Śmierć, jako ostateczne potwierdzenie wyboru.. - duchowość codzienna.

Śmierć jest rzeczywistością której podlegamy równie realnie jak codziennemu życiu. Mimo, że kultura masowa udaje, że jej nie ma. A jeśli ona dotyczy nas, to jedynie tych drugich. Co to giną w wypadkach lub umierają na ciężkie choroby.. .

Gdy tymczasem śmierć jest tak nieuchronna i konieczna, jak zapłacenie miesięcznych rachunków za media. Z jedną różnicą. Nie płacąc rachunków można jeszcze zyskać na czasie. W przypadku śmierci, przychodzi ona “po swoje” w momencie jaki uzna za właściwy, gdyż wszyscy jesteśmy jej “dłużnikami”.

Jak spojżeć na śmierć w kontekście duchowości.

Od jakiegoś czasu myślę o śmierci jako o momencie Ewangelicznego powołania bogatego młodzieńca, do którego Jezus mówi: “Jednego Ci jeszcze brak, sprzedaj wszystko co masz i chodź za Mną.. “.

Jest to konkret, dosyć wymagający ale jakże realny w momencie śmierci. Przecież odchodząc z tego świata mamy świadomość tego, że wszystko co kochaliśmy dotąd musi pozostać realnie i dosłownie pozostać tu, a my musimy pójść “tam”.

Jest to dla jednych pierwsze bardzo realne pozostawienie świata, “sprzedanie wszystkiego co posiadam” i pójście dalej a dla drugich czysta formalność, gdyż droga nawrócenia jest niczym innym, jak duchowym uwolnieniem się od tego co “mam” a zwrócenie wszystkiego co mam ku wieczności.

Dla chrześcijanina jest to ostateczne i ostatnie powiedzenie Bogu “tak”. A dla Boga jest to pewnego rodzaju powiedzenie wobec deklarowanej wiary człowieka “sprawdzam”.

W kontekście momentu śmierci, a więc odejścia bardziej do mnie trafia inny cytat z Jezusa w którym ON mnie rozczarował. A chodzi mi o tę sytuację:

Któż jest moją rodziną i którzy są moimi braćmi? Spoglądając na siedzących dokoła Niego, rzekł: «Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten jest Mi bratem, siostrą i matką»” (Mk 3, 34).

Decydując się na Pójście za NIm, bierzemy na siebie również takie ryzyko, że wchodzimy w rzeczywistość taką, w której czasem nie uczestniczą nawet najbliżsi. Bo przecież wybór Boga jest sprawą osobistą a nie każdy ze znajomych, przyjaciół, rodziców, rodzeństwa decyduje sie na to( mam tu na myśli tychże ziemskich). Więc nawet w momencie smierci, dokonując ostatecznego wyboru dokonujemy go również w tym kontekście.

Zdecydowanie się na “niebo” to, zdecydowanie sie na taką rodzinę, którą stanowią Ci, pełniący wolę Bożą – a więc święci przed Panem. Gdy tak się zastanawiam, na ile dziś jestem w rodzinie świętych i na ile mogę sobie wyobrazić to, że aspiruję właśnie tak realnie w Bogu do tejże rodziny, to dociera do mnie, że relacje ze znajomymi nie są najważniejsze i nie muszą być wieczne. Chcę je przenieść poza próg śmierci w wieczność, bo musimy być w “w jednej rodzinie”.
Ale nikogo z moich znajomych nie zmuszę do takich wyborów aby to stało się możliwe.

Jak to zmienia optykę patrzenia na dotychczasowe przyjaźnie, koleżeństwo oraz miłości jeśli wiem, że nasz życia mogą się rozejść na wieki i już nigdy nie spotkać.. . Bo nie zbawimy kogoś wbrew jego woli.

A z drugiej strony nie wejdziemy do nieba jeśli nie zgodzimy się na pozostawienie wszystkiego co mamy i nie podążymy za Aniołem życia.. .

W kontekście pozostawienia wszystkiego, jest jeszcze jedna, pozytywna i krzepiąca myśl. Za progiem smierci jak latarnia i pochodnia idzie przede mną dobro, które czynię, które kocham, i ono jest światłem i wolnością nie tylko tu ale i tam – jest mostem pomiędzy ziemią a niebem, po którym idę jak po kładce.. .

p.s.

Świetnie o tym pisze C.S.Lewis w książeczce, “Rozwód ostateczny”. W sposób doskonały i obrazowy opisuje to, może dziać się z człowiekiem po śmierci, gdy nie podąża za Aniołem Życia a zatrzymuje się “w pół drogi” w królestwie cieni i mroków. W potoku spraw niezałatwionych, uczuć i urazów z którymi nie chce się człowiek rozstać. A to właśnie sprawia, że zamiast iść dalej trwa właśnie w takiej krainie cieni. Trwa, chociaż w każdej chwili może podążyć ku światłu. Ale nie ma w sobie ani wewnętrznej siły aby się wziąść się garść i wyruszyć ani chyba ochoty i wyobraźni aby szukać światła – zresztą tak, jak czasem widzimy takie zjawisko w codziennym życiu.

Polecam tę lekturę jest bardzo wielowymiarowa i świetnie napisana.

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Pewnie głupie pytanie, zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń

poldek34

Świetnie o tym pisze C.S.Lewis w książeczce, “Rozwód ostateczny”. W sposób doskonały i obrazowy opisuje to, co dzieje się z człowiekiem po śmierci, gdy nie podąża za Aniołem Życia a zatrzymuje się “w pół drogi” w krtólestwie cieni i mroków.
.

ale skąd C.S.Lewis o tym wie?


ojtam

Śmierci, próżno się pysznisz; cóż, że wszędy słynie
Potęga twa i groza; licha w tobie siła,
Skoro ci, których – myślisz – jużeś powaliła,
Nie umrą, biedna Śmierci; mnie też to ominie.
Już sen, który jest twoim obrazem jedynie,
Jakże miły: tym bardziej więc musisz być miła,
Aby ciała spoczynek, ulgą duszy była
Przynętą, która łudzi, wabi w twe pustynie.
Losu, przypadku, królów, desperatów sługo,
Posłuszna jesteś wojnie, truciźnie, chorobie;
Łatwiej w maku czy w czarach sen znaleźć niż w tobie
I w twych ciosach; więc czemu puszysz się aż tak długo?
Ze snu krótkiego zbudzi się dusza człowieka
W wieczność, gdzie Śmierci nie ma; Śmierci, śmierć cię czeka.

John Donne


@Dorcia

dorciablee

ale skąd C.S.Lewis o tym wie?

Lewis jest autorem min. “Opowieści z Narni”. Czy wie? Nie wiem, ale interesująco pisze o tym. Nie jest to “Biblia” ale pewna historia.

Pozdrawiam.

************************
Drążę tunel.. .


Pino

Pino

Ze snu krótkiego zbudzi się dusza człowieka
W wieczność, gdzie Śmierci nie ma; Śmierci, śmierć cię czeka.

John Donne

Problem dotyczy tego “ gdzie się zbudzi”, bo śmierć w znaczeniu rozstania z tym życiem, to tylko pewna brama i proces. Być może analogiczny, jak z poczwarki wykluwa się motyl.. . A przecież już raz człowiek pokonuje taką “bramę” i zmianę bytowania. Jest to moment urodzin. Zmienia się wszystko: sposób oddychania, odżywiania, i całe otoczenie.. . Ze śmiercią więc podobnie, z tą różnicą, że to już być może ostatnia taka drastyczna zmiana. Tak też pisze autor którego zacytowałaś.

Pozdrawiam.

p,s,\
Jak będzie naprawdę?
Trza to przeżyć. :-)))

************************
Drążę tunel.. .


Boisz się piekła

?


Pino

Nie wiem czy to pytanie adresujesz do mnie, gdyż nie wymieniłaś mnie w tytule. Ale odpowiem.

Nie stawiałem sobie nigdy takiego pytania bo moje poszukiwania były zawsze poszukiwaniem czegoś więcej, w sensie pozytywnym. Dla mnie więc świadomość istnienia piekła nie jest bodźcem do poszukiwań ale bardziej pragnienie własnego rozwoju, doświadczania wolności, głębi własnej tożsamości a nadewszystko poszukiwanie Boga.
To są takie dziedziny które rozwijane trochę uskrzydlają człowieka i nadają mu poczucie takiego sensu wobec którego śmierć jest bramą do “stania się jeszcze bardziej czlowiekiem, czyli sobą. Bo przecież jestem kimś, kogo nie było we wszechświecie ani przed moim narodzeniem ani nie będzie kogoś takiego po mojej śmierci.. . Chcę więc odkryć siebie także w kategoriach wieczności. Jestem stworzony przez Niego, a skoro tak, to jest również prawda o mnie jako o tym, którego wyobraził sobie w akcie stwórczym Bóg. Czy to nie wystarczająca motywacja aby Jego szukać?
Piekło nie jest więc dla mnie w ogóle ważne w tym kontekście.

Pozdrawiam.
************************
Drążę tunel.. .


Poldek

wbrew pozorom interesuje mnie, czy napisał na podstawie własnych doświadczeń ze śmiercią, tzw. kliniczną, czyjest to jego własna wizja.


Dorciu.

Nic mi o tym nie wiadomo, przyjaźnił się z Tolkienem, który również pisał “odjazdowe historie.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Clive_Staples_Lewis

Pozdrawiam.

p.s.
A interesuje Cię literatura dot. doświadczenia “życia po życiu“śmierci klinicznej i powrotu spowrotem?

************************
Drążę tunel.. .


Poldek

chyba bardziej, niż wizja czyjaś, bo … mam własne :)


No, nie, wizja, to złe słowo, znów nieświadomie rozpętam jakieś

szaleństwo.
Wyobrażenie.
Tak, lepiej :)


Dorciu.

a znasz taką książkę austriackiej mistyczki” Maria Simma- “Moje przeżycia z duszami czyśćcowymi”? Polecam.

http://pl.wikipedia.org/wiki/Maria_Simma

Pozdrawiam.

p.s.
Tolkiena zapewne znasz a oni dawali sobie nawzajem do krytyki swoje powieści. DOmyślasz się więc, ze była to ambitna fantastyka. A Lewis był także teologiem wiec jego fantastyka miała konotacje chrześcijańskie.

************************
Drążę tunel.. .


Nie.

Właściwie od niedawna zaczęłam o tym myśleć.


Poldek

Tak, do Ciebie to było, skróciłam sobie.

“Problem dotyczy tego “ gdzie się zbudzi”, bo śmierć w znaczeniu rozstania z tym życiem, to tylko pewna brama i proces.”
“Piekło nie jest więc dla mnie w ogóle ważne w tym kontekście.”

Skoro tak, to nie rozumiem, na czym polega problem z pytaniem “gdzie”.


Pino

Pino

Skoro tak, to nie rozumiem, na czym polega problem z pytaniem “gdzie”.

Problem nie jest z pytaniem “gdzie” ale z odpowiedzią na “gdzie”.
pzdr.

************************
Drążę tunel.. .


Jeszcze raz,

ostatnio wolno myślę.

Jak brzmi odpowiedź i jaki jest z nią problem?


a co na ten temat miała do powiedzenia

Maria Konopnicka?


@Pino

nie rozumiem tego, że nie rozumiesz. Pytanie “gdzie” jest ważne, a bardziej odpowiedź na nie, gdyż determinuje życie.

************************
Drążę tunel.. .


Poldku

“Jak brzmi odpowiedź i jaki jest z nią problem?”


Pino, FOXX

Pino

Ze snu krótkiego zbudzi się dusza człowieka
W wieczność, gdzie Śmierci nie ma; Śmierci, śmierć cię czeka.

Poldek:Problem dotyczy tego “ gdzie się zbudzi”, bo śmierć w znaczeniu rozstania z tym życiem, to tylko pewna brama i proces. Być może analogiczny, jak z poczwarki wykluwa się motyl.. . A przecież już raz człowiek pokonuje taką “bramę” i zmianę bytowania. Jest to moment urodzin. Zmienia się wszystko: sposób oddychania, odżywiania, i całe otoczenie.. . Ze śmiercią więc podobnie, z tą różnicą, że to już być może ostatnia taka drastyczna zmiana. Tak też pisze autor którego zacytowałaś.

p,s,\
Jak będzie naprawdę?
Trza to przeżyć. :-)))

Wiersz mówi o smierci i wieczności. Mówi o zbudzeniu się w bliżej nieokreślonej wieczności. Ja czuję niedosyt ze strony autora i chciałbym więcej informacji o tej wieczności, a więc interesuje mnie pytanie “gdzie” – np. niebie, piekle, czy jeszcze innym rejonie wieczności( jeśli takowy wg autora istnieje. To jakby ktoś mi powiedział, że wakacje spędzę w ciepłych krajach, ale nie powiedział mi, czy będę tam mógł być bezpieczny. Dla mnie pojęcie wieczności jest zbyt wieloznaczne w kontekście tego wiersza.

************************
Drążę tunel.. .


@Stopczyk

Ihsahn

Maria Konopnicka?

Nie wiem.

************************
Drążę tunel.. .


Aha!

Tak pomyślałam na początku – dlatego spytałam, czy boisz się piekła. Zaprzeczyłeś, więc już nie wiedziałam, o co chodzi.

Jeśli chodzi o więcej informacji, polecam Listy z Ziemi. :P


Pino

Pino

Tak pomyślałam na początku – dlatego spytałam, czy boisz się piekła. Zaprzeczyłeś, więc już nie wiedziałam, o co chodzi.

Jeśli chodzi o więcej informacji, polecam Listy z Ziemi. :P

Chodzi mi o to, w jaki sposób widzą wieczność osoby które o niej piszą. W tym przypadku zapodałaś wiersz konkretnego autora. A on poza fakt śmierci i określenie istnienia innej rzeczywistości nie wychyla nosa.

Ciekawie widzi wieczność Lewis. Zaś “Listy z Ziemi”? Może napisz o tym – jeśli czytałaś.

Pozdrawiam.

************************
Drążę tunel.. .


Poldek

Donne był duchownym anglikańskim.


Konopnicka też pisała

bajki dla dzieci. jej zdanie mogłoby być interesujące. szkoda, że nie wiesz :(

#zmieszanyniewstrzasniety


@Stopczyk

Ihsahn

bajki dla dzieci. jej zdanie mogłoby być interesujące. szkoda, że nie wiesz :(

#zmieszanyniewstrzasniety

Skoro czytałeś, to podziel się, co było dla Ciebie interesujące, zamiast “szkoda”.

Pozdrawiam.
************************
Drążę tunel.. .


Subskrybuj zawartość