Sylwestrowa melancholia

No cóż, przyznaję, od kiedy przestałem się dobrze zapowiadać, z każdym kolejnym końcem roku, coraz trudniej przychodzi mi wykrzesanie z siebie optimizmu odpowiedniego dla pory.

Może ma to jakiś związek z krótszym oddechem, albo szadzią pojawiającą się na mojej głowie?
Pewnie to one tonują atakującą mnie zewsząd euforię. No i ten nieznośny rytuał noworocznych zobowiązań i życzeń.
Bo prawdę mówiąc te życzenia, to kopia – zaledwie ubiegłotygodniowych – winszowań.

Nie jestem też aż takim naiwniakiem, by zdołać się oszukać, że od nowego roku przestanę magazynować skarpety pod fotelem, będę jeszcze milszy dla Stefaniakowej, czy w końcu zacznę opuszczać deskę klozetową.

A z czasem, wiadomo; jest, jak z rzeką, której nurt z biegiem nabiera tempa wodospadu – dopiero, co doszedł człek do siebie po zeszłorocznej eksplozji radości, a tu trzeba gotować się na następną.

Ja zaś ostatnio, niczym zwierz jaki udomowiony, intuicyjnie wyczuwam absurd celebrowania nieuchronnego…
Najchętniej, tak jak i on, na czas odliczeń i fajerwerków pozwoliłbym zamknąć się w łazience.

Niby ilość dni w roku nadal się zgadza, lecz ich treść przypomina mi ewolucję Mieszanki Wedlowskiej. To już nie są te same bajeczne i pierroty.
Teraz dawną, przyzwoitą porcję słodkości wyparł przepych opakowania zawierającego jedynie jej okruch.

Zatem; niechajże czaruje nas i fascynuje Polina!
Póki – z kłębkiem włóczki na kolanach i drutami w drżących palcach – nie spocznie w fotelu.
Takim ustawionym tuż przy kominku…

Choć z drugiej strony; nie wiem czy zwróciliście uwagę na jej elfie uszy?
Jakaś nadzieja więc jest…

Do siego!

Średnia ocena
(głosy: 7)

komentarze

Najbardziej irytują jutubki, które grają bez woli

odwiedzających to miejsce,

“Elfie uszy” to najmniejsze, o ile w ogóle, zmartwienie.


Magio

a wystarczy w przeglądarce kliknąć “wtyczki na żądanie” i już zamiast problematycznych fleszy mamy niczemu winne szare kółko z białym trójkątem play w środku. Szczerze polecam.


Mnie jutubek się bardzo spodobał,

tekst zresztą też.

Acz Wedla poważam wszelkie produkty:)

Melancholijnie pozdrawiam.
Acz Sylwester dzień jak co dzień, całe to zamieszanie, które ludzie wokół Sylwestra czynią, jest od dawna dla mnie niezrozumiałe.


Oski

To nie do mnie. Nigdy nie wstawiałam opcji “play”, kiedy linkowałam jakiekolwiek tubki. Ergo: opcję odtwarzania zawsze pozostawiałam Czytelnikom, nie zmuszając ich do wysłuchiwania/oglądania danych tubków. No, ale widocznie to ja jestem nienormalna pozostawiając wybór odwiedzającym. Nie to co znany “wolnościowiec”, pan Yassa. :)

Wszystkiego dobrego w Nowym Roku.


Yasso

Najpierw przeczytałem: końca świata, a w dalszej części tekstu bajeczne pierdoły... choć nie dobijam jeszcze trzydziestki to po części podzielam twoje zdanie – euforia końca roku; jest się z czego cieszyć wszak to nie koniec świata…

Nie rozumiem jednak skąd ten ogólny smutek? Nie mówię tu o “nakazie” zabawy sylwestrowej. Czas ten jednak trzeba jakoś spędzić, ale reszta roku?

Polecam po prostu opuszczać tę deskę w ramach “naiwnej” pracy nad sobą, a zamiast życzeń o wszystko spojrzeć realnie pod stopy, stanąć na twardym gruncie i pocerować skarpety, żeby w gościach nie było wstydu.

A na jutro: zesłośćmy się w komitywie na cały świat, że się dobrze bawi, jak sądzi.


Magio

I dobrze czynisz. Chciałem tylko zaznaczyć, że mi wideo nie zagrało, bo wykorzystałem ‘ficzer’ przeglądarki internetowej – władza mimo wszystko pozostała w moich rękach. W ten sposób co prawda linki niesamogrające wymagają dwóch kliknięć, ale to mała cena za spokój surfowania po sieci.


Magio,

może utwór jest częścią tekstu i Yassa chciał, by czytać ten tekst słuchając utworu?
Acz ja opcji play też nie wciskałem, ale nie z wolnościowości, a z prostej niewiedzy, jak to się robi.


Grzesiu

“Nie wiedzieć czemu”, Twój komentarz spowodował u mnie wybuch serdecznego, szczerego śmiechu.

Dziękuję! Jesteś kochany! :)


Magio,

myślałem, ze “to miejsce” odwiedza już tylko autor, a tu taka siurpryza; ruch jak u Cezarego K. – tego barbarzyńcy banującego Grzesia :))

U mnie, fakt; gra muzyka i dziewczę tańcuje, ale proszę mi tu od razu nie walić szczotką w sufit!
Bo – raz – Pola hasa w baletkach, a – dwa – Antoni podśpiewuje sobie nostalgicznie swoi ciepłym tenorko-barytonkiem…
Słychać ich aż u Ciebie?:)

Kłaniam się nisko


A uszy elfie nie mogą być zmartwieniem,

bo one są jedynym jasnym punktem mej smętnej opowieści.:)))


Dzięki Grzesiu za zrozumienie;

że może się nie podobać Moskwiczanka z Berlina, jestem w stanie zrozumieć.
Toż to kolejne wcielenie paktu Ribbentrop-Mołotow!
Ale czym podpadł nieszczęsny Englishman from New York? Zabij mnie – nie wiem!

Pozdrówka


Oski,

dziękuję za dobre słowo, ale nie skaczę na szyny. Jeszcze nie o tą gram stawkę… :)

Notka jest sposobem na odreagowanie frustracji z realu; gdyby Ciebie Twoje rodzone dzieci, wspierane przez Twoją kochającą żonę, usiłowały wyekspediować tej zimowej nocy z Twego własnego domu na jakąś wątpliwą pohulankę też byś pewnie zaliczył doła.

A co do deski, to nie będę tracił najlepszych chwil życia na jej opuszczanie!
Co to, to nie!:))

Pozdr

Ps. Jeśli chcesz mi pomóc, to jakaś gwiazdeczka, jedna czy druga, niewątpliwie poprawiłaby mi nastrój.:))


Magio, chłe, chłe, chłe…

nazwanie mnie wolnościowcem (do tego znanym) potężnie mi schlebiło. Dzięki!

Bowiem przeczy to dość rozpowszechnionej opinii mówiącej, ze jestem zamordysto-faszystą.
Gdybym nim był, to przecież tubkami z auto-odtwarzaniem (niczym kołchoźnikami) obkleiłbym cały nasz portalik.
A tak, to (jak na razie) korzystam tylko z prawa do dysponowania swoją indywidualną własnością.:)))

Pzdr


Podsypywanie gwiazdeczek…

…wolnościowym zamordystom-faszystom jest samo w sobie pomysłem dość kontrowersyjnym.

Ale co mi tam. Ponieważ byłem pierwszym, który dał odpór upiornemu autoplejowi u druha Yassy, i to lata temu, mogę sobie dziś pozwolić na odrobinę szaleństwa.

Szczęśliwego i jak najbardziej wolnościowego 2013, Yasso!


>Yassa

Wszystkiego dobrego!


W ramach powtórek Świąteczno Noworocznych

To trochę jak z tą refleksją stałego bywalca baru alkoholowego, pod humorem będącego, co to wpatrując się w wirujący wentylator, westchnął: ależ ten czas zapierdala!

Najlepszego Wszystkim!


No dobra… już mi przeszło

Merlocie, stało się; noworocznie postanowiłem wyłączyć autopleja!
Chociaż z doświadczenia wiem (sorry Grzesiu, prawda jest brutalna), że z własnej nieprzymuszonej woli nikt jutubków nie uruchamia.:))

Panie Referencie dziękuję serdecznie, zaś Pani Referentowej oraz Panu życzenia odwzajemniam i przebijam wszystkim najlepszym.:))

Sergiuszu, wymieniacie się privami z Yassową? Toż to jej własne słowa.:))

Noworocznie pozdrawiam wszystkich gorąco. Obecnych i nieobecnych, zwłaszcza Ciebie -Ty już dobrze wiesz kogo:)) – niech się Wam wiedzie; do siego!


Ja włączam

a Anthony and the Johnsons włączyłbym tym bardziej, bo smęty lubię.

Ale ja w ogóle dziwne rzeczy robię dziś z własnej nieprzymuszonej woli kupiłem “W sieci”, “Uwarzam rze” oraz “Przekrój”.
Szkoda, że nie ma jeszczo “Tygodnika Lisickiego”, to bym porównał 3 prawicowe periodyki, no.
Chyba że do tego czasu, nim on się pojawi, któryś z obecnych upadnie.


Panie Yasso

Jak mam nie walić szczotą w sufit, jak przez Pańskiego autopleja kakofonia mię wlazła w uszy i ostatnie szare komórki bezlitośnie wytarmosiła? Pan myśli, że jest jedynym człekiem na świecie, który muzyki słucha?

Dziś, nawet bez autopleja (za co wdzięczna jestem ogromnie), w jeszcze większych nerwach jestem, bo oto Pan Prezydent namawia do chodzenia z nim czy za nim (nie dosłyszałam). Na bigos zaprasza? I to jeszcze dziś, kiedy dyżur mam w łazience właśnie. Ze źwierzętami. Chyba też się napiję waleriany, jako im zadałam.

Jeśli zaś “wolnościowcem” uraziłam szanowne Ego, to uniżenie przepraszam.
Do Siego! – panie Yasso. Niech się Panu i Jego bliskim dobrze darzy.

ps. Tubkę obejrzałam dziś, Z własnej, nieprzymuszonej woli. :) Strasznie żałośliwy ten zaśpiew jest… Ale pani baletnica koi ten “bul” znakomicie.


Szanowny Autorze!

Nie uwierzy Pan, ale są tacy dziwni ludzie, jacy oglądają filmiki z własnej, nieprzymuszonej woli. :) Ponieważ słucham czego innego, to dźwięk zazwyczaj wyłączam.

W pracach J. R. R. Tolkiena elfy mają spiczaste uszy. Jako żywo nie zauważyłem ich u tancerki…

Dobrego w Nowym Roku życzę


Grzesiu, no coś Ty?

Kupując te pisma nie robisz żadnych dziwnych rzeczy!
Po prostu, choć jeszcze sobie tego nie uświadomiłeś, stałes się prawdziwym patriotą… :))

Magio,
chwaląc Najwyższego pan prezydent nie leci u mnie z autopleja. Nie miałem więc tej przyjemności…
Jednak jestem przekonany, że wypadł arcypolsko względnie wzruszająco.:))

A mój sylwestrowy dyżur w łazience nie wypalił – rodzina kategorycznie zaoponowała.
Pewnie obawiała się, że wzorem gwiazdy Manchesteru – Maria Balotelliego – odpalę w niej sztuczne ognie… ;))

Drogi Panie Jerzy, w dziwactwa niektórych wierzę bezwarunkowo!
I z całym szacunkiem dla twórczości Tolkiena, obawiam się, ze uległ Pan stereotypowi – właśnie przezeń spopularyzowanemu .

Na ten przykład,taki poeta Mandelsztam pisał o Angielkach rudych i wyniosłych.

Panu, mieszkańcowi Zjednoczonego Królestwa, łatwo zweryfikować jego wręcz nieprzyzwoicie uproszczonie. Prawda?

Cóż… obaj panowie tworzyli literaturę…:))

Dziękuję za życzenia, które odwzajemniam; szczęśliwej 13!

Ps.
Ostatecznie pechowa 13, to też niczym nieudokumentowane
przeświadczenie.:))


Panie Yasso

“chwaląc Najwyższego pan prezydent nie leci u mnie z autopleja.”

No, to teraz ma Pan dowód na paskudność autopleja. Wystarczy nie wyłączyć TiVi po prognozie pogody i się człowiek zdenerwować może. To samo na Pańskim blogu wystąpiło ledwie kilka dni temu, kiedym nie wyzerowała decybeli zanim zaczęłam czytać o Pańskiej głośno ilustrowanej melancholii.


Magio, wydaje mi się, że zle odczytałaś moje słowa.

Bo z nich wynika tylko jedno; moja rezygnacja z przyjemności nie musi powodować tego, że pozbawię jej moich czytelników.

A co za tym idzie wcale nie świadczy o paskudności autopleja.:))

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość