Hyde Park edukacyjny czyli linki plus zachęta do dyskusji

Na TXT nuda, nic się nie dzieje, na SG alfabet i niewiele więcej:), więc stwierdziłem, że trza was ożywić.

Nic nie ożywia tak jak możliwość pojechania po kimś:)
Najlepiej po nauczycielach, no.

Więc stwierdziłem, że otworzę HP edukacyjny, gdzie pogada się o edukacji, niekoniecznie tylko krytycznie, ale też, można jakieś ciekawe anegdoty, można całkiem poważnie i konkretnie np. propozycje zmian i naprawy tego co w edukacji.
Co trza zmienić, co nie:)

Co jest dobre, co nie.

Ten Hyde Park to taki wstęp do mojego tekstu, który piszę i piszę, znaczy zamierzam, o edukacji i się wziąć za niego nie mogę.

A w ramach poszerzania horyzontów polecam linki różme.

Do nowego bardzo ciekawego bloga , który znalazłem dzięki innemu ciekawemu blogowi.

Znaczy dzięki blogowi Dariusza Chętkowskiego , gdzie ostatnio jakieś jesienne ożywienie i żarliwe dyskusje o edukacji.

Np. tu

I jeszcze ciekawy acz strasznie gorzki tekst Jarosława Klejnockiego pod znamiennym tytułem “Śmierć entuzjasty”.

We mnie entuzjazm nie umiera, raczej się rozkręcam dopiero w tym roku, ale kto wie co będzie za kilkanaście lat:)

Mam nadzieję, że ciekawa dyskusja się rozwinie, bo mamy tu i uczniów (Jachoooooo:) orazn NJN, która mogła by nam powiedzieć, dlaczego woli “home schooling’ od szkoły)) i studentów (Panią germanistkę przyszłą:)) i nauczycieli (Gdzieś zaginął Sajonara (Piotr Sa)j? Unmoeglich:)) i pana Jerzego, na którego talent polemiczny liczem:)

Więc zapraszam pogadać, a nuż czegoś się dzięki wam nauczę albo na coś spojrzenie zrewiduję. (Bo jak zawsze moje teksty mają egoistyczny podtekst:)), znaczy czerpanie z mądrości komentatorów, no.

HP uważam za otwarty.

Przekornie acz przewidywalnie wrzucę taką ilustrację muzyczną:)

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Czuję się wywołany do tablicy...

Więc się stawiam. Jak narazie nie mam z kim dyskutować, więc pospamuję.
Co u ciebie Grzesiu?

Od poniedziałku znowu do szkoły idę (bo ostatnio to miałem przerwę na ból gardła). Ja to ci powiem. Nie podoba mi się, że mnie zmuszają do nauki języków na “poziomie rozszerzonym”. Dupa wołowa jestem z języków, więc mogliby uczyć jednych rozszerzonego, a innych od podstaw.

A tak to sensu nie ma…

I powiem ci jeszcze, że nie podoba mi się to, jak się uczy Historii. Przedmiotu, ważnego, chociaż uważam, że nie kożysta się z niego. Bo teoretycznie uczymy się Historii po to, aby czerpać z mądrości przodków, uczyć się na błędach, ale nie swoich, tylko czyichś. A jest tak, że wojny są nadal, politycy kłucą się nadal i nadal nie chodzi o to, co się mówi, tylko o to, czy jak się przemawia, to w jaki sposób, czy tak, żeby poruszyć ludzi. Witamy w starożytnej Gracji…
Jednakże, przynajmniej dla nas, Polaków, historia jest ważną nauką, bo uczy nas tego, o czym mówił minister Beck. On mówił, że wolność jest ważna, ale nie za wszelką cenę, mówił też o tym, że tylko honor jest najważniejszą rzeczą dla człowieka. I jak mamy zachować wolność za cenę honoru to na to nie można się zgodzić!
O tym honorze my się powinniśmy uczyć na historii. A jest tak, że wiecznie omawia się Grecję i rzym, a jak uda się dojść do 1 wojny śiatowej to jest cud. I historię najnowszą omawia się pobierznie, i niedokładnie. A potem uczeń nie ma pojęcia, o co chodzi z tą drugą wojną światową, dlaczego każdy ma trochę inną datę jej początku i dlaczego ruscy mają dzień jej końca później niż inni… i kto w końcu wygrał, kto zdradził...

Nieeee. Uczeń nie ma pojęcia o tym, kto to jest Beck, i kto był prezydentem Polski w 1924. Z XX — lecia min. wojennego kojarzy telko Piłsudskiego. Ale tak naprawdę nie wie, że Piłsudski to XX — lecie. Nawet nie wie, że tak się pisze jego nazwisko…
Za to świetnie zna historię całej starożytnej Grecji, Rzymu. Wymienia Cezarów, zna Triumwirat… Ale nie zamach majowy…

I dlatego uważam, że obecna nauka historii jest źle sformułowana.

Pozdrawiam nocnie.Jachoo


Jachoo,

co do języków, to y nie mieliście jakichs testów na wejście, kto na jakim poziomie jest?
Tylko cię dali na zaawansowany, choć się zaawansowany nie czułeś?

To dziwne, choc te tesy początkowe i tak nie zawsze dobrze sprawdzają poziom znajomości języka, ale byc powinny.

No i podział na grupy wg ich wyników lub według deklaracji uczniów.

Co do historii, nie znam się, ale pamietam, że my doszlismy w liceum do drugiej wojny światowej, choć to juz było przed sama matura więc skrótowo, metoda referatów uczniów i poi łebkach.

pzdr


Grzesiu,

Podział na grupy i owszem, jest, ale angielski zaawansowany jest na grupy — lepszą i gorszą, a hiszpański jest tak czy inaczej od podstaw…

Więc czy chcę czy nie, mam przerąbane…

No to nieźle.

Ja w gimnazjum doszedłem do 2 wojny tylko dlatego, że mieliśmy zajebistego historyka!

Ale program historii jest źle pomyślany…


Panie Jachu!

Co do historii to zgadzam się w całej rozciągłości. Moim zdaniem w ogóle nie ma sensownej koncepcji nauczania tego przedmiotu.

Nie wiem jak jest teraz, ale ja w piątej klasie podstawówki zaczynałem od historii, a w ósmej kończyłem na współczesności. Ten sam schemat powtarzałem w liceum tyle, że w trzy lata.

Mnie się podoba historia w wydaniu włoskim. Tam na pierwszych lekcjach historii dzieci opowiadają o rodzicach i ewentualnie o dziadkach. Potem się uczą o historii najnowszej swojego regionu. A potem idą w przeszłość i w historię Włoch oraz powszechną. To jest jakaś koncepcja mająca ręce i nogi. Tylko jakiej historii nauczano by wtedy na ziemiach wyzyskanych, skoro większość mieszkańców tych ziem ma korzenie za Bugiem?

Pozdrawiam


Panie Grzesiu!

Zanim zacznie się rozważać czemu ma służyć szkoła warto się zastanowić czemu służy „obowiązek szkolny”.

Są generalnie dwa rodzaje dzieci. Takie, co chcą się uczyć i takie, co chcą robić różne rzeczy, ale nie koniecznie mające coś wspólnego z nauką.

Te dzieci, co chcą się uczyć, robią to pomimo posyłania do szkoły, choć bywają za dociekliwość srogo karane. Im nie potrzeba obowiązku szkolnego. Im nie potrzeba szkoły. One będą uczyć się nawet wtedy, gdy władza dojdzie do wniosku, że nauka jest szkodliwa i, że nie wolno podludziom udostępniać zbyt wiele wiedzy.

Te dzieci, co uczyć się nie chcą, nie uczą się nawet wtedy, gdy zostają doprowadzone do szkoły, a za każdy, nawet najdrobniejszy sukces czeka je nagroda. Tym dzieciom też nie jest potrzebny obowiązek szkolny.

Komu zatem potrzebny jest obowiązek szkolny? To proste. Temu kto pilnuje by wszystkie dzieci uczęszczały do szkół, a obecnie planuje wprowadzenie nauki od 5 roku życia. (W końcu na zachodzie do szkół zaczyna się chodzić od 5 roku…) Władzuchna dba o to, by barany, znaczy się „obywatele”, od najmłodszych lat wdrażali się do zasuwania w trybach machiny, jaką jest państwo.

Jak się ma do tego cała reszta? To zupełnie inna kwestia. W sytuacji gdy brakuje środków na oświatę należałoby się zastanowić w kogo inwestować.

Oczywiście można inwestować w durniów, którzy na dodatek nie chcą się uczyć. Jest to świetny sposób na pozbycie się pieniędzy i zatrudnienie armii urzędników i nauczycieli, którzy zajmują się wykazywaniem, dlaczego kolejne heroiczne próby osiągnięcia czegokolwiek spełzają na niczym.

Można również rozpocząć pracę z najzdolniejszymi i to tylko tymi, którzy chcą się uczyć. Tyle tylko, że wtedy wielu obecnych nauczycieli zostanie bezrobotnymi, zaś urzędnicy nie będą mieli podstaw do wtrącania się w pracę pozostałych. Nie liczyłbym na to, że ktokolwiek z durniów odpowiedzialnych za naukę, zdobędzie się na to.

Cóż można dodać?

Reszta jest prostą konsekwencją…

Pozdrawiam


Panie Maciejowski

I co robić ze Ślązakami? Czy oni są polacy, czy nie?
Pozdrawiam


Panie Jachu!

A jak Pan definiuje „polaka”?

Bo większość mieszkańców Śląska nie ma problemów z tożsamością narodową. Większość czuje się Polakami. Proszę zapytać się pana Adama, Jotesza, czy też innych Wrocławian. A przecież to stolica Śląska.

Jeśli chodzi Panu o tych Ślązaków, co mieszkali tu przed II wojną światową, to do przyjścia władzy ludowej, a wcześniej armii czerwonej, czuli się Polakami. Dopiero nowa okupacja uświadomiła im, że czuć to oni się mogą, ale władza wie lepiej kim oni są i przez 40 lat wybijano im z głowy polskość.

Moim zdaniem każdy powinien mieć prawo uważać się za tego, za kogo chce…

Pozdrawiam


Mnie to się wydaje

Chciałem napisać, że i tak i nie. Ale zmieniłem zdanie.

Przypomniałem sobie stryja, który w czasch napiękniejszych, a zatem w czasach wojny Polsko — Jaruzeskiej, zwiał przez zieloną granicę (chyba).
Potem trafił do Ameryki

On teraz w ogóle się nie odzywa, a jak mu się zdarzy to tylko po angielsku. I podkreśla, że nie nazywa się M. tylko A. i jest obywatelem Stanów Zjednoczonych Ameryki. To uznał w roku którymś tam Kongres. I to jest teraz dla niego ważne…
Pozdrawiam


A swoją drogą,

To uważam, że jest też 3 rodzaj ludzi. To ja (i nie tylko). Mi się nie bardzo chce chodzić do szkoły, uczyć też tak nie za bardzo. Ale niech się znajdzie dobra motywacja (też nie zawsze pomaga) i będę się uczył. A jak się jeszcze pojawi ciekawy temat, to już w ogóle!

Ale gdyby nie było szkoły, to pewnie byłbym debilem w części przedmiotów. Za to w części byłbym geniuszem (co mi niestety szkoła uniemożliwia :-D)
Pozdrawiam.Jachoo


Panie Jachu!

Czy ja gdzieś napisałem, że każdy, co chce się uczyć, chce się uczyć wszystkich przedmiotów? Proszę to sprawdzić.

Poza tym, nigdy nie wiadomo, jak by wyglądały te nielubiane przedmioty, gdyby nauczyciele musieli je prowadzić tak, by uczeń zechciał przyjść i uczyć ich się.

PS. Historii ze stryjem nie łapię… To znaczy nie łapię związku.

Pozdrawiam


To ze stryjem piszę,

Bo pan napisał
Moim zdaniem każdy powinien mieć prawo uważać się za tego, za kogo chce…
A propo’s bycia polakiem.
Pozdrawiam


Panie Jachu!

Tyle, że Pańska historia niczego nie wnosi do dyskusji. Stryj uznał się za Amerykanina i niech mu…

To nie ma większego związku z wykształceniem i oświatą. Natomiast problemy pojawiają się, gdy część mieszkańców jakiegoś regionu uważa się za grupę odrębną (Kaszubi, Ślonzoki, Górole) i z jakichś przyczyn odmawia im się prawa do odrębności.

Pozdrawiam


Tak,

Ale jak wiadomo to jest Hide Park, a ja napisałem, że chciałem się niezgodzić, ale potem przypomniałem sobię historię stryja i dlatego tylko ją przytoczyłem.

Nie ważne. Trzeba wziąć pod uwagę, jaki procent tych społeczności chce owej odrębności (nie zapominajmy, że bycie osobnym państwem to nie takie proste). Jak chce jej zdecydowana większość, to wtedy można pogadać. Tylko, że może Kaszubi tak, może i Ślązacy, ale czy Górole? Wątpię. Wydaje mi się, że nasi polscy Górale, to Polacy, jakich mało w całej Polszcze.
Pozdrawiam


Panowie,

bardzo mi miło, że wpadliście, dyskusję na razie śledzę niezbyt dokłądnie, włączę się jednak, acz nikt nie wie kiedy to nastapi:)

Pozdrawiam i prosze się czuć jak u siebie w blogu.


Grzesiu

aby było wszystko jasne. Odnoszę się do samej inicjatywy i pomysłu (nie wiem czy to nie to samo?) Nie czytałem jeszcze komentarzy, potem sobie zerknę ;)

Uważam tak.
Dla poprawy szkolnictwa i wizerunku piłki nożnej, a też służby zdrowia zaproponowałbym powołanie jednego resortu – stworzenie z ZNP i PZPN i Służby Zdrowia jakiejś super organizacji. Oni powinni wszycy razem, bo wszystkim wszystko co robią wychodzi elegancko. Jak się połączą wtedy dopiero będzie ekstra. Inaczej się nie odbudować PRL-u ;)


Panie Jachu!

Tak szczegółowe rozważania na temat nie związany z wpisem pana Grzesia proponuję odłożyć na inną okazję. Ponadto proponuję zajrzeć do mojej notki http://tekstowisko.com/jjmaciejowski/57413.html i przeczytać książeczkę w niej zamieszczoną dzięki staraniom Spirytusa i Muvensa. Tam jest podany sposób pozwalający rozwiązać postawiony przez Pana problem. Jest tam też mnóstwo innych pomysłów i chętnie je przedyskutuję, niemniej nie u pana Grzesia.

Pozdrawiam


Ależ czemu nie?

W końcu do tego jest HP, żeby odbiegać od tematu :-D

Ale ok. Zajrzę przy chwili czasu wolnego, którego jak wiadomo uczeń ma bardzo niewiele. Pozdro.Jachoo


I nauczyciel też:)

pzdr

P.S. Do dyskusji się włączę:), ale jeszcze nie teraz, bo czasu brak i sił.
Zresztą tekst piszę.


Mida jak wiesz robi prawko...

Właśnie mnie zapytała Jak się nazywa ten co mryga?
I zaraz sobie odpowiedziała: Kierunkowskaz

A ja po prostu zszedłem…


Jacho

no bo tak się nazywa ten co mryga ;)


Taaa...

Ale ja jeszcze leżę na ziemi ze śmiechu…


Uważaj Jachoo

Bo jak Mida Cię przejedzie, nie mrygając, to może Cię nie poznać więc cofnie żeby się przyjrzeć a jak już (roz)pozna, to pojedzie dalej…

Wstawaj bo trzy razy może się Tobie zdarzyć ;)


raz...dwa...trzy...

Ależ Panie Marku. Pan jej pomysły podsuwa… A potem będę zwiewał zygzakami :-D
Pozdrawiam nocnych MarkówPL


Panie Jachu!

A jak się nazywają „takie dwa płaskie na ziemi?” To pytanie mojej szwagierki, na które ja zbaraniałem, o co jej chodzi.

Pozdrawiam


No to już wiadomo...

Dwaj bracia Midy.

A gdzie trzeci?


Panie Jachu!

To chodziło o bieguny. Jak na to wpaść? to mnie proszę nie pytać. Natomiast moja żona nie widziała w ogóle problemu i odpowiedziała poprawnie bez zastanowienia.

Pozdrawiam


Panie Jerzy&Jachoo,

przepraszam że prawie z miesięcznym opóxnieniem, ale odpowiadam:)

Co do nauczania historii, podoba mi się ta włoska koncepcja. choćby.
Problemem w nauczaniu historii (ai wszystkich przedmiotów) jest to głównie, że uczniowie nie czują potrzeby uczenia się tego ni sensu nie widzą.

Wydaje się to im oderwane od zycia i od ich potrzeb/celów/motywacji.

A bez motywacji i bez “czucia” że coś jest mi potrzebne, trudno się uczyć.

No bo bądźmy szczerzy, jedynka nie jest motywacją dobrą a na pewno nie dla każdego.

Nie ma też wielu takich uczniów, którzy się uczyć lubią (Ja taki byłem z wybranych przedmiotów, np. uwielbiałem wiedzieć mnóstwo rzeczy, nawet zupełnie odjechanych informacji zasób mieć z historii, literatury, geografii, wiedzy o społeczeństwie, języków itd)

Tyle że niestety przeszło mi jak dorosłem:), a internet już zupełnie mnie odmóżdżył.

Teraz stałem się gupi jak nie przymierzając noblistka Jelinek:)

Pozdrawiam, zastanawiając się czy zdążę prze dwyjściem do pracy odpisać panu Jerzemu czy nie:) o obowiązku szkolnym.

Jeśli nie, to odpowiem wieczorem, mam nadzieję, że dziś wieczorm, nie za miesiąc:)

Pozdrówka serdeczne dla dyskutantów.


Miło,

żeś jednak znalał czas dla najbardziej chyba zapomnianego HP…

Moim zdaniem 1 jest najgorszym z możliwych motywatorów, chyba, że w wykonaniu mojej kobity od Hiszpańskiego. Ona pyta, a jak ktoś nie umie to przeprasza go bardzo, ale ona niestety nie ma wyjścia, bo w tym przypadku ona ma związane ręce i musi. Wtedy wpisuje jedynkę, ale uczeń ma wrażenie, że tą oceną większą krzywdę zrobił jej niż sobie. I w jej przypadku to działa. Uczeń na następnej lekcji dostał 5 z odpowiedzi!

Ja się uczę tylko tego co chcę, tylko wtedy, kiedy chcę, i tylko w tedy kiedy muszę. Przez to właśnie nie zdałem
Pozdrawiam serdecznie.


Panie Grzesiu!

Tylko niech Pan się zastanowi nad konsekwencjami takiego podejścia do historii. Obecnie historia ziem wyzyskanych kończy się na Henrykach (Pobożnym i Brodatym), a w odniesieniu do Pomorza Zachodniego to jeszcze wcześniej, a wraca dopiero w 1945.

Tak, to by trzeba się uczyć historii swojego regionu, więc we Wrocławiu konieczne byłoby rozszerzenie wiedzy o Koronie Czeskiej i o Habsburgach, a także o krótkim okresie niemieckim (pruskim). Jak w takich warunkach wykorzystać strach przed germanizacją? Jak uczyć szowinizmu i nietolerancji?

Pozdrawiam


Panie Jachu!

Nie zdał Pan, bo w złych momentach i niewłaściwych rzeczy się Pan chciał uczyć. Proszę mi wierzyć, że można się nie uczyć i mimo o zdać. :)

Pozdrawiam


Wiem...

Całkiem skutecznie robiłem to dotychczas… Da się. Nawet nie najgorzej…
Pozdro.Jachoo


Panie Jerzy,

ale dlaczego nie uczyc o niemieckości czy czeskości Śląska, niemieckości POmorza, o splątanych kaszubsko-polsko-niemieckich losach Gdańska itd

Kto powiedział, że historia ma byc łatwa i w służbie jednej ideologiii, nawet i patriotycznej.

Zresztą znajomość wielokulturowej przeszłości jakichś ziem nie kłóci się z patriotyzmem ni jego uczeniem.

A szowinizmu i nietolerancji uczyc nie należy, one się biorą same, z ignorancji czy niewiedzy.

Pozdrawiam.


Panie Jerzy,

a propos pana pierwszego komentarza, nie jestem jakimś szalonym zwolennikiem obowiązku szkolnego, choć uważam, że podstawowe umiejętności powinny byc nauczane czy,li uważam, że gimnazja i szkoła podstawowa powinny byc obowiązkowe.

Co nie oznacza, że muszą dzieci chodzić do skzoły, nauczanie indywidualne czy tzw. homeschooling powinny być łatwiejsze i bardziej dostępne.

A de facto dla dzieci do lat 18 nauka zawsze będzie w dużej mierze obowiązkowa i narzucona, bo narzuca ją nie państwo lecz rodzice.

A, oczywiście nie jest tak też, że jesli ktoś uczy się sam i chce tego, to nauka jest prosta, łatwa i przyjemna, ze swojej pracy znam przykłady osób, które chcą się uczyć języka, sa pilne, miały/mają motywację, a nie odnoszą sukcesów zupełnie.

(Kilka takich osób ze studiowania języka niemieckiego musiało zrezygnować, choć uczyły się dobrowolnie i chciały tego)
Więc to takie oczywiste wszystko nie jest.

Pozdrawiam i obiecuję niedługo mój tekst o edukacji z prawdziwego zdarzenia (niedługo, to tak za jakieś półtora tygodnia:))


panie Jerzy&all,

taki link podrzucam, troche na temat, trochę nie:

http://miasta.gazeta.pl/wroclaw/1,35751,7134883,Co_piaty_polski_gimnazja...


Panie Grzesiu!

Co to za głupoty Pan poleca? Przecież w tej gazecie z przyzwyczajenia kłamią, a jak chcą przypadkiem napisać prawdę, to się mylą.

Wnioski przedstawione w notce są logiczne, co nie znaczy, że są prawdziwe. Notka sama w sobie nie zawiera praktycznie informacji tylko ich ocenę, co ją dyskwalifikuje jako przedmiot dyskusji. (Co mnie obchodzi stanowisko jakiegoś kłamczuszka?)

Odnośnie przymusowości nauki, to jakoś nie musiałem iść do matematycznego liceum tylko mogłem wybrać zawodówkę ze specjalizacją hydraulik, zaś świadectwo zaniosłem do liceum sam, bez „pomocy” rodziców.

Moje dzieci wiedzą, że w każdej chwili mogą przestać się uczyć (wystarczy wyjechać do taty do Szkocji), tylko jakoś nie mają ochoty rzucać szkoły. Mądrzy ludzie nie zużywają energii na obrzydzanie nauki dzieciom. Szkoła robi to doskonale sama.

Pozdrawiam


Panie Jerzy,

w sprawie rodziców i dzieci, najkrócej mówiąc są różni rodzice, różne dzieci.

Co do tego nieobrzydzania, też różnie bywa:)

A polecam tekst, nie głupoty, nie kieruję się tym gdzie co jest, tylko o czym, choć zgadzam się, że tam sa opinie/oceny, brak zaś informacji i faktów.


Polecanka

tekst Freemana

Pieknie, ciepło i mądrze.

O nauczycielach.

Rzadkie połączenie w sumie i tak kontrastuje ze stylem pisania o tej grupie i w mediach tradycyjnych i w necie.

Dzięki:)


Grzesiu,

wszystkiego najlepszego od Serwera!

:-)

Tekst Freemana bardzo bardzo!


Panie Grzesiu!

Tekst Frimana rzeczywiście ładny. :)

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość