bezpieczeństwo zapewnione, to powinien siedzieć cicho. Jaki jest, taki jest, ale nam o tym mówić nie musi. Co robi w nocy i po kryjomu jego sprawa, byleby tylko o tym nie rozpowiadał na prawo i lewo. Bo wstyd rodzinie, znajomym, kolegom i księdzu proboszczowi robi.

Gej jest inny, bo on za pieniądze ujawnia to i owo, ze swego bujnego i rozwiązłego życia, nie bacząc na dzieci i młodzież, że ich swoim słowem i postępowaniem gorszy. A nas o niesmak i wymioty przyprawia. Gej potrzebuje mówić o sobie, by się w swoim gejostwie utwierdzić i podtrzymać. Jemu już nie wystarcza, że jest gejem, on jeszcze ciągle musi o swoim gejostwie opowiadać, się nim szczyć, je światu ukazywać, o nim normalnym ludziom codziennie przypominać.

Nawet jak już na paradę idą to się różnią. Gej idzie zawsze pierwszy, kolorowy, głośny, krzyczący, wyjący wręcz; nam ubliżający do wrogości namawiający, agresywny i popędliwy. Nasz homoś natomiast, o ile już go gej namówi („no choć! Fajnie będzie, zobaczysz! No proszę cię, kochany Nie daj się prosić. Choć poznasz moich kolegów, to naprawdę fajne chłopaki. Zobaczysz, a z Tomem cię nawet osobiście poznam, inteligentny jest i ładny taki. No choć. Będę na pewno też te szowinistyczne świnie, homofony jedne, ale mówię ci, tak w dyskrecji wielkiej, że nawet wśród nich by się fajne ciacha znalazły…) Gdy już więc gej naszego homosia na paradę namówi, ten idzie gdzieś w tłum wmieszany, prawie niewidoczny dla ludzkiego oka. Głowę ma spuszczoną, twarz pobladłą, bez wyrazu, oczy smutne, jak u zbitego psa. Milczący on i jakiś taki nie swój. Bo on parad i marszów równości do szczęścia nie potrzebuje. On i bez tego umie się odnaleźć. Nie potrzebuje skandalu wywoływać i zamieszania na ulicach robić. I normalnym ludziom spokój i odpoczynek zakłócać.

Parady to wymysły gejów z zagranicy, którzy do naszego spokojnego, katolickiego i tolerancyjnego kraju, jakieś chore nowiny z zepsutego Zachodu przywlekli. A tak w ogóle to geje, ani nam ani naszym homosiom do niczego potrzebni nie są. My sobie bez nich poradzimy, bo my wiemy najlepiej czego nam i naszym homosiom do szczęścia i życia niezbędne jest!

P.S. Inspiracją dla powstanie powyższego tekstu był program w tvn24 w którym pan KorwinMikke i pan Biedroń wymieniali poglądy na temat homoseksualistów (http://www.tvn24.pl/-2,1605017,0,1,slowo-na-g-kojarzy-sie-z-gownem,wiado...)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Świetne:)

i w dodatku zabawne, no i znnakomita parodia tekstów i sposobu myślenia JKM-a.

Mnie zawsze bawi, jak prawicowi publicyści czy blogerzy se dyżurnych homoseksualistów wymyślają , którzy sa fajni, cisi, pokornego serca, seks uprawiają tylko w mieszkaniach a sąsiadom mówią dzień dobry i nigdy o swym homoseksualizmie nikomu nie pisną.

I ci biedni acz poczciwi “homosie” dają się prowadzić tym złym:gejom a może gayom, co w sumie ciotowate głosy to mają, wyglądają dziwacznie, czytają “krytykę polityczną” i kazię Sczukę, pokazują się w TV i chodzą do gejowskich klubów.
I ci to nienormalni są i wcale tej ogromnje większości homoseksualistów nie reprezentują.

Momentami to mi trochę przypomina “Nie mam nic do Żydów, ale….”
i po tym ale następuje zestaw etykietek, obelg czy uprzedzeń.

To już chyba lepiej nomen-omen mieć w dupie i homosiów i gejów:)
Niz tak pokrętnie i kazuistycznie się wypowiadać.


JKM ma rację

nie obchodzi mnie co robi para pederastów między sobą (byle nie ruszali dzieci), bo nikomu pod kolderke nie zaglądam. ich życie, ich sprawa.

natomiast zbiera mi sie na wymioty, gdy widze taką ciotę jak Biedroń, co to zamierza ciagac po sądach za “niepoprawne” określenia (patrz link). nie życzę sobie, żeby taka zawodowa ciota wyznaczała, co wolno mowić i myśleć. bo dojdziemy do tego, że krytyka pederastów bedzie karana więzieniem, jak to już raz miało miejsce w Szwecji.


Panie MAWie!

To nie ta ciota wyznacza granice prawa tylko niezawisły sąd. Warto o tym pamiętać, gdy zapadają idiotyczne wyroki.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość