Duel nie za bardzo cruel

Pino, roztargniona dziewczyno!
mielim się ścigać na rymy, ino,
choć godzina minęła, nasze myśli
najwyraźniej błądziły mimo…

Co się odwlecze, to nie uciecze. Następny termin wyznaczam ja.

Średnia ocena
(głosy: 5)

komentarze

Poszukiwana Pino , zywa lub martwa:)

wyczytałem u Gre, że w kinie siedzi dziewczyna i pewnie o pojedynku zapomniała:)


Grzesiu,

z koncentracją życia towarzyskiego TXT u tej osoby już się pogodziłem jakiś czas temu. Czy Pino poszła, pardą, na film Avatar?


Pewnie po fajki

poszła i zapoznała jakiegoś wysokiego szatyna w okularach?


Igło,

ten opis wywołuje we mnie pewne skojarzenia.

Taka podpucha, że zapytam nieśmiało?


Jesteś tak samo stary

jak ja ale o babach wiesz chyba jeszcze mniej.
A kto by tam za nimi nadążył?


Ależ wyznaczaj,

zwłaszcza na moment, gdy będę siedziała nad morzem, albo w puszczy. :)

Pozdrowienia ze zwichrowanych rejonów Czasu i Przestrzeni


Extra!

A kiedy będziesz siedziała nad morzem albo w puszczy?

Wróciłem do domu o w pół do ósmej, cały w stresie, że małolata będzie czyhać na mnie od siódmej. Wchodzę, a tu ulga! Też zapomniała.

Pino, nie wściekaj się za te małolaty i dzieciny. To jest bardziej mój problem, niż Twój;-)


Jak w puszczy, to od biedy mogę

wziąć Patrola i pojechać 2 km do Gruszek. Tam jest net za darmo i stoły do pingponga. Zła UE sponsoruje.


A kto Ci odkopsa Patrola,

że zapytam?


Stryj


Pensjonat Knieja?


No i gdzie i kiedy ten pojedynek w końcu?

Bo cuś nie widzę:0


Grzesiu,

spoko.
Z ulgą odłożyliśmy na zaś.

Ale specjalnie dla Ciebie:

Grzesiowi, co wpada nie w porę
W spleen, chandrę i inną gomorrę
Życzymy natchnienia i marzeń spełnienia
By mial w nas zawsze podporę!

P & M


+

Gdy życie stanie się nie do zniesienia
Możemy go dobić toporem


Chyba Toporem

Rolandem.

Swoją drogą muszę wrócić, bo to genialny autor jest.


Przepraszam, że wtrącę...

/proste rymy dla dziewczyny

Jak to się skończy,

Czy coś ich połączy?/


Hi hi Dorciu,

welcome i wszystkiego najlepszego!


Tomku!

A co to za pojedynek miał być?

Pozdrawiam


Na rymy miał być.

Aleśmy oboje zaspali i spóźniliśmy się na ubitą ziemię.
A potem już nam odeszło, na czas jakiś...


Nie odeszło, stestuj, patrz, jak przyszłość zjada przeszłość

Masz boja, przyznaj, szanowny panie
Ja Cię łyknę na kontynentalne śniadanie
Nożem szyjkę pogłaszczę, a butelka się stłucze
Nie ucz się w mojej szkole, to bolesne, gdy uczę
Bo nie każdy w tym kraju ma prawo do bragga
Nie każdy jak Tetris, Jimson ma w języku nagan
Ale jak chcesz to się pośpiesz, bo ja umrę młodo
Zgon może być jednak zajebistą przeszkodą
Na pogrzebie zagrać tylko na gitarze możesz
Utworzyć malowniczy duecik z Grzegorzem
Tylko pilnuj chopaka, żeby się nie popłakał
Jak mi wpadnie do grobu, no to będzie padaka
I z tej całej tragedii zrobi się jakaś farsa
Grajcie mi Ramones zamiast kurwa marsza
A na stypie nie merlot, lecz ocean spirytu
Wypijecie, jeśli wam styknie na to sprytu
Zaśpiewajcie mi ładnie ciało Browna Johna
Jak się skupię, to nawet kostuchę przekonam
Żeby mi pozwoliła postraszyć jak yayko
Bo życie nie jest bajką i śmierć nie jest bajką
Kończę staropolskim ‘i chuj’, to już wszystko
Joł, żółwika ze mną, przybij, Tekstowisko


Ciało Dżonki Braunki

owinięte w ekran,
rzucimy w blogów przepastne głębiny

O wierny Pegazie!
Jak będzie nam smutno
gdy tak pyskatą wygadaną broń ustną stracimy.

