Marsz, marsz Polonia!

Dzisiaj w Warszawie znów odbył się Marsz Równości.
. Od lat już maszerują i od lat marsze wzbudzają zainteresowanie nie tylko samych uczestniczących, jak i tych, którzy, z jakiś niezrozumiałych względów, nie maszerują. I co roku maszerują i nowe marsze się dołączają. Maszerują i normalni i normalni inaczej i anormalni.

Maszerują również moralni i moralni inaczej i też amoralni maszerują. Z ochotą co roku do marszu dołącza się także policja. Czy to jedynie chwila spacerku i relaksu po ciężkiej pracy wśród związkowców i robotników, z którymi co jakiś czas ostre toczy boje na twarde (pałka, kije, kamienie), a także ulotne (gaz, dym, zapach palonej gumy) argumenty?

Wśród maszerujących coraz częściej spotkać można także polityków i innych parlamentarzystów. Maszerują żwawo i ochoczo autorytetem swoim marsze uwierzytelniając i rangę ich podnosząc. To nic, że potem, później muszą tłumaczyć się z tego swego, w jednym czy innym marszu, uczestnictwa. Że niby dla kondycji, towarzyszenia wykluczonym i słabym, z racji poglądów. Ulica nie od dziś wszak jest miejscem ciekawszym dla wymiany poglądów niż pomieszczenia sejmowe. Górnicy, hutnicy i inni stoczniowcy też o tym dobrze wiedzą

Jesteśmy narodem, który niewątpliwie lubi maszerować, który w marszu najpełniej się wyraża, urzeczywistnia, swoje przygodne i akcydentalne istnienie potwierdza. I nie ma tu chyba większego znaczenia gdzie, kiedy, z kim, przeciw komu maszeruję. Marsz staje się najwyższą formą istnienia. Maszeruję więc jestem. Jestem więc maszeruję.

A jeśli jakieś siły zła i ciemności ( homofobi, ciemnogrodzianie, faszyści, naziści, wszechpolacy, feministki i szowiniści, zboczeńcy i ci z nieprawego łoża, katolicy, urzędnicy i inne nietolerancyjne, zacofane, wrogie grupy) zabronią mi maszerować to tak, jakby zamach na moje życie i szczęście zaplanowały… Nie rozumieją, że ja i mój marsz to jedno? Że moja istota i jestestwo właśnie w marszu się materializują i wagi i znaczenia nabierają? Że marsz mi się należy tak, jak woda i powietrze i chleb? Czy oni nie wiedzą, że paradoksalnie w marszu grupowym właśnie( skojarzenie z inną grupową ludzką aktywnością, jak najbardziej właściwe), ja swoją indywidualność, wyjątkowość i niepowtarzalność i nieredukowalność własnego istnienia, zaznaczam i ustanawiam?! Że swoje życie sam kreuję jedynie poprzez marsz, czasem marszobieg, kiedy uciekać muszę przed innym fascynatami marszów?!

I tak wszyscy prawie maszerują. Jedni, przez całą Polskę niemal, do Częstochowy czy innej stolicy polskiej pobożności maryjnej. Drudzy, jedynie po Krakowie czy innym polskim mieście lubią się przespacerować. inni jeszcze w maju lubią pomaszerować( Święto Pracy), inni w czerwcu( Boże Ciało), inni latem jeszcze czy zimą.

A zatem wszystkich tych, którzy w marszu jeszcze nie odnaleźli sposobu na życie i szczęście, do marszu namawiam. Marsz, marsz Polonia!

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Niezły tekst,

a temarsze nie dość, że nużąće i przewidywalne.

Mnie najbardziej śmieszą tzw. kontrmarsze, choćby wszechpolaków, którzy musza pomaszerować, by pokazać, że geje prawa maszerować nie mają.

No, parodia normalnie.

W sumie jedni maszerujący nie mogą się obyć bez drugich, tak się nawzajem nakręcają/uzupełniają.

pzdr


Subskrybuj zawartość