100 lat, Ty Nicponiu!

Kto by pomyślał, że dziś mija dokładnie 6 lat od dnia, w którym przypadkiem poznaliśmy się wirtualnie, bo jakoś wdałem się wraz z wyrusem w obronę Nicka przed wyrzuceniem z Salonu24 przez bojącego Jankesa z powodu nieuczesanego Nicponiowego języka. Dla nietutejszych – to był dopiero trzeci miesiąc istnienia S24. Jak widać, problemy z Nicponiem i jego wyrzucaniem zawsze z tych samych powodów są po prostu odwieczne i niezmienne!

Tak się złożyło wszakże, że tego samego dnia Nicek miał urodziny, z czego logicznie wynika, że dziś znowu ma, tyle, że tym razem okrągłe, zatem okazja jest potrójna!

100 lat, Ty Nicponiu! :)

Dość opieprzania się! Wracaj bić kurwy i złodziei, mości hrabio :)

Średnia ocena
(głosy: 5)

komentarze

W imieniu kurew

zgłaszam stanowczy sprzeciw. Przyzwoici ludzie do kurew chadzają.
Kurwy biją damscy bokserzy.


Wydaje mi się Merlocie, że się nieco pospieszyłeś,

autorowi niespecjalnie chodzi o jawnogrzeszne panny do których chadzają przyzwoici ludzie, a o kurwy sensu largo!

Jak choćby te – opiewane przez sektor gości (na melodię Guantanamera): “Co was tak małooo! – wy kurwy, co was tak maaało…. co was tak maaało! Wy kurwy, co was tak maaało…”

Na co, my gospodarze mamy zwyczaj odpowiadać; “Co was tak małooo! – wy kurwy, co was tak maaało…Co was tak maaało, wy kurwy, tu przyjechaaało…”

Sportu zdar!

Ps
Apel Sergiusza, oczywiście, w pełni popieram!


A Nickowi...

życzę 100 lat zdrowia i wytrwałości…


Przyłączam się do życzeń!

Stare dzieje, wychodzi na to, że wszystko jednak zaczynało się od salonu.


Do apelu się oczywiście nie przyłaczę,

bo uważałem i uważam tak przynajmniej 90% tekstów Nicponia za zło i bardzo się cieszę, że zła we wszechświecie jest mniej.

Ale wspomniałeś 12.01 2007, kurde to właśnie tego dnia grześ napisał swój pierwszy blogowy tekst, ku utrapieniu swojemu i innych:)


Grzesiu

No, ładnie!

Wspólny blog I & J


Grzesiu widzisz przecież,

że teraz tu się zrobił taki bardziej hejterski portalik, więc nam hejterom Nicka brakuje…

A Ty, który „dobrem zło zwyciężasz”, w ramach rewitalizacji tego miejsca oraz wypełniania dobrem wszechświata mógłbyś wzmóc własną produkcję, albo choć skaptować te wszystkie Mile, Maie i Teesy, o „czystym dobru instant” – pani Renacie – nie śmiem nawet pomarzyć.:)))

Pozdro


Yasso

Chwilowo na poważnie: o „czystym dobru instant” – czy naprawdę chodzi tylko o napierdalankę między “wyrazistymi”, czy może o to, żeby coś kurwa, pardą, sorry, przepraszam posunąć do przodu?

I nie mówię tu o posuwaniu sensu largo.


Yassa

Nie sprowadzaj nam kapusiów na TXT.
Piszę, jako człowiek stojący po stronie zła. ( W tym wypadku Nicponia )

Słodki Grzegorz nie ma świadomości, kto do kogo, tak naprawdę strzela i dlaczego kulami dum – dum. Od naiwności ludzkiej idzie zwariować!

Wspólny blog I & J


Merlocie, Pan do mnie rozmawia?:)

To ja wbijam się, niczym wspomniane panny mądre, na cudze blogi, by trolować namiętnie na temat paskudnego owłosienia nosa prezesa Kaczyńskiego, względnie, żeby nazwać jego bratanicę „puszczalską pindą”?
A potraktowany w sposób na który zasłużyłem, robię szybciutko słodkie oczy i pełen oburzenia kabluję do administracji, względnie prokuratury?

To ja multiplikowałem się, aby wespół zespół pchnąć co nieco do przodu?
Np. żeby na blogu Pawła Paliwody stadnie oraz przyjaźnie napisać gospodarzowi, jaki z niego kawał skurwysyna jest.

Czy to ja, nie odstępowałem na krok blogerów; Wyrusa, Referenta albo Nicka, by sobie pobluzgać?
Czy ja kiedykolwiek insynuowałem Sasinowi, Samejsłodyczy, albo komukolwiek innemu tatę ubeka?

A może czyniły tak liczne słodziszki – mające teksty Nicponia za samo zło?
Jedynie dlatego, że ich sformatowane umysły mają mocno ograniczoną pojemność…

Albo tak właśnie wygląda ich odpowiedz na apel red. Domańskiego, obecnego naczelnego „Przeglądu” a byłego przewodniczącego Stowarzyszenia Dziennikarzy RP, cyt;

„...jeśli ktoś trafi w necie na debaty, dyskusje, powinien się zalogować i jak ktoś inny pisze, że „kaczory” mogą zbawić ojczyznę i społeczeństwo, niech wchodzi w polemiki…
Podzielam pogląd Jurka Urbana… albo damy się spychać dzień w dzień kawałeczek, albo będziemy cały czas w kontrze do tego, z czymś się nie zgadzamy.
Co jest łatwiej: wystąpić anonimowo w internecie, czy napisać list do jednej czy drugiej redakcji?”

Tyle tytułem mojego udziału w posuwaniu – sensu stricto.:))

Pozdrawiam serdecznie


Bez jaj Panie Jacku,

daleki jestem od sprowadzania tu panienek…
Choć z drugiej strony konstelacje takie, jak wspomniana, najpewniej występuja jedynie w blogosferze.:))

Pozdro


Rozsiadła się za stołem kurewska elita

Szczacze! Sadzą, że są fajni a są skurwysynami /agentami und parszywcami nijakiego sortu. Od michnika do owsika, że się tak wyrażę – Takiemu Nicponiowi mogą buty co najwyżej czyścić. Dlatego tez taki nacisk, by biegał bez butów. O łajzy!

Wspólny blog I & J


Oczywiście, że do Ciebie rozmawiam;-)

I wiem, że to nie Ty. Ale zapraszanie tak znamienitych piór tylko po to, żeby im wygodnie, u siebie w domu potrollować wydaje mi się przesadą i to nie lekką.

Kontestuję w całości i zupełnie panujący na blogowiskach politycznych kult nawalanek, w których nikt nikogo nie przekonuje, a za to wszyscy są szczęśliwi, że przypierdolili swoim adwersarzom. Nasz dzisiejszy solenizant (Niezależnie od wszystkiego, dużo zdrowia Arturze!) jest wybitnym przedstawicielem tego stylu.


Phi, też mi coś…

komu by się chciało strollować te trzy gracje?
Co innego Foxxa… to rozumiem… :)


Oj, yassa, jak zwykle insynuacyjki

najpierw wymieniasz szereg zachowań różnych osób (nie moich), z niektórymi z tych osób w ogóle nie mam nic wspólnego, a póxniej przywalasz cytatem ze mnie, żeby zasugerować, że to niby ma jakiś związek?

Żenua:)


Szanowny Panie Redaktorze,

nie wiedziałem, że pisze Pan u nas jako Grześ, a zacytowałem Pańskie słowa tylko dlatego, by ukazać dobro oraz metody za pomocą których ruguje ono z życia publicznego zło.
Pod każdą postacią, Pawła Paliwody, redaktora Terlikowskiego czy Artura Nicponia…:))

Z poważniem


Yassa

:) Cios w nos!

Wspólny blog I & J


Cios w nos?

Raczej rozpaczliwy cios w krocze. No, ale tego tubylczy areopagici nie tylko nie zauważą ale i będą upierać się, że między fangą w nos czy krocze nie ma zasadniczej różnicy. Ot, sędziowanie obiektywnych inaczej…


Ej!

Żeście się trochę rozszaleli z tym off-topikiem, a wszystko jak zwykle przez Grzesia, który zamiast się po ludzku napić na imprezie, marudzi, że musi zgłosić życzeniowe votum separatum, a wódka mu szkodzi! I dalejże za łby się brać! Jak na weselu, czy co?


Magio

Weź se homeopatyczny lek na dobre spanie, czyli do kubka wody z cukrem dodajemy 0,000000001 grama alkoholu i całość mieszamy 14000 razy

Wspólny blog I & J


Sergiuszu

Grześ to kapuś, szmalcownik blogerskiej 3 rp – Inaczej pisząc, zwykła lewacka świnia!

Wspólny blog I & J


JJ

jarecki

Grześ to kapuś, szmalcownik blogerskiej 3 rp – Inaczej pisząc, zwykła lewacka świnia!

Wspólny blog I & J

Jesteś trzeźwy, Jarecki? Jeśli tak, to nie ma dla Ciebie żadnego usprawiedliwienia.

I coś Ci poradzę, bucu wyzywający ludzi, którzy ośmielają się mieć inne zdanie na dany temat niż Ty, od kapusiów, szmalcowników i świń – spójrz w lustro! Jeśli jesteś jeszcze normalny, to powinieneś się na swoje lustrzane odbicie wyrzygać.

Sparafrazuję Cię, JJ:
Owszem, zostały spisane czyny i rozmowy, ale cała ta historia ma swoją wartość, ponieważ została zaopatrzona brunatną, okrągłą, faszystowską und zamordystyczną pieczęcią palantów jarecko-podobnych.

Pitiful patsy!
Ty nawet nie będziesz wiedział kiedy obudzisz się z obrożą i kagańcem na paszczy, byle tylko WYDAWAŁO Ci się (i Tobie podobnym), że oto żyjecie w raju… ograniczonym do okręgu wyznaczonego przez kilka metrów łańcucha.

Edycja: wstawiłam ten “wyważony” & wiekopomny cytat z bucowatego “Wernyhory” Jareckiego.


Off top, Sergiuszu?

Przecież Grześ wyraził swoje zdanie w zadanym temacie! Jeśli zaś tubylcza arystokracja sprowadziła grzesiową wypowiedź na manowce, to do nich miej pretensje.
No chyba, że za jedynie dopuszczalne uznaje się wyrażanie zdania zgodnego z Twoim-Yassowym-Jareckim-i-Referentowym.

No, to jak jest, Panie (Nad)Gospodarzu? A może powinnam napisać “Panie Nadredaktorze”, żeby pozostać w nurcie tematu przewodniego melodii yassowej?...


Prawdziwa

prawda, magia….

Wspólny blog I & J


I jeszcze

dodam, że do nikogo nie mam pretensji. Grzesia bardzo kocham, ale nienawidzę do szpiku kości, do krwi najgorętszej, donosicielstwa i donosicieli.

Spieramy się, obrzucamy błotem pod urodzinowym tekstem o Nicku. Kto na niego doniósł, jak nie inny bloger czy komentator?

Jeszcze się swoim kurewstwem popisują – I mam milczeć, lubo oględną pedalską gadką to kwitować?

Nigdy, Magio słodka! Nigdy!

Wspólny blog I & J


A jakże!

Magia szczera i trzeźwa.
Chcesz powiedzieć JJ, że Grześ doniósł do GW na pisaninę Nicponia? Gdzie dowody? Jakiekolwiek.


Grześ

jest w drużynie ze szczeremi kurwami – Drżę o jego słodką duszę!

Wspólny blog I & J


Czyli nie masz żadnych dowodów, JJ

Rzucasz gównem w nadziei, że do kogoś (w tym przypadku do Grzesia) się przyklei?

No, tylko pogratulować “trzeźwości” osądu!

Jesteś o-b-r-z-y-d-l-i-w-y! [Twoim kolegom też nic nie brakuje.]


Jestem obrzydliwy - ok

Ino jak w lusterko patrzę, widzę pięknego faceta … wesołego i miłego, groźnego i śmiesznego i przeziębionego!

Wspólny blog I & J


No, pięknie się ślizgasz, JJ

Poczekam, aż z bratnią pomocą rzucania kupą przyczłapią koledzy.

Na razie, bo nie jestem aż tak wredna na jaką wyglądam, zasugeruję poczytanie o… oraz rozglądnięcie się za… ‘LAPACHO’.
Pod taką nazwą sprzedaje się korę drzewa Tabebuia impetiginosa.
To b.dobry środek na wszelkiego rodzaju infekcje górnych dróg oddechowych pochodzenia bakteryjnego i wirusowego. Szczegóły znajdziesz na blogu fitoterapeuty, dr Różańskiego".
Postawiłam tym na nogi w ciągu 3 dni własną Mamaśkę, której chciano już aplikować antybiotyk (na infekcję grypopodobną, o tempora! o mores!).

Poza tym, jest to zdecydowanie smaczniejsze niż herbata (czarna).

ps. Oczywiście możesz dalej się ze mnie naśmiewać i … chorować. :) Wolna wola, Jarecki. Tylko, uświadom sobie raz na zawsze, że ja od 12 lat NIE MAM ubezpieczenia zdrowotnego… i nie tylko żyję, ale też mam się świetnie i NIE choruję. W tym na świńską, ptasią czy inną baranią grypę.

Zatem, może powinieneś jeszcze raz spojrzeć w lustereczko i zapytać się dlaczego to jakaś Magia z Ciemnogrodu cieszy się od 12 lat zdrowiem, a Ty, “racjonalista” i wyznawca magika Randiego, jesteś znowu “przeziębiony”? :D


Sergiuszu

teraz dopiero pojawił się (grypopodobny) off topic. Avanti! :)


W ramach wspominek rocznicowych

Czy ktoś pamięta jeszcze, że pierwsza impreza u Nicka o mało nie doszłaby do skutku, ponieważ Jarecczak tak się pożarł o Magię z Freemanem, że doszłoby do atomowej awantury, gdyby nie moja, prawda, mediacja usilna i pokojowa. Obaj jednak przybyli i impreza była historycznie prze-udana, a my z Jarecczakiem we dwóch zamykaliśmy pochód znużonych biesiadników, wygadując na nieodporną młodzież i pilotując Zetora, by nie zbłądził po drodze z pobojowiska na nocleg. Dla ścisłości historycznej przypomnę też, że to Jarecczak niczym tygrys bronił honoru Magii przed Freemanem! Się porobiło!

Dobranoc!


Nic mi na ten temat nie było wiadomym, Sergiuszu

Mogę się zastanawiać dlaczego tę, nieznaną mi, historię teraz wyciągnąłeś.

Prawda jest taka, że ja Jareckiego szanuję. Nawet wtedy, kiedy mu przywalę. Dlaczego? Bo Jarecki jest szczery aż do bólu zębów. Niestety, przez swoją szczerość, czasami zupełnie pozbawioną zasadnych argumentów, daje się wypuszczać niczym leszcz na przynętę zarzucaną przez jego niby-kolegów. Kolesi, którzy piszą “opłotkami” i bardzo uważają, żeby pisać tak, aby móc gładko wyłgać się z każdego słowa. A Jarecki dalej się na to łapie i… wpada, niczym śliwka w kompot.
Kolesie pozostają czyści, bo przecież oni “nic takiego na myśli nie mieli”.

Zatem, czemu miało służyć przywołanie tej nieznanej mi historii sprzed lat, Sergiuszu?


Magio,

Widzisz, czasem po prostu nie ma drugiego dna. Ani trzeciego. Nie zawsze trzeba pić do czegoś lub kogoś. Ja zresztą i tak nie piję, bo mi szkodzi w tym wieku :) Tak mi się przypomniało, zwyczajnie, z okazji takich rocznicowych wspominek w kontekście Nicka i pierwszej imprezy salonowej, której byłem współsprawcą (pozdro dla Igiełki!), to biegiem do kompa i napisałem. Nie wiedziałaś o tym? Byłem pewien, że wiedziałaś, sprawa była wtedy głośna i czasem wspominana. Myślę, że oboje Jareccy, jak i Freeman mogą potwierdzić, że tak było. Po latach, ale teraz już wiesz :)

Naprawdę idę już spać!

Dobranoc ludzie!


Wyobraż sobie, że nie wiedziałam!

Mam stare maile i w żadnym z nich nie ma nawet śladu jakiejś awantury, poza tym, że dawałam do zrozumienia, że nie zamierzam “nikomu zakłócać snów o potędze”.
Dziękuję niebiosom, że jednak tam nie pojechałam, bo wtedy, prawdopodobnie, doszłoby do awantury. Nieziemskiej.
No cóż, nigdy nie pałałam i nie pałam “miłością” do mizoginistycznych fiutków.
Z drugiej strony, fascynuje mnie tępe zapatrzenie różnych “niuniek” w karka z flintą i miernym 4×4 z Gacic Dolnych, który okrągłymi słówkami miesza je z błockiem a one biją mu brawa. O, to jest prawdziwy fenomen socjologiczny.

Dobrej nocy.


;)

merlot

[W imieniu kurew] zgłaszam stanowczy sprzeciw. Przyzwoici ludzie do kurew chadzają.
Kurwy biją damscy bokserzy.

Panie Merlocie, jeśli powiem, że mnie Pan zaskoczył, to pewnie mi Pan nie uwierzy. Ale co mam zrobić, zaskoczył mnie Pan. Sporo o tym jeszcze myślałem i nie wiem, czy ma Pan rację. Być może Pan ma, a na pewno warto o tym dalej rozmawiać. Wprawdzie jest teoria w tzw. naukach prawnoczłowieczych, że nie można ludzi traktować przedmiotowo, bo to narusza ich godność, ale nie ma co ukrywać, że to nie jest powszechne stanowisko i pojawiło się w szerszym obiegu naukowym względnie niedawno. Podobnie jak zakaz segregacji rasowej czy niewolnictwa. Mnie chodzi o coś innego, o szeroko pojęte prawo do wyboru zawodu i generalną integralność człowieka wobec tzw. praw wolnościowych, w tym prawa do dysponowania swoją cielesnością. Konflikt wartości jaki nam się na tym przykładzie rysuje jest do rozwiązania albo (1) przez ścisłą reglamentację prawną, w której ktoś (ustawodawca) nam wyważy co możemy, czyli wedle własnych nie zawsze czytelnych kryteriów ponownie nada nam przepisem prawo podmiotowe, ale już ograniczone i kontrolowane instytucjonalnie, albo (2) pozostawienie wspomnianej przez Pana działalności całkowitej swobodzie człowieka, wolnej od nakazów państwowych (nie zajmuję się w tym momencie zagadnieniami etycznymi o innych źródłach niż prawo państwowe), co — jak wiemy z doświadczenia — nie zawsze jest możliwe, o ile w ogóle jest możliwe, bo przy tak intratnym biznesie “większy zawsze będzie chciał połknąć mniejszego” i wolności do swobody owej działalności trzeba by od razu jakoś bronić; koło od razu się domyka…

Panie Merlocie, większość tych i tym podobnych wątpliwości niewątpliwie zostałoby uchylonych, gdyby posłużył się Pan nieco innym popularnym tu i tu zwrotem, który równie dobrze oddaje sytuację, w której się znaleźliśmy. Mianowicie, kurwa to nie zawód, kurwa to charakter.

Z pozdrowieniami dla dyskutantów,
referent


-->JJ -- bez urazy!

jarecki

Grześ to kapuś, szmalcownik blogerskiej 3 rp – Inaczej pisząc, zwykła lewacka świnia!

Tylko dla podtrzymania poczucia swojej własnej przyzwoitości, o której mam poniekąd spore mniemanie, niesłusznie nie odnotowanej do tej pory na kamiennych tablicach, wypowiem się na ten temat, bo generalnie sprawa jest dęta. Jeśli zatem coś wiesz, to uzupełnij, jeśli tylko “tak się powiedziało”, to zagrywasz niesportowo i raczej bez sensu. Metaforycznie też nie da się tego usprawiedliwić, bo padły słowa za mocne. Nic mi rzecz jasna do tego, ale jakoś zgrzyta… Ocenę ogólną sprawy Nicka, Matki Kurki i innych mamy podobną, ale to inna bajka.


Dobre

scroll

[Z]acytowałem Pańskie słowa tylko dlatego, by ukazać dobro oraz metody za pomocą których ruguje ono z życia publicznego zło. Pod każdą postacią, Pawła Paliwody, redaktora Terlikowskiego czy Artura Nicponia…:)

Nicpoń poległ, bo został sam. Nawet prezes się go wyparł. Bo prezes też musi prowadzić dialog za pomocą narzędzi (metod), które są wspólne obu skrzydłom. Nickowi wydawało się, że jego ta reguła nie obowiązuje, że może mieć ciastko i zjeść ciastko. Ostatecznie zjedzono jego. Reszta jest mydleniem oczu, zabawą w dobieranie zgrabnych słów i uzasadnień do zarzynania autsajderów, którzy chcieliby wejść z zewnątrz, jako “nieswoi”. Smutne doświadczenie, ale raczej typowe. Ten sam scenariusz co od dłuższego czasu u Terlikowskiego, ale Terlikowski jest mocniejszy, bo głębiej siedzi i lepiej korzysta z narzędzi mejnstrimu i ma więcej szabel. To nauczka też dla nas, żeby nie zachowywać się tak “prostolinijnie”, kiedy wcześniej dobrze nie policzy się oręża; oni tam ciągle w notesach zaznaczają, żeby wiedzieć, na którym punkcie w tym momencie się skupić. Stara dobra tradycja.


No cóż,

Na marginesie tej jakże malowniczej urodzinowej nawalanki dodam tylko dla porządku, że wyzywanie mnie od (nad)redaktorów albo nieczułego na wyzwiska (nad)gospodarza nic nie da, ponieważ nie jestem Dozorcą Parku, który na każdym trawniku umieszcza tabliczkę “Zabrania się śmiać!” – tu uwaga dla ew. zagubionych czytelników – to jest z Muminków. Musicie sobie jakoś, prawda, radzić, bez specjalnej opieki :)

Zdrowia!


Magio - O lekach

Od małego gzuba byłem hodowany antyantybiotykowo, być może dlatego, że moja śp. Mama była zacną und wysoko szkoloną pielęgniarką. Dwa razy zaaplikowała w mój słodki tyłek penicylinkę. Trzeci raz przyjąłem antybiotyk osiem lat temu, z powodu wrzodu w gardle.

Całe życie ratuję sobie zdrówko miodzikiem, grzańcami, ziółkami, wesołym ocieplaniem organizmu w betach a nawet, w sytuacjach radykalnych – smalcówką.
Moja najstarsza córa (27) raz miała podany antybiotyk, podobnie Natalia a słodki Krzysio w ogóle się nie zapoznał. I żyją zdrowo, czyli ciemnota górą!

Nie wiem skąd wiesz, ze jestem przeziębiony. Owszem! Jest zima to się przeziębiłem, no chyba, ze to jest zwykły nowotwór płuc. Nie wiem, nie znam się, nic mnie to nie obchodzi. Za chwile wypiję piwo z masełkiem, miodem, korzeniami – na gorąco i udam się pod kołderkę!

Wspólny blog I & J


Sergiusz

Może to inna Magia? Ta dzisiejsza, cuś mało magiczna

Wspólny blog I & J


Magia 2 - O przywalaniu Jareckiemu

Ty nie przywalasz meni, ino bierzesz zamach i rozpęd.
Sądzę, że to błazenada z Twojej strony. Nic więcej.

Wspólny blog I & J


Referencie

Zgoda.
Tyle, że jak ktoś w takim towarzystwie biega po blogerskich karczmach, jak nasz Grzesiu, słusznym jest by w łeb dostał. Józwa Butrym gdy poderwał z posadzki ławę, nie przeprowadzał ankiety wśród kmicicowych, co który i komu winien tylko robił “ruuum”
Wśród zabitych był jeden taki, na którym, o dziwo, krew ludzka nie ciążyła.
Złe towarzystwo to też powód. Poza tym mam dość tych lewackich bredni, które do niczego innego nie prowadzą jak własnie do krwi rozlewu. To, że ktoś ciamcia o kwiatkach, duszkach i muzyczkach nie określa go pozytywnie, skoro zza pleców wyłażą mu mordy iście wisielcze. Inaczej – Nikt nikogo nie zmusza by biegać po strefach inernetowych konfliktów i tam dosłownie “podsrywać” To nie pierwsza moja uwaga do słodziutkiego Grzesia.

Ja napisałem brutalnie a Grześ miło i ładnie, że brak Nicponia to mniej zła. Rozumiem, że wedle tej miłej i szlachetnej myśli, jeszcze mniej zła byłoby na świecie, gdyby Nicpoń dostał kulę w tył głowy. To jest dobro, które mam gdzieś.

Wspólny blog I & J


-->JJ

Ja nie jestem od moralizowania, mam nadzieję, że tak tego nie odbierasz, ale sytuacja wydaje mi się dosyć podobna jak ta z sędzią Tuleyą, który stał się nagle gwiazdą celebryckiego światka (swoją drogą mało trzeba). Otóż ów sędzia mógł powiedzieć, że CBA naruszyło procedury prawne, bo stosowało środki przymusu nieproporcjonalnie, w związku z czym on składa zawiadomienie do prokuratury, a powiedział, że CBA stosowało metody stalinowskie, czy tak jakoś powiedział. Chodziło mu (niezależnie od prawidłowego sensu) o to samo, ale tylko w pierwszym przypadku sędzia Tuleya zachował się jak powinien (niezależnie od tego, czy ostatecznie inny sąd przyzna mu rację), bo to go różni od innych popaprańców porównujących pracę CBA (choćby CBA naruszało procedury, czego nie wykluczam, a nawet jestem w stanie w to wierzyć) do czasów stalinowskich, że jest sędzią i powinien ważyć słowa.

Też mam gdzieś dobro, które szczuje na dzieci Nicponia, a Matkę Kurkę doprowadza w asyście policji do psychiatryka, ale to inna sprawa. Nie każde głupawo-naiwniackie pienia czy inne pseudomądre elaboraty są tym samym co donosy do prokuratury za szerzenie “mowy nienawiści”.


Całkiem fajne urodziny wyszły...

Żartowałem (cytując pięknego myśla).

1. Jareckiemu jestem gotów zaaplikować rekolekcje dla zbłąkanych poszukujących.
2. Referentowi chętnie bym obszernie i wyczerpująco odpowiedział, widząc zresztą światełko porozumienia w tunelu (jak zwykle), ale ponieważ pracuję na niwie graficzno-ipadowej od wczoraj rano non-stop, to jestem usprawiedliwiony, że sobie chwilowo odpuszczam…
3. Magii i Grzesiowi rzucam bon-motem non avete paura! albo non lasciate speranza! w zależności od rozwoju sytuacji.
4. Panu Dozorcy, Panu Yassie i Panu Laureatowi mówię dobranoc i idę spać.


W rzeczy samej Panie Referencie, w rzeczy samej...

Dobrej nocy wszystkim a Merlotowi dobranoc specjalne – ze szlaczkiem…


@JJ

w Yassę się bawisz brzydko (który udaje, że nie wie o co mi chodzi i pieprzy coś o redaktorze Domańskim). (acz yassa ma jakiś tam wdzięk w swoim przeinaczaniu moich tekstów, czego już tobie akurat brakuje, bo bluzgi wdzięku mało mają, szczególnie w necie)
Nie brak Nicponia, brak tekstów Nicponia.

Nicpoń jako postać jest mi ganc egal, nie znam go, od osób, które z nim rozmawiały wiem, że sympatyczny podobnież nawet.

P.S. Nicponia nikt nie musiał podkablowywać nigdzie, pisał teksty jawnie w necie, nawet na stronie PiS, może jak PiS dojdzie do władzy będzie sie go nawet na stronach rządowych publikować, czego mu życzę:), bo ja w ogóle ludziom życzę dobrze, a twoje oceny mnie mam zwyczajnie w dupie:)

Pozdro i spadam już sobie.


No tak,

zaraz któryś z szanownych rozmówców napisze o moim szczuciu na dzieci Nicponia:)

Paranoja jest goła i jest tu jej dużo.
Brak tylko słoni:)


Ooo!

Tyle wybitnych osobistości… I Pani Magia we własnej osobie!
Zachwyt mnie zniewala i śmiałość odbiera.

Ukłony przesyłam!


@G

Ja się nie bawię. Od dawna się nie bawię a pomysł by wdzięczyć się przed ludźmi, którzy biegają po portalach i szczują jest dla meni dość osobliwy, wręcz obcy.

Nicpoń został podkablowany i nie dlatego, że pisał jakieś osobliwie antyrządowe teksty a dlatego, że nieszczęśnik wdał się w lokalną politykę. Partia , własna partia olała Nicka, choć cytatowi, na podstawie którego urządziło nagonkę “gówno” nic szczególnego nie można zarzucić.

Piszesz, że dobrze życzysz ludziom – Być może. Wedle mojego rozumienia, jest inaczej.

Wspólny blog I & J


Merlocie

Za rekolekcję dziękuję. Wolę pobawić się ze słodką Różenką w śniegu wesołym. Godzinę temu wróciliśmy z Krzysiem i rzeczoną psica z zabaw wielkich, jako bałwanki ludzkie und psie.
A Ty mnie częstujesz rekolekcjami. Daj spokój!

Wspólny blog I & J


Referencie

W łodzi wielorybniczej dowódca stał przy sterze, reszta zawzięcie wiosłowała i darła mordy. Jeden z wiosłujących był harpunnikiem. Wstawał na rozkaz dowódcy i rzucał żelazem w Lewiatana.
Melville zwraca uwagę, że harpunnik niepotrzebnie tracił siły wiosłując, skąd wynikało wiele myśliwskich porażek. Mam nadzieję, że i teraz będzie podobnie.
Ale z perspektywy kaszalota, nie trzeba się wysilać i zgadywać, kto wiosłuje a kto rzuci harpun.

Wspólny blog I & J


Jarecki

Piszę ten komentarz turlając się ze śmiechu powodowanym pojawieniem się Hodowcy, który raczył popełnić słów kilka na TXT po długim milczeniu, bo “zachwyt go zniewolił i śmiałość odebrał” czytając moje komentarze. Mam nadzieję, że nie spocznie na powyższych alogicznościach.

Nie, Grześ nie ma racji, że bawisz się w Yassę, bo Yassa raczej nie napisałby wprost oskarżeń pod adresem Grzesia, gdyby nie miał na to dowodów. A przynajmniej mocnych poszlak. A i wtedy, śmiem domniemywać, wyraziłby się bardziej oględnie niż Ty. Miej na uwadze komentarz Referenta, Panie Nie-Bawię-Się! Referent jest tu drugim po mnie, który napisał to, co ja. I to mimo naszych bardzo chłodnych “stosunków” komentatorskich. Znasz przypowieść o ośle i siodle? Ucz się!

Zaś to, jest majstersztykiem nieudolności:

Nicpoń został podkablowany i nie dlatego, że pisał jakieś osobliwie antyrządowe teksty a dlatego, że nieszczęśnik wdał się w lokalną politykę. Partia , własna partia olała Nicka,

Mości Jarecki, nie chciałabym Ciebie za adwokata nawet za darmo! Nie mając krzty dowodów na spisek przeciwko Nicponiowi podważasz jego władze umysłowe, twierdząc, że jest naiwny niczym dziecię w beciku. Twierdzisz, że do polityki skaptowały go jakieś niecne siły, o których on, bidusia, nie miał żadnego pojęcia, choć wydawałoby się, że na piramidach, w tym władzy, zna się jak mało kto. (Oczywiście, gdyby Twój klient chciał robić za ostatniego durnia i niepoczytalnego kretyna, miałbyś jakieś szanse.)

I po takim zagajeniu, w komentarzu do Referenta, porównujesz go do harpunnika?

Daruj, ale poturlałam się ze śmiechu. Wiele wskazuje na to, że Tobie nawet rekolekcje – nie tylko merlotowe – nie pomogą.

ps. Napiszę jeszcze coś na Twoim podwórku. Hodowca powinien ostatecznie zaniemóc od “zachwytu”.


No i sam widzisz Merlocie, co się porobiło…

Pytałeś mnie „czy naprawdę chodzi tylko o napierdalankę”?

Nie byłem wówczas pewien, czy pytanie zaadresowałeś właściwie, lecz przez wrodzony takt specjalnie nie zaprotestowałem.
Teraz masz odpowiedz…

Jedna z osób naszego nielicznego towarzystwa potępia inną – powołując się przy tym na niekwestionowany autorytet – za posłużenie się nieudokumentowanymi i nazbyt emocjonalnymi epitetami
Wyraża również swoją dezaprobatę dla enigmatycznych, cyt; kolesi, którzy piszą “opłotkami”.

Po czym ponad wszelką wątpliwość daje do zrozumienia, że tenże niekwestionowany autorytet wraz z jego błyskotliwie komentującym kolegą są „sprzedajnymi prawnikami, którzy – na nieszczęście społeczności ludzi normalnych – nie zajmują się sprzątaniem basenów. Wliczając w to te szpitalne.”

Doprecyzując znaczenie terminu sprzedajny (który znaczy tyle co skorumpowany względnie przekupny), nie dziwmy się, że pana Hodowcę (któremu w tym miejscu kłaniam się nisko) „zachwyt zniewala i śmiałość odbiera”.:))

Dobrej nocy


Witam - Panie Yasso - równie niskim ukłonem.

Nie ulega najmniejszej wątpliwości, że powinność spotkania z ostatecznością , co prorokuje Pani Magia, niewątpliwie mnie czeka – innych zapewne też. Nie da się jednak ukryć, że małe jest prawdopodobieństwo, iż z owego powodu spotka Panią Magię jakakolwiek satysfakcja .

Rzut okiem na Jej wiekopomne wynurzenia na tematy wszelakie wskazuje, że pędzący zbyt szybko czas niesie ze sobą mnóstwo niespodzianek.
A może to nie czas a tylko skutek pospolitej bijatyki w bokserskich rękawicach?

Te przyczyny – oraz wiele innych – mają wpływ na percepcję nawet u takiego tytana intelektu, jakim zapewne jest Pani Magia…

Pozdrawiam i dobrej nocy życzę!

PS. Pani Magia zachwyca mnie niezmiennie i swoiście…


No, proszę jak się to wszystko ładnie toczy.

Wystarczy napisać o “sprzedajnych prawnikach” i zaraz ktoś to bierze do siebie.

Czyżby w starożytnym porzekadle o stole i nożycach była odrobinka prawdy a pan Yassa był równie dyspozycyjny, jak gdański sędzia M.? [Zdaje się, że sędziowie to też prawnicy, prawda panie Yasso? Takoż adwokaci, prokuratorzy, komornicy, notariusze. Pominęłam jakiś zacny cech prawniczy?] Nie, to niemożliwe!

Panie Hodowco, pamięć Panu służy. Dobre i to. Gratuluję!


Panie Hodowco Szanowny,

jest Pan trochę niesprawiedliwy: większość, o ile nie wszystkie, teksty Magii były bogato udokumentowane źródłowo. Tak więc lekko wyczuwalna nutka ironii wydaje się nie na miejscu…

Poza tym wiedząc kim Pan jest obawiam się, że stał się Pan ofiarą pomyłki w wyniku, której powszechnie uchodzi Pan za osobę, za którą nie tylko Magia nie przepada.
A to już rodzi poważne konsekwencje…:)))

Bo u nas wzajemne sympatie, a szczególne antypatie, odgrywają pierwszorzędną rolę.
Jak działa TXT w praktyce przedstawiłem swego czasu na schemacie – posiłkując się przy tym klasycznym planem krzyża łacińskiego z absydami. :)))

Serdecznie pozdrawiam


Obwieszczenie

Z tego, co mi wiadomo pan Hodowca nigdy nie prowadził u nas bloga pod innym nickiem!
I co ważniejsze, nigdy nie uchodził za „prawackiego oszołoma”!

W palącej kwestii; czy był to ”cios w nos” czy „rozpaczliwy kop w jaja” wyjaśniam, że było to typowe „przyłożenie z Baśki”.:)))

Z poważaniem


Magio, ubung macht den meister! :)))

Wystarczy tylko „bardzo uważać” i pisać „opłotkami” – najlepiej linkować do impresji wakacyjnej, w której słowa nie ma o żadnym prawniku, tym bardziej „sprzedajnym” – za to znana jest profesja jej autora i być może jego gościa.
Mowa, o tym błyskotliwym!:))

A później już można, kiedy „nożyce się odezwą” “gładko wyłgać się z każdego słowa”.
Brawo!:)))

Pozostając pod dużym wrazeniem, pozdrawiam serdecznie


W rzeczy samej, Yasso, w rzeczy samej

Dlatego nawet nie próbuję się z Tobą równać.

ps. Dziękuję za tę odrobinę obiektywizmu, którą raczyłeś wyrazić w pierwszym akapicie komentarza skierowanego do Hodowcy. Naprawdę doceniam, mimo że “w następnych słowach swego listu napisałeś”: “u nas wzajemne sympatie, a szczególne antypatie, odgrywają pierwszorzędną rolę”.
No cóż, patologiczną wręcz przypadłością wielu internautów (w tym Tekstowiczów) jest używanie wielkich kwantyfikatorów, od których później trzeba tworzyć wyjątki.
No cóż... prawda czasu, prawda ekranu. :)


Próba zwrócenia uwagi (zamiast obwieszczenia)

Korzystając z tego, że urodzinowa laurka wisi w dalszym ciągu na “jedynce”, proszę (nie żądam bynajmniej!) abyście zwrócili swoja uwagę nie na jakichś politycznych pajaców i co ostatnio powiedzieli, ale na doniesienia o “zdechniętym” Słońcu, wejściu Układu Słonecznego w obszar większej aktywności komet i meteorów, nadzwyczajnej aktywności wulkanicznej (w tym podwodnej), zdychających tysiącami (z “niewiadomych powodów”) zwierząt oraz anomaliach pogodowych nie notowanych od setek lat. Zwróćcie też uwagę na wszelakie raporty dotyczące… żarcia!
To może się Wam przydać o wiele bardziej, niż wypociny takiego czy innego polityka, blogera, czy innego medialnego pseudo-guru (w tym cymbała Randiego).

Niestety, po polsku nie znajdziecie prawie nic. A jeśli już, to w zdecydowanej większości będą to zinfiltrowane nju-ejdżowe bzdury. W tej piaskownicy, pełnej głupowanych chłopczynek, wiadomości są wyjątkowo efektywnie filtrowane. I to po obu stronach barykady – mainstreamu i tych “niezależnych” (przeważnie od rozumu). No cóż, w tej piaskownicy zamiast szukać i weryfikować informacje (czyli pracować!) za topowe uznaje się się życie bajkowymi bredami o przeszłości. A ponieważ są to bajki, to marna z tego nauka na przyszłość.

Na tym kończę działalność rozrywkową pod tym, jakże ważnym tekstem, i oddalam się do tego, do czego wielu czuje obrzydzenie. Do książek (o których nie słyszeli ani Szczuka ze Środą ani Terlikowski z Ziemkiewiczem) i nauki.

Żegnam czule prawdziwych, samczych tytanów intelektu na TXT. Pa!


Addendum, czyli kilka zdań wyjaśnienia

“zdechnięte Słońce” - googlać (we wszystkich znanych Wam językach), bo o posiadanie książek w tym temacie nikogo z Was nie podejrzewam, “aktywność słoneczna” oraz “cykl aktywności słonecznej”. Niestety wszelkie “wiki”-info dotyczą tzw. małego cyklu słonecznego. Ale niech tam – na lata 2012/2013 winien przypadać szczyt aktywności naszej gwiazdy, a ta – “ledwo zipie”.
Czym to skutkuje? Mniejszym dopływem życiodajnego (bo przefiltrowanego przez ziemską atmosferę) promieniowania, przed którym (jak nakazali kretyni kretynom) macie się chronić! Chrońcie się dalej (hłe, hłe).

“wejście Układu Słonecznego w obszar większej aktywności komet i meteorów” – to eufemizm mający przykryć niewygodną dla mainstreamowych medialnych idiotów oraz (uwaga Yasso!) sprzedajnych astronomicznych matołów hipotezę o towarzyszu naszego Słońca, czyli o BINARNYM układzie Słonecznym.
Googlać, bo o posiadanie książek w tym temacie nikogo z Was nie podejrzewam: “hipoteza Nemesis” (we wszystkich znanych Wam językach). Jeśli nasze Słońce ma kompana o baaaardzo wydłużonej hiperbolicznej orbicie (a kompanów ma więcej niż 80% znanych nam gwiazd), to właśnie on (ten towarzysz) wytrąca z obłoku Oorta komety walące w kierunku centrum naszego układu. W tym kontekście kronikarskie “bajki” o paskudnych (niosących zniszczenie i CHOROBY) kometach, których dostarczyli nam nasi przodkowie, przestają być bajkami… W tym miejscu należy googlać: Hoyle i Wickramasinghe (to tacy astrofizycy, którzy mieli/mają mózgi, zamiast płynnej ciapai.) oraz Victor Clube i Bill Napier, też astrofizycy (uwaga! mainstream drukuje masowo tylko! powiastki fikcyjno-historyczne tego ostatniego).
Słyszeliście kiedyś o pyle kometarnym i jak on wpływa na zapylenie górnych warstw atmosfery (odbijając i tak już skąpe promieniowanie słoneczne)? Nie, to szukać... albo olać. W końcu to, co pisał Nicpoń czy powiedział Tusko_Kaczo_Palikotowy kretyn musi być ważniejsze! A może nie?

Resztę, każdy w miarę myślący człek jest w stanie sobie poskładać. Myślący!
No, ale tu, na TXT, aż się roi od tytanów intelektu, zdolnych do poszukiwania i weryfikacji źródeł (czyli wykonania pracy!), nieprawdaż?

Gupia Magia, bardzo gupia. Nie wie, że do pełni szczęścia wystarczy czytanie jedynie słusznych blogów, zapisanie się do partii, nienawiść do lewaków, flinta i byle złom 4×4.
Mam jednak nadzieję, że słowa Yassy: “większość, o ile nie wszystkie, teksty Magii były bogato udokumentowane źródłowo” do kogoś tam trafią. Bo faktem niestety (dla cymbałów) jest, że tego co piszę, nie wydłubuję spod brudnych paznokci…


Magio

Jarecki und “przedziwny” Randi / czort razem piszą, że…
Magiia biega za forsą zbieraną przez kłamców/ łajdaków – To jest śmieszny babszty i głupi straszliwie – Magia dla idiotów!

Wspólny blog I & J”:http://amazoniawweekend.blogspot.com


Jarecki

Za jakiś czas okaże się, że to Ty byłeś idiotą. Taki los zwykle spotyka niedouczonych frajerów, którym tylko się WYDAJE, że ich wypociny mają jakąkolwiek wartość, poza wartością makulatury (a tą chyba znasz).
Problem w tym, że wtedy będzie już za późno. Również dla takiego intelektualnego cepa, jak Ty, który nie zadaje sobie trudu weryfikacji wciskanych mu informacji, tylko WIERZY, jak ostatni baran wilkowi.
Randi już się ustawił i drwi z takich wyznawców, ulokowanych gdzieś na zadupiu świata “ellit”, do których on – “wielki magik” (czyli oszust) – częściowo przynależy.

Buziaki!

ps. Czy, zanim pomieściłeś swoje wypociny w ostatnim komentarzu, zweryfikowałeś chociaż jedno hasło, chociaż jedno nazwisko, które wymieniłam? Z całą pewnością – NIE! I dlatego darzę szczerą pogardą pyszałkowatych ignorantów! (Wliczając w to patologiczne grono, skazane na wymarcie, Ciebie.)


Magio

http://youtu.be/PspnSmKwfu4

Wspólny blog I & J

Perooo! Bilans musi wyjść na zero!


Ale oczywiście, Jarecki

Bilans Natury wyjdzie na zero, z Tobą po stronie “uzasadnionych strat”. :)


Zajebisty

Ten off-topik się robi, coraz bardziej i bardziej, mimo, że już dawno spadłem z krzesła z wrażenia :)


Inspirująca moc TXT...

Fragment piosenki Basia,
Autor Jan Kaczmarek.


Basia nie brzydka jest, dość miła i nie głupia
a mimo to nie ma nikogo tyle lat
i zostanie starą panną
przez tę miłość swą zachłanną
do okładek, tomów i książkowych kart.
Teoretycznie życie zna i to jak!
Lecz choć miasteczko jej
to nie jest Puerto Rico
nie znajdzie Basia męża, nie
bo przez te książki mija się
z jakąś normalną minimalną choć praktyką!


Co racja, to racja… Sergiuszu

Jeśli już przy tym jesteśmy, to spoko… każdemu się zdarzy spaść z krzesła.
Poza tym uważam, że…

A dla Magii mam tu gustowną czapeczkę…

W sam raz na tę... aurę.:)))

Dobrej nocy wszystkim


Bardzo się cieszę, Sergiuszu, że off-top przypadł Ci do gustu

Zamiast spadać z krzesła z tak błahego powodu, poczytaj (jeśli zechcesz) jedną z książek duetu astrofizyków Clube i Napier, o których wcześniej wspominałam. Proponuję to Tobie, bo nie masz problemów z “lęgłydżem”.

Gwarantuję, że wrażenia będą silniejsze, niż (trzymając się zimowej konwencji) kaczorów slalom gigant między brzozami, tuskowe budowanie igloo na zielonej wyspie, curling świńskim ryjem palikotów, millerowy triathlon w klubie morsów, lepienie peeselowskich bałwanów oraz wielki bobslejowy wyścig pożytecznych idiotów czyli “Jarecki & Randi- bohaterowie ostatniej zimowej akcji”.

Druga z ich książek jest jeszcze lepsza, ale niestety nie jest dostępna w sieci (albo źle szukałam). Nosi tytuł “The Cosmic Serpent”. Kupić można tylko w antykwariatach lub na aukcjach, za sporą kasę. Nie ma szans na wznowienie, jak poinformował mnie wydawniczy moloch, który kupił wydawnictwo, które ich wcześniej wydawało. Ot, przypadek oczywiście.

Dobrej nocy.


Na tyle tylko Was stać, Panowie?

Hodowco, w kwestii panny Basi, to może NJN będzie bardziej po linii i na bazie. Zapytaj, a nuż odpowie. Łagodnie i wiernopoddańczo, jak na prawicową białogłowę przystało.

Yasso, dziękuję za czapeczkę. Niestety kolor nie odpowiada rzeczywistości a ja jestem bardzo trzymająca się realiów. O “różowościach”, to może z Jacykowem powinieneś pogadać. Znalezienie z nim wspólnego języka (w przenośni oczywiście) nie powinno być problemem. No, śmiało “po życie sięgaj nowe”. :)


Yasso

Poczucie humoru dobra rzecz, wiadomo. Fajne te parkinsony. Dobrze też, jak człowiek odróżnia subtelności typu różnica pomiędzy tuczeniem gęsi a karmieniem gołębi. No ale, rozmarzyłem się nieco.


Magio,

Co prawda z mojego okna na tej wyspie tutaj nie widzę żadnych Kaczorów Donaldów ani nikogo w tym rodzaju (chwalić Boga!), gazet nie czytam, więc nawet nie wszystkie skróty myślowe kojarzę, za to książki jak najbardziej. Mam też przyjaciela z lat szkolnych z dostępem do naprawdę przeróżnych i unikalnych księgozbiorów (antykwariat spory prowadzi), więc kto wie, co on mi tam wyszuka. Dzięki.


Sergiuszu

Jeśli masz takiego kolegę, to spieszę donieść, że poszukuję trzech książek chronodendrologa prof. Michaela (Mike’a) Baillie:

Exodus to Arthur: catastrophic encounters with comets
New Light on the Black Death
The Celtic Gods: comets in Irish mythology

Wydawnictwo, które wydawało jego książki też łyknął moloch i też “nie ma szans na wznowienie”. Kolejny przypadek. :)

Niestety nie stać mnie na zakup na aukcjach. Ceny są zawrotne, jak na moją kieszeń. Zadowolę się skanem, xerem, czymkolwiek co pozwoli mi przeczytać te książki w całości. Oczywiście odpłatnie.


Magio

Za 8,80 pln kupiłem kilka lat temu na internetowej aukcji książkę Martina Gardnera “Pseudonauka i pseudouczeni” Szczerze polecam!

Wspólny blog I & J


A, jeszcze...

Od “przedziwnego” Randowczaka to się odpieprz, please.
Inaczej, podaj jeden przykład, gdzie facet nie ma racji, błądzi, albo występuje w czyimś interesie zwalczając homeopatycznych oszustów, ananasów biegających z różdżkami, sekciarzy odpychających ludzi swym idiotyzmem od religii, oszustów para psychików, Denikenów tego świata itp

Gdyby chciał się sprzedać poszedłby w ten szemrany biznes. Tam dopieroż forsa! Widziałaś w Polsce magazyn sceptyczny jako kontre do wróżek i innych medialnych kurewek?

Żyjemy w kraju, gdzie państwowa policja wynajmuje JASNOWIDZÓW! Ciekawe, co piszą na FV?

Wspólny blog I & J


A, jeszcze...

Forta uwielbiam.
Przytoczę nawet słodki cytat z jego dzieła, dotyczący życia wśród nas OBCYCH!!! Ponad 70 lat przed Facetami w czerni, Fort napisał:

“Oni mogą wyznawać nasze religie… Oni, straciwszy wszelkie poczucie przyzwoitości, mogą zostać profesorami wyższych uczelni.. Skoro raz się zacznie upadek, to staczamy się szybko w dół. Oni mogą skończyć nawet jako członkowie Kongresu”

Wspólny blog I & J


A, jeszcze...

Forta uwielbiam.
Przytoczę nawet słodki cytat z jego dzieła, dotyczący życia wśród nas OBCYCH!!! Ponad 70 lat przed Facetami w czerni, Fort napisał:

“Oni mogą wyznawać nasze religie… Oni, straciwszy wszelkie poczucie przyzwoitości, mogą zostać profesorami wyższych uczelni.. Skoro raz się zacznie upadek, to staczamy się szybko w dół. Oni mogą skończyć nawet jako członkowie Kongresu”

Wspólny blog I & J


Ano Magio, niestety na razie tylko na tyle mnie stać

Przykro mi, ale “Melancholia” mnie opuściła, więc i ja na jakiś czas odpuszczam sobie “zdechnięte słońce” wraz z “duetem astrofizyków”, oraz twórcę Dogmy z Kings of Leon…

Zaś do tego, że nie muszę się przejmować tym, co jem przekonał mnie pan Stary (dawniej też stary).
Który – na brawurowo przeprowadzonym dowodzie z Sowińca – wykazał jasno, iż skoro ten żyje (a przecież, nie ma bata, w swoim długim życiu musiał nażreć się genetycznie modyfikowanej kukurydzy), to całe medialne zamieszanie z GMO jest zwykłą hucpą urządzoną przez chciwych producentów tzw. “zdrowej żywności”.:))

Oczywiście, z Tomkiem Jacykowem znajdę wspólny język. Nie może być inaczej!
Mądrość ludowa mówi “k***wa, k***wie łba nie urwie”.
A czym w końcu jest “sprzedajny”, jak nie k***wą?:)))

A mnie, jak wiesz, podoba się jego sposób na życie. Cyt. za GW; “Lepiej dać się starym dziadom wybzykać i przytulić ze dwa tysie, niż nie mieć nic”:)))

Trzym sie ciepło; czapeczka niczego sobie, nie? A róż łatwo przefarbować na czerń. Odwrotnie nie da rady.:)))


Nie urwie, w żadnym wypadku...

I tym oto sposobem, dyskusja zatoczyła szerokie koło i, jak się należy, wróciła do kurew. Zaczynamy drugą rundę, czy może ktoś jeszcze w okolicy obchodzi mały jubileusz?


Jarecki 50 jutro

O ile moja pamięć RAM mnie nie myli.


Jarecki

Tak się zastanawiam czy w ogóle jest sens rozmawiania z Tobą na tematy wykraczające poza “przygody Kmicica”, bo jakoś mało zdolny jesteś do wylezienia z dogmatycznej nory, do której sam wlazłeś.

Dla mnie to dziwne, że wybrałeś sobie za guru np. Randiego a nie masz pojęcia o tym, co ten facet mówi na temat religii, o której Ty czasami pisujesz (wliczając w to liczne wtrącenia, jak pod ostatnim Twoim tekstem). Uświadamiam Cię zatem, że dla Randiego religia to choroba (w domyśle – psychiczna) a Biblia jest bardziej nieprawdopodobna i mniej zabawna niż “Czarnoksiężnik z Krainy Oz”. Łapiesz płytkość takiego stwierdzenia? Rozumiesz, dlaczego ten człowiek wykorzystywany jest, za własnym przyzwoleniem, niczym spuszczany ze smyczy burek podwórzowy?

To samo z Gardnerem, choć to wyższa półka “obalaczy”. Czy Ty w ogóle zrozumiałeś coś z tej książeczki napisanej circa 60 lat temu (sorry, nie chce mi się sprawdzać daty pierwszego wydania)? Nie zauważyłeś baranku, że przez te 60 lat sporo twierdzeń tego “obalacza” można między bajki włożyć? Od tamtego czasu kilka kwestii, które Gardner zaliczał do pseudonauki, zostało w sposób jak najbardziej racjonalny wyjaśnionych i nikt już pseudonauką tego nie nazywa? Nie zauważyłeś, że powstają nowe możliwości prowadzenia badań, pojawiają się nowe techniki pomiarów, do których dostosowuje się metodologię?

Raczej nie zauważyłeś i zauważenie tak prostych rzeczy raczej Ci nie grozi. Do tego trzeba mieć otwarty umysł i chęć weryfikacji wcześniej przyswojonych “wiedzeń”. A tego nie ma u Ciebie nawet tyle, co kot napłakał.
Zamiast tego podajesz jakieś cytaty “od czapy” z Forta, którego zarówno Randi jak i Garder już dawno temu wymieszali z błockiem. Gdzie tu konsekwencja i jakakolwiek spójność? :)

Kończąc to “rzucanie grochem o ścianę” polecę Ci inną książeczkę – “Nauka i religia” Bertranda Russella. Stareńka rzecz (z 1935) a jakże aktualna. Książeczka mówiąca o tym, że wszędzie tam, gdzie w nauce ciekawość świata i otwartość na nowe dziedziny poszukiwań się kończy, tam zaczyna się dogmatyzm tożsamy z dogmatyzmem religijnym.
Russell (IMO) mylił się pod jednym względem – jemu wydawało się, że czas naukowego betonu się skończył. Tymczasem, jak pokazują to przykłady Randiego, Gardnera, Dawkinsa i rzesz im podobnych ślepców, beton mocno się trzyma i dalej próbuje tłamsić wszystko, co wykracza poza ich ograniczony ogląd świata. Ten beton ma się świetnie, bo ma za sobą tłumy bezkrytycznych, ograniczonych na rozumie autorytarnych wyznawców, takich jak Ty. Sierotek umysłowych, którym chęć samodzielnych poszukiwać i zadawania pytań zastępuje ślepa wiara w autorytety na miarę ich oczekiwań.

Urodzinowe pytanie retoryczne: czym się różni biblijne “creatio ex nihilo” od kreacji z niczego (czyli punktu materialnego) w Big Bangu? :)

ps. Yasso, coraz gorzej i coraz niżej. Czyżbyś się czymś zdenerwował? Nie, to niemożliwe. :)


Jaka piękna urodzinowa tyrada

Magio, tak zupełnie po ludzku, nie rozumiem. Może dlatego, że zawsze spodziewam się po drugiej stronie człowieka, a czasem spotykam chłodnego po ludzku choć gorącego wirtualnie cyborga?


Magio

>...Nie zauważyłeś baranku, że przez te 60 lat sporo twierdzeń tego “obalacza” można między bajki włożyć?

Można prosić o przykłady? Tutejsza publiczność i tak czyta ten spór jak bajkę o żelaznym wilku.

Pomijając oczywiście “teorię nieograniczonego kredytu” Lawsona, która ma się obecnie jak najlepiej, ale nie wiem, czy się z tego cieszyć? A Fort? Gardner o Forcie pisze z nieukrywanym zachwytem. Podzielam ten zachwyt, ze względu na niepowtarzalny humor Forta, jego olśniewający styl i nietuzinkowa inteligencję.

Wspólny blog I & J


Oj, przydałby się jaki benefis Sergiuszu...:)))

A, że nie bardzo nadaję się do wygłoszania laudacji ( kiedyś spróbowałem, ale uznano, że stroję sobie żarty), więc krótko; Panie Jacku; piękny półmetek… drugie tyle w zdrowiu…

A zamiast flaszki, pasująca – jak mi się zdaje – piosenka spopularyzowana przez chłopaków, którzy również zaistnieli 50 lat temu; „But I’m just a soul whose intentions are good, Oh Lord! Please don’t let me be misunderstood…

I druga, też akuratna, bo o grzeszniku.:))

Wszystkiego dobrego…


Sergiuszu

Chłodne oko w ocenie naukowej jest nader potrzebne. I takie właśnie podejście stosuję. Jest ono odrębne od emocjonalnie zabarwionych tyrad “wyznawców”, którzy nie potrafią odróżnić naukowych faktów i przypuszczeń od dogmatycznych opowieści marnej klasy medialnych “psów łańcuchowych”, spuszczanych w celu obgryzania kostek ludziom, którym jeszcze chce się szukać i zadawać pytania.

O, tu masz jeszcze ciepły przykład na bredy wygadywane przez guru zabetonowanych na rozumie “racjonalistów”, Dawkinsa. Ktoś pamięta jego bez przerwy wznawiane wypociny pod nazwą “Samolubny gen”, których nigdy nie odszczekał? Naukafca, dla którego nawet po wielekroć udowodniona epigenetyka to herezja.
No, to teraz niech się wyznawcy Dawkinsa skonfrontują z najnowszymi badaniami opublikowanymi w Nature, o POCZWÓRNEJ helisie DNA! Nadmiarowa guanina? – niemożliwe! (hłe, hłe).
A ja wrócę sobie skromnie do książeczki pt. “The Cosmic Serpent”, w której antropolog Jeremy Narby opisuje “bajania” szamanów o “multi-spiralnym kodzie życia”. :)

Tak, jeśli chodzi o naukę jestem zimnokrwistym cyborgiem!


Magio,

ciągle jacyś dziwni ludzie usiłują wmawiać mi zdenerwowanie, jakbym był jakim psycholem. albo co…
Ostatnio imputował mi coś takiego mój salonowy kumpel – Piękny Myśl.:))
On się pomylił, a Ty doskonale zaobserwowałaś.

Trudno zaprzeczyć; staczam się... tego wymaga dostosowanie się do nowej roli…
I denerwuję się, jak to przed debiutem. Normalne, czy nie bardzo? :))

Pozdrawiam serdecznie


Jarecki

A Tobie się wydaje, że wiedzę podaje się na darmowym “lanczu dla wybranych idiotów”, tak jak robią to Twoi guru? Sam sobie poszukaj.

Jeśli zaś smarujesz, że “Gardner o Forcie pisze z nieukrywanym zachwytem”, to znak, że albo czytaliśmy chyba dwie różne książki, albo… Nie, nie… Nie napiszę, bo znowu spotkam się z zarzutami o brak emocjonalnego zaangażowania w tłumaczeniu podstaw dociekania naukowego, czyli cyborgowatość. :)


Yasso

Ktoś Ci wmawiał, że zdenerwowanie jest tożsame z “psycholstwem”. I Ty na takie dictum nie zareagowałeś adekwatnie? Fatalnie, doprawdy fatalnie.


Magio

Ha, ale Dawkins to też pseudouczony!
Socjobiologia to paranaukowe dziwactwo wyśmiewane na przykład przez Gardnera czy u nas przez ks. Hellera do spóły ze śp. b.Życińskim, którzy z kolei bez żadnego wstydu cytują Randowczaka i Gardnera. Tak to się plecie.

Wspólny blog I & J


Magia

Po prostu nie masz żadnych argumentów i bełkoczesz.
Czego wreszcie wymagać od kogoś kto wierzy w homeopatię i inne tego typu wynalazki?
Piszesz, że zostały obalone, zasadne jest moje pytanie, które opinie?

UFO? WEL? płaska Ziemia, Woliwy? brednie Velikowskiego? Teorie Lawsona? Czy coś z poletka Randiego? Radiestezja działa? Jasnowidze znajdują zaginionych? Telekineza? Zginacze łyżeczek? Zaczęły być skuteczne bezkrwawe filipińskie operacje?
Dajże spokój i nie jedź dalej.

Wspólny blog I & J


Jarecki

Bo na tym polega SZTUKA ogłupiania. Każdemu bezkrytycznemu wyznawcy według potrzeb głoszącego.

Ks. Heller, dla przykładu, jest kapitalnym orędownikiem “teorii” (w żaden sposób nie falsyfikowalnej; słyszałeś o falsyfikowalności jako metodzie weryfikacji nauki Poppera?) Big Bangu. A czy Ty już sobie odpowiedziałeś czym się różni biblijne “creatio ex nihilo” od kreacji z niczego (czyli punktu materialnego) w Big Bangu? :)


Jarecki

Słyszałeś o projekcji? Znakomitym przykładem tego mechanizmu obronnego jest Twój komentarz z 19:38. Próbujesz włożyć mi do gęby coś, czego nigdy nie wypowiedziałam, projektując na mnie swoje własne znaki zapytania.

Informuję Cię, że to nie przede mną winieneś się bronić. Przed sobą samym się broń (C.G.Jung uśmiecha się do Ciebie).


Chłe... chłe... chłe... jak nie, jak tak?

Zawsze reaguję adekwatnie, spokojnie i z pełną kulturą... :)))


Nie schodź z linii

Nie o to pytam! Pytam, które z teorii atakowanych przez Gardnera i Randiego potwierdziły się i obecnie tryumfują? Proszę o przykłady!

A, chyba czytaliśmy inne książki. Gardner o Forcie pisze tak:

“Nie był wcale ignorantem, jego zaś rozważania na temat “zasady nieoznaczoności” we współczesnej teorii kwantów dowodzą umiejętności szybkiego uchwycenia istoty rzeczy. W tej chwili nie jest na przykład modne przeciwstawianie się pojęciu “przypadkowości” ruchu elektronu. Niemniej jednak to na co Fort się godzi, przypomina fachowy krytycyzm Einsteins i Bertranda Russela. Nawet w przypadku gdy Fort popełnia błąd naukowy, co mu się czasami zdarza, trudno poznać, czy robi to świadomie, czy też z braku gruntowniejszej wiedzy.”

Jeśli to jest “mieszanie z błotem” to daj Boże zdrowie!

Wspólny blog I & J


Yasso

Czyżby ktoś śmiał twierdzić inaczej? Odbijanie się od “Melancholii” przez GMO aż po k*rwy absolutnie świadczy o adekwatności, spokoju i pełnej kulturze wypowiadającego się. A nie?


Jarecki

A teraz z łaski swojej napisz w JAKIM KONTEKŚCIE pisał tak Gardner o Forcie.
O UFO? Zjawiskach parapsychologicznych? Postrzeganiu pozazmysłowym? No napisz, nie wstydź się. Udowodnij, żem durna! No!


Magio

goofina

Słyszałeś o projekcji? Znakomitym przykładem tego mechanizmu obronnego jest Twój komentarz z 19:38. Próbujesz włożyć mi do gęby coś, czego nigdy nie wypowiedziałam, projektując na mnie swoje własne znaki zapytania.

Ja się niby bronię? Wypisujesz idiotyzmy wiedząc, że nikt przywoływanej książki nie czytał.
To ja napisałem, czy ty?

“Nie zauważyłeś baranku, że przez te 60 lat sporo twierdzeń tego “obalacza” można między bajki włożyć? Od tamtego czasu kilka kwestii, które Gardner zaliczał do pseudonauki, zostało w sposób jak najbardziej racjonalny wyjaśnionych i nikt już pseudonauką tego nie nazywa?”

Proszę o przykłady, a ty się bronisz wymyślając nowe fronty. Bronisz swej niewiedzy mało umiejętnie. Czekam na przykłady!
Może teoria pustej Ziemi się broni, albo Piramidologia?

Wspólny blog I & J


Magio

Dlaczego ja mam pisać? Ty napisz najpierw, w którym miejscu Gardner padł pod ciosami współczesnej nauki. To Twoja teza.

Wspólny blog I & J


Nie inaczej Magio...

Ale zostawmy te pierdoły!
100 komentarz nie w kij dmuchał/bzykał...
100 lat… 100 lat… niech żyyyje naaam!!!:)))


Jarecki

Napisałam Ci, że kolejka po darmowe lancze dla idiotów to nie u mnie. W innych komentach podałam nazwiska, tytuły książek, artykułów, itd. Nie chcesz sprawdzać, Twoja wola. No chyba, że ślepo wierzysz Randiemu i Dawkinsowi w prymat materialistycznego determinizmu. [Całkiem jak “boski determinizm” u “św” Augustyna. :)]

Masz książeczkę na podorędziu, z której tak obficie cytujesz nie chcesz podać kontekstu? Dobra, niech będzie na mnie.
Niniejszym ogłaszam wszem i wobec, że Gupia Magia nie poznała się na wychwalaniu koncepcji UFO, telekinezy, telepatii, postrzegania pozazmysłowego, opisywanych w książeczkach Forta, przez materialistycznego redukcjonistę Gardnera w jego “dziele” o pseudonauce i pseudonaukowcach. :D
Tylko jak Ty teraz baranku wyglądasz w oczach Randiego? Przecież wg niego te bzdety nie miały i mają miejsca! Ech, a to feler – westchnął seler!
:D


Yasso

To już setny?
A niech tam… Sto lat, sto lat, niech żyje…
:D


Yassa

Czego się wydzierasz?
To jest ciekawszy i zabawniejszy temat niż Ci się wydaję. Z drugiej strony, jest to temat cholernie poważny, ponieważ działa w Polsce przemysł oparty na ludzkiej ciemnocie i naiwności. Przemysł, który zbiera nie tylko forsę ale i ofiary.
To jest inny aspekt tej jednocześnie śmiesznej i ponurej sprawy.

Wspólny blog I & J


Ależ oczywiście

Jedną z ofiar jest Jarecki. :D Przecież już sam napisał, posługując się wyrwanym z kontekstu cytatem, że UFO i wszelkie zjawiska paranormalne są najprawdziwsze na świecie. Na dodatek wsadził to wszystko w gębę materialistycznego redukcjonisty, Gardnera! (ROTFL)


No dalej

Zamiast się kręcić podaj choć jeden przykład!

Będzie jeszcze gorzej. Mam sporo książeczek i zamiast przepychać się z kimś tak wykrętnym, zacznę po prostu szczuć tekstami.

Ps.
W jakim kontekście. Fort ma w tej książeczce wybitne miejsce i jest wielokrotnie cytowany z zachwytem przez autora. Nie dziwi mnie to, ponieważ jest to wybitny, wcale nie dziki, talent. Gardner używając wobec jego pisania określeń: “olśniewający styl” czy “wybitne poczucie humoru” nie wydaję się mnie jego pogromcą.
Sam Fort w “Dzikich talentach” pisze, że jego dzieło zawiera same urojenia. Nie byłby sobą, gdyby nie dodał, że podobne urojenia zawierają dzieła Newtona czy Einsteina. Cóż więcej można dodać?

Wspólny blog I & J


Ależ jubilacie Jarecki, szczuj!

Przecież nic innego nie potrafisz! Zresztą Twoi guru też nie.

Napisałam już przecie, jak krowie na rowie, że Gardner, materialistyczny redukcjonista, “niewątpliwie” wychwalał koncepcje Forta w tematach UFO, telepatii, telekinezy i postrzegania pozazmysłowego, w czym “zgodziłam” się z wyrwanym z kontekstu cytatem, bo przecież chodziło tylko i wyłącznie o “olśniewający styl” czy “wybitne poczucie humoru”. Tymi określeniami z reguły dokonuje się naukowej oceny prezentowanych poglądów. :)
Mało Ci jeszcze, “racjonalisto”?! (ROTFL)

I radzę Ci jednak wrócić do czytania Forta, tak jak i do czytania Gardnera. ZE ZROZUMIENIEM.

ps. A przykłady podałam, dwa. Tyle tylko, że umysłowe ciemięgi nie poradzą sobie z nimi, jeśli nie dostaną odpowiedniej wykładni interpretacyjnej od swoich guru. Ale to już nie mój problem. :D


Magio

Fort niestety nie dożył czasów UFO.
Teleportacja – To był osobisty wynalazek Forta, przynajmniej jeśli chodzi o słowotwórstwo.

Ty naprawdę wydajesz się “gupia” – jak tak się bliżej przyjrzeć. Nerwy, a za nerwami pustka! Bywa i tak

Wspólny blog I & J


Jarecki

[Edycja:]

Fort niestety nie dożył czasów UFO.

Tak, tak. Kiedy Fort pisał w “Fenomenach fortyjskich” o “międzyplanetarnych kłusownikach”, “innych światach”, “ognistych kulach”, niebieskich flotyllach”, “dziwnych ciałach na tle Słońca”, “zagadkowych świetlistych obiektach”, pisał z całą pewnością o krasnoludkach, złych wilkach i królewnach Śnieżkach, piorunach Zeusa, Rumcajsie i Jaśnie Panu, itp. No i ci “obcy w Kongresie”, cytowani przez Ciebie, to ani chybi agenci Dzierżyńskiego byli. :) [koniec edycji]

Jedna ze szkół psychologicznych radzi przytakiwać.
No, to przytakuję. Z całkiem zabawnym skutkiem, który Ty projektujesz jako “nerwy”.

Sto lat! :D


Magio

do zobaczenia. Idę trochę poświętować. Czas.

Wspólny blog I & J


A świętuj, Jarecki, świętuj.

Zanim zaś się ostatecznie zaświętujesz, podaj stronę na podstawie której napisałeś, że Fort w “Dzikich talentach” pisze, że jego dzieło zawiera same urojenia.”.

Będę szczerze zobowiązana, jako że mam teraz inną lekturę do przyswojenia, niestety “klasówki” nie chcą czekać. Jeśli nie zdołasz podać, to po sesji odkurzę “Dzikie talenty” a ten wątek przejdzie do nowożytnej historii TXT pod względem liczby komentów. Mnie za jedno.


Ach, byłabym zapomniała

Czy ustaliłeś już czym różni się biblijne “creatio ex nihilo” od kreacji z niczego (czyli punktu materialnego) w Big Bangu?
Temat fascynujący, bo Twoi materialistyczni guru odsądzają od czci i wiary osoby ośmielające się podważać “stworzenie świata z niczego” w wyniku Big Bangu (przypominam, że punkt materialny jest konstruktem matematycznym a nie obiektem istniejącym w materialnej rzeczywistości) a jednocześnie uważają, że biblijny mit o stworzeniu świata z niczego., to bajka dla umysłowo chorych.
No to jak? Wymyśliłeś już coś samodzielnie czy dalej czekasz na wytyczne?


Wytyczne nadchodzą...

Tylko bez żartów! Ja tu siedzę, czytam z zapartym tchem z nadzieją na dalszy ciąg tej dysputy nasyconej głębią wszelaką i nagle tak sobie mówią koniec.
Przez moment nawet znieruchomiałem, by całym sobą wchłaniać perły z tego wodospadu myśli głębokich, a oni tak prozaicznie sobie poszli.
Klimat stawał się podniosły jak – nie przymierzając – na posiedzeniu jakiejś Wieczorowej Szkoły Aktywu; słowa pełne ideowej pasji fruwały niczym granaty i klops. Nawet rękoczynów nie było – choćby wirtualnych.

Myślę, że poprawę stylu może zapewnić powrót p. J.Jareckiego do korzeni. Zdecydowanie zabrakło mu PPS-owskiej pryncypialności, a jeszcze tak niedawno poetycko umacniał go ideowo (w TXT) pewien anonimowy poeta, sugerując przywództwo ruchu odnowy moralnej.
Zaczął ów poeta od nowej wersji Międzynarodówki. Była to wprawdzie tylko pierwsza zwrotka, ale początki zawsze są trudne. Zaczynał się ten nowy tekst tak:

Wyklęty powstań Jarecczaku
I leninówkę na łeb włóż.
Wyciągnij flaszkę z głębi krzaków,
Pociągnij łyk, chwyć w dłonie nóż.

Wichry historii zniweczyły ten ambitny zamysł i skutki widać – p.Jacek Jarecki oddaje pole jakiejś wstecznej ideologii.

Panie Jarecki! Larum grają – a Ty co?
To dramatyczne pytanie zawisło w milczącej próżni…


Ot, kolejny ignorant

Któremu wydaje się, że cokolwiek zabawnego napisał.
A może by tak do hodowli wrócić bez zastanawiania się co było pierwsze: baran czy hodowca?


Wrogów klasowych zgubi zadufanie.

Nawet nie są w stanie rozpoznać, że wytyczne napisane są z powagą właściwą księdzu asystującemu przy wieszaniu.
To bardzo dobrze. Zwycięstwo jest blisko.


Lord, don't let me be misunderstood!

Panie Jacku, zostałem zle zrozumiany; „pierdoły” odnosiły się jedynie do tego; czy moje zdenerwowanie, to fakt, czy może tylko projekcja Magii?:)))

W żadnym wypadku do sporu dużo poważniejszego…

Dobrej nocy wszystkim;
...lody, lody, obwarzanki,
bić rekordy! Strzelać bramki!


Tak, tak, Hodowco

Kościuszko jest najlepszym przykładem pogardy dla kasty “asystującej z powagą przy wieszaniu” ziomków.
No, chyba, że to taka głupowata licentia poetica dla ęteligętnych inaczej. Ale w tym przypadku wypowiedzieć powinien się Yassa (załączając wielokrotnie uśmiechnięte emotki). Ach, będzie się nad czym zastanawiać. Po wsze czasy… I ten dreszcz emocji… brr…. ach!


Mniót, sam mniót i szczere kłamstwo, czyli

zostałem zle zrozumiany; „pierdoły” odnosiły się jedynie do tego; czy moje zdenerwowanie, to fakt, czy może tylko projekcja Magii?:)))

Oto bowiem (po Yassowym obijaniu się o ściany od filmowej “Melancholii”, przez GMO aż do kurew z 23.01.2013 – 15:04) z mojej wypowiedzi (24.01. godz. 17:00):

Yasso, coraz gorzej i coraz niżej. Czyżbyś się czymś zdenerwował? Nie, to niemożliwe.

oraz pokrętnego zdania Yassowego (24.01. godz 19:12):

ciągle jacyś dziwni ludzie usiłują wmawiać mi zdenerwowanie, jakbym był jakim psycholem. albo co…

ma ponoć wynikać bezpośrednio, że to Magia sugerowała Yassie projekcję (24.01. godz 19:30), pisząc:

Yasso, Ktoś Ci wmawiał, że zdenerwowanie jest tożsame z “psycholstwem”. I Ty na takie dictum nie zareagowałeś adekwatnie? Fatalnie, doprawdy fatalnie.

Nie wstyd Ci, Yasso? A może przekręcanie, wciskanie nieistniejących wypowiedzi w usta adwersarzy to Twój zawód? Ne… aż taką świnią przecież być nie możesz. (Z przeproszeniem wielce pożytecznej trzody chlewnej.) No chyba, że uważasz się za knura Napoleona. A… to bardzo przepraszam; to wielce zmienia postać rzeczy a nawet tłumaczy poniekąd okazyjną obecność knura Krzykały.


Ale Cię wzięło Magio, jednak muszę Cię zawieść,

zupełnie mi nie wstyd, nic a nic…

Bo rzeczywiście, okazałbym się wyjątkowo odrażającą świnią, gdyby istota nie tkwiła w „Potędze emoticonu”; „…bo w gruncie rzeczy była to sprawa emoticonu…” Którego w Twoim wywodzie jakoś dziwnie zabrakło.:)
Czyż oryginał Twojego komentarza z godz 17.00 nie wyglądał tak; Yasso, coraz gorzej i coraz niżej. Czyżbyś się czymś zdenerwował? Nie, to niemożliwe.:)?

Czyż kończące go „niemożliwe” nie okrasiłaś uśmiechem, który stosowany jest, cyt.: „dla zaznaczenia stwierdzeń sarkastycznych lub żartu, ponieważ przez siec nie możemy usłyszeć intonacji głosu”.?
Biorąc to wszystko pod uwagę, nie wydaje się, żeby moje zdanie z 19.20 było aż tak pokrętne…

Sama więc widzisz; w końcu udało Ci się wykazać, iż podejrzenia, że uważam się za knura Napoleona (a może nawet nim jestem) osadzone są na wyjątkowo solidnym fundamencie.:) – uwaga, sarkazm!

Dobranoc, pchły na noc…


Magio

“Czy ustaliłeś już czym różni się biblijne “creatio ex nihilo” od kreacji z niczego (czyli punktu materialnego) w Big Bangu? “

Zasadniczo to niczym.
Moim zdaniem inne pytanie jest zasadne – Dlaczego sądzimy, że Wszechświat powstał, narodził się, został stworzony?
czy aby nie jest to wyraz pewnej bezradności umysłowej, polegającej na przeniesieniu potocznych doświadczeń do skali, której nie potrafimy ogarnąć?

Wspólny blog I & J


Pani Anno!

Otóż można pokazać, że logicznie różni się kreacja z „punktu materialnego” od kreacji z niczego. Jeśli założymy, że prosta to okrąg o nieskończenie wielkim promieniu, to świat może rozwijać się cyklicznie z przesileniami w momentach totalnego skupienia i takiegoż rozproszenia. Proszę to przemyśleć. :)

Ukłony


Pani Anno!

Otóż można pokazać, że logicznie różni się kreacja z „punktu materialnego” od kreacji z niczego. Jeśli założymy, że prosta to okrąg o nieskończenie wielkim promieniu, to świat może rozwijać się cyklicznie z przesileniami w momentach totalnego skupienia i takiegoż rozproszenia, poruszając się wzdłuż osi czasu. Proszę to przemyśleć. :)

Ukłony


Panie Jerzy

Punkt, jak naucza geometria, to obiekt geometryczny o ZEROWYCH wymiarach.

Punkt materialny jest NIEISTNIEJĄCYM w RZECZYWISTOŚCI MATERIALNEJ konstruktem matematycznym.

Proszę to przemyśleć. :)


Magia und Maciejowski

Przecież nie ma NICZEGO!
Łatwiej przyjąć lemowska teorię, że wszechświat działa na kredyt

Wspólny blog I & J


Jacek

Niby można, tylko z Lemem jest mały kłopot. Jak zeznawał Sipowicz, w ubiegłym tygodniu przed projekcją filmu o historii LSD na kanale Planete, Lem zażywał.
A jeśli zażywał, to nie tylko wizje o “świecie na kredyt”, mogły być jego udziałem. :) [15:18]

Edycja: Gdyby ktoś był zainteresowany, to powtórka wywiadu z Sipowiczem + film będą emitowane w sobotę, 2 lutego, o godz. 23:55.


Sipowicz o Lemie

To zupełnie tak, jakby jeżozwierz zabrał głos w sprawie Konstytucji USA

Wspólny blog I & J


Może tak, a może nie.

Nie znałeś Lema osobiście, ja zresztą też nie. Pamiętaj, Jacku, że LSD to nie była jakaś tam łatwo dostępna marycha. Szczególnie “za żelazną kurtyną”. Środowisko “używających” nie było wielkie, raczej się znało. Przynajmniej pod tym względem.

Podobno Sipowicz pisze książkę o historii “używania”, ze szczególnym uwzględnieniem okresu PRyLa. Osobiście daję mu niewielki kredyt. Przede wszystkim dlatego, że nie będzie opisywał “zażywania w czasach paleolitu” lecz w okresie nam współczesnym. Zatem, jest narażony na procesy o zniesławienie. Zresztą, już po tym wywiadzie jest. Nie przypuszczam więc, by tak łatwo dał się wyłożyć. To nie jest głupi facet, IMO.


A co to ma do rzeczy?

Tak naprawdę to go znałem, czytając jego teksty od (chyba) dziewiątego roku życia. Nie rozumiem co t\u ma do rzeczy jakiś śmierdziel i anty kurdlowy pomiot?

Wspólny blog I & J


Jacek

Czy możesz napisać dlaczego tak się nakręcasz? Przecież nie ma po temu najmniejszego powodu.
Ja też czytałam i czytam różnych autorów odkąd posiadłam umiejętność czytania. I co z tego? Czytając różne teksty nie wynoszę ich autorów “na ołtarze”. A Ty?

Zwróciłeś uwagę na pewien aspekt pisania Lema, a ja odpowiedziałam. Mało, dodam teraz, że pojmowanie (wszech)świata, jako czegoś realnie nieistniejącego stanowi główny trzon kosmologicznych bredów NewAge. (Wszech)świat jako wielkie “NIC”, (wszech)świat, jako hologram. Nie słyszałeś o tym?

ps. Poza tym pisałam we wcześniejszym komentarzu o poznaniu OSOBISTYM, a nie poprzez teksty. Nie zauważyłeś? To może, zanim napiszesz następny komentarz, najpierw przeczytaj dokładnie, weź kilka głębokich wdechów, pomyśl i wtedy dopiero pisz?


Subskrybuj zawartość