Sądy a mafia to jedność i wzajemna wierność... takie sobie dywagacje...

Organizacje określane dziś mianem mafijnych swą nazwę wywodzą od bardzo wzniosłej idei – włoskich organizacji wolnościowych. Dziś mało kto o tym pamięta, bo skojarzenia są jednoznacznie negatywne.
Ale równie małą wiedzę jak ta o pochodzeniu słowa „mafia” ma społeczeństwo o charakterystycznych dla mafii metodach działania i warunkach istnienia i rozwoju takich organizacji.

Mafię powszechnie kojarzy się z organizacją morderców, sutenerów, rabusiów i typów wymuszających haracze „za ochronę”. Dzisiejsza mafia, to jednak głównie organizacja korumpująca władzę.
I to władzę każdego rodzaju; ustawodawczą – bo parlamentarzyści mogą załatwić np. lukratywny kontrakt, wykonawczą – bo w sumie taniej wychodzi gliniarza przekupić niż zabić i sądowniczą – bo bez układów w sądach niczego zrobić się nie da. I współpraca mafii z sądami jest niezbędnym warunkiem istnienia mafii. Bez niej mafia istnieć nie może.

Mafia miała „dni chwały”, kiedy podczas ostatniej wojny aktywnie współpracowała z aliantami, szczególnie w sprawach związanych z wyzwalaniem Włoch spod niemieckiej okupacji. Ale niewielu tylko pamięta, że faszyzm podpadł mafii właśnie bezwzględnym przecięciem jej wpływów we włoskich sądach i w efekcie szybką rozprawą z włoską mafią w latach trzydziestych XX wieku. Mówiono nawet, że mafia sycylijska była dla mafii faszystowskiej konkurencją.
Największy rozkwit przeżywała mafia po wojnie, gdy jej wpływy we włoskich sądach i prokuraturze były największe. Potem było różnie i wielu włoskich sędziów i prokuratorów za nieuleganie mafijnym bossom zapłaciło własnym życiem. Jednym z mitów jest przekonanie, że korumpowanie sędziów miało na celu jedynie zapewnienie mafiosom bezkarności. Większość sędziów korumpowana była w zupełnie innych celach. Chodziło o korzystne wyroki w sprawach cywilnych oraz aresztowanie zupełnie niewinnych ludzi po to, by ich zastraszyć albo usunąć z życia publicznego. I podobnie funkcjonuje mafia wszędzie.
Bez współpracy z sądem w zakresie spraw cywilnych i eliminowania przy pomocy sądów niewygodnych ludzi – nie tylko polityków – mafia szybko straciłaby majątek i przestała liczyć się jako organizacja przestępcza. Roli sądów w umacnianiu pozycji mafijnych bossów nie da się przecenić.

A jak to jest w Polsce? Państwo z mafią walczy, ale umoczonych sędziów ani prokuratorów jakoś nie widać. Czyżby nasza mafia rządziła się innymi prawami? A może to tylko nasze media, które – w przeciwieństwie do włoskich gazet, radia i częściowo telewizji – nie mają ochoty nagłaśniać co ciekawszych orzeczeń naszych światłych stróżów prawa? Jak to się dzieje, że aresztowani przez policję gangsterzy wychodzą na wolność, wypuszczający ich sędziowie nie zajmują opuszczonych przez bandziorów miejsc, a media milczą?
Telewizja pokazywała m.in. w programie „Warto rozmawiać” skutki skandalicznych orzeczeń naszych sądów. Pokazała i o sprawie zapomniała. Teraz winę zwala się na urzędników. Sądy i sędziowie reprezentują przecież wysokie standardy moralne, są nieprzekupni i mimo żebraczych pensji – po ok. 5 tys. w SR i 7 tys. w SO – nie ulegają pokusom.
A polska mafia żyje powietrzem.
Ktoś wątpi?
Nazwisko poprosimy!
Posprawdzamy to i owo i zobaczymy, kto tu ma rację!

...a mafia śpi spokojnie

Mamy już kolejne morderstwo w sprawie Olewnika. Premier zmienił kierownictwo resortu Sprawiedliwości.
To jest posunięcie wyborcze, które nic nie zmieni. Przysporzy tylko premierowi poparcia, bo naród zobaczy jak walczy o praworządność. Wybory będą na wiosnę. Sejm powoła komisję do zbadania sprawy Olewnika, a potem się rozwiąże. A w nowym Sejmie komisji ds. zabójstwa Olewnika nikt nie powoła. I sprawa umrze śmiercią naturalną.
Nowy minister sprawiedliwości zadba, żeby komisja śledcza do dnia rozwiązania Sejmu niczego nie ustaliła. I członkowie komisji też o to zadbają. Zleceniodawcy morderstwa mogą spać spokojnie. Ci co jeszcze siedzą w więzieniu albo wyjdą wcześniej albo też się powieszą. Jak nie wiedzą za dużo, to wyjdą na wolność, a jak wiedzą, to się powieszą. Ten sposób załatwiania spraw ludzi władzy utrwali się. Przedsiębiorca dobrze się zastanowi zanim odmówi prośbie polityka o wsparcie finansowe.
W ten sposób partie polityczne uzyskają niezależność finansową.

Dziś partia musi przyjmować pieniądze od tego kto zechce dać. Po sprawie Olewnika to partia będzie decydować, kogo prosić o wsparcie. A ludzie nie będą odmawiać. I tak samo będzie można przejmować przedsiębiorstwa. Nikt już tego nie zatrzyma, bo demoralizacja jest za bardzo zaawansowana. Premier nie mógł usunąć prokuratorów odpowiedzialnych za takie prowadzenie śledztwa. Kto jeszcze ma w Polsce zaufanie do wymiaru sprawiedliwości? Zwykli ludzie nie mają, co pokazują ankiety „Gazety Prawnej”.
Żeby je odzyskali zaufanie do wymiaru sprawiedliwości musieli by zobaczyć jak przestępcy w togach ponoszą karę za swoje postępowanie. Ale nie da się ich ukarać, bo trzeba by było wymienić zbyt wielu sędziów i prokuratorów.
Struktura zależności w resorcie sprawiedliwości powoduje, że demoralizacja łatwo przenosi się z przełożonych na podwładnych. A jak jest za dużo zdemoralizowanych, to samoistnie tworzą struktury wzajemnej ochrony.
I nic im nie można zrobić. A jeszcze na dodatek chroni ich immunitet.

I wszystkie dokumenty mają w ręku. Jak czegoś nie mają, to mogą to zabrać podczas przeszukania albo odmówić rozpatrywania jako dowodu w sprawie.
A obywatel jest bezsilny, bo albo dowód przestępstwa utraci albo go nie uznają.

To jest tak, że sąd i prokuratura mogą wszystko, a obywatel nic. Żeby to zmienić, to trzeba zmienić całe prawo. Same kodeksy jak i kodeksy postępowania. Należy znieść immunitet sędziów i prokuratorów.
Ażeby ludzie w uwierzyli w sprawiedliwość, to trzeba znieść przedawnienie przestępstw popełnianych przez sędziów i prokuratorów.
Byłoby to sprawiedliwe, bo do dziś nikt nic im nie mógł zrobić bez zgody ich własnej korporacji.
To przedawnienie powinno zaczynać się od chwili ustania immunitetu.

Powinniśmy wszyscy się tego domagać, bo to jest interes wszystkich Polaków.
Jak się tego teraz nie zrobi, to nigdy już nie będziemy mieli sprawiedliwości. I każdy będzie się bał, że jak podpadnie mafii to mogą mu wszystko bezkarnie zrobić.

...drogi immunitet

Pomysł obdarzenia sędziów i prokuratorów immunitetem był zapewne szlachetny. Immunitet miał zapewnić wymiarowi sprawiedliwości niezależność; przede wszystkim niezależność od innej władzy, co zapewnić miało sądom rzetelne sprawowanie roli trzeciego filaru państwa.
Bo państwo spoczywać ma na trzech takich filarach – władzy ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej. I jak wiele szlachetnych pomysłów dołączył do pięknych idei, którymi wybrukowano dno piekieł.

Sędziowie niezależnymi bywają najczęściej od przepisów prawa i zdrowego rozsądku, co można było zobaczyć np. przy okazji procesu ws. katastrofy zawalenia się hali w Katowicach, gdzie sąd orzekł, iż odśnieżanie nie musi być tak częste jak wyobrażał to sobie ubezpieczyciel obiektu. Za tą niezależność sądu od praw fizyki kilkadziesiąt osób zapłaciło życiem. A sąd jest dalej niezależny. Ale od władz państwowych są sądy zależne nawet bardzo.
Sędziego można przecież przenieść, prezes sądu może powierzać za bardzo niezależnemu sędziemu sprawy, gdzie nie może być dobrego wyroku, takie, gdzie musi się on narazić mafii, która w porachunkach z niewygodnym sędzią nie przejmie się immunitetem albo takie, w których sędzia musi się komuś narazić.

Gdyby sędzia był dzielnym, samotnym szeryfem, to może by z mafią lub nieuczciwymi przełożonymi powalczył. Gdyby nie poległ, to społeczeństwo mogłoby na tym skorzystać. Ale sędzia ma np. rodzinę, której nie chroni żaden immunitet. Można więc np. zamiast bezpośrednio na sędziego naciskać na jego krewnych. Można utrudniać ich leczenie albo usunąć z pracy. Władza ma mnóstwo takich narzędzi wpływania na sędziego. Tak więc immunitet jako środek gwarantujący niezależność sądu od grupy trzymającej władzę jest iluzją.

Co zatem gwarantuje sędziowski czy prokuratorski immunitet?
Głównie demoralizację wymiaru sprawiedliwości i jego wyobcowanie ze społeczeństwa, które przestaje wierzyć w uczciwość państwa. Demoralizację, bo w poczuciu bezkarności można łatwo najpierw popełniać drobne świństewka, a potem, gdy nie można się już wycofać i większe. To bagno wciąga nawet bardzo odpornych. I nie ma na to rady, bo immunitet działa i tak, że „drobne” wykroczenia ludzi chronionych immunitetem po prostu nie są rozpatrywane przez „niezależne” organa sprawiedliwości.
A jedno z mądrych ludowych przysłów powiada, że „od kluczyka, do konika” droga nie musi być długa.

Immunitet w połączeniu z dowolnością sądów w ocenie dowodów i orzekaniu o tym czy rozprawa jest jawna, czy nie, jest doskonałym narzędziem zacierania różnych nieetycznych zachowań przedstawicieli wymiaru prawa. Na salach sądowych coraz częściej spotkać można nieuzasadnione utajnianie rozpraw i zamykanie niewygodnym świadkom ust poprzez stwierdzenia, że ich zeznania nie są dla sprawy ważne. Przyzwyczajeni do wygodnego i bezkarnego orzekania przy pustej sali sędziowie odpytują obecnych na sali o dane personalne, mimo, że nie ma po temu podstaw. Argument, iż osoba taka mogłaby potem zeznawać w sprawie jako świadek jest po prostu śmieszny.
Wypowiedzi na sali sądowej nagrać może przecież osoba trzecia, która nagranie przekaże temu co trzeba. I taki, „nieobecny” na sali rozpraw świadek uzyska dodatkowy argument na rzecz swej wiarygodności. A sala rozpraw może być przecież monitorowana kamerami zaś wypowiedzi w tej sali rejestrowane na komputerze. Ale tego rzeczywistego zabezpieczenia sądy nie stosują.
Straciłyby pretekst do zastraszania tych nielicznych, którzy maja odwagę popatrzeć na praktykę wymiaru sprawiedliwości.

A zobaczmy jak wygląda niezależność ludzi z immunitetem od mafii.
Mafia immunitetów nie zna. W normalnej walce, gdzie często chodzi o ogromne majątki, czy lata spędzone w więzieniu padać powinny ofiary. Po obu stronach. Ofiary po stronie mafii podnosiłyby poczucie bezpieczeństwa wśród normalnych obywateli. Ofiary po stronie wymiaru sprawiedliwości świadczyłyby o jego zaangażowaniu w tą walkę. Ale tych ofiar nie ma. Właściwie to po żadnej z walczących stron. O próbach nacisku mafii na sędziów nie słychać. Czy my mamy bardziej potulnych mafiozów niż Włosi albo Amerykanie? Kto ich tak dobrze wychował?

Albo więc nie ma w Polsce mafii, albo nie ma walki z nią, a jest tylko pozoranctwo.
Jeśli mafii nie ma, to skąd taki szum medialny dokoła tego tematu? Wyobcowanie dotyczy nie tylko sędziów i prokuratorów, ale całej grupy prawników związanych z wymiarem sprawiedliwości. W odczuciu wielu rodaków są to ludzie innej kategorii.

Zawód prawnika jest często dziedziczny, co więcej coraz częściej okazuje się, że współmałżonek sędziego jest prokuratorem albo adwokatem. Najczęściej zarejestrowanym w innej terytorialnie Radzie Adwokackiej, aby mógł uczestniczyć w rozprawach sądów gdzie orzeka małżonek albo jego/jej koledzy. Prawnicy wyodrębnili się w silnie odróżniającą się od reszty społeczeństwa grupę, która żyje własnym życiem i bawi się we własnym gronie. A my mamy wierzyć, że partnerzy od brydża czy tańca na „balu prawników” stają potem naprzeciw siebie jako przeciwnicy na sali rozpraw.
Społeczeństwo nie ma wyboru, bo prawnicy zadbali o taką konstrukcję przepisów, która praktycznie zdaje obywatela na łaskę i niełaskę tej wszechwładnej korporacji. Immunitet tą wszechwładzę jeszcze umacnia.

Nie ma żadnej społecznie użytecznej i potrzebnej funkcji immunitetu sędziego czy prokuratora. Wiele krajów w ogóle nie zna takiej instytucji. Dlaczego właśnie u nas jest to potrzebne?

A nas możecie pocałować:-) ZNAMY WASZE PRZEKRĘTY i też mamy swój immunitet…

REDAKCJA AP

Średnia ocena
(głosy: 0)
Subskrybuj zawartość