O pewnej rodzinie - Igle do szuflady

Józef Sędziszewski, ożeniony z Ukrainką, miał troje dzieci: córkę i dwóch synów. Córka zgodnie z przyjętym tu zwyczajem była ochrzczona w cerkwi i uważała się za Ukrainkę. Była aktywną działaczką w młodzieżowym ruchu nacjonalistycznym, m.in. komendantką paramilitarnej kobiecej organizacji „Łuh” a po 1939 r. działaczką OUN. Natomiast obaj synowie, Michał i Franciszek, należeli do harcerstwa i „Strzelca”. Michał był w Armii Krajowej. Franek, z uwagi na wiek, nie naraził się Ukraińcom, pozostał w domu z rodzicami. W styczniu 1945 r. banderowcy wpadli do nich i całą trójkę: Józefa, jego żonę i syna Franka związali i urządzili nad nimi sąd jako na „zdrajcach narodu ukraińskiego”. Oboje rodziców, po zastosowaniu tortur, zamordowali. (...) W tym czasie Frankowi udało się rozwiązać skrępowane nogi i ze związanymi rękami zdołał się wyczołgać i zbiec. Na drodze spotkał starszą kobietę, Ukrainkę, bardzo religijną, która rozwiązała mu ręce…

Z relacji Aleksandra Chmury, wieś Torskie, powiat Zaleszczyki, woj. tarnopolskie, cyt. za: Komański, Siekierka, “Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w województwie tarnopolskim 1939-1946”, str.893

Średnia ocena
(głosy: 6)

komentarze

Znam tę historię

i wiele podobnych.


Drogi Igło!

Nie wzruszają Pana?

Pozdrawiam


Panie Jerzy..

Nie.
To wojna.


Wojna

z cywilami


Panie Dymitrze!

Są rzeczy, jakich nie mogę zrozumieć. Do takiej kategorii należy reakcja Igły.

Pozdrawiam


Igło

Twoja reakcja zaskoczyła także mnie. Oczywiście na wojnie zdarzają się takie rzeczy, że po pewnym czasie dla współczesnych przestają być wzruszające,okrutne, zaskakujące itp.
Ale dla nas?
Dla mnie osobiście – człowieczeństwo nie pozwala mi zwalać wszystkiego na wojnę czy też wszelkie zezwierzęcenia wojną usprawiedliwiać.
Zło jest złem i koniec. Tak, tak pamiętam doświadczenia nad zachowaniem ludzi w pewnych okolicznościach…i to jest jeszcze smutniejsze.
Pozdrawiam serdecznie


Pytanie brzmiało

Czy jestem wzruszony?

Nie, nie jestem wzruszony.
Bo mam serce z kamienia.

Takich historii w Galicji Wschodniej były tysiące, nie jestem w stanie wzruszać się nad każdą znich.

Czym innym, natomiast jest wyciągnięcie wniosków z nich.

A te są dla mnie jasne.

Opisać to, pokazać w jak najszerszym ujęciu i zamknąć rozdział.
Żyjących winnych ukarać, ich pogrobowców ( dzisiejszych banderowców ) napiętnować.
Tym bardziej, że sami czystych rąk nie mamy.

I iść do przodu.

W imię racji stanu oraz budowy dobrosąsiedzkich stosunków.


Drogi Igło!

Jakoś nie mogę uwierzyć w to serce z kamienia. Ciekawa maska…

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość