O homoseksualizmie i pośle Biedroniu

Gejem/lesbijką trzeba się urodzić

O samym homoseksualizmie nie da się zbyt dużo powiedzieć – on po prostu jest, objawia się od czasu do czasu w każdym społeczeństwie, a niekiedy nawet w populacjach zwierzęcych. Można jednak dyskutować o tym, skąd on się bierze, czy jest cechą stałą, czy stanowi rodzaj choroby i czy da się go dobrowolnie pozbyć. Najwięcej do powiedzenia można mieć w kwestii społecznej pozycji związków homoseksualnych oraz obecności elementów gejowsko-lesbijskich w kulturze, popkulturze i programach nauczania. Nadszedł czas, abym również ja przyłączyła się do publicznej debaty na temat związków jednopłciowych.

Skłaniam się w stronę poglądu, według którego homoseksualizm jest czymś wrodzonym. Nie wiem, czy stanowi on mutację genetyczną/chromosomową (jak zespół Klinefeltera), czy rzadko spotykaną, ale zgodną z normą cechę (jak płomiennorude włosy). Bez względu na to, czy nieheteroseksualność jest poważną chorobą, czy zdrową innością, staram się być powściągliwa względem faktu, że ktoś przyszedł na świat jako gej lub lesbijka. Nie mam do nikogo pretensji o to, że urodził się taki, a nie inny. Równie “dobrze” mogłabym się czepiać czyjegoś pochodzenia etnicznego lub koloru oczu.

Lansowanie homoseksualizmu jest faktem!

Nie podoba mi się jednak zjawisko, które można określić jako “lansowanie homoseksualizmu”. Bo nieheteroseksualność naprawdę jest lansowana i da się to łatwo udowodnić. W zachodniej popkulturze zapanowała prawdziwa moda na gejostwo i lesbijstwo. Do ruchu LGBT często nawiązują Lady Gaga i Rihanna – piosenkarki, które są obecnie na topie. Elementy homo występują też w utworach Christiny Aguilery i w teledysku “Mademoiselle Juliette” Alizee. Wielu celebrytów, takich jak Miley Cyrus czy Daniel Radcliffe, wyraża swoje poparcie dla zrównania związków homoseksualnych z heteroseksualnymi.

Britney Spears i Madonna całowały się podczas ceremonii rozdania nagród MTV Video Music Awards. Katy Perry nagrała utwór zatytułowany “I Kissed A Girl” – “Pocałowałam Dziewczynę”. Nawet gwiazdy ze Wschodu i z Europy Środkowej, pragnące zrobić karierę na Zachodzie, potrafią sięgać po motywy gejowskie lub lesbijskie. Julia i Lena z rosyjskiego duetu t.A.T.u. zdobyły sławę właśnie dzięki homoseksualnemu wizerunkowi. Polska wokalistka Natalia Lesz zaliczyła lesbijski pocałunek w video clipie “That Girl”. O elementach LGBT w japońskiej mandze i anime można by napisać całkiem obszerną książkę.

Mass media powinny reprezentować większość

Nie mam nic przeciwko kulturze zawierającej elementy homo. Skoro jest zapotrzebowanie na dobra kulturalne z motywami LGBT, to jak najbardziej powinny one istnieć. Ale nie, na Odyna, w mediach masowych! Homoseksualizm to zjawisko, które dotyczy niewielkiej części ludności – tylko kilka procent populacji zalicza się do kategorii homo. Mass media są zaś tworzone dla całego społeczeństwa, zatem powinny być dostosowane do potrzeb, preferencji i cech większości. Wielu ludzi nie lubi patrzeć na motywy gejowskie i lesbijskie. Po co ich do tego zmuszać poprzez umieszczanie wątków LGBT wszędzie, gdzie się da?

Elementy homoseksualne powinny być obecne w mediach wyspecjalizowanych – w czasopismach, stacjach telewizyjnych i portalach internetowych adresowanych do bardzo konkretnej grupy odbiorców. Do osób, które szukają właśnie czegoś takiego. Zamiast promować mniejszościowe zjawisko w mediach przeznaczonych dla większości, wypadałoby zakładać zupełnie nowe pisma, stacje i strony kierowane do zwolenników homo i samych homoseksualistów. Myślę, że wtedy i wilk byłby syty, i owca cała. Skoro są pieniądze na umieszczanie motywów LGBT w mediach masowych, to na pewno znalazłyby się też fundusze na rozwijanie gejowsko-lesbijskiej niszy.

Nie ranić żadnej ze stron

Mass media powinny być neutralne do bólu. Tak obiektywne, bezstronne i bezideowe, żeby nie obrażały absolutnie nikogo – ani homoseksualistów, ani przeciwników LGBT, ani ateistów, ani katolików, ani mniejszości religijnych, ani rdzennej ludności, ani cudzoziemców, ani jakiejkolwiek innej grupy. Materiały prezentowane w mediach masowych winny być wyzute z wszelkich ocen i komentarzy, a także pozbawione tych elementów, które mogą być dla kogoś obraźliwe, gorszące lub zniesmaczające. Ponieważ znaczna część społeczeństwa nie życzy sobie widoku motywów homoseksualnych, powinny one zostać przeniesione do mediów specjalistycznych.

Geje i lesbijki chcą być powszechnie akceptowani i traktowani na równi z heteroseksualistami. W porządku, ale tolerancja i poszanowanie dla cudzej odmienności powinny działać w obie strony. Jak czuliby się ludzie LGBT, gdyby w co drugim teledysku były zawarte symbole Narodowego Odrodzenia Polski z “zakazem pedałowania” na czele? Tak, jak dziś się czują przeciwnicy związków homoseksualnych korzystający z masowych mediów! Co do Parad Równości: one wcale nie przekonują społeczeństwa do gejów i lesbijek. Przeciwnie, tego typu manifestacje przerażają obserwatorów i przyczyniają się do zaostrzenia konfliktu światopoglądowego.

Młode pokolenie lubi LGBT

Wróćmy jednak do zjawiska, które nazwałam “lansowaniem homoseksualizmu”. Z moich obserwacji wynika, że popularyzacja LGBT (nazywana w niektórych środowiskach homopropagandą) przynosi oczekiwane przez nadawców rezultaty. Młodzi ludzie, zainspirowani zachodnią i japońską popkulturą, sami zaczynają tworzyć dzieła z wątkami homoseksualnymi oraz naśladować gejowski/lesbijski styl życia. W Internecie można znaleźć wiele opowiadań, wierszy, rysunków i zdjęć zawierających elementy homo – ich autorami są właśnie młodzi ludzie zafascynowani Stanami Zjednoczonymi, Europą Zachodnią i Japonią.

W liceum, do którego uczęszczałam, symulowanie stosunków, pieszczot i pocałunków homoseksualnych było na porządku dziennym. Kilka lat wcześniej, w mojej szkole podstawowej, również dużo się mówiło o LGBT, ale raczej w negatywnym kontekście. Słowa związane z gejostwem i lesbijstwem były używane w charakterze wyzwisk (“Kto wącha klej, to gej“, “Wyglądasz jak pedzio“, “Ty cioto“). Z drugiej strony, wiele osób lubiło twórczość duetu t.A.T.u. Dla mojego pokolenia, wychowanego w III RP, zjawisko homoseksualizmu jest chlebem powszednim. Nie należy więc się dziwić, że większość wyborców prohomoseksualnego Ruchu Palikota stanowią osoby w wieku 18-25 lat (źródło: Wybory.onet.pl).

Robert Biedroń – słodycz sama w sobie

Skoro jesteśmy już przy temacie RP, to warto napisać kilka akapitów na temat Roberta Biedronia. Gdybym chciała scharakteryzować RB, musiałabym się posłużyć tymi środkami językowymi, których dotychczas używano do opisu dzieci i młodych dziewcząt. No, bo jak inaczej przedstawić tę delikatną i kruchą istotę, której rozbrajający uśmiech i rozczulający chichot przynoszą człowiekowi pociechę i wytchnienie? Jak inaczej wypowiadać się o osóbce wdzięcznej, łagodnej, wrażliwej i pełnej uroku? Jak pisać o kimś, kto jest sweet i kawaii? Nie wyobrażam sobie charakterystyki Biedronia pozbawionej zdrobnień i pieszczotliwych określeń!

Poseł spod tęczowej gwiazdki wzbudza we mnie estetyczny zachwyt i opiekuńcze uczucia. Gdy na niego patrzę, budzi się we mnie głęboko uśpiony instynkt macierzyński (co nie zmienia faktu, że kompletnie nie zgadzam się z jego poglądami i że nie chciałabym go widzieć w roli ministra, premiera czy prezydenta. Bulwersuje mnie fakt, że parlamentarzysta popiera eurofederalizm i nie ma w sobie ani krztyny patriotyzmu. Na domiar złego, jest on feministą oraz wyzywa zwyczajnych narodowców od “faszystów“).

Kiedyś poświęciłam sporo czasu na oglądanie – w serwisie YouTube.com – różnorakich nagrań z udziałem opisywanego polityka. I muszę przyznać, że nie byłam w stanie skupić się na bzdurach, które namiętnie bredził. Moją uwagę całkowicie absorbowało jego zachowanie – mimika, gestykulacja, sposób poruszania się i ton wypowiedzi. Bo naprawdę milutkie z niego stworzenie. Boże Thorze, jak on ślicznie mruga oczkami! Ale trzeba przyznać, że (pomimo powabnej powierzchowności i ujmującej osobowości) jest to istota swawolna i odrobinę złośliwa.

Robert Biedroń przypominał małego, psotnego chochlika, kiedy mówił – tym swoim przyjemnym, aksamitnym głosikiem – że nie jest wróżką i że tylko zwolennicy PiS-u wierzą w cuda, duchy i anioły (Trojmiastogazetapl, YouTube.com). Niby grzeczny i nieszkodliwy, a jednak potrafi wbić szpilkę w pupę. Opisywany poseł ma 36 lat, lecz wygląda na znacznie mniej. Mogę w dobrej wierze i bez zbędnej kpiny powiedzieć, że pasują do niego (nieco ośmieszone przez Gombrowicza) określenia “chłopię” i “pacholę”.

Sympatyczny gość, choć niekiedy krnąbrny, przewrotny, stronniczy i skłonny do przesady (tak, tak, niezły z niego przesadysta! Te jego okrzyki podczas aresztowania 11 listopada 2010 roku były równie wyolbrzymione jak słynne “Niemcy mnie biją” Jana Marii Rokity! Inna sprawa, że takich ludzi jak RB nie bije się nawet kwiatem). Niestety, nie da się go skojarzyć z tymi cechami, które większość ludzi wyobraża sobie na dźwięk słowa “mężczyzna”. Wszystkie uroki Biedronia, zestawione z pleceniem nieprzeciętnych farmazonów, dają istną mieszankę wybuchową.

Przykładem może być wywiad udzielony przez parlamentarzystę portalowi Polityczna.tv. Mamy tam połączenie uroku osobistego z kuriozalnym pomysłem likwidacji świąt Bożego Narodzenia. Tęczowy polityk ma w sobie jakąś charyzmę, jakiś dar trafiania do ludzkiej świadomości. Myślę, że w jego wykonaniu nawet znany cytat “A teraz, kochane dzieci, pocałujcie misia w d…” brzmiałby atrakcyjnie i przekonująco (zwłaszcza, gdyby ta kwestia została wypowiedziana z szerokim uśmiechem i zmrużonymi oczami).

Poseł Ruchu Palikota naprawdę umie być napastliwy – sęk w tym, że przekazuje on zaczepne treści w pięknej, niewinnej i niewzbudzającej podejrzeń formie. Ot, zasłona dymna. Polityk potrafi dokuczać swoim przeciwnikom, jednak czasem trudno to wychwycić. Właśnie ze względu na jego specyficzny sposób bycia. Niezwykłym zbiegiem okoliczności jest to, że ciepły, delikatny i czarujący Biedroń ma pieszczotliwe, zawierające aż dwie miękkie głoski nazwisko. Jego partner życiowy nazywa się zaś Śmiszek (dwie głoski miękkie, a do tego zdrabniający sufiks “ek”).

Zniewieściałość i marihuana

Pytanie za sto punktów: czy większość gejów jest taka jak opisywany polityk, czy do sejmu trafił homoseksualista odróżniający się od swoich kolegów? Wiem, że niektórzy ludzie denerwują się, kiedy ktoś opisuje gejów jako facetów strasznie zniewieściałych. Ale jedno jest pewne: tęczowy parlamentarzysta potwierdza ten stereotyp. Roberta Biedronia muszę też skrytykować za prowadzenie niebezpiecznego stylu życia. Jeśli to prawda, że koleś pali marihuanę, to stanowi on zagrożenie dla samego siebie. Marihuana to przecież używka, miękki narkotyk, środek odurzający i uzależniający.

Skąd pewność, że palaczowi nie zachce się kiedyś sięgnąć po coś mocniejszego? Jak słyszymy w pewnej skinheadowskiej piosence: “Dziś palisz tylko skręty, jutro wypróbujesz hasz”. Fakt, że poseł pali “trawkę”, jest groźny także dlatego, że może doprowadzić do upowszechnienia “gandziarstwa“ wśród obywateli. Z “maryśką” nie ma żartów. Jeżeli marihuana (jak twierdzą niektórzy) posiada jakieś właściwości lecznicze, to należy ją zalegalizować wyłącznie jako lek. To zupełnie tak jak z morfiną. Niewątpliwie jest ona narkotykiem, ale lekarze używają jej do uśmierzania bólu pacjentów. Stosowanie morfiny jako używki nie jest jednak akceptowane.

Uściślić definicję małżeństwa!

Co się tyczy statusu prawnego par homoseksualnych, jest mi on dosyć obojętny. W sumie, można by uznać jednopłciowe związki partnerskie i konkubinaty – homoseksualiści i tak są już razem, a czasem nawet mieszkają pod jednym dachem. Sprzeciwiałabym się jednak nazywaniu takich układów małżeństwami. Czemu? Cóż, uważam, że małżeństwo powinno być rozumiane w sposób ścisły, wąski, sztywny, ciasny i jednoznaczny – jako usankcjonowany prawnie zalążek przyszłej, naturalnej, biologicznej rodziny.

Geje nie mogą mieć potomstwa z innymi gejami, a lesbijki – z innymi lesbijkami. Ten prosty fakt powoduje, że nie pasują oni do proponowanej przeze mnie definicji małżeństwa. Moim zdaniem, małżeństwo powinno się wyróżniać na tle innych rodzajów związków. Musi ono być czymś wyjątkowym, doniosłym i konkretnym. Jeśli chodzi o adoptowanie dzieci przez pary jednopłciowe, to radziłabym zachować ostrożność. Istnieją kraje, w których geje i lesbijki mogą przysposabiać nieletnich, ale to prawo obowiązuje dopiero od kilku-kilkunastu lat.

Za wcześnie na jednoznaczne oceny

Nie ma jeszcze jednoznacznej i pewnej odpowiedzi na pytanie, na jakich ludzi wyrastają adoptowane dzieci homoseksualistów. Oczywiście, są już wstępne wnioski i teorie, ale jest zbyt wcześnie, żeby wydawać oficjalne werdykty. Dlaczego? Otóż dlatego, że znamy tylko jedno, nieliczne pokolenie dzieci mających dwóch ojców lub dwie matki. To zbyt mało, żeby można było posługiwać się kwantyfikatorami typu “zawsze”, “prawie zawsze”, “często”, “sporadycznie” czy “nigdy”. Adoptowanie dzieci przez pary homoseksualne to wciąż nowość, eksperyment.

Pytanie brzmi: czy eksperymentowanie na dzieciach jest etyczne? Co będzie, jeśli za kilkanaście/kilkadziesiąt lat okaże się, że ten eksperyment był w wielu przypadkach nieudany? Skąd pewność, że same dzieci, już po osiągnięciu pełnoletniości, nie będą żądać od swoich opiekunów lub od państwa wysokich odszkodowań? Naturalnie, nikomu nie życzę rozczarowania ani traumy. Sądzę jednak, że dziecięca psychika to materia tak delikatna, że trzeba na nią bardzo uważać. Inna sprawa, że gdyby ludzie zawsze unikali nowych doświadczeń, to nigdy nie wyszliby z jaskiń.

Podsumowanie

Homoseksualizm to cecha, z którą niektórzy ludzie się rodzą – będzie on zawsze obecny w naszej rzeczywistości, czy nam się to podoba, czy nie. Od jakiegoś czasu nie stanowi on jednak tematu tabu, zatem warto się nad nim zastanowić i wyrobić sobie o nim zdanie. Tym bardziej, że mamy w parlamencie jawnego geja, walczącego o prawa i przywileje dla swoich współziomków. Według mnie, homoseksualność stanowi zjawisko tak rzadkie, że lansowanie jej na szeroką skalę jest po prostu niepotrzebne.

Jeśli chodzi o związki jednopłciowe, to można dać za wygraną i je zaakceptować. Nie chciałabym jednak, by nazywano je małżeństwami. A to dlatego, że małżeństwo powinno być rozumiane jako usankcjonowany prawnie zalążek przyszłej, naturalnej, biologicznej rodziny. Adoptowanie dzieci przez gejów i lesbijki to wynalazek całkiem świeży – nie znamy jeszcze wszystkich jego skutków. Ponieważ jest tak, a nie inaczej, należy zachować szczególną ostrożność. Dobro dziecka jest przecież najważniejsze.

Natalia Julia Nowak,
11-12 lutego 2012 r.

Średnia ocena
(głosy: 2)

komentarze

O Bosze, Natalio,

czy ty w wolnych chwilach myślisz o Biedroniu?

I jak to brzmi:

“Nadszedł czas, abym również ja przyłączyła się do publicznej debaty na temat związków jednopłciowych. “

Mój czas na szczęście nie nadszedł, więc się nie przyłączę.

P.S. Poruszasz w jednej notce tyle róznych spraw albo inaczej tak bardzo mam pokusę poodkręcać wiele twoich teorii, ale z drugiej strony nie mam sił/czasu/weny wdawać się w komentowanie twoich tekstów.

Przerastają mnie:)


grześ

To się megalomania nazywa, wczoraj Natalia przez sen myślała, z korzyścią dla Szwecji.

Edit: przedziwne, ale to jest w gruncie rzeczy całkiem niezły artykuł. NJN, zacznij się skracać, to może ktoś Cię nawet kiedyś poczyta…


Pino :DDD

NJN homoseksualizmu promowanie do tego stopnia nie wypaliło, że nasza władza ukochana wymyśliła medialnego Biedronia, który wg mnie jest kobietą, brzydką, ale jednak baba, poza tym niegroźna, byle wyrzucić z czasu antenowego


Subskrybuj zawartość