Herbaciany wpis youtubkowy:)

Inspiracja mnie nagła dopadła i się sam sobie dziwię, że wcześniej na to nie wpadłem:)

Ale dzięki Aldze i jej frazie o obrzydliwej kawie z automatu zaczałem gadać i o herbacie u Algi, dyskusji o herbacie już na TXT było trochę, ale nie było przecież kompilacji ten cudny napój opiewającej:) mojego autorstwa.

Jak wiadomo herbatę pijemy liściastą, mocną, bez cukru.
Czasem dopuszczalne są odstępstwa.

taka herbata smakuje cudnie i jakie ma działanie:0
Znacie?
To posłuchajcie.
Nie znacie, to tym bardziej:)

Dyskretnie przechodzimy dalej, każdy wie, że właściwie nie ma tematu, do którego nie pasowała by twórczość pewnych uroczych, dystyngowanych i cudownie operujących językiem polskim starszych panów.
Starsi panowie dwaj więc przed państwem:

A co państwo powiedzą na imprezę herbacianą?

Herbatą można się delektować samemu, można w większej grupie, można i we dwoje, herbate dla dwojga więc zaproponuję:)

Herbata z mlekiem po japońsku?
Pewnie jeszcze zielona, to musi być wstrętna perwersja:)

No więc zamiast słuchać multi kulti lepiej napić się prawdziwie niemieckiej herbaty:)
Co Państwo sobie życzą?
Kaffee oder Tee?
Lieber Tee:)

Zespołu o nazwie Tee zabraknąć by nie mogło, acz pewnie tym pięknym acz dziwnym języku znaczy to cuś innego, proszę zresztą posłuchać, może ktoś przetłumaczy:)

(Jak się Docynt będzie czepiał, że ciągle wklejam to samo, to go po tej notce zbesztam, bo wrzucam rzeczy, o których nigdy nie słyszałem, rozwijam się znaczy:)))

Ale żem człek przekorny, to Docenta właśnie za chwilę wkurwię:)

No ale przecież nic nie smakuje jesienią/zimą lepiej niż herbata z cytryną i miód (a jeszcze jakby mieć do tego konfitury malinowe czy wiśniowe, którymi bohaterka w powieści Algi została obdarzona, to już w ogóle gites)

Dobra, dobra, my tu gadu, gadu, ale herbata stygnie, zapada mrok, spać iść trza, ale zanim to klasyki posłuchać należy:

No a na koniec zagadka, kto zgadnie, o czym będzie następna kompilacja grzesiowa?
Przewidujemy wysokie nagrody za prawidłowe odpowiedzi:)

Znikam spać.

Średnia ocena
(głosy: 6)

komentarze

Zgoda, zgoda

Jak wiadomo herbatę pijemy liściastą, mocną, bez cukru.
Czasem dopuszczalne są odstępstwa.

Rozumiem, że już nie wisisz nad nami, jako ta klątwa nad miasteczkiem Millheaven?


Piękne.

Wiesz dlaczego piękne? Bo lubię dobrą herbatę.

pozdrawiam


moja ulubiona

to wędzona Lapsang souchong z mlekiem

=moje nudne i banalne foty=


Docynt,

jako pierwszy który w komentarzu użył słowa cofee a więc lajtmotivu następnego wpisu zostajesz nagrodzony:)

Nagrodą będzie przyjemność z czytania mojego kolejnego wpisu dziś w nocy:)

pzdr


Wiszę, wiszę,

klątwy to moja specjalność, no.

I odwyki:)

Jak widać.


Synergie, to jak i ja,

zieloną, czarną, czerwoną, tylko białej nie znam w sumie.


następna

kompilacja, to chyba…musiałbyś określić jej czas, b zdaje się jakieś życzenia świąteczne miałeś składać

Co te blogi z ludźmi robią...

ps Świetny wpis.

pozdr


No w ogóle miałem w grudniu nie pisać,

a w głowie mam teraz kawę i tekst o Lasse hallstroemie i jego filmach.

No i te życzenia, kurde jednak pomysł odwyku nie był dobrym pomysłem jak widać:)

Pozdrówka.

A wpis taki sobie, od pewnego czasu nie piszą mi się dobre teksty, ten o ateistach miał szansę, ale nie wyszedł za bardzo jednak i tylko mnóstwo złych emocji wywołała.

Więc tylko youtubki mi zostają...:)


A do herbatki dodam jeszcze anegdotkę, z reala

Mój przyjaciel grał przed laty w reprezentacji Polski w piłce kopanej, z pewnym znanym teraz gwiazdorem, który na bramce stał.
Jak mówił Marcin – cięzkie myślenie miał, bo go wszyscy w łeb piłką walili.
Lecieli, wracali właściwie, z Malezji, gdzie byli na ćwiczeniach(?). nie wiem, jak to się nazywa.

Rzeczony gwiazdor bramki założył się, że wyrwie stewardessę, która przecież w zagranicznym języku szprechała.

– Eeeeeeejjjjjjjjj, tyyyyyyyyyy…... zaczął podryw kawaler.

A stewaredssa uśmiechnęła się słodko i ….

... przyniosła mu HERBATĘ.

:))))


Ta herbata to pewnie na ostudzenie emocjio była:)

więc zielona parzona 5 minut, bo ona uspokaja, relaksuje i ma działanie wyciszajace:)

Za to parzona 2 minuty jest pobudzająca.

Znaczy tak słyszałem no, zaraz pewnie sobie zrobię jakąs herbatke, tylko mam dylemat, czarna, zielona czy tzw. roibos:), a gdzieś jeszcze pałęta się czerwona w sumie.


Doc, niezgłoszenie się w terminie po nagrodę

skutkuje jej utratą, nie ma to tamto:)


Najlepsza ocena!

ja jestem typowym herbaciarzem.

Dobrą, np. Cesarską Yunnan parzoną trzy minuty…ach, w niebie nic lepszego nie mają.
Oczywista, bez żadnych dodatków, typu, cukier, mleko, czy inne rumu i alkohole.

Pozdro.:D

Wspólny blog I & J


Yunan rządzi to fakt,

choć ja miałem długi czas fazę tylko na zielone herbaty.

Ale teraz mi przeszło i z powrotem doceniam czarną po kilkuletnim rozstaniu:)


Wiesz, Yunnan, to moja najdawniejsza miłość

he, he, nawet wcześniejsza niż Jacek.

Pamiętam jak w PRLu był Yunnan w opakowaniu zastępczym, a miał nawę “Yunnan łamany” przybity jako pieczątka na tzw. szarej torebce.
Ale herbata była naprawdę b. dobra, uwierz mi.

Kupowało się tego od razu całą pakę zafoliowaną i było na miesiąc.

Pozdro.:D

Wspólny blog I & J


A zielonej do domu nie wpuszczam....

kiedyś mi się do drzwi dobijała, ale powiedziałam, że słoma to po sąsiedzku.

Wspólny blog I & J


he, he, zielona jak zielona,

idzie sie przyzwyczaić, ale ja mam w domu prawie kilogram Yerba Mate, stoi już od dwu lat, napiłem się jej kilka razy może i jakoś mnie nie ciągnie.

Ale trza będzie zacząć pić, bo wyrzucać mi szkoda, ciekawe w sumie ile taka yerba stać może, bo daty ważności tam nie ma.

Ktoś wie, to niech napisze.


Herbata, po pól roku, jest nie do picia

wyrzuć to Yerba Mate, matko, coś takiego pić, to jak …

Wspólny blog I & J


Grześ

w herbacie coś jest.. . Ja ostatnio piję własnie więcej herbaty – zwłaszcza wieczorem. Bo zauważyłem, że za często wieczorkiem nalewam sobie lapeczkę wina lub koniaku. W ramach sprawdzenia czym w jakie uzaleznienie nie popadł, popijam sobie herbatki.

W pracy lubię zieloną.. – w sumie smakuje.

W domu, raczej piję owocowe- pewnie to profanacja herbaty. Mam też zestaw angielskich oryginalnych. Ale w herbatach jam biegły nie jest – bardziej w winach domowej roboty. :-)))

W sumie gorąca herbatka zapazona w dużym(dyżurnym kubku) dobra jest i rozgrzewająca. Tak domowo sie robi przy herbacie. Zupełnie inny wymiar niż lampka wina czy koniaku.. .

Pozdrawiam.

p.s.
fajnie, żeś nie wpadł w nałóg “odwykowy” i zagladasz. :-))

************************
W poszukiwaniu światła w szarej codzienności.. .


Poldku

wiesz, ten koniak czy cus innego z herbatą połaczyć można:)

Znaczy herbatka tzw. z prądem, dobra i też domowa jest.

Owocowych nie trawię, jesli mówimy o tych owocowych herbatkach , bo herbatę czarną (np. ekspresową Lipton czy inną) z aromatem jakimś owocowym, to wypiję.

Jeszcze z dodatkiem soku i cytryny np. albo i rumu jakiego;)

Ale w herbacie najlepsze jest to że dobra jest bez żadnych dodatków, choć z wyjątkiem cukru, który psuje i smak herbaty i kawy bardzo inne dodatki dopuszczam (cytryna, sok jakiś acz korzystam rzadko z nich)

W nałóg odwykowy mam nadzieję wpadnę od jutra , względnie od poniedziałku na cały tydzień, bo nie mam czasu na internet zupełnie przynajmniej do 15 grudnia właściwie, a później się zobaczy.


O, Alga

zbiera sobie u mnie plusy za Monty’ego :)

Choć zieloną lubię, biała akurat jest niezła, natomiast czerwona to paskudztwo.

Ponad wszystkimi jednak jeden jest król – Czarny Yunnan :)


No widzisz Pino

to mamy dwie rzeczy zbieżne Yunnan i Monty Pyton…
pozdro.:D

Wspólny blog I & J


Herbatkowo u Grzesia.

Do Pino zachwytów nad Yunnan się przyłączę. Z dodatkiem pieprzu także jest wyborna. Ale królem to dla mnie i tak jest Lapsang souchong, czyli wędzona, czarna herbatka, która nie wiem czemu nie każdemu smakuje. Dla mnie to nektar prawdziwy (czyt. – napój bogów).

A z czerwonych herbat lub czerwonawych okolic, to polecam napar z czerwonokrzewu. Bardzo smaczny, choć ma jedną poważną wadę – nie zawiera kofeiny. Wrrrr…


Aaaa...

Nektar wspomniałem? To jeszcze to:

http://www.youtube.com/watch?v=97gbof7j3lI

W ramach odgrzewania staroci.

Pozdrawiam.


Paprotniuku, a to Docent o

tej herbacie Lapsang suchong wspominał, nie znam, ale z chęcią se kiedyś zakupię, jak tak zachwalacie:)

A napój Bogów to jest zimna coca cola:)

Pozdro.


Ale nie teraz, laboga,

zaraz będziemy opracowywać grzańca…


A nie...

bo Yunnan z pieprzem.


paprotnik

Sorki, bo odpadłam na kilkadziesiąt godzin;

pieprz do czego?

Yunnan lubię bardzo, z cyferką 303.


No chyba do herbaty,

też mnie to zszokowało, aż z wrażenia nie zapytałem czy na pewno.

Jeszcze rozumiem wanilię, ale pieprz:)


Może mocy ma dodać

czy jak???

A stary rum już nie radzi? Tuzemsky na ten przykład?

Toż aż po pieprz trzeba?


Dorcia

Też zdziwiony byłem, gdy coś mnie tknęło i na opakowaniu herbaty, która bodajże “Bengalski ogień” się nazywała, skład przeczytałem i okazało się, że to czarna herbata z dodatkiem pieprzu, imbiru, kardamonu, cynamonu i goździków bodajże jeszcze. Jako, że MOC w niej czułem, to postanowiłem poeksperymentować. Goździków i cynamonu akurat nie miałem, kardamon do kawy wolę oszczędzać, więc pozostał mi pieprz. Chwyciłem puszkę z Yunnan – czarna to herbata wszakże – wsypałem do zaparzacza i odrobinę pieprzu przed zaparzeniem jeszcze dodałem. Tak, tylko dla smaku, Pieprz podobno niezdrowy jest. No i powiem, że mi zasmakowała taka herbatka, choć w nadmiarze jej nie spożywam. Pieprz podobno szkodliwy jest. Tak od czasu, do czasu tylko…


Dobre,

może odważę się na eksperyment…


Pino

Oczywiście wszystko jest kwestią smaku i upodobań. Gusta są różne. No i nie należy przesadzać. Ja ostatnio, za namową znajomej postanowiłem chili do kawy dodać i… przesadziłem. Odruchy niekontrolowane mi się uaktywniły i zawartość filiżanki powędrowała do zlewu. Od tamtej pory raczej niechętnie eksperymentuje z kawą i jedyny dodatek jaki do niej uznaję, to kardamon i cukier. A moja znajoma co mnie do złego namówiła, stwierdziła tylko, że się nie znam i… tyle. No tak. Zgodnie z zasadą, że o gustach się nie dyskutuje, zamilkłem. Tak więc, to, że mi Yunnan z pieprzem smakuje, nie znaczy wcale, że smakować będzie innym.

Pozdrawiam.


Zobaczymy.

Kawa jest paskudna, straszna i okropna. Gdzie to się produkuje? W Brazylii? Dajcie mi armadę, popłynę ich zatopić, pożądam przy poniedziałku bohaterskich czynów.

pozdrawiam znudzona rozpaczliwie


paprotnik

A ja mam dokładnie odwrotne info w temacie pieprzu :)
Ze niby pobudza żołądek do pracy.

NIe mów, że o wódce z pieprzem na kaca nie słyszałeś!

Widziałam gdzieś, kiedyś czekoladę gorzką z chilli. Jadł ktoś?


Pino

Nie cierpię kawy!

Jest BLEE!


AMEN!


Hm, ale mlekiem chyba gorącym/wrzącym

liści nie zalewasz?

:)

A swoją drogą pamiętam jak czytałem “7 lat w TYbecie”, tam podobno piją herbatę ze zjełczałym masłem i solą:)

Jesli dobrze pamiętam, jakoś się to nazywa ona nawet.

I gdzieś chyba mam to zapisane, ale szukać mi się nie chce.


grzesiu

oczywiście. mlekiem nie, bo się nie zaparzy. a przynajmniej nie tak jak trzeba. robimy mocny napar (tzw esencję) i potem do tego naparu dodaje się mleka … herba musi być mocna. anglicy mają specjalne odmiany (np english breakfast) ...

tak, w Tybecie nie przepadają za słodyczami. tam w cenie jest bardziej smak słony, a herbata z solą, masłem jaczycy i prażoną mąką jęczmienną nazywa się tsampa (རྩམ་པ་). to jest przysmak samego Dalajlamy :)

zresztą inny bardziej smakowity przysmak to herbata mongolska w której masło zastępuje barani tłuszcz :)

=moje nudne i banalne foty=


Bawarka?

Z mlekiem mi pasuje wyłącznie karmelowa…


Paczcie


O ładna ciekawostka

pozdro.

A jak już działalność wykopaliskowa, to się zastanawiam nad tą herbatą z baranim tłuszczem, o której docent pisał.

Ciekawe jak bardzo to jest obrzydliwe.

A właśnie piję kawę drugą dziś, acz oczywiście herbata też była, a wczoraj se zakupiłem herbatę zieloną z imbirem, ciekawe jak smakować będzie.


Fajnie śpiewa ta Emilie

Miło ze strony jutuba, że dostarcza.


Pino

#kolkhida


Subskrybuj zawartość