Miniatury (9) Ona

Miała silne poczucie obowiązku, jego podłożem mógł być strach.

- Wpierw muszę zapewnić dziecku właściwe warunki: musi mieć co jeść i w co się ubrać, musi mieć ciepłe i bezpieczne mieszkanie i pewność, że mamy opłacone rachunki za prąd, gaz i wodę. Że jest zapłacony czynsz i nikt nie zapuka, aby nas postraszyć eksmisją.
A jak zostanie parę groszy… Nie, nie. Nie dla siebie. Jak coś zostanie, to trzeba odłożyć na czarną godzinę, bo nigdy nie wiadomo, co w życiu może się przytrafić.

Nie miała zwyczaju rezygnować ze starych znajomości.

- Nie pali się mostów. W którymś momencie życia, w nagłej i trudnej sytuacji dawna znajomość może się przydać.

W pewnym sensie była uczciwa i wierna swym zasadom. Ale była też bardzo naiwna, a jeśli nie, to dobrze tę naiwność udawała.
Nie widziała nic złego w tym, aby przyjąć sporą sumę pieniędzy od dawnego kochanka. On jej je dał na wieczne oddanie, bezinteresownie.

Czy ktoś wierzy w bezinteresowność facetów?

Wzięła i też bezinteresownie dała. Nie wiedziała, że tamten, oprócz różnych dóbr materialnych, był posiadaczem nieleczonej kiły. Złapała. A kiedy się zorientowała było lekko już po ptakach. Ściślej rzecz ujmując załatwiła ptaka tego, z którym jakiś czas byli razem.
Ale razem byli tylko wtedy, kiedy miała na to ochotę. A osobno, kiedy dawna znajomość musiała się znowu przydać. Bo takie ciężkie czasu nastały.

Podjęła leczenie i babskimi sposobami unikała kontaktów z partnerem. A to głowa, a to plecy, a to migrena nagła, a to to śmo i tamto. A kiedy trzeba było, to sprytnie sprowokowała awanturę.

Czas mijał, penicylina robiła swoje.
Ni stąd ni zowąd, kiedy wszystko zaczynało wracać no normy wzmiankowała o tym, że świąd, lub inne świństwo, można złapać w tramwaju, w kolejce, wszędzie. Bacznie przyglądała się jemu i obserwowała, czy u niego objawy ustępowały.

- O! Masz jakąś plamkę tutaj i tutaj. Swędzi, prawda? Zaraz ci przyniosę kochanie płyn, posmarujesz. I pamiętaj! – tylko nie rozdrapuj.

Złota kobieta. Takiej, to jak igły w stogu siana. Mógłby ktoś z boku patrząc pomyśleć.
Wspólne tematy zaczęły się gwałtownie kurczyć. Te o seksie przystały istnieć, nawet już nie miała ochoty, jak wcześniej, na żarty w tym klimacie.

Samotna siedziała i klęła w duchu na czym świat stoi. A to na siebie za nieudane życie. A to na niego, że nie w porę się zjawił.
Miała żal. Ten żal wywoływał różne stany, którym towarzyszyły pomieszane myśli, od chęci działania po totalną rezygnację.
Nawet myślała samobójczo. Ale lęk, i to poczucie odpowiedzialności, były silniejsze od lewitacji w tym kierunku. .

Kiedy sięgała po wibrator płakała. Tak bardzo lubiła seks z nim, że teraz te chwile rozkoszy ( to, aby nie zwariować – mówiła sobie) były tak samotne i puste, że z czasem zaniechała tej uciechy; pielęgnacji ciała i umysłu. Osiadła w głębokiej rozpaczy.

Nadzieja. Kilka razy podejmowała próbę rozmowy, ale strach zamykał jej usta, a tak bardzo chciała się wyżalić, aby wreszcie uwolnić głowę od tych zbędnych tajemnic.
Na dodatek trudy codziennego życia nakładały się jeden na drugi.
Przestawała sobie radzić. Szukała pomocy, ale panicznie bała się, że sięgając po pomoc zewnątrz, kolejny raz się sparzy.

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Panie Marku!

Ciekawie Pan to widzi…

Pozdrawiam


Panie Jerzy

widzi Pan, Pan dostrzega moje ciekawe widzenie pewnego zagadnienia – zjawiska
moja szefowa nie. Ona przeciwnie, widzi w tym jakieś bzdury przez które nie pozwoliła mi dokończyć u niej dzieła. A do wczoraj jeszcze było – och jak pięknie, jak ślicznie…
A już wczoraj około 19 było odwrotnie.
Otrzymałem czerwoną kartkę (dobrze, że nie podpaskę) wcześniej dostałem żółtą (za niemanie chęci na rozmowę telefoniczną)
Czerwona kartka i NDB.
Wie Pan, Panie Jerzy – [email protected]ę to. Tylko tyle mogę w tym temacie.
Od dawna słyszę – tylko przestań pisać, a wszystko będzie dobrze.

Kurwa, czy ja aż tak źle piszę?
Czy może ci samozwańczy cenzorzy mają pierdolca na punkcie mojego pisania i wydaje im się, że każda użyta przeze mnie spółgłoska i samogłoska jest o nich?

Co Pan na to?


Panie Marku!

Obawiam się, że poniekąd mają rację. Przecież pisze Pan o człowieku, a oni są ludźmi, więc dostrzegają w Pańskich tekstach siebie. Ponieważ pisze Pan prawdziwie, to nie jest ważne czy to jest dobre czy złe. Im przeszkadza, że zrywa Pan ich maski, za którymi czuli się tacy bezpieczni.

Zna Pan to:
Nie myśl.
Jak myślisz, to nie mów.
Jak mówisz, to nie pisz.
Jak piszesz, to nie podpisuj.
Jak podpisujesz, to się nie dziw…

To jest z poprzedniego systemu, ale ludzie nie lubią prawdy o sobie, może Pan mi uwierzyć na słowo.

Pozdrawiam


Panie Jerzy

wiem i wierzę
myślę
mówię
piszę
i się nie dziwię
Słabi ludzie potrzebują swojego świata ułudy.
Dziwki mówią o moralności, a złodzieje o uczciwości

Pozdrawiam


Marku

To fikcja literacka, czy prawda z życia wzięta?

Pozdrawiam.


Subskrybuj zawartość