Krytycznie o „najlepszej” niani. 10.

Dzieci
Wiedza na temat etapów rozwoju dzieci jest wielce pomocna w radzeniu sobie z problemami dotyczącymi ich zachowań. Nasze postępowanie i metody trzeba odpowiednio dostosować. Pamiętajmy również, że nie ma dwojga takich samych dzieci, w związku z tym powinniśmy ostrożnie korzystać z różnorodnych wskazówek. Każde dziecko ma własny rytm, zazwyczaj stać je na więcej w jednych dziedzinach, a mniej w innych.

Pierwsze zdanie jest oczywiście fałszywe. Znam dziecko pewnego profesora psychologii specjalizującego się w psychologii rozwojowej, które będąc dorosłym człowiekiem cierpi na ciężką nerwicę. Wiedza na temat rozwoju dzieci nic nie dała w praktyce. Równocześnie znam dzieci rodziców bez przygotowania psychologicznego ani pedagogicznego, które są zdrowe na ciele i umyśle. Jak wiadomo, jeden przykład sprzeczny z tezą wystarczy, by ją obalić.
Czy można „postępowanie i metody” nieodpowiednio dostosować? To taki prztyczek dotyczący pustosłowia w omawianej książce.
Pamiętanie o tym, że każdy byt jest indywidualny nie przeszkadza ludziom posługiwać się stereotypami i innymi technikami oszczędzającymi wysiłek intelektualny. Po to tworzy się kategorie ogólne, takie jak dziecko, czterolatek czy chłopcy, by ułatwić sobie komunikację i zaoszczędzić wysiłku. Jeśli mówimy o grupie dzieci, to zamiast wymieniać 20 imion i nazwisk możemy powiedzieć klasa Ia. Natomiast ostrożność w traktowaniu „rad” cioci Kloci czy pani Doroty Zawadzkiej jest jak najbardziej wskazana, ale nie zmieniłoby się to, nawet gdyby wszystkie dzieci były klonami jednego osobnika. Wynika to z natury „rad” i „radzących”, a nie z natury dzieci.
Dzieci, jak każdy człowiek, mają różne tempo funkcjonowania i nie rozwijają się równomiernie we wszystkich sferach. Niemniej ważne jest również to, że jedne dzieci stać generalnie na więcej, a inne na mniej. W żaden sposób nie wiąże się to z jakimiś rytmami.

Wszystkie dzieci są wyjątkowe, ale ich rozwój przebiega odmiennie. Nie istnieje „wzorzec” dziecka w danym wieku. Nie ma więc powodu do niepokoju, jeśli rozwój naszego syna lub córki nie stanowi dokładnego odwzorowania poradnikowego opisu. Technika zastosowana wobec dwulatka może znakomicie nadawać się dla czterolatka czy dziecka starszego. Bądźmy więc elastyczni i uważni.

Dla rodziców jedynaka ich wszystkie dzieci są wyjątkowe. Niemniej dla rodziców dziesięciorga dzieci wyjątkowość kończy się gdzieś przy czwartym. Potem to czysta rutyna, choć dziecko może okazać się wyjątkowe. Założenie, że wszystko jest wyjątkowe, jest błędne z definicji. Wyjątkowe jest coś, co wyróżnia się z ogółu, a dokładniej stanowi wyjątek od reguły. Jeśli wszystkie elementy zbioru są zupełnie różne, to żaden nie jest wyjątkowy, tylko jest to zbiór przypadkowych elementów bez wspólnego mianownika. Próba zaczarowania rzeczywistości, poprzez wmawianie rodzicom, że ich dzieci są wyjątkowe, jest typowym lewicowy chwytem mającym zmienić rzeczywistość za pomocą „chcenia autorytetów”. Nie! Nie wszystkie dzieci są wyjątkowe.
Wyjątkowość dzieci byłaby oczywistym czynnikiem wywołującym różny przebieg rozwoju. Zatem przeciwstawianie bycia wyjątkowym i odmienności rozwoju jest błędem logicznym. To też jest charakterystyczne dla lewicowej pogardy dla logiki.
Istnieje coś takiego jak „średnie” czy „wzorcowe” dziecko. Jest to konstrukt teoretyczny, powstający w prosty sposób, poprzez uśrednienie „wyjątkowych” cech dzieci z danej kategorii. Może to być grupa wiekowa, grupa zamieszkująca ten sam obszar czy realizująca obowiązek szkolny na tym samym poziomie. Nie ma to oczywiście żadnego związku z tym, czy jest się sens czymś martwić. To jest zupełnie nie związane z cechami dziecka. Martwić się należy tym, co możemy zrobić, a czego nie robimy, ale to temat na inną książkę.
Zastosowanie „techniki” wobec dwulatka nie determinuje tego, iż jest to „technika” właściwa dla tego wieku. Poza tym są „techniki” dające się zastosować do wieku od 3 do 103 lat. Tylko po co o tym pisać. Lepiej wspomnieć o zakresie stosowania przy omawianiu konkretnych sposobów działania.
Zalecenie, by być elastycznym w ustach kogoś, kto uważa stałość, stanowczość i konsekwencję za najważniejsze w wychowaniu, brzmi jak kiepski żart lub objaw schizofrenii. Przy czym jedno nie wyklucza drugiego. Można kiepsko żartować będąc chorym.

Poświęćmy czas, aby zrozumieć nasze dzieci, i traktujmy je wyjątkowo. Nasza praca wychowawcza polega przecież na towarzyszeniu dziecku w zdobywaniu samodzielności i dorastaniu oraz jednoczesnym rozwijaniu w nim poczucia odpowiedzialności.

Po co poświęcać czas na coś niemożliwego? Zrozumienie dziecka niczemu nie służy, a w przypadku dzieci odmienne płci jest niemożliwe. Lepiej czas przeznaczony na „rozumienie” dziecka poświęcić na bycie z nim. To da znacznie więcej.
Traktować dzieci wyjątkowo? Co to znaczy? Czy wszystkie swoje dzieci inaczej niż obce dzieci? (Postulat banalny.) Czy każde z własnych dzieci odmiennie, na przykład sprawiedliwie w innym zakresie spraw? (Postulat niebezpieczny.) Zatem nie należy dzieci traktować wyjątkowo, poza wyjątkowymi okolicznościami. Nie wiem, na czym polega praca wychowawcza pani Doroty Zawadzkiej, ale ja nigdy wychowania własnych dzieci nie uważałem za pracę. Natomiast ona nie miała wpływu na moje dzieci za co należy dziękować Bogu.
Wychowanie polega na byciu z dzieckiem, nawet jeśli jest to obecność symboliczna. Celem tego bycia powinno być świecenie przykładem i służenie dziecku wsparciem w trudnych dla niego chwilach. Jeśli dziecko wyrośnie na samodzielnego i odpowiedzialnego człowieka, to Bogu dzięki. Natomiast jeśli nie, to trudno. Najważniejsze, by człowiek nie mógł sobie zarzucić, że w wyniku jego zaniedbań lub złej woli z dziecka wyrósł bandyta.

Średnia ocena
(głosy: 0)
Subskrybuj zawartość