Kończąc staropolskim Pan Pikuś! Mikuś! zapraszamy do reklamy.
Zostańcie Państwo z nami!


Skit

Ej Magia, teraz rzucam jak Magik nawijkę
Słuchaj mnie, bo dedykuję Ci każdą linijkę
Pluń ogniem Smoku, co siedzisz na drzewie
Co za problem podpalić pocztę w Sochaczewie
Może jest od nahaja słabsza moja brzytwa
Ale tu nie Izrael, wiesz, Warszawska Bitwa
Już wygrana, moje w tym ręce i głowa
Wkroczy do Olszynki armia Suworowa
Nie mam ziomów na Pradze, chcesz, zróbmy rzeź Pragi
To nie moja wina jest przecież, kurwa, król jest nagi
Dwudziesty piąty stycznia był już bardzo dawno
A nie ma gorszego bólu, niż jak przyjebią prawdą

Koniec skitu, do bitu, w tego tam merlota
Jestem Lennox Lewis, ty Andrzej Gołota
Dla mych pięści zniewaga dawać tobie bragga
Ty jesteś wyspa Uznam, ja jestem Malaga
Wyrwałeś się przed szereg całkiem głupio, synku
Tatuś kolejarz przeczytał ci Lato Muminków?
Jak narzeczonej głowa trzaskała w kawałki
Tak ty jesteś materiał dla mnie do rozwałki
Nie pomoże ci Paszczak za fasoli miskę
Idź lepiej oglądać dom nad rozlewiskiem
Może lepiej szło kiedyś, z Marylą Rodowicz
Ale ja jestem Kraków, a ty jesteś Łowicz
Powiatowy gieroj, dobry na Sochaczew
Nie błaźnij mi się tutaj, bo zaraz zapłaczesz
Niech pocztowcy ci prześlą jakiś lepszy bagnet
Jesteś wapień kielecki, a ja jestem magnet
Was tam chyba nie karmią, ni bułki, ni szynki
Takich panów hrabiów to mogę z guldynki
Ale szkoda nabojów na domowe ptactwo
Żeby bażant bił kurę, przecież to dziwactwo
Idź, bo zjem cię flowem i zabiję skreczem
Już se wolę prozą ponawijać z Gretchen


W warunkach pojedynku

nie było, że mam się bić ze stachanowcami.
600% normy, widział ją kto.


...8, 9, 10.

Tak łatwo się wzięło barykady,
towarzyszu Tomaszu
Szkoda było na was armady
i kul z kałaszów

Mogliśmy puścić (wiał wszak wiatr)
balonik z arszenikiem
Tak właśnie by się skończył się świat
Skomleniem, a nie krzykiem

Ale my chcieliśmy tak ładniej;
Na piękną śmierć dać szansę
Zły los, co wam przypadnie
Złagodzić mezaliansem

A zaczynało się od pouczeń i paska
Dla młodego. “Jestem, panie Zetorze”
Jedno dziecko się zbiło
drugie dziecko przybyło
Z tym drugim jakby poszło ciut gorzej?

Spalony ratusz, poczta, kram
Podbita cała wieś
I gorze wam, i gorze nam
Na końcu przyjdzie Grześ


Da capo…

Jesteś rozkoszna, panno Pino
(niezgorszy oksymoron)
Tyś jest zalewem – ja strumyczkiem,
co cieknie pod zaporą.

Lecz jak zapora raz pierdolnie
to zmiłuj już nie będzie.
Tu była Pino – nie ma Pino
zaś merlot rulez wszędzie.

CBDO z najlepszymi życzeniami dla Pani Magii


A poza tym napisałem

Lament Chomika w dwóch zwrotkach.
Leży i czeka na Twoją kolejną erupcję talentu.


Dogrywka

Teraz mu się nagle zebrało na figle
Uważaj kolego, bo fikniesz na mydle
Jesteśmy w szatni, zbudź się, koniec meczu
Moja ręka w górze, ty szlochasz na zapleczu
Strumyczek to ci cieknie, ale łez po twarzy
Zaraz jebnę ze śmiechu, co też ci się marzy?
Jakie rulez, no chyba w powiatowych miastach
Do dziesięciu tysięcy, tam możesz być masta
Chwal się pannom, może która uwierzy w remizie
Że twoja przeciwniczka sławetna ziemię gryzie

Wiesz Havranku, ty jesteś jak Czechosłowacja
Sympatyczna nacja, tylko Pilsner i konfabulacja
Lecz gdy się zacznie Operacja Dunaj i coś wjedzie
W ścianę karczmy, z rąk wypadną wódeczka i śledzie
Czterech polskich sołdatów w czołgu “Biedroneczka”
Wystarczy, by szlag trafił spokój twojego miasteczka
Wszystkie panienki są nasze, radiostacja, alkohole
My źli ludzie, wy dobrzy, lecz musicie iść w niewolę
Zostaje wam przestawić kilka drogowskazów
Zostaje wam próbować nie słuchać rozkazów

Więc przebacz mi, strumyczku, co się zwiesz Wełtawa,
Żaden to wojenny tryumf, prosta, brzydka zabawa
I tak nam wybaczycie, takie z was poczciwiny
Przyznaj, że było w tym trochę waszej też winy
Kto u was ochujał, robić Praską Wiosnę,
Socjalizm z ludzką twarzą, rojenia radosne
Związek Rad naszą matką, a wy zbłąkaną siostrą
Więc z miłością braterską, fakt, że dosyć ostrą
Ale słuszną, by spokój przywrócić w obozie
Nie mogą się demoludy targać na powrozie
Tyle może wystarczy, tych nieudolnych pociech…
Przebacz nam, Zlata Praho, przebacz mi, merlocie.


Czemu?

Czemu do walki wzywasz Pino,
Do walki z milym mi Merlotem
Moze ustalmy co pijemy? Wino?
A sprawe rozstrzygniemy potem?

Szampana wolisz francuskiego,
Ostrygi, malze, kalamary?
Czasu nie bede skapic mego,
Moge poswiecic wieczor caly.

Wybor masz epokowy wrecz
Potraw i trunkow przedniej marki,
Kurczaka biust, w buraczkach sledz,
Karczmarz serwuje tez sucharki.

Wybieraj wiec i rozpedz wielka armie
bron powies tam, na haku.
Wygladasz przyznam troszke marnie
Czy chcesz posluchac rapu?


Ej

1) Tego nie było w umowie.

2) Nigdy nie biję kobiet (Magia się nie liczy, sama to przyzna zapewne), jestem dżentelmenem.

3) Całkiem niezłe.

4) Merlot, na Twoim miejscu załamałabym się całkiem, ale jak Cię znam, to się ucieszysz.

5) O ludzie, ten motyw z nałęczką był ostatnio grany na krakowskim rynku, ładnych parę lat przed Grunwaldem.


Oj, to przepraszam

‘O, bojowniku stary, ty przecież dobrze wiesz,
że tym, co razem idą, wszystko sprzyja.
Więc jak latarnię wznoszę ten wiersz.
Światłem szerokim. Za przyjaźń!’
K.I.G.


Ależ się smętnie zrobiło,

jak w Bezpańskim Psie tuż przed wojną...

Wszetecznice z nas i pijacy,
Niewesoło czas tu spędzamy.
A na ścianach kwiaty i ptaki
Tęsknią za obłokami.

Czarną fajkę pociągasz smutnie,
Dziwnie dymek wije się nad nią.
Dziś włożyłam najwęższą suknię,
Aby smuklej wyglądać i ładniej.

Okna są zabite na dobre:
Czy tam mróz, czy burza, czy słota?
Twoje oczy są tak podobne
Do oczu ostrożnego kota.

O, jak serce moje zamiera!
Czyżby życie ze mnie uciekło?
A tę, która tańczy teraz
Niewątpliwie pochłonie piekło.

Anna Achmatowa


Pozostaje Tabakiera

Twej tabakierze dziś
Jak przyjaciółce drogiej
Powierzam moje łzy
Choć noc nie śpimy obie
Już wtorek wygasł gdzieś
Za oknem środa rano
Jak dawniej wszystko jest
Choć nie tak samo
(Hej) tabakiero czas
na sen lecz nim odfrunę
ty papierosa daj
jak jego pocałunek
zaśnij i niczego
na dzisiaj już nie żałuj
masz znak na sobie jego inicjałów

Tę tabakierę chociaż taką ciebie część
Te tabakierę mogę dziś przy sobie mieć
Tę tabakierę jak znak miłości twojej
Niech truje to mniej boli
Tę tabakierę tylko taką ciebie część
Tę tabakierę mogę dziś przy sobie mieć
Na zawsze zostaw jak znak miłości twojej
Niech truje mnie powoli

Już wtorek odszedł gdzieś
Za oknem środa rano
Siedzimy tu we dwie
I wspominamy
Tabakiero czas
Na sen lecz nim odfrunę
Ty papierosa daj
Jak jego pocałunek
Raz jeszcze się popieszczę
Wdychając dym pomału
Po sercu z piętnem jego
Inicjałów

Tę tabakierę chociaż taką ciebie część..

Kayah


Robi się lirycznie, żeby nie powiedzieć ckliwie.

Kto ma chusteczkę?

Agawo, dziękuję za wsparcie. Zdążyłaś w ostatniej chwili…


Lirycznie

Na chwile by rozprostowac palce…


No, bażancie

Ten Skit jest niezły.

Mocny.

A w ogóle, czy coś mnie ominęło?


Agawo, widzę, Merlot słabuje:)

więc poprosze o więcej, acz kwestie Merlota i Pino przeczytam dopiero póxniej:), ale twoje jest niezłe.


Panie Grzesiu!

A Konstanty Ildefons to zły? A Anna Achmatowa to niedobra? A to wszystko u Iwony jest!

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Achmatowa, Konstanty to są autorytety znane
A tu na tekstowisku mamy mlody talent
Pino, Iskierka , wrazliwa, bojowa
Erudycja historyczna i naukowa

Wierszyk na zamowienie, podejmie wyzwanie
Znajdzie Pan w nim wszysko co istotne dla niej
Szalenstwo dzikie, namietnosc, liryzmu okruszek
Tyle ile potrzeba bez nadmiernych wzruszen

Niech Pan nie przechodzi obojetnie
Wobec talentu Pino bo mi serce peknie


Grzesiu

Sprawa wedlug mnie istotna
Poczte polska atakuje trzpiotka
Jak przed armata i miesem mielonym
Zapewnic poczcie stosowna ochrone?

Do Karczmy zaprosic na mila kolacje
Rozpoczac nieudolne negocjacje?
Instytucje poniekad jak wskazuje prawo
Sa piekne i dobre, sluza nie tylko Agawom

Pino mloda, wielce zdolna , Poczty nie docenia
Przyznam, ze nie rozumiem wcale mlodego pokolenia
Bo pocztą ,jak twierdzi poeta, możesz wysłać co chcesz
Serce, buty i wiersz:


Trąbki świątecznej poczty

Już dzisiaj który to raz
pędzi poczta przez las!
Cóż, nie dziwota, przed każda Gwiazdka
pękają banie z manią pisarską:
Jacek, co pióra nie bierze w ręce,
nagle napisał listów dziewięćset.
Pisze Alojzy, Funia i Mania.
Rośnie gwiazdkowa życzeniomania.
Wczoraj w Krakowie na placu Kingi
listy wypchnęły denko od skrzynki,
bo tyle listów, któż by to zniósł —
O! znów pocztowy wóz:
jeszcze ten mostek, jeszcze ta rzeczka
i wjedzie poczta w mury miasteczka,
śnieg przed pocztą biegnie jak zając,
trąbki pocztowe gromko grają:
Listy, paczki, stamtąd i stąd!
Wszystkim Wesołych Świąt!

A tu w urzędzie cztery okienka,
w każdym okienku piękna panienka.
Ja, proszę pani, chciałbym do żony
wysłać ekspresem list polecony:
(”...również, Marysiu, w pobieżnym skrócie
donoszę, ze nam kanarek uciekł,
a złote rybki zdechły w ogóle,
zamęt szalony. Całuję czule…”)
A tu telegram do pana Anzelma,
żeby pieniądze wysupłał, szelma,
a tu paczuszka, w niej korniszony,
dziadziuś na pewno będzie wzruszony,
bo, proszę pani, dobrze, gdy w święta
wnuczuś o dziadku swoim pamięta,
chyba korniszon mu nie zaszkodzi,
telegram — Szczecin, paczka do Lodzi,
pani wygląda jak anioł blond,
DO WIDZENIA! WESOŁYCH ŚWIĄT!
....
K.I.G


Pani Agawo,

bardzo to piękne i dobre. Armata i mięso mielone mnie zabiły.

Proszę nam nie znikać, jak symfoniczny metal,
To nie diss i nie bragga, to całkiem inny detal
Jestem tylko lekką bronią masowego wrażenia
Nie do uwierzenia całkiem i nie do zapomnienia
Ale nie ja przecież atakowałam Pokoik
Poste Restante mnie w niczym nie boli

Portal dla staruszków ma pewnie swój urok
Tam moje rymy byłyby niedorzeczną bzdurą
Tam bym musiała umyć ręce i połamać pióro
Tam zwykła kurwa pozbawia wartości poemat
A ja wiem skądinąd, że to jest zwykła ściema
Bo sam główny poczmistrz, wcielenie dyskrecji
Nie zwykł się krępować, czy miewać subiekcji
Publicznie Wu Es Pe, prywatnie… basta, nie
Zdradzanie tajemnic jest, cholera, bardzo złe
Teraz ja muszę robić za ten grób czy studnię
Nie wykłuwać oczu styczniem albo grudniem
Polegać na dyskrecji młodych prowokatorów
Co może być gorszego dla ludzi honoru?

:)


Jestem zblazowany,

Czytaj – zanudzony,
Ciągłym odkrywaniem
Poczty mrocznej strony

Poczta, jak to poczta
W każdej jednej chwili
Znajdziesz tam gros takich
Co są bardzo mili

Tego, który nie jest
Nie warto lansować
By zbytnią frustracją
Wątroby nie psować


Merlot idzie na wojnę

To jest kurwa zdziwienie szersze niż Amu-Daria
To coś kurwa, jak Rosję atakująca Szwajcaria
To jest kotek domowy, co podrapał buldoga
To jest Poldka odkrycie, że nie ma już Boga
To jest Lenin w przyjaznej dyskusji z von Haykiem
Żeby ludzie kochani, merlot pociął się z yaykiem?!

O co poszło, powiedz, jestem ciekawski raper
Nie musi być tutaj, kanałem puść jakiś papier
Hymn Ci kurwa napiszę, panegiryk, oktostych
Brzydkie słowa nawet mogę ciąć jak wodorosty
Nie wierzę w powodzenie Twoje, to nie drwina
Ale jak pisał Saxo, nie chronią Cię wały Szczecina
Ale zanim on Ci wątrobę już na dzwonka rozpłata
Ja Ci dzwonkiem zadzwonię, bo to koniec świata!


Pardą?

Merlot na wojnę nie pójdzie, bo takiej wojny nie lubi
Gdzie wróg, miast walczyć z Merlotem, szczypaniem Karczmarza się chlubi.

Lecz Ciebie, waleczna Pinesko, też zmartwić poważnie dziś spieszę:
Kanały są już zasypane. Nie przejdą żadne depesze.


Eeee, to chyba nie miał byc pojedynek na t emat PR?

Nudni już jesteście z tym:)

Ja siem stamtąd wyoutowałem,bo po co będę swą paskudną osobą psuł innym zabawę.

A nie zamierzam być przestawać biedny, gupi& zły oraz niszowy, nudny i pusty.

Gupek taki jak ja, topolowy liść

http://w962.wrzuta.pl/audio/2A6TXiWOMxR/radio_nrd


Hue hue

Grzesiu, jestem poważnie zawiedziona.

Uważam, że zasługuję na wyrazy zachwytu z Twojej strony :) Co prawda, zastąpiła Cię w tym Agawa, plus telefon entuzjastyczny od jeszcze jednej pani.

Merlot, rozkręcasz się jak szachista na rybach, ale ten ostatni kawałek, bardzo ładnie, siadaj, trójka z plusem.


Nacisnął guzik czerwony

Zatrzasnął ostatnie wierzeje
I wyszedł. I wolność odzyskał
A razem z wolnością – nadzieję

Dla sympatycznego pana Grzegorza przygotowaliśmy darmowe doładowanie ważne w sieci Nie-Nie


Pino, ja cię chwalę w innych miejscach,

znaczy na Salonach cię polecam, gdzie do dziś istoty się zachowały, co Venissy nie znały:)

Też rymować umiem, no:)


Merlocie,

e tam, jaką wolność?
De facto właściwie prawie wszystkich tam lubię, łącznie z tymi, którzy mnie nie lubią albo myślą, że ja ich nie lubię.

Ale niekoniecznie miałem ochotę czytać niektóre opinie, m. in. na temat miejsca, które jest dla mnie ważne i na które trochę czasu zmarnowałem i marnuję.

Raczej człowiek woli jak doceniają jego pracę.

Poza tym moim zdaniem miejsce zamknięte to zaprzeczenie kwintesencji blogowania.


Dobra, yo, luźny nadgarstek

Fruwają dziś na poczcie topolowe liście
I smutno jest, no, i nudno rzeczywiście
Nie będzie więcej Grzesia złego obwiesia
Grzeszy Grześ, Grześ się biesi nad Siarką
Od bagien Polesia, płacz nad rzeką Marną
W okopach Verdun, trujący gaz się snuje
Kto biednego Owena teraz wyratuje
Dulce et decorum est pro patria mori
Szlocha Sekwana i nie ma wina Gori
Smucą się łososie w Bajkale i Wołdze
Tren zaśpiewać dziś Pieniążek Oldze
Zostaje tylko dla naszego Grzegorza
Żałoba w Rzplitej od morza do morza
Igiełka, kozak podły zaszywa się na stepie…
Pieprzyć to, przyjdzie wiosna, będzie lepiej


Subskrybuj zawartość