Dlaczego ekonomia nie jest nauką?

Jakiś czas temu czytałem artykuł, w którym autor pisał, że europejskie podręczniki do ekonomi nie zawierają wiedzy tylko indoktrynację lewicową. Autor był tym zniesmaczony. Ja raczej widzę to jako przejaw szerszej choroby.

Czym jest ekonomia a czym chce być?

Ekonomiści różnej maści usiłują wmówić zwykłym ludziom, którzy nie mają pojęcia o ekonomi, że ci pierwsi uprawiają naukę. Proszę zatem zastanowić się nad taką prostą sprawą: skoro ekonomia jest nauką, to modele w niej stosowane powinny przewidywać zdarzenia ze swojego zakresu. Czy słyszał ktoś z Państwa o takim przypadku? Proszę włączyć sobie dowolną stację „ekonomiczną” i popatrzeć na tych „specjalistów”, którzy tłumaczą co się dzieje z akcjami czy innymi dobrami obecnymi na giełdzie. Te linie oporu, wsparcia i inne bajki mające uzasadnić zjawiska giełdowe… Czy ktoś się zastanawiał z Państwa jaki mógłby być mechanizm oddziaływania jakiejś „linii” czegoś tam na transakcje dokonywane na giełdzie? Przecież to jest bezsensowny bełkot wypowiadany z takim namaszczeniem jakby objawiano prawdy religijne!

Ostatnio czytałem tekst Rafała A. Ziemkiewicza w „Uważam Rze” i były tam dane dotyczące „wydajności” różnych nacji. Po co te dane były autorowi nie jest istotne, szczególnie, że dane były z dwóch różnych źródeł i różniły się dość zasadniczo. Zabawniejsze jest to, jak ładnie dane te pokazują, iż ekonomia nie ma niczego wspólnego z nauką i to na poziomie szkoły podstawowej (8 letniej bo momentu wprowadzenia wielomianów nie pamiętam i nie wiem czy to przypadało na klasy 5/6 czy 7/8). Otóż gdy popatrzy się na równanie 2x+4y=0 to dziecko ze starej podstawówki było uczone, że nie można dodać jabłek do kartofli, więc nie jest prawdą, że 6xy=0, 6(x+y)=0 czy jakieś podobne „rozwiązania”.
Otóż dane wyglądają następująco:

Uwarzam Rze

Wydajność pracy – parametr mierzący sprawność organizacyjną państwa, racjonalność działania gospodarki – jest u nas najniższa w całej Unii, włącznie z krajami bałkańskimi. Według OECD statystyczny Polak wytwarza w ciągu godziny pracy towary i usługi o wartości tylko 24,7 dol. (Niemiec – 53,6 dol., Norweg – 75 dol.; według analogicznych obliczeń Eurostatu stosującego inną metodologię Polak wytwarza 8,8 dol., Niemiec – 24,8 dol., a Norweg – 54 dol.).

Jestem ciekawy, kto z Państwa, mając jasną wskazówkę, dostrzegł absurdalność przedstawionych danych. oczywiście nie chodzi mi o dysproporcję między rzekomą wydajnością Polaków i innych nacji, która nie znajduje potwierdzenia w praktyce. Chodzi o błąd w przyjętej metodzie pomiaru/obliczania „wydajności”.
Proszę zauważyć, że wydajność normalnie jest mierzona w takich samych jednostkach. Jeśli mówimy o wydajności z jednego metra tkaniny, to nie mówimy 5zł, tylko 3 chusteczki. Natomiast jeśli mówimy o wydajności z 1000zł inwestycji to nie mówimy o 5 radioodbiornikach. Jednostki muszą się zgadzać. Nakłady na pracę w Polsce i w Niemczech czy Norwegii są zupełnie inne. Nie mam danych dotyczących tych krajów, ale różnica płacy minimalnej brutto w Polsce i Zjednoczonym Królestwie jest jak 1:5. Zatem można przypuszczać, że podobnie wygląda ten stosunek dla nakładów na średnią godzinę pracy w Polsce i porównywanych krajach. Czy wtedy obraz nie będzie inny?

Wrzucanie danych w godzinach i uzyskiwanie wyników w dolarach jest absurdem.

Nauka, która nie potrafi odróżnić jednostek naturalnych, od umownych, nie jest nauką!

PS. Pani Magio! Jestem ciekawy czy wie Pani, kto za tym stoi. :)

Średnia ocena
(głosy: 0)

komentarze

Panie Jerzy

Dokładam “amen”. :)

Toć ja wywnętrzałam się na ten temat już za czasów istnienia Pierwszego TXT, tocząc boje np. o “instrumenty pochodne”, czyli derywaty. To klasyczny przykład pomieszania z poplątaniem, który ma za zadanie ogłupienie ludzi-inwestorów, nie będących “insiderami”.
Jak można do jednego pakietu ładować np. ceny zboża, hipoteki typu “ninja”, produkcję samochodów “umpa-umpa” i prognozy wydobycia diamentów na wyspach Bergamutach?

A kto za tym stoi? Ci sami, którzy od setek lat “produkują pieniądze” z powietrza. Ja ich nazywam Nadzorcami. A ich ekonomiczni “eksperci”, to użyteczni idioci, którym głównym zadaniem jest nagonienie stada naiwnych owiec do strzyżenia.

Pozdrawiam.


Pani Magio!

Obawiam się, że problem jest bardziej złożony. Ekonomiści wierzą, że ich „nauka” może opisać świat i próbują to zrobić. Nie rozumieją biedactwa, że do tego jest potrzebny nie aparat analizy wykresów giełdowych zależności czegoś tam od czegoś z ostatniego okresu, tylko dobra teoria socjologiczna i sprawne narzędzia badawcze. Przecież ludzie (w tym inwestorzy i gracze giełdowi) działają na podstawie tak różnych przesłanek, że nie da się w prosty sposób przewidzieć jak się zachowają.

Oczywiście czynniki makro ekonomiczne takie jak wojna czy rewolucja można przewidzieć, jak wpłyną na kursy, ale to zdarza się stosunkowo rzadko, a przewidywać trzeba ciągle. Brak podstaw teoretycznych, czyli dobrej teorii psychologicznej tłumaczącej zachowanie człowieka i dobrej teorii socjologicznej tłumaczącej zachowanie się mas ludzkich jest tu kluczowym problemem.

Odnośnie Pani przekonania, że stoją za tym „nadzorcy”, to są oni raczej pasożytami korzystającymi z tego, niż źródłem. :) Źródłem jest oświeceniowa pycha skrzyżowana z ogólnoludzką głupotą.

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Owszem, zgadzam się, że problem jest złożony ale dlaczego chce Pan wymyślać koło, jeśli już dawno temu je wymyślono?

Źródło tej patologii jest prawidłowo zlokalizowane, opisano też (i opisuje coraz dokładniej) mechanizmy jej funkcjonowania. Zamiast więc postulować tworzenie nowych teorii psychologicznych i socjologicznych w odniesieniu do ekonomicznej i politycznej patokracji może warto warto zapoznać się z dorobkiem, jaki w tej materii jest już dostępny?

Opublikowałam tu jeden z tekstów na ten temat. [Tak na marginesie, mój oponent w tamtej rozmowie będzie zmartwiony. Przez te kilka miesięcy, które upłynęły od publikacji tamtego tekstu pojawiły się nowe wyniki badań, które potwierdzają nie tylko tezy wysunięte w tym tekście, ale również to, że podłożem psychopatii są nieprawidłowości strukturalne w budowie mózgu. A to pech! ;)]
Pod innym tekstem podałam listę lektur obowiązkowych, od których powinno się zacząć zgłębianie tematu przyczyn i mechanizmów patologii w ekonomii i polityce. Książki te zostały napisane przez uczciwych w badaniach i kompetentnych ludzi, którzy temu zagadnieniu poświęcili całe swoje zawodowe życie.
Są to:
1) Andrzej Łobaczewski – “Ponerologia polityczna: Nauka o naturze zła w adaptacji do zagadnień politycznych” (tytuł wydania angielskiego: “Political Ponerology: The Scientific Study of Evil Adjusted for Political Purposes”
2) Robert Hare, Paul Babiak – “Węże w garniturach: Gdy psychopaci idą do pracy”
(tytuł wydania angielskiego: “Snakes in Suits: When Psychopaths Go to Work”)
3) Robert Hare – “Psychopaci są wśród nas”
(tytuł wydania angielskiego: “Without Conscience: The Disturbing World of the Psychopaths Among Us”)
4) Hervey Cleckley – “The Mask of Sanity: An Attempt to Clarify Some Issues about the So-Called Psychopathic Personality”
5) Bob Altemeyer – “The Authoritarians”

Pozdrawiam.


Pani Magio!

Od jakiegoś czasu nie wierzę w wyniki badań naukowych, jeśli nie znam ich metodologii. Papier jest cierpliwy i przyjmie wszystko. Nie twierdzę, że badania na jakie się Pani powołuje są sfałszowane. Może być tak, że zostały bardzo uczciwie zrobione, natomiast zawsze trzeba postawić pytanie: „czy badacze zbadali to co zamierzali zbadać?” czyli „czy nie rąbnęli się w konstruowaniu badania?”. Nie znając metodologii badania, nie jestem w stanie ustosunkować się do wyników, choć moja intuicja każe mi wątpić w słuszność przywołanego twierdzenia. :)

Zaraz zobaczę o czym jest ten wspomniany przez Panią tekst (ten z odsyłacza).

Pozdrawiam


Pani Magio!

cd.
Zajrzałem do wspomnianego tekstu i przypomniałem sobie, że go czytałem. Niestety, wszelkie klasyfikacje są raczej klasyfikacją obserwowanych zachowań, a nie procesów psychicznych. To pierwsza rzecz, o której warto wspomnieć. Druga to to, że większość ludzi na eksponowanych stanowiskach, to nie ekonomiści, więc analizowanie sposobów funkcjonowania ekonomistów i popełnianych przez nich błędów, nie ma związku z rozpowszechnianymi przez Panią poglądami na temat biznesmenów (kiedyś nazywanymi kupcami).

Pozdrawiam


Panie Jerzy

Właściwie to nie wiem, co napisać. Pańska postawa nie jest odosobniona, podobną prezentował Yassa w rozmowie pod tamtym tekstem. Nie ma Pan wiedzy na ten temat (przepraszam, nie chcę Pana urazić ale to po prostu widać), ale już Pan wie “co i jak”, włączając w to ekonomistów, biznesmenów (“kiedyś nazywanymi kupcami”).
A przecież (idę o zakład) nie przeczytał Pan żadnej z wymienionych przeze mnie książek (ani żadnej innej na ten temat) i nie zapoznał się Pan z linkowanymi w tamtym tekście i pod nim badaniami. Czyż nie podkreślał Pan wielokrotnie, że ceni sobie własne lenistwo? Zatem, nie może Pan wiedzieć, czy “wszelkie klasyfikacje są raczej klasyfikacją obserwowanych zachowań, a nie procesów psychicznych”, co zupełnie nie przeszkadza Panu tak twierdzić.

A zresztą, jak można wyciągać wnioski natury ogólnej dotyczące jakiegoś zjawiska na podstawie jednego tekstu?! – dziwię się. Przecież to jasne, że pojedynczy tekścik, żeby nie wiem jak dobrze był napisany, nigdy nie wyczerpie złożonego tematu!

Co to jest? Jak to nazwać? Może zaprzeczenie? – mechanizm, którego definicja – jako żywo – nie odnosi do “procesów psychicznych” (jakby Pan sobie tego życzył) lecz do określonych zachowań. :/
Yassa też zaprzeczał każdemu argumentowi, który podawałam, próbując do skierować go do odpowiednich badań i robił to na zasadzie: “nie, bo nie”.

Zostawiam Pana z cytatem z książki prof. Stanleya Cohena pt. States of denial

“The scientific discourse misses the fact that the ability to deny is an amazing human phenomenon, a product of sheer complexity of our emotional, linguistic, moral and intellectual lives. Denial is a complex unconscious defense mechanism for coping with guilt, anxiety and other disturbing emotions aroused by reality.”

Pozdrawiam, choć bardzo mi smutno.


Pani Magio!

Jeśli zna Pani jakąś teorię psychologiczną, co do której psychologowie się zgadzają, że dobrze wyjaśnia zachowanie człowieka (nie pojedyncze zachowanie, ale zachowanie jako takie), to ja chętnie poznam tę informację. Obawiam się, że takiej teorii nie ma. Zatem z natury rzeczy, jeśli psychologowie się w jakiejś sprawie zgadzają, to dotyczy to obserwowanych zmiennych, a nie ich interpretacji psychologicznej. Stąd moje zastrzeżenia.

Co do terminu „psychopata” są nawet dyskusje, bo za czasów moich studiów próbowano zastąpić go „socjopatą”. Zatem może mi Pani wierzyć lub nie, nie da się ustalić kanonu zjawisk psychicznych, co do którego wszyscy psychologowie by się zgodzili odnośnie mechanizmów je powodujących.

Jak Pani może dostrzec mam całkiem niezłą wiedzę w tej dziedzinie, a mimo to wyrażam swoje sądy bardzo ostrożnie. To powinno Pani pokazać, że wiele stwierdzeń zawartych w Pani wypowiedziach wydaje mi się słuszne, choć nie wszystkie. I w takim wypadku zaznaczam wątpliwości.

Natomiast chętnie przedyskutuję wyniki jakichś badań, niemniej nie sądzę, by w którejkolwiek z przedstawionych przez Panią pozycji były dane surowe, a jeśli już muszą być przetworzone to tylko w stopniu minimalnym poprzez pogrupowanie. Takimi rzeczami nie zajmują się pozycje przeznaczone dla szerszej publiczności, a nawet w tekstach naukowych często dane surowe są pomijane. A diabeł tkwi w szczegółach planów badawczych i interpretacji danych…

Pozdrawiam leniwie jak zawsze


Panie Jerzy

Serdecznie dziękuję za cenny komentarz. Zwrócił Pan uwagę na brak tzw. “consensusu” wśród badaczy tego czy innego zjawiska. Zgadzam się z Panem w tym względzie.
Jednakowoż, mam uzasadnione podejrzenia, że powodem braku tegoż porozumienia (jak zwykle w czasach postmodernizmu) jest uporczywie lansowana bzdura pt. “prawda leży pośrodku”.
Dla mnie nie ma nic gorszego niż podobny kretynizm.

Moim skromnym zdaniem, nie ma i raczej nie będzie jednej spójnej teorii psychologicznej, tak jak nie ma i nie będzie “teorii unifikacji” w fizyce. I to nie dlatego, że się “nie da”. Raczej dlatego, że w grę wchodzą różne interesy. Tak było, jest i będzie.
Dla przykładu – Breivik. Dla mnie, zgodnie z lekturą i checklistą prof. Harego, klasyczny przykład psychopaty-mordercy. Naprawdę klasyczny przypadek. [Trzeba jednak pamiętać, że nie każdy psychopata jest mordercą i nie każdy morderca jest psychopatą.]
Wg nurtu dominującej roli wpływów środowiskowych w psychologii, Breivik to bidusia, zagubiony chłopiec, którego tatuś i mamusia nie kochali. Problem w tym, że ci – optujący za Breivikiem-ofiarą – żadną miarą nie chcą się zgodzić na MRI mózgu tego “biednego chłopczyka”, włącznie z sądem. Mogłoby to bowiem doprowadzić do zapaści norweskiego systemu penitencjarnego, który jest święcie przekonany o możliwości resocjalizacji każdego psychopaty, mimo tego, że NIKOMU się to NIGDY nie udało. Itd. Itp.

Proszę też zwrócić uwagę, że cechy wyróżniające psychopatę, są cechami za które promuje się tzw. “rekinów” biznesu i polityki. Nie jest zatem dziwne, przynajmniej dla niektórych badaczy tego zjawiska (i dla mnie – osiołka, który ciągle się uczy), że osobnicy o tych cechach lądują na najwyższych szczeblach zarządzania biznesu i polityki, co potwierdzają WSZYSTKIE badania wykonane w ciągu ostatnich 10 lat, z którymi dane mi było się zetknąć. Zaś wspinając się na najwyższe szczeble biznesu i polityki, to oni ustanawiają i promują taki a nie inny system. Ekonomiczny i polityczny.
Toteż warto brać pod uwagę ten aspekt, rozpatrując różnego rodzaju afery gospodarcze, dziwaczne badania ekonomiczne, “interwencje” dla których podstawą są rezolucje bredzące o niesieniu “wolności i demokracji”.
Jakimś dziwnym zrządzeniem “losu” zawsze przy tego typu analizach pomijany jest aspekt psychopatii i psychopatów, których genialna wręcz umiejętność mimikry normalnych ludzkich zachowań, powoduje DEWOLUCJĘ człowieczeństwa, we wszystkich jego aspektach.

Tak czy siak, dziękuję Panu za inspirującą rozmowę.


Pani Magio!

Stworzenie spójnej i funkcjonalnej teorii psychiki jest możliwe. Co więcej, nieskromnie powiem, że już w 2004 roku na konferencji psychologii rozwojowej w Augustowie przedstawiłem zarys takiej teorii. Gdybym miał profesurę, to pewnie byłoby o tym głośno. Ponieważ jestem skromnym magistrem, więc ci wszyscy pracownicy nauki z tytułami dr, dr hab. oraz prof. zajmujący się rozumieniem słowa „dupa” w grupie 5 i 6 latków nie mogą zaakceptować czegoś co powstało poza oficjalnymi strukturami nauki.
Nie wchodząc w to, czym jest psychopatia, można stwierdzić, że to nie psychopaci tworzą naukę, nawet jeśli nią sterują. Obecna „nauka” ma tak ustawione parametry, by było łatwo je sprawdzić, a nie by przynosiły postęp w nauce. Dlatego uważam, że jest to wynik oportunizmu, a nie psychopatii.
Co do Norwega, to nie wykluczam psychopatii, ale jak sama Pani zauważyła, nie każdy psychopata jest mordercą. On stał się mordercą w wyniku kneblowania dyskusji na tematy wpływu wielokulturowości na kulturę i tradycję miejscową. Przecież w Norwegii im nawet do głowy nie przyjdzie rzeczowa dyskusja o stosunku muzułmanów do tradycji i systemu wartości obowiązującego w Norwegii. Oni się boją takich tematów, więc facet podjął dyskusję w inny sposób…

Cieszę się, że trochę zainspirowałem Panią

Pozdrawiam


Mam żonę ekonomistkę.

Rzeczywiście – nie jest naukowcem!
:)


Panie Jerzy

Pisząc:

Nie wchodząc w to, czym jest psychopatia, można stwierdzić, że to nie psychopaci tworzą naukę, nawet jeśli nią sterują. Obecna „nauka” ma tak ustawione parametry, by było łatwo je sprawdzić, a nie by przynosiły postęp w nauce. Dlatego uważam, że jest to wynik oportunizmu, a nie psychopatii.
Co do Norwega, to nie wykluczam psychopatii, ale jak sama Pani zauważyła, nie każdy psychopata jest mordercą. On stał się mordercą w wyniku kneblowania dyskusji na tematy wpływu wielokulturowości na kulturę i tradycję miejscową.

mogę z czystym sumieniem stwierdzić, że nie ma Pan najmniejszego pojęcia o tym, czym jest psychopatia. Nie przeczytał Pan jakiejkolwiek pozycji z tego tematu. Pan nie wie co to jest, czym się objawia i “czym się to je”.

Proszę wybaczyć szczerość, ale w swojej interpretacji jest Pan najbliższym “kochankiem” (niczym mąż wobec zakochanej w nim żony w trakcie nocy poślubnej) interpretacji środowiskowej (absolutnie lewackiej!). Pana poglądom (i innym pseudonaukowym wypocinom, pardon) zaprzeczają skany komputerowe kory przedczołowej, czołowej i ciała migdałowatego. Żebyście pękli, nie da się wzbudzić/wyciszyć tych zmian działaniami środowiskowymi, bo pojawiają się już w trzecim roku życia psychopaty. Bez względu na to, w jakiej rodzinie jest/był wychowywany. Niestety.

Najgorsze jest to, że pan przyznając się do braku wiedzy w zakresie psychopatii, wygłasza swoje poglądy z mocą udowodnionego twierdzenia. To przykre, ale to dzięki takim osobom, jak Pan, psychopaci mają świetnie i mogą dalej pasożytować na społeczeństwie. Również w sferze ekonomii.


Pani Magio!

Poznała Pani pewną koncepcję i uważa ją za prawdziwą. Pani Prawo. Proszę jednak nie odmawiać mi prawa do wątpienia.

Jak się ma mózg do psychiki nikt (poza Bogiem) nie wie, więc proszę nie wymachiwać tymi „naukowymi” poglądami. Z dziedziny bardziej interesującej mnie czytałem o „naukowcach”, którzy znaleźli przyczynę demencji o nieustalonej etiologii. Są to jakieś zmiany w mózgu występujące u ludzi starych. Uczciwie napisali, że te zmiany występują również u ludzi bez demencji, co nie przeszkodziło im ogłosić, że są one powodem demencji, o ile nie ma innej „przyczyny”. Zatem proszę nie wyzywać mnie od nieuków, tylko przyjąć, że naukowcom na słowo nie wierzę. Nawet gdy są wsparci Pani autorytetem. :)

Poza tym, nie napisałem, że za osobowość odpowiada wyłącznie środowisko, bo tak głupi nie jestem. Natomiast to, że są teorie inne niż ta, na którą się Pani powołuje, to jest prawda. Nawet jeśli Pani się z nimi nie zgadza. (Mój stosunek do nich nie ma żadnego znaczenia.)

Psychopaci mają się dobrze, bo ich cechy sprawdzają się w praktyce, a nie dlatego że ja coś tam… Tak się składa, że pewne zjawiska są naturalne choć nie muszą być akceptowane społecznie. W takich przypadkach odwołujemy się do kultury. Obecne działania różnych socjalistów zmierzające do zniszczenia kultury i zastąpieniem jej czymś „nowym”, znacznie bardziej przyczyniają się do zagrożenia naszego bytu i przeginania pały przez psychopatów, pedofilów i gejów, niż moja ignorancja.

Odnośnie roli psychopatii w „naukowym” świecie ekonomii jakoś nie przekonuje mnie Pani.

Niemniej pozdrawiam


Panie J.Sz.!

chamopole

Mam żonę ekonomistkę.
Rzeczywiście – nie jest naukowcem!
:)

Z bycia magistrem czegoś tam, nie wynika bycie tym, kimś i nie ma to związku z byciem naukowcem w zakresie tego czegoś. Przykładem jest psychologia, gdzie talent wcale nie chodzi w parze z formalnym wykształceniem, zaś pracownicy naukowi zajmujący się psychologią nie tworzą nauki, tylko zajmują się przyczynkarstwem.

Pozdrawiam


Wszystko co napisałam rozumie Pan wspak, Panie Jerzy

Po pierwsze, drugie, i “fafnaste” – to nie jest moja koncepcja. Dlatego wszędzie podaję (podstawową!) literaturę.
Zatem, pańskie uwagi, że “moje koncepcje” nie są dla Pana przekonujące są kompletnie pozbawione JAKICHKOLWIEK podstaw.

Pisząc:

Obecne działania różnych socjalistów zmierzające do zniszczenia kultury i zastąpieniem jej czymś „nowym”, znacznie bardziej przyczyniają się do zagrożenia naszego bytu i przeginania pały przez psychopatów, pedofilów i gajów, niż moja ignorancja.

traci Pan z oczu szerszy kontekst i opiera swoje opinie na płytkich (nie oddających istoty problemów) ETYKIETACH, które przypisuje Pan różnym ludziom.
Tak też można, ale raczej nigdzie Pan z tym nie zajedzie. No, może w ślepą uliczkę. :)

Panie Jerzy, gadając i kłócąc się momentami z Yassą pod tamtym tekstem o psychopatach, znalazłam jednak coś, co mnie popchnęło do dalszych POSZUKIWAŃ. Yassa zwrócił mi wtedy uwagę na prace dwóch polskich psychologów. Prace jednego z nich znałam i do nich i tylko do nich się odniosłam, ZAZNACZAJĄC od razu, że prac drugiego z nich nie znam. Dla mnie nie jest wstydem PRZYZNANIE, że czegoś nie czytałam, czegoś nie znam!
Z tego wypływa pewna konsekwencja w moim działaniu – NIE WYPOWIADAM SIĘ na tematy, o których nie mam pojęcia! NIE PRZEDSTAWIAM swoich OPINII (PUNKTÓW WIDZENIA), bo opinie są raczej kiepskim miernikiem kondycji intelektualnej, kiedy nie są podparte RZETELNĄ WIEDZĄ.(Ot, dla przykładu – nigdy nie wdałabym się dyskusję na temat stabilności danego typu konstrukcji budowlanych z Joteszem, bo nie mam pojęcia o projektowaniu i sztuce budowania. Co najwyżej zadałabym kilka pytań. Proste?!)

Jest też jeszcze inny aspekt takich rozmów, który ZAWSZE wykorzystuję. A mianowicie taki, że KORZYSTAM ZE WSKAZÓWEK, które ktoś podsuwa. Nawet wtedy, kiedy sprawia to wrażenie, że ten ktoś próbuje podstawić mi nogę. Tak właśnie było podczas tamtej gaduły z Yassą.
Facet zwany “Yassą” nakierował mnie na fantastyczną literaturę, nową ścieżkę, którą jeszcze nie szłam, za co jestem Mu niezwykle wdzięczna. Dzięki Yassie sięgnęłam po prace Kazimierza Dąbrowskiego… i wie Pan co? – Dąbrowski też twierdzi, że psychopatia jest NAJWIĘKSZYM ZAGROŻENIEM dla życia indywidualnego (ofiary) i SPOŁECZNEGO, ponieważ jest zaprzeczeniem rozwoju psychicznego i nie da się z tym nic zrobić. Psychopaci pozostają osobowościowo na poziomie “integracji pierwotnej” i dalej ani w ząb. [A to feler – westchnął seler. :)]

Nic więcej nie napiszę, bo to nie ma sensu. Na wymianę opinii nie popartych dowodami po prostu szkoda mi czasu. Wolę się czegoś nowego NAUCZYĆ, bo ja już taka “gupia” jestem. Dla mnie każdy dzień i każda interakcja jest lekcją. Gdybym dziś bazowała jedynie na wiedzy, którą przyswoiłam kiedyś tam, w czasie studiów (różnego stopnia), spaliłabym się ze wstydu. No, ale to ja – “niedojda Magia”.

Z uszanowaniem dla pańskiej inności —
Magia


Dodatek pozornie nie mający związku

Kilka lat temu, za I-go TXT, darłam koty ze Szczęsnym nie tylko o szczepionki jako takie, ale i o rtęć w nich zawartą.
Gdybym wtedy bazowała JEDYNIE na wiedzy, którą wtłoczono mi w łeb podczas studiów, to pewnie rzekłabym: “Ależ tak, Zbyniu, masz rację! Rtęć nie tylko nie jest trucizną, nie tylko nie jest neurotoksyną ale jest zupełnie bezpieczna, bo tak powiedziały “bardzo mądre instytucje”. albowiem w ich ciałach naukowych zasiadają pełni empatii ludzie, którym przede wszystkim zależy na wspólnym dobru, a nie swoim własnym.” (Taaa, jasne – nie ma wśród nich psychopatów; za to są “socjaliści, pedofile, geje”, itd, jakby “socjalista, pedofil i gej” nie mógł być psychopatą. Złapał Pan w końcu na czym polega płytkość pańskiego etykietowania?) :D

Alleluja! Właśnie przeczytałam, że tego kłamstwa nie da się już dłużej ukrywać, zatem grupa BIOS pod auspicjami towarzyszy-psychopatów z KE opublikowała w dn. 11 lipca raport o konieczności wycofania się z rtęciowych amalgamatów do 2018 r. i to z powodów, na które wskazywałam przy rtęci w szczepionkach. Biedny Zbyś, biedny miś. :D
(Ciekawe czym je zastąpią, żeby nie “wyleczyć” a “leczyć” w nieskończoność i zbijać na tym kasę.)
Do czego zmierzam?
Panie Jerzy, to, że coś nie mieści się w Pana (czy kogokolwiek innego, np. Szczęsnego) UTRWALONYCH poglądach, nie oznacza, że te poglądy (Pana i innych) są słuszne.
Ale żeby dostrzec coś innego, nowego, żeby się z tym zapoznać – i dopiero PO DOKŁADNYM ZAPOZNANIU się – przyjąć to lub odrzucić, należy mieć OTWARTY, jak spadochron, umysł i chęć do nieustannego uczenia się połączoną z umiejętnością krytycznego myślenia i krzyżowego sprawdzania źródeł.

Czego Panu (w ogóle) i sobie (w szczególe) serdecznie życzę.

Powyższe odnosi się również do różnych badań nad psychopatią. Teoretycznie, można na ten temat (jak w przypadku rtęci) napisać wszystko co ślina na jęzor przyniesie. Również to, że w etiologii psychopatii przeważa komponenta środowiskowa. Jednak, nie da się tych teoretycznych dyrdymałów obronić, jeśli w ciągu ostatniego stulecia nie udało się tym psychologicznym hochsztaplerom wymyślić ŻADNEJ “terapii naprawczej” w tym zakresie.


Pani Magio!

Niestety muszę Panią rozczarować. To, że Pani jest oczytana i podchodzi krytycznie do tego co ja piszę nie znaczy, że ma Pani rację.

Zacznę od końca, bo tu jest doskonały przykład błędu w Pani rozumowaniu:

goofina

Również to, że w etiologii psychopatii przeważa komponenta środowiskowa. Jednak, nie da się tych teoretycznych dyrdymałów obronić, jeśli w ciągu ostatniego stulecia nie udało się tym psychologicznym hochsztaplerom wymyślić ŻADNEJ “terapii naprawczej” w tym zakresie.

Nie ma Pani racji! Niezależnie od tego, czy przyczyny są środowiskowe czy biologiczne, o ich charakterze nie rozstrzyga obecność lub brak terapii. A doniesienia o odkryciach „jak funkcjonuje mózg” w odniesieniu do zagadnień psychicznych, są mniej warte niż moja wiedza ze studiów (jednych, za to dobrych).

Tytułem wyjaśnienia o co chodzi z czynnikami genetycznymi i środowiskowymi. Znaleziono gen odpowiadający za schizofrenię. Tyle, że nie wszyscy nosiciele tego genu są chorzy na tę chorobę. Czy może Pani powiedzieć, że schizofrenia ma podłoże genetyczne? Proszę się zastanowić, zanim Pani mnie znów „objedzie”, za nieczytanie tego co Pani czytała.

Ja interesuję się czyjąś argumentacją do pierwszego błędu logicznego lub merytorycznego. Potem już nie muszę, bo jedna dziura w rozumowaniu kładzie całe rozumowanie. Z tego, że socjalista, feministka czy gej może być psychopatą nie znaczy, że musi nim być. Pani wiara w to, że wszystko można wytłumaczyć psychopatią jednostek, jest urocza lecz niestety mało racjonalna. Bardzo porządni i empatyczni ludzie potrafią zgotować innym piekło, gdy są ogarnięci jakąś durną ideą. Zatem ich cechy indywidualne są dla mnie mniej interesujące niż mechanizmy stojące za przekształcaniem świata w „dom wielkiego brata”.

Jeśli znajdzie Pani przekonujące argumenty, że cechy indywidualne tych wszystkich „psychopatów” są ważniejsze niż mechanizmy pchające ich na szczyt, to zacznę interesować się prezentowanymi przez Panią cudzymi poglądami. Niemniej nie będę robił tego, dlatego że Pani jest do czegoś przekonana. To dla mnie trochę za mało. Mimo wszystko bardziej polegam na swoim rozumku niż na cudzym, nawet tak dobrym jak Pani. (To nie ironia. Cenię Panią za wiedzę i erudycję, choć nie we wszystkim się zgadzamy.) Po prostu mój rozumek znam i wiem na co go stać. Jest niesamowity w wynajdywaniu błędów logicznych. :)

Pozdrawiam


Nie przeczytałem dyskusji całkowicie

(jedna z moich zaległości, których imię jest legion), ale znalazłem ciekawy artykuł o psychopatii i zahaczający o temat psychopatów w biznesie:

http://juliawahl.natemat.pl/37167,psychopaci-czego-mozna-sie-od-nich-nau...


Panie Grzesiu!

Dziękuję za odwiedziny. Artykuł jak artykuł. Trudno dyskutować z poglądami, gdy nie zna się definicji. Niestety autorka tekstu z odnośnika, nie podaje jak rozumie termin psychopatia, a to powoduje niejasność jej wywodów.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość