Prośba

Kiedy Natasza, razem z Janem Kantym, po raz pierwszy odwiedziła Pana Zbyszka, ten najpierw zaskoczony zdumiał się, po czym uśmiechnął i wyraził zgodę.

A gdy zaczęli nachodzić go różni tacy młodzi; Przemo czy Jacek, nawet zaczął sobie żartować; “Wy to chyba naprawdę chcecie zrobić ze mnie tekściarza?”

Bawiło go to bardzo, bo był ledwie wiążącym koniec z końcem, wyklętym poetą, a tekściarze wiadomo; ci to dopiero wiedli życie, że ech…
Chociaż byli raczej wyrobnikami pióra,w piosence – mniej ważnymi jej konstruktorami.
Mniej ważnymi, bo to, w swej istocie, forma lekka, łatwa i przyjemna
O treściach konwencjonalnych. Cokolwiek banalnych.

Podśpiewujemy sobie, goląc się albo pieląc grządki. Gdy jakieś słowa nam umkną, nie ma wielkiego zmartwienia.
Możemy w ich miejsce pomruczeć, potralalować lub pogwizdać. Bylebyśmy tylko trzymali się melodii.

Piosenka jest egalitarna.

Podobnie jak tok szoł albo telenowela jakaś. Kiedy trzeba bawi, kiedy trzeba wzrusza.
Im więcej ma odbiorców, tym lepiej.
Jak to w rozrywce, ulotnej o krótkim terminie ważności.

A poeta, jeśli już pisze… to pisze pieśni.
W nich słowa mają swoją wagę; nie są już ubogimi krewnymi nut.
Pieśń wymaga odrobiny wysiłku, żeby zrozumieć i zapamiętać... by nie przeleciała.
Nie jest lekka i przyjemna.
Nie łatwo ją polubić, bo częstokroć jest cierpka i przykra.

Trochę jak naznaczona zmarszczkami, surowa i wymagająca nauczycielka martwego języka.
W przeciwieństwie do młodej i zgrabnej psorki od plastyki, z którą na szkolnej wycieczce, można się opić likieru z wiśni.

Piosenka, jak piosenkarze, uwielbia blichtr, galę i tłum.
A pieśń?
Ta jak śpiewak…zazwyczaj jest sama.

Mam Prośbę. Nie moją, Pana Zbyszka, kto chce, niech posłucha…






Średnia ocena
(głosy: 11)

komentarze

Komentarz odautorski

Z powodu mojej nieudolności technicznej wyszło nieco fastrygowanie…:)
Jeśli już tak jest, to dodam jeszcze pstrokatą łatę z youtuba:


Hm, Yassa jakiego nie znamy:)?

Podoba się mnie to wcielenie.

Pieśń i tekst tyż, a wersja youtubkowa trochę bez mocy, w przeciwieństwie do tej zalinkowanej w tekście.

To porównanie jeszcze ładne:

“Trochę jak naznaczona zmarszczkami, surowa i wymagająca nauczycielka martwego języka.
W przeciwieństwie do młodej i zgrabnej psorki od plastyki, z którą na szkolnej wycieczce, można się opić likieru z wiśni.”

Acz w sumie chyba łatwo wywnioskować, że ja to na łatwizne idem i likier z wiśni wolę:)
Choć z drugiej strony myślę sobie, że granica między piosenką a pieśnią czasem płynna jest.

A w ogóle za krótki ten tekst.
Dobrze się czyta, ale za szybko się konczy.


-->Yassa

Panie Yasso,

wróciłem na moment do domu umyć ręce i zaraz wychodzę, bo tak mi się dziś życie ułożyło, że pewnie szybko, prawda, nie wrócę... Biorę ze sobą referentową, żeby mieć gwarancję, że narobię mniej głupot niż zwykle, gdy jestem sam i niezawodnie od pewnego momentu wydaje mi się, że ludzie są dobrzy, a świat piękny…

Śliczny tekst, jeszcze wrócę pogadać. Obiecuję!

Pozdrawiam!


Ja, to je ono

Jak bym potrafił, to bym napisał txt – O samotności w sieci.
Nie potrafię.

Usiłuję natomiast napisać txt polemiczny takiemu jednemu panu z Europy, i tyż nie wychodzi. W głowie huczy a palce sztywne.

Czas w st’iep idy, szaszku i hajdawery podpasaty.

Ano…


Igła,

“Jak bym potrafił, to bym napisał txt – O samotności w sieci.”

Z chęcią bym takie cus przeczytał, acz “samotność w sieci” to chyba taka książka niejakiego Wiśniewskiego(?), znaczy czytadło jakieś:) badziewne podobno.

A ja bym napisał tekst o samotności clowna w sumie, ale też chwilowo nie umiem.


Panie Grzesiu

Fakt, choć zbieżność przypadkowa, z tym tytułem.
Knigi nie czytałem.
Zreszto już niewiele warto jest co poczytać?
Chyba, że już przeczytane.


Yasso,

znam pewnego poetę oraz hrabiego, który w Nataszy Czermińskiej Czarmińskiej kochał się beznadziejnie i dawał temu co chwila wyraz.

Dzięki niemu zapoznałem się z jej śpiewaniem, za co mu do dziś jestem wdzięczny.

Jesteś mi winien 4 gwiazdki.


Panowie,

widzę, że nawet nie muszę sam sobie poprawiać rankingu.:)
Dzięki.

Ale jeśli nie chcę rzeczywiście zostać samotnym w sieci, to pozwólcie, że wpadnę później i wówczas wszystkim odpowiem, teraz mam całkiem realnych gości.:)

Sorki.


Nieszkodzi...

Potem tu też inni przyjdą..

Własciwie, to ja bym swój koment opisał tak:

I spadam.


Maszyna wstawiła muzykę..

..ale prosi nie edytować samemu tej notki, bo poprawka mogłaby zniknąć.

Serwer pozdrawia


Yasso

Bardzo przepraszam, z góry przepraszam, ale muszę to napisać.

Trudno określić co bardziej zrobiło na mnie wrażenie czy tekst, czy pieśń.
Jedno i drugie przejmujące.

Słowa Herberta wzruszająco smutne, z dodaną kropelką nadziei.

Piosenka powinna się zawstydzić.

Miłego wieczoru.


Yasso,

Na Festiwalu Piosenki Prawdziwej (większość z Czytelników tego nie pamięta, jak sądzę) Pani Natasza Czarmińska śpiewała też (poza Prośbą) “Obudźmy się”. Miałem to na kasecie, ale już nie mam ani kasety, ani magnetofonu. Może masz dostęp też do tego utworu?

Swoją drogą, najlepszej jakości nagrania z tego festiwalu znalazłyby się zapewne w ubeckich archiwach…


Oszuście1

Zaraz pod tekstem powinny być.


Grzesiu,

nic się nie zmieniło, biegacz i bieg ciągle ten sam. Tylko okrążenie kolejne.:)

Kto by nie wolał opić się likierem z fajną plastyczką?

Chodzi o to, by próbować zrozumieć też starszą panią, a nie czepiać się, że ręce jej się trzęsą nieco i sztuczna szczęka troszkę niedopasowana…

A tekst był dwa razy dłuższy, o jeszcze jedną piosnkę, z którą zupełnie nie mogłem sobie dać rady. Wyleciała więc skracając notkę.

Pozdrawki


Panie Referencie,

nie wiem dlaczego, ale rozmowa z panem Telemachem, przypomniała mi fragment z Herberta:
“...gdy czaszkę w czułe palce weźmiesz, zacznie się wtedy jeszcze raz…”, toteż postanowiłem przypomnieć wszystkim całość.

Pozdrawiam serdecznie


Igło,

dziękuję, ale nie kokietuj. Jak Ty nie potrafisz, to kto tu potrafi?

Pozdrawiam serdecznie


Merlocie,

ciekawe, też byłem przekonany, że Natasza była Czermińska, lecz szukając Prośby w necie zobaczyłem, że wszędzie stało Czarmińska.
Zagadka jakaś niebywała.

Pozdrawiam serdecznie


Maszyno,

jakbym mógł, to z wdzięczności wysmarowałbym każdy trybik maszyny wiśnióweczką.:)

I tagi, jakby lepsze.
Wydawało mi się że dałem; Czermińską, Pawluśkiewicza, Herberta, Gintrowskiego i Kaczmarskiego.
Bo w takiej kolejności pojawiali się w tekście.
Ale tak jest dużo lepiej, bo Prośbę Herberta, wykonywała z tego towarzystwa tylko: Czermińska i Gintrowski. Każde pod inną muzykę.

Dziękuję serdecznie


Gretchen,

nie jestem pewien czy pani plastyczka ma się czego wstydzić. Być może, ale tego nie wiem.:)
I według mnie, najsmutniejsza w wierszu jest właśnie ta jedyna kropelka nadziei.
Ale możemy się pospierać, jest o co.

Dziękuję i pozdrawiam serdecznie

Ps.
Zgadzam się, powinno być coś jeszcze. Ale niestety, technika ogranicza.
Zwłaszcza mnie.:)


Oszuście1,

“Obudźmy się” znajduję się na płycie wydanej w 2004 roku.
Na pewno można ją jeszcze kupić.

Zadziwiająca jest moc przekazu odchodzącej już Nataszy, zawarta na tym cedeku.
Dla mnie, absolutnie nieporównywalna z wcześniejszymi wykonaniami.

Pozdrawiam, dobranoc


Yasso,

no i rzeczywiście, trzyma się Ciebie to “e” uparcie (w komentarzu do Maszyny).

Poprawiamy solidarnie?

[edit] już poprawiłem u siebie.


Yasso

Bardzo jest Twój tekst i pieśń bardzo…

Zamiast pleść (znowu ;) jakieś emocjonalne głupoty wyrażę uznanie dla powyższego gwiazdkami, palce prostując.

Ciebie zaś pozdrowię.


-->Yassa

Wróciłem, ale mądrzejszy nie jestem. Z Herbertem zwykle tak jest, że jeśli się do niego ktoś przekona, to trudno mu potem omawiać to wszystko swoimi słowami. W tym sensie, ja odpadam z gry… ;)

Pozdrawiam, Panie Yasso!

referent


Merlocie,

o nie, ja nic nie poprawiam.
To “e” stanowi fragment mojej kuracji odmładzającej.:)

I jeszcze jedna, zaległa a delikatna sprawa: ja dałem Ci 5 gwiazdek a Ty mi tylko 4. Wyjaśnij proszę skąd wziął się mój dług?
Mnie wychodzi, że to raczej Ty wisisz mi jeszcze 1 gwiazdkę.:)

Pozdrawiam


Magio,

dzięki.
Tym większe, że wiem: kiedy trzeba to umiesz zwinąć palce jak mało kto.:)

Ukłon


Panie Referencie,

no właśnie, z tymi poetami to wieczne utrapienie.

Kiedyś pani profesor dociskała mnie bym wyjaśnił, co chciała przekazać w swoim wierszu poetka Poświatowska Halina.

“Co napisała to wiem, ale żeby powiedzieć dokładnie to co ona, to musiałbym nazywać się Poświatowska, nie yassa.” – odpowiedziałem.

Impertynentem jestem od zawsze.:)

Pozdrawiam serdecznie


W kwestii gwiazdek, Yasso,

to możesz mieć rację.

Założyłem bowiem, że po moim impertynenckim żądaniu, zredukowałeś swój wkład gwiazdkowy we mnie do zera.

Jeżeli nie, to pa®dą, dokładam Ci jedną i jesteśmy na czysto;-)


-->Yassa

scroll

no właśnie, z tymi poetami to wieczne utrapienie.

Kiedyś pani profesor dociskała mnie bym wyjaśnił, co chciała przekazać w swoim wierszu poetka Poświatowska Halina.

“Co napisała to wiem, ale żeby powiedzieć dokładnie to co ona, to musiałbym nazywać się Poświatowska, nie yassa.” – odpowiedziałem.

Impertynentem jestem od zawsze.:)

Pozdrawiam serdecznie

Kiedy mnie jest szczerze przykro, że z poezji mam słabiutko i “nie pogadasz”. A Pan wziął się w dodatku za Herberta… Gdyby Pan zaczął od jakiejś Osieckiej, to może bym się odważył... ale Herbert! A Osiecka z Marylką i innymi kolegami też przecież śpiewała i uchodzi dziś (w mediach) za poważną poetkę “niepodległościową”. Herbert wiadomo – pod koniec życia zwariował z wiadomych powodów. Mało kto o nim pamięta.


Panie Referencie,

widzę, że chce Pan podnieść trochę poziom adrenaliny naszym kolegom.:)
Ryzykowne, zabiorą moje gwiazdki i będą zza węgła obserwować rozwój sytuacji.:)
Ale co mi tam? Raz się żyje! :)
Dodam więc dla przypomnienia, okazało się że poeta jest wariatem, gdy stwierdził;

“Michnik jest manipulatorem. To jest człowiek złej woli, kłamca. Oszust intelektualny. Ideologia tych panów, to jest to, żeby w Polsce zapanował “socjalizm z ludzką twarzą”. To jest widmo dla mnie zupełnie nie do zniesienia. Jak jest potwór, to powinien mieć twarz potwora. Ja nie wytrzymuję...”

Akcja próbująca rozbroić Herberta jest naprawdę pasjonująca.
Nawet dziś 7 odcinek “Obywatela poety”, w którym słowa te padły – znajdujący się na youtubie jest niemy.:)

Pozdrawiam serdecznie


-->Yassa

Ja nic nie mówiłem. To Pan powiedział ;)


Panie Referencie,

gdyby nie pogoń za ilością komentarzy, to dwa ostatnie bym wyciachał.:))


-->Yassa

Może rzeczywiście przegiąłem, nie wiem co mnie podkusiło. Pewnie to co zwykle ;) Niech Pan ciachnie i zachowa na lepszą okazję. Walnę Panu w ramach rekompensaty jeden komentarz ze szlaczkiem i jeden względnie na temat. Oba gratis, czyli za darmochę ;)


Yasso

Zawstydzić się, to nie to samo co się wstydzić. I o tę subtelną różnicę mi szło.

Myślę i myślę, ale nie wiem dlaczego ta kropelka najsmutniejsza…
Może coś więcej o tym powiesz?
W szkole to brzmiało uzasadnij swój sąd . Brrr…

Pozdrawiam.


Yasso i Referencie

Sorry,

może rzeczywiście tym razem wyjątkowo ciachnąć te offtopiki? Albo przerzucić do osobnego wpisu?

(po przeczytaniu proszę skasować ten komentarz, bo też jest nie na temat)


-->Oszust1, Yassa

Wobec takiego postawienia sprawy zaczynam się wahać. Nie wykluczam, że się obrażę, jeśli na tym nieżyczliwym blogu będzie się wycinać moje komentarze ;)


Albo nie,

Panie Yasso, proszę wykasować! Niech będzie miło ;)

Dobrej nocy wszystkim,
referent


Panie Referencie i Drogi Oszuście1,

rozumiem, że słowa Herberta są offtopiczne, ponieważ są do bólu nieprzyjemne.
A, że u mnie ma być bardziej prawdziwie niż miło, przeto po zwróceniu uwagi,tym bardziej, postanowiłem je pogrubić.

Poza tym, Panie Oszuście1, ja jestem z tych bardziej zasadniczych.
I mam zasadę, której jeszcze nigdy nie naruszyłem: niczego nie wycinam.
I żadnym naciskom nie ulegam.

Dziękuje zatem za dobrą radę, ale, przykro mi, nie skorzystam.

Pozdrawiam Panów


Gretchen,

sorki, zobacz była druga w nocy, niuans mi umknął.:)

Już raz udało mi się sprytnie wybrnąć z analizy strof Poświatowskiej, której zresztą do tamtego momentu nie czytałem.:)
A tu masz… Ale jeśli nalegasz to spróbuję;

Ta kropelka nadziei, to jak rozumiem “po strunach podróż, po zabawach”.

Ratowanie się koncertem h-moll Paganiniego lub radosnym pijaństwem do rana, w Kameralnej jest tą szansą na ocalenie.
Rozpaczliwa ucieczka w prywatność. Od spraw publicznych, od społecznej rzeczywistości, od polityki.

A znając stosunek poety do Polski post-transformacyjnej, nie wydaje mi się, żeby dziś już uznał, że, mimo odmiennego sztafażu, wiersz stał się nagle nieaktualny.
I to, według mnie, jest najsmutniejsze.

Pozdrawiam serdecznie


-->Yassa

Wzorowo powiedziane, prawda, że wzorowo powiedziane. Ja też staram się być zasadniczy i dlatego – inaczej niż Pan, Panie Yasso, prawda – wycinam jak tylko jest poniekąd co. Na przykład bez skrępowania wyciąłem kilka razy nielubianych przeze mnie blogerów, bo komuszyli, pisali lepiej niż ja, mieli zwykle więcej komentarzy itd. Powód zawsze się znajdzie.

Ale wracając do Herberta, powiem Panu, że może i ja coś poczytam, a potem podkleję na blogu. Tęsknię coraz bardziej za kulturą wyższą ;)


Yasso,

Po mojemu były offtopiczne, bo nie dotyczyły wykonanego lata wcześniej tytułowego utworu. Stąd moja, pierwsza i ostatnia, nieśmiała i “w drodze wyjątku” prośba. Żaden tam nacisk.

Decyzję szanuję i pozdrawiając kreślę się z szacunkiem


Panie Referencie,

usunięcie inkryminowanego komentarza spowodować by mogło, że ten mój do Gretchen, straciłby bezcenny kontekst.:)

Pozdrawiam


-->Yassa

scroll

usunięcie inkryminowanego komentarza spowodować by mogło, że ten mój do Gretchen, mógłby stracić bezcenny kontekst.:)

Pozdrawiam

Regerencie! Może Dewiancie! Ale Pan “pojechał”, Panie Yasso, nie ma co zbierać... ;)

Wracając do Herberta, dramat polega na tym, że on jest nieludzko aktualny. Można powiedzieć – nadawał na takim poziomie abstrakcji, że zawsze znajdzie się jakąś ścieżkę interpretacji, dopowie coś i wyjdzie, że Herbert poetą był. Jego geniusz będzie po prostu typowo genialny (jeśli można tak to ująć). Nie wykluczam też, że Herbert pasuje, bo – paradoksalnie – zmiany, które przyszły, są niewielkie. Są nowe fasady, kolorowe batoniki, więcej złotówek w portfelu, ale istota jest bez poważniejszych zmian (raczej petryfikuje i unowocześnia się starocie). To jest to pytanie, czy można stanąć w pół kroku. Albo rozkroku. Myślę, że Herbert były dziś megarozczarowany; nie cenił takich kompromisów.


Yasso

Nalegałam, więc dziękuję.

Przeczytałam i posłuchałam jeszcze kilka razy, bo w każdej formie brzmi to inaczej.
Posłuchałam z Twojego kontekstu interpretacyjnego, mój był inny.

W Twoim istotnie _kropelka_jest raczej ucieczką w cokolwiek, ale ucieczką tego rodzaju, która udając podróż po strunach, po zabawach, jest w swojej istocie zabijaniem rozpaczy.

W moim, ona jest chwilą wytchnienia, przed kolejnym…

niech kiedy trzeba będzie pięścią
to co marzyło tak o szczęściu
i osłaniało chudy płomyk

Hmmm…


Panie Referencie,

bez urazy, szybciutko się poprawiłem.:)

Co do Herberta, to …otóż to.:)
Z tym, że ja więcej niż myślę. Ja jestem przekonany, że byłby niezadowolony.
Dawał temu wielokrotnie wyraz. I w końcu, od tego właśnie zwariował

Pozdrawiam


-->Yassa

Ja też więcej niż myślę ;-) Tak napisałem, z przekory, może ktoś zaprzeczy ;) Referentowa już na mnie krzyczy. “Odłóż ten komputer” i odłóż ten komputer…

Jeszcze raz dobrej nocy,
dewiant


Gretchen,

moglibyśmy się spierać do rana o każde słowo, o każdy wers, bo jak bardzo dobrze ujął to pan Referent, Herbert był geniuszem typowo genialnym.:)

Ja dodam tylko. że jeśli się go wyjmie z kontekstu czasów był geniuszem uniwersalnym.:)

Nie jestem przekonany, że w tym wypadku chodziło o jakiś nieskończony i nieuchronny cykl, zwijania i prostowania palców.

Pozdrawiam


Też już niestety muszę lecieć, dziękuję

i dobranoc Państwu.


Yasso

Moglibyśmy, bo czytam kolejny raz, po kolejnym razie i za każdym odkrywam coś, a za chwilę to coś umyka, żeby się pojawiło inne.

W żadnym razie nie chodziło mi o nieskończony i nieuchronny rytm zwijania palców.

Raczej o to, że trzeba mieć także umiejętność ich zwijania, tak samo jak rozprostowywania.
Że choćbyśmy nie chcieli to zwinąć dobrze umieć, niekiedy trzeba, po prostu.

Walka ma swój koniec, a wtedy dobrze jest te same palce rozwinąć.

gdy w dłoń otwartą przyjmiesz…


HM, Referencie,

“ A Osiecka z Marylką i innymi kolegami też przecież śpiewała i uchodzi dziś (w mediach) za poważną poetkę “niepodległościową””

Osiecka niepodległościowa?

Słabych ekspertów od Osieckiej pan chyba czyta:)

To już lepiej trzy moje teksty o niej przeczytać.

A Osiecka jest li tylko uniwersalna i żywa.

Ciągle.

W ogóle nie widzę sensu przeciwstawiania Osieckiej komukolwiek i odwrotnie.


-->Grześ

tecumseh

” A Osiecka z Marylką i innymi kolegami też przecież śpiewała i uchodzi dziś (w mediach) za poważną poetkę “niepodległościową””

Osiecka niepodległościowa?

Słabych ekspertów od Osieckiej pan chyba czyta:)

To już lepiej trzy moje teksty o niej przeczytać.

A Osiecka jest li tylko uniwersalna i żywa.

Ciągle.

W ogóle nie widzę sensu przeciwstawiania Osieckiej komukolwiek i odwrotnie.

Bez żartów, Panie Grzegorzu. Z faktu, że Pan nie widzi sensu przeciwstawiania wynika tylko tyle, że Pani nie widzi. I oczywiście nie musi Pan widzieć, tylko po co od razu redukuje Pan problem innym, którzy być może widzą. Chyba że Pan jest tym prawdziwym ekspertem od pisarki i jej piosenkarki, wówczas OK., przyjmuję... ;) Chyba Pan jest, bo stosuje Pan typowe eksperckie zaklęcia jak: Ciągle albo Osiecka jest li tylko uniwersalna i żywa (pogląd, że ona jest wciąż żywa nadaje się do “Archiwum X”).

Dla Pana wyjaśnienia, bo zdaje się przeczytał Pan co chciał, a nie co zostało napisane. Nie oceniałem tekstów piosenek Osieckiej. Każdy, kto jest choć trochę przytomny, potwierdzi, że ją interesowały inne tematy niż Herberta. A nawet jak interesowały podobne, to wychodziło niepodobnie. I bardzo dobrze, że tak wychodziło, nie czynię z tego zarzutu, co to w ogóle byłby za zarzut. Oni zresztą nie byli konkurencją, funkcjonowali w innych ligach. Rzecz w tym, i to jest dopiero ciekawe, że Osieckiej dorabia się dziś liczne legendy (w stylu Ministerstwa Prawdy). Słuchałem ostatnio wywiad z, prawda, Marylką (w którejś ze stacji TVN-u), i wyszło mi z tego, że one (Marylka i Osiecka) były prawie jak Halina Mikołajska, czy inna wariatka Komorowska. Takie czasy, że w dobrym tonie jest mieć również twórczość “niepodległościową”. A tymczasem, prawda, rzeczona pisarka (poetka) i jej piosenkarka zajmowały się wtedy z gruntu innymi rozrywkami. Wszyscy to wiedzą, tylko po co tworzyć legendy?

Wiadomo po co. Niech więc Pan, Panie Grzegorzu, nie udaje pierwszego naiwnego, bo nie o to chodzi, że jedna pani ładnie śpiewała, a druga układała ładne wiersze, dzięki czemu jest wciąż żywa jak Mickiewicz. Potwierdzam zresztą, że fajnie pani Osiecka pisała, niezgorzej. Idolatria u dorosłego mężczyzny, Panie Grzegorzu, to nie jest powód do dumy. A jeśli dorosły mężczyzna już musi, to lepiej kiedy przynajmniej bałwan jest poważny. Czołem ;)

referent


Panie Referencie,

o dziwo i w gruncie rzeczy to ja się zgadzam z większościa tego, co pan napisał:), tylko pewnie tak to wyrażę nieudolnie, że się pokłocimy, więc może nie będę:)
W ogóle poza tym, prawda, nie ma pojęcia, co to ta idolatria jest.

A co do Osieckiej, to przecież ona sama miała wyrzuty, że nigdy się nie angażowała w opozycję i trzymała się od tego z daleka, dlatego mnie to kwalifikowanie jej prze zkogoś do nurtu niepodległościowego w PRL zdziwiło.

A że Rodowicz broni swojego zyciorysu?
Normalne, jak każdy w sumie.

P.S. “Żywa” w znaczeniu tym, ż e frazy i teksty piosenek Osieckiej żyły i zyją w języku, wię cmoż enawet bardziej niż Mickiewicz, kto tam przy ognisku Mickiewicza aby śpiewał:)


To ja w obronie Mickiewicza

Grzesiu, a Niepewność ? :)


-->Grześ

tecumseh

A co do Osieckiej, to przecież ona sama miała wyrzuty, że nigdy się nie angażowała w opozycję i trzymała się od tego z daleka, dlatego mnie to kwalifikowanie jej prze zkogoś do nurtu niepodległościowego w PRL zdziwiło.

Wyrażam sprzeciw! Wcale nie trzeba mieć wyrzutów, że nie angażowało się w opozycję! Naturalnym jest, że dwie pięćdziesiątki wódki pod schabowego przyjemniej pije się w ciszy, niż podczas demonstracji! Więc ja nie mam żadnych (!) pretensji, że ktoś nie angażował się albo inaczej wówczas rozpoznawał dobro i zło, wrogów i przyjaciół itd. Osiecka była częścią szeroko pojętego systemu; robiła w tej działce, co trener Górski – poprzez efekty ich pracy opresja była znośniejsza, a życie bardziej kolorowe. Tak to zaprojektowano, że i Osiecka miała do obrobienia ważny odcinek.

Olga Lipińska, Passent, Urban nie mają żadnych wyrzutów sumienia. I ta postawa mi się poniekąd, prawda, bardziej podoba. Jest przynajmniej spójna, bo nic, powtarzam – nic, nie przemawia za tym, żeby tacy ludzie mieli jakiekolwiek wyrzuty.


Gretchen,

dwie uwagi,
pierwsza natury ogólnej:

Nie można Herberta wyizolować z miejsca i czasu w którym tworzył. Nie można go traktować jedynie, jak wyabstrahowanego z kontekstu geniusza, tworzącego uniwersalnie, niemożliwe do jednoznacznej interpretacji teksty.

Był on poetą silnie zakorzenionym w naszej tradycji, historii i kulturze. W swojej teraźniejszości społecznej.
Śmiało i nonkonformistyczne diagnozując konkretny i realny świat. Swój świat.

Czyż nie był rugowany i przemilczany w PRLu?
Czy w III RP nie usiłowano zrobić z niego wariata?
Czy ogólnoludzki, ponadczasowy i abstrakcyjny twórca byłby aż tak niebezpieczny dla skrzeczącej rzeczywistości komuny i postkomuny?

Druga uwaga, konkretniejsza:

Nawet byłbym gotów się z Tobą zgodzić, gdyby wiersz kończył się trzecią zwrotką.
Ale tak przecież nie jest.
Jest kontynuacja.

W zwrotce czwartej pojawiają się hamletyzujący inteligenci “co czaszkę w czułe palce biorą”, którym nie starcza odwagi by zająć jasne i czytelne stanowisko.
Relatywizują i ściemniają.

Jedni kryją się za banałami empati i tolerancji; przecież on/ona maja prawo bronić swego życiorysu. Nie zająknąwszy się nawet, że ten broniony życiorys to kłamstwo.

Inni, w trosce o to by było miło i przyjemnie próbują niewygodne usunąć lub przemilczeć. Odłożyć ad calendas graecas. Ukryć. Przekłamać.
Ot, przykłady z pod jednej blogowej notki.

Jest i piąta zwrotka, którą co prawda już przerobiliśmy, ale zwróć uwagę na jedną charakterystyczną rzecz.

Na zadziwiającą aktualność jej wersów, gdy okazuje się, że dziś najbardziej popularną osobą w kraju, osobą największego zaufania społecznego jest animator działalności, przez poetę określonej słowami;“po strunach podróż po zabawach”.

Zamykając się w prywatności, tracimy powoli zainteresowanie sferą publiczną, naiwnie sądząc, że nas nie dotyczy.
Zostawiamy ją w rękach cwanych hochsztaplerów i akwizytorów.

Czy naprawdę przestroga Herberta z przed lat jest aż tak chybiona?
Czy coś jakby nie wracało, w zmienionej, unowocześnionej formie?

Na koniec muszę zadeklarować solennie, że nikomu nie narzucam swojego rozumienia wiersza.
Niech każdy pojmuje go na swój sposób, albo niech choć spróbuje zrozumieć.

Tobie w każdym razie dziękuję za podjęcie trudu własnej interpretacji.
To cenne.

Pozdrawiam serdecznie


Yasso

Nie miałam nawet cienia pomysłu, żeby Herberta wyizolować z miejsca czy czasu, i traktować jedynie jako poetę piszącego teksty uniwersalne.

Bardziej może chciałam powiedzieć, że prawdziwa poezja, może nawet Poezja, zawsze jest uniwersalna, choć osadzona w konkretnym kontekście, nawet jeśli tak mocno jak u Herberta.

Dla mnie najgłębsza wartość może się właśnie mieścić w tym lub ... lub .

Nie zapominając o jednym, można przecież poszukać dalej.

Odnoszę to oczywiście wyłącznie do literatury, bo w życiu to już tak lekko bym tego nie traktowała. Są sprawy, których nie można relatywizować, w których nie można ściemniać, a zakłamywanie jest po prostu zbrodnią.

Nie zaprzeczam więc podstawowej interpretacji, nie pomyślałam, że swoją chciałbyś narzucić. Podzieliłam się tylko swoją, trochę inną.
Niejako obok.

Myślę też o tym zamykaniu się w prywatności, o niechęci do uczestniczenia w sferze publicznej.
Pewnie części ludzi się nie chce, część się zniechęciła, część ogarnęła bezsilność, część czuje się zagubiona… Powodów może być wiele.

Wtedy często oddaje się coś walkowerem, oddaje niewłaściwym ludziom.

Czy to smutne? Tak.
Bywa przerażające? Jak najbardziej.

Zawsze bardziej ceniłam ludzi, którzy mają w sobie parę do działania, cele, wartości, coś chcą i coś im się chce, od rozmemłanych śpiących królewien i królewiczów.

Pozdrowienia.


Referencie szanowny,

jak z wyrzutów się biorą takie piosenki, to ja jestem za:

A w ogóle, ja tam lubię niepoukładane osobowości i skomplikowane, nawet takie, co w cuś się zaplątaly czy cuś złego zrobiły, jakoś one bliższe mi są niż niektórzy “idealni”.
Ale to już poza tematem.

Pozdrawiam


Yasso, rozumiem, że to aluzja do mnie?

“Jedni kryją się za banałami empati i tolerancji; przecież on/ona maja prawo bronić swego życiorysu. Nie zająknąwszy się nawet, że ten broniony życiorys to kłamstwo.”

Nie chodzi o żadną banalną empatię i tolerancję, chodzi o zrozumienie prostego faktu, że każdy broni swojego wyboru i swojej drogi, nawet jak była błędna,
ba, czasem sam wierzy, że robił dobrze.
Moim zdaniem psychologicznie to jest zrozumiałe,tyle chciałem powiedzieć.

A zrozumienie nie wyklucza krytyki, powoduje tylko że krytyka nie przeradza się w potępienie.

A jeszcze inna sprawa, ja tam ekspertem od cudzych życiorysów być nie zamierzam, wystarczający mam problem ze swoim:)


-->Grześ

A mnie jest bliższy AZS Olsztyn niż AZS Częstochowa. Mimo że od pewnego czasu przeważnie zbiera baty. Odpowiadam Panu mniej więcej tak samo na temat ;)

referent


I tym pozytywnym akcentem zakończmy tę

rozgrywkę:), znaczy rozmowę.

Pozdrówka wieczorne.


Grzesiu drogi,

ależ ja naszą Marylę też doskonale rozumiem, choć zupełnie nie czuję potrzeby występowania jako jej adwokat.
Więcej, uważam dorabianie sobie chwalebnej przeszłości przez nią za błazenadę. Tylko błazenadę.

Ale jak się ma za sobą rozumiejących psychologiczne prawidła, to można robić z siebie idiotkę bezkonsekwentnie.
Spoko.
Dobrzy ludzie kupią z chęcią jej bohaterską historię.:)
Zwłaszcza, że w temacie prawdziwie bohaterskich historii odnotowujemy ostatnio deficyt.:)

Doskonale, że Twoja wielce dyskretna krytyka, jest pod tak ścisłą kontrolą, że nie przeradza się w potępienie, bo to mogło by się przerodzić holokaust prawdziwy.:)

Pozdrawki


Yasso,

ja w ogóle mam ochote zakwestionować tezę, że Maryla sobie dorabia bohaterską przesżłość, jakos tego nie zoabserwowałem, ale moż ejestem mało wyczulony na takie cuś lub z powodu sympatii nie zauważyłem, a wywiad o którym wspomniał referent oglądałem, fakt, że była to powtórka koło 2 w nocy , a ja w stanie zaspania i upojenia poalkoholowego wtedy byłem:), więc mogłem nie do końca wszystko poprawnie odbierać:)

pzdr

P.S.

“Doskonale, że Twoja wielce dyskretna krytyka, jest pod tak ścisłą kontrolą, że nie przeradza się w potępienie, bo to mogło by się przerodzić holokaust prawdziwy.:)”

Oj, grabisz sobie, grabisz:)


Subskrybuj zawartość