Smoleńsk

Od trzech lat staram się omijać ten, jakby nie patrzeć, jeden z najważniejszych polskich tematów. Zdaję sobie sprawę, że nie posiadam żadnego autorytetu w dziedzinie katastrof lotniczych, poza wycinkową, acz praktyczną wiedzą o stopach aluminium. To zdecydowanie za mało!

Dlatego poniższy tekst poświęcony jest niebywałej manipulacji jaka miała, ma i przez najbliższe lata będzie miała miejsce, czyniąc spustoszenie w naszych skromnych umysłach.

Media wespół z politykami, oraz rodzącymi się na pniu autorytetami doprowadziły do jedynej w swoim rodzaju sytuacji, że nie sposób porozumieć się nawet na poziomie faktów. Dlatego nie pokładam żadnych nadziei w pomysłach stworzenia jakichś niezależnych naukowych gremiów.
Raz, że nie ma i nie sposób stworzyć niczego podobnego, a dwa, że wszystkie głowy zainfekowane są najgorszą z chorób umysłu, czyli stuprocentową pewnością swoich racji.

Manipulacje zaszły za daleko, a głosować nad prawdą się nie da.

Jedno jest jasne i czytelne. Rosjanie zadecydują, w sprzyjającym ich celom momencie, kto ponosi winę. Wariatem jest ten, który sądzi, że wskażą na siebie.

Trzy lata temu, opisywanie tragedii rozpoczęto serią pospolitych kłamstw. Nie wiedzieć czemu sfałszowano dokładny czas śmierci 96 osób i bezsensownie opowiadano o kilku podejściach do lądowania. Taka była narracja, mili moi.

Skłania mnie to wniosku, że opowieść była uprzednio przygotowana. Ktoś, kto opowiadał o trzech podejściach do lądowania, kłamał, ponieważ nijak nie mógł tego widzieć. Rodzi się pytanie, w jakim celu fałszował rzeczywisty przebieg wydarzeń?
Tak naprawdę, by skutecznie odtworzyć wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku, wystarczy dotrzeć do źródła tej informacji, którym musi być człowiek, ponieważ w źródła zwierzęce nie wierzę, albowiem nasi mniejsi bracia, raczej nie kłamią.

W dniu tragedii smoleńskiej rozpoczęła się ta gigantyczna manipulacja i warto o tym pamiętać.

Zaczynając od jawnych, na dodatek, łatwych do zweryfikowania kłamstw, jedna strona konfliktu rozpoczęła wojnę. Zbrojna odpowiedź stała się konieczna.

Wojna trwa i będzie trwała do końca. Chodzi w niej o podważenie resztek zaufania, jakie ma obywatel do swojego państwa. Do Polski.

Mechanizmy tego starcia są proste i tylko w decydujących momentach sterowane. Okazało się bowiem, że ludzie ważni dla publicznego dyskursu, przyjmując narrację jednej ze stron, robią to bez żadnych zastrzeżeń, idąc do boju z pochylonymi łbami, niczym byki w trakcie corridy.

Zwróćcie przy tym uwagę na przewagę, jaką ma w tworzeniu narracji, strona, którą umownie nazwijmy „rządową” Kłamią, nagradzają pokornych, karzą zbyt swobodnych, dyskredytują oponentów, unikają dyskusji. Wrażenie jest fatalne, co ma odbicie w badaniach opinii publicznej na temat Smoleńska. Nawet, jeśli racja jest po ich (rządowej) stronie, sam przekaz, jego jakość powoduje gniew i chęć zaprzeczenia.

Manipulacja na tym właśnie polega.

Ich narracja, mam wrażenie, umyślnie pozostawia wiele do życzenia. Tak naprawdę żywi się niespójnością narracji drugiej strony, która jest „pospolitym ruszeniem” serc i głów. Podczas gdy jednym wystarcza stawanie na baczność przed autorytetem komisji Millera, Premierami Polski und Rosji, oraz ich służbowymi czy medialnymi pomocnikami, drudzy wysilają się, mniej lub bardziej udolnie, by te autorytety utrącić.

Bilans ich pokrzykiwań jest marny. Powstają rozmaite, trudne do weryfikacji teorie zamachowe. Jak to u „pospolitaków” wyobraźnią tłumów stara się zawładnąć coraz to inny podgolony łeb.

Należy mieć świadomość, że część tej wymachującej szablami szlachty, pracuje dla pierwszej strony. Ich dziwaczne teorie wchodzą do obiegu, przez chwilę jako równoprawne, by po kilku dniach, stać się argumentem na tak zwane „oszołomstwo”

Blogerzy, komentatorzy z zapiecka, pseudonaukowcy, amatorzy wszelakich spisków, dziennikarze, politycy – Od posła do jakiegoś radnego. Ot, pospolitacy.

Walcząc z oficjalną bujdą, promują własne bujdy. Narracja się sypie. Fakty przestają się liczyć.
Więcej, faktów już nie ma.
Są wyobrażenia.
Wyobrażenia i środowiskowa pasja.

Dziwaczną, niejednoznaczną rolę pełnią tak zwane media prawicowe na czele z Gazetą Polską. Podczas gdy Wyborcza i Jaśnie Oświecone telewizje piorą odbiorcę pałką propagandy po łbie, za nic mając fakty i własną wiarygodność, chłopcy i dziewczęta od Sakiewicza, produkują kolejne narracje, tworząc węzeł na którym wyszczerbiłby się miecz Aleksandra Macedońskiego.

Po trzech latach nie wiem nic.

Wiedzą wierzący w poszczególne opowieści.
Po trzech latach stoimy wszyscy przed faktem dokonanym. Manipulacja udała się idealnie, w wyniku czego Polska została trwale podzielona. Przy okazji prysły pewne mity, z mitem ślicznej Solidarności na czele.

Doświadczenie, przynajmniej dwóch pokoleń jest obecnie pustką. Na zburzony w latach dziewięćdziesiątych mit szlachetnej opozycji, nałożył się straszny cień Smoleńska. Na udeptanej ziemi zmagają się wojownicy, którym kiedyś zaufaliśmy. Tyle, że to są już tylko bandy.

No, chyba, że ktoś wierzy w szczere intencje walczących stron. W takim razie, poddaję się. Leżę i kwiczę.

Moim zdaniem, przez pięć lat trwała pozorowana wojna. Wojna na poduszki. Realne starcie, umożliwił 10.04.2010.

Siedzimy, mili moi, w oku cyklonu. Cisza, spokój.

Wszyscy przytomni wiedzą, że za chwilę zacznie się „młyn” ale wygodniej niczego nie wiedzieć. Nie wiemy, nie rozumiemy, odwracamy się bokiem. Na naszych umysłach żerują cwaniaki zarabiający fortunę na naszych emocjach. Tylko emocje nam pozostały. Tylko emocje!

By dojść do jakichkolwiek sensownych wniosków należy, co powtarzam z uporem maniaka, zbadać, minuta po minucie, dzień 10.04.2010. Wedle mnie tkwi tam jedyny dostępny nam klucz, przy pomocy którego możemy sforsować drzwi naszej niewiedzy. To nic osobliwego. Każdy wypadek i każdą zbrodnię tak należy badać.

Z kryminałów znamy pytanie o motywy. Jeśli doszło do zbrodni, zasadne wydaje się pytanie, kto skorzystał?

Nie, kochani! To jest skala, na którą nie da się przenieść śledztw Poirota, Sherlocka czy innego detektywa. Motywem może być sama możliwość mordu, dająca szansę na niewyobrażalną kampanię przewracającą ludziom w głowach. Jest taka książka i jest film nakręcony wedle opartego na niej scenariusza. Nazywa się “Milczenie owiec”

Znacie?

Jeśli tak, informuję was, że pastwisko jest już ogrodzone. Trwa masowa produkcja owiec. Bywa i tak!

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Panie Jacku!

Dziwi mnie, że inteligentny człowiek nie jest w stanie wyciągać wniosków z ogólnie dostępnych danych.

Argumenty za tym, że w smoleńsku samolot rozbił się „przypadkiem” są tak oczywiste, że powtarzanie ich uważam za zbyteczne.

Natomiast dziwi mnie, że w innej notce lub komentarzu odsądził Pan od rzetelności PO, PiS i SLD, a zapomniał Pan o -ZSL-u- znaczy PSL-u i ruchu Janusza P.. Przecież po katastrofie 10. kwietnia 2010. roku chłopi nie wystąpili z koalicji w ramach protestu przeciwko manipulacjom i kłamstwom PO, więc wzięli za nie odpowiedzialność, a Janusz P. wystąpił z PO z zupełnie innego powodu.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Jarecki

Dziwny to będzie komentarz, ale tak wolę.

Media wespół z politykami, oraz rodzącymi się na pniu autorytetami doprowadziły do jedynej w swoim rodzaju sytuacji, że nie sposób porozumieć się nawet na poziomie faktów.

Ano. Zasada “divide et impera” w praktyce.

Jedno jest jasne i czytelne. Rosjanie zadecydują, w sprzyjającym ich celom momencie, kto ponosi winę. Wariatem jest ten, który sądzi, że wskażą na siebie.

Nie. Dawno temu wskazali.

Walcząc z oficjalną bujdą, promują własne bujdy. Narracja się sypie. Fakty przestają się liczyć.
Więcej, faktów już nie ma.
Są wyobrażenia.
Wyobrażenia i środowiskowa pasja.

Ano.

Na udeptanej ziemi zmagają się wojownicy, którym kiedyś zaufaliśmy. Tyle, że to są już tylko bandy.

Ano.

Moim zdaniem, przez pięć lat trwała pozorowana wojna. Wojna na poduszki. Realne starcie, umożliwił 10.04.2010.

Nie. Wojna na poduszki dalej trwa. “Smoleńsk” dostarczył nowych poduszek.

Wszyscy przytomni wiedzą, że za chwilę zacznie się „młyn” ale wygodniej niczego nie wiedzieć. Nie wiemy, nie rozumiemy, odwracamy się bokiem. Na naszych umysłach żerują cwaniaki zarabiający fortunę na naszych emocjach. Tylko emocje nam pozostały. Tylko emocje!

Ano, ale na szczęście nie wszystkim.

[...]informuję was, że pastwisko jest już ogrodzone. Trwa masowa produkcja owiec.

Dopiero teraz to zauważyłeś? Ale lepiej późno, niż wcale.


Panie Jerzy!

nie produkuję litanii do demokracji. PSL i to drugie coś, wedle mnie nie istnieją. Ostatio PSL dostał w Golinie mniej głosów niz ma członków w lokalnych strukturach. To jest dopiero coś!

Wspólny blog I & J


Magio

ad 1 – Tyle, że niekoniecznie zarządza tym Cysorz
ad 2 – Nieprawda. Wskażą we własciwym momencie
ad 3 und dalej. – Ano!

Nie, dawno to widziałem i opisywałem na swój, czasem pokretny, sposób.
Pozdrawiam

Wspólny blog I & J


Jacku

ad. 1. No, całkiem niekoniecznie. ;)
ad. 2. Podpisujemy protokół rozbieżności.
A dalej… Nie spodziewałam się, że w aż tylu punktach się zgodzimy.

Ot, przyjemna niespodzianka.

Pozdro.


Moje dwa grosze,

które, o dziwo, lub o zgrozo, nie zmieniły się ani trochę od czasu tego nieszczęścia. W każdym razie nie znalazłem przez ostatnie trzy lata żadnego powodu, żeby zmienić zdanie.

Sprawy bardzo brzydko pachnące dla władzy i elit to, bez wchodzenia w szczegóły:

  • Skala długoterminowej akcji z chamskimi, z buta wrzutkami dezinformującymi.
  • Wzięta z księżyca absurdu akcja z pucowaniem grobów poległych w PL Sowietów.
  • Nieustające, jawnie sponsorowane mieszanie z błotem wątpiących w wersję oficjalną.

Takich rzeczy się nie robi, bo i po co, jeśli to był wypadek. Wystarczy zebrać, choćby w rosyjskim stylu, skoro inaczej nikt tu do cholery nie potrafi, co zostało, zbadać to wszystko i podać wnioski do wiadomości. I na tym koniec przykrej sprawy.

Próby nadawania tym działaniom innego sensu przez jakieś kolejne teorie spiskowe, że to niby po to, by, skoro już się nadarzyła katastrofa, bardziej ludziom w głowach namieszać, podzielić i coś z tego namieszania ukręcić, to jest odjazd w krainę Muminków, jak na moją głowę – może macie większe głowy, to bardzo przepraszam.

Z tego co widać dotąd, bez zbędnego zawracania głowy meta-teoriami o spisku loży numer pięćset dwa, mamy tu jak nic zamiatanie czego się da pod dywan, od pierwszych minut. Czy tylko z lęku przed zwykłą odpowiedzialnością za czynne lub bierne przyczynienie się do katastrofy? Może tak, a może nie. Raczej nie, ponieważ to zamiatanie było zbyt mało chaotyczne, że się tak wyrażę.

Bez względu na to jednak, dlaczego doszło do katastrofy i jakie motywy kryją się za usilną propagandą na rzecz wersji oficjalnej, teraz już dodatkowo i jawnie sponsorowaną z naszych podatków bez pytania nas o zgodę, pozostaje gorycz następujących faktów niewątpliwych, dotyczących przynajmniej nieboszczyków decydentów, bo wmieszani w to cywile mieli po prostu wielkiego pecha:

  • Nikt z karabinem gotowym do strzału nie kazał całej ekipie wsiadać do jednego samolotu.
  • Zginęli nieodpowiedzialni, zwłaszcza wojskowi decydenci, tak jak giną nieostrożne antylopy.
  • Jeśli nie byli w stanie zadbać o swoje bezpieczeństwo, nie nadawali się do tej roboty.

To jest gorzka konstatacja, która napisałem na Twitterze zaraz po katastrofie.

Tak zwane państwo zawiodło na całej linii, a te gadki o zdaniu egzaminu, no to jest propaganda sukcesu gorszego sortu niż wszystko co w zakresie propagandy sukcesu wymyślili światli przywódcy Sowietów, Korei Płn i innych takich.

Ktoś tu się za dużo naczytał o afirmacjach, które mają moc wprowadzać w trans samą panią Rzeczywistość.

Nie mamy żadnego realnego państwa z własną racją stanu, moi drodzy, tylko jakieś dziwne barachło plus nasze złudzenia i marzenia, i to jest zasadniczy problem!

Tylko niech mi który tu teraz wyjedzie z tekstem, że ta moja gadka to jest tylko kolejny dowód na skuteczność jakiegoś ukrytego planu ogłupienia ludności, wliczając Sergiusza.


Sergiuszu

Wtrącę się, przepraszam.

Trzy “brzydko pachnące” sprawy, które wymieniłeś, nie mają ŻADNEGO ZWIĄZKU z katastrofą. Jednakże, SĄ znaczącymi elementami służącymi zwiększaniu POLARYZACJI SPOŁECZNEJ.
Zespół Macierewicza wykonuje podobne podrygi, ze słowem “patriotyczne” w nagłówku. To też służy temu samemu – POLARYZACJI SPOŁECZNEJ.
Im większa ta polaryzacja, tym większa konsolidacja tzw. elektoratów. No, wicie, rozumicie, zwieramy szeregi.
Tylko, że to jest GRA. Po OBU stronach. Obrzydliwa, ohydna gra. Nic więcej.
I tak, masz rację pisząc, że “Nia mamy żadnego realnego państwa z własną racją stanu, moi drodzy, tylko jakieś dziwne barachło plus nasze złudzenia i marzenia, i to jest zasadniczy problem!

No, to wyjechałam “z tekstem, że ta [Twoja] gadka to jest tylko kolejny dowód na skuteczność jakiegoś ukrytego planu ogłupienia ludności, wliczając Sergiusza.” :)

Plan nie jest ukryty. Wrrrrróć! Jest ukryty dla tych, którzy mało wiedzą o socjotechnikach używanych w skali społeczeństw. A one istnieją i są baaardzo skuteczne.


Magio,

Dobra, ale uważasz, że WIELGIE LITERY poprawiają czytelność i skuteczność przekazu/komunikacji? Myślę, że są gdzieś dostępne jakieś rzetelne badania na ten temat, nawet. No ale, jak skromnie zastrzegłem, może inni mają głowy większe od mojej. Jest to prawdopodobne. Dla mnie jednak to co piszesz o meta-manipulacjach i spiskach w tej sprawie, to już kraina Muminków, nic nie poradzę. No taki już wymiar kapelusza, rozumiesz. A że ktoś (każdy) w coś tam sobie gra, no to żadna nowość. Tyle, że jakby nie o to mnie się rozchodzi. W ogóle ani w szczególe.


Sergiuszu

Dla Ciebie to “kraina Muminków” a dla mnie nie.
W ostatnią niedzielę na zajęciach z (nomen omen) psychologii społecznej obejrzałam film z pewnego eksperymentu.
Wybrano grupę “białych, młodych, dobrze wykształconych, średniozamożnych Amerykanów”, którym po wcześniejszym “praniu” pokazywano zdjęcia białych i kolorowych mężczyzn z różnymi przedmiotami. Od wybitnie śmiercionośnych (broń palna, noże), po zupełnie niewinne (ipad, puszka coli).
Ich zadaniem było jak najszybsze podniesienie jednej z dwóch tabliczek: czerwonej – która oznaczała “strzelaj by zabić” i zielonej – o znaczeniu “nie strzelaj”.

Jakby to oględnie powiedzieć... Otóż, ci biali, dobrze wykształceni, średniozamożni Amerykanie “strzelali” (podnosząc czerwoną tabliczkę) do kolorowych mężczyzn na zdjęciach bez względu na to czy obok zdjęcia kolorowej twarzy znajdował się karabin maszynowy czy puszka coli.
W przypadku zdjęć białych mężczyzn sytuacja była odwrotna – prawie same zielone tabliczki, bez względu na korelację przedmiotu.

A Ty mi mówisz o “bajkach z mchu i paproci w krainie Muminków”? :)

Daruj, ale jakoś nie bardzo jestem w stanie uwierzyć, że jesteś tak naiwny by uważać, że partie polityczne nie posługują się wiedzą pijarowców, psychologów społecznych i marketingowców. A oni, rączka w rączkę, kształceni są w podobnym zakresie.

ps. “WIELGIE LITERY” wstawiam z lenistwa, dla podkreślenia/położenia nacisku na dane słowa. Jeśli Cię to tak razi, spróbuję dręczyć się wstawianiem odpowiednich znaczków podkreślających tekst.


Panie Jacku!

jarecki

Panie Jerzy!
nie produkuję litanii do demokracji. PSL i to drugie coś, wedle mnie nie istnieją. Ostatio PSL dostał w Golinie mniej głosów niz ma członków w lokalnych strukturach. To jest dopiero coś!

Wspólny blog I & J

Rozumiem Pańskie motywy, niemniej wyglądało to nie jak olanie partyjek nieistotnych, tylko uznanie, że nie są umoczone.

Z sukcesu ZSL-u bardzo się cieszę.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Panie Sergiuszu!

sergiusz

Moje dwa grosze,
które, o dziwo, lub o zgrozo, nie zmieniły się ani trochę od czasu tego nieszczęścia. W każdym razie nie znalazłem przez ostatnie trzy lata żadnego powodu, żeby zmienić zdanie.

Sprawy bardzo brzydko pachnące dla władzy i elit to, bez wchodzenia w szczegóły:

  • Skala długoterminowej akcji z chamskimi, z buta wrzutkami dezinformującymi.
  • Wzięta z księżyca absurdu akcja z pucowaniem grobów poległych w PL Sowietów.
  • Nieustające, jawnie sponsorowane mieszanie z błotem wątpiących w wersję oficjalną.

Takich rzeczy się nie robi, bo i po co, jeśli to był wypadek. Wystarczy zebrać, choćby w rosyjskim stylu, skoro inaczej nikt tu do cholery nie potrafi, co zostało, zbadać to wszystko i podać wnioski do wiadomości. I na tym koniec przykrej sprawy.

Próby nadawania tym działaniom innego sensu przez jakieś kolejne teorie spiskowe, że to niby po to, by, skoro już się nadarzyła katastrofa, bardziej ludziom w głowach namieszać, podzielić i coś z tego namieszania ukręcić, to jest odjazd w krainę Muminków, jak na moją głowę – może macie większe głowy, to bardzo przepraszam.

Z tego co widać dotąd, bez zbędnego zawracania głowy meta-teoriami o spisku loży numer pięćset dwa, mamy tu jak nic zamiatanie czego się da pod dywan, od pierwszych minut. Czy tylko z lęku przed zwykłą odpowiedzialnością za czynne lub bierne przyczynienie się do katastrofy? Może tak, a może nie. Raczej nie, ponieważ to zamiatanie było zbyt mało chaotyczne, że się tak wyrażę.

Inaczej mówiąc, na złodzieju czapka gore. Jest więcej tego typu drobiazgów wskazujących na rząd jako współwinnego katastrofy.

Bez względu na to jednak, dlaczego doszło do katastrofy i jakie motywy kryją się za usilną propagandą na rzecz wersji oficjalnej, teraz już dodatkowo i jawnie sponsorowaną z naszych podatków bez pytania nas o zgodę, pozostaje gorycz następujących faktów niewątpliwych, dotyczących przynajmniej nieboszczyków decydentów, bo wmieszani w to cywile mieli po prostu wielkiego pecha:

  • Nikt z karabinem gotowym do strzału nie kazał całej ekipie wsiadać do jednego samolotu.
  • Zginęli nieodpowiedzialni, zwłaszcza wojskowi decydenci, tak jak giną nieostrożne antylopy.
  • Jeśli nie byli w stanie zadbać o swoje bezpieczeństwo, nie nadawali się do tej roboty.

To jest gorzka konstatacja, która napisałem na Twitterze zaraz po katastrofie.

Niewątpliwie wywiad i kontrwywiad wojskowy udowodniły swoją słabość lub zależność od innych ośrodków władzy niż prezydent. Czy to świadczy o głupocie dowódców. Może. Na drugim krańcu spektrum są paranoicy podejrzewający wszystkich…

Tak zwane państwo zawiodło na całej linii, a te gadki o zdaniu egzaminu, no to jest propaganda sukcesu gorszego sortu niż wszystko co w zakresie propagandy sukcesu wymyślili światli przywódcy Sowietów, Korei Płn i innych takich.

Ktoś tu się za dużo naczytał o afirmacjach, które mają moc wprowadzać w trans samą panią Rzeczywistość.

Nie mamy żadnego realnego państwa z własną racją stanu, moi drodzy, tylko jakieś dziwne barachło plus nasze złudzenia i marzenia, i to jest zasadniczy problem!

Tylko niech mi który tu teraz wyjedzie z tekstem, że ta moja gadka to jest tylko kolejny dowód na skuteczność jakiegoś ukrytego planu ogłupienia ludności, wliczając Sergiusza.

Niestety muszę się z Panem zgodzić.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Pani Anno!

Jeśli dążenie do prawdy traktuje Pani na równi z łganiem w żywe oczy, to nie porozumiemy się w sprawie faktów. Jak władzuchna przestanie kłamać, Antoni Macierewicz nie będzie maił czego szukać. Wystarczy, że matoły przyznają się do tego co zmajstrowały.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Magio,

Nic mnie nie obchodzi gra Smoleńskiem po dowolnych stronach. To jest zupełnie naturalne, taka jest polityka, nie tylko w PL, co oczywiste, i Smoleńsk stał się idealnym polem do takiej gry, bo każda strona może nim zagrać na swoją korzyść. Nie ma się tu czego czepiać ani dąsać, co zdajesz się rozumieć. Plugastwo jest istotą polityki. Żadna nowość. Rzecz w tym, że to nie ta spodziewana gra jest istotą problemu i źródłem znaków zapytania, które dziwny palec Boży kreśli na ścianie tego kieszonkowego Babilonu.


Sergiuszu

Rzecz w tym, że to nie ta spodziewana gra jest istotą problemu i źródłem znaków zapytania, które dziwny palec Boży kreśli na ścianie tego kieszonkowego Babilonu.

Ależ oczywiście! Ta gra ma kilka poziomów, rozgrywa się na różnych płaszczyznach, bo różne są jej cele. Ja tego wcale nie neguję.

Natomiast proponuję nieśmiało, żebyś przeczytał swój pierwszy komentarz pod tym tekstem Jacka, bo zdaje się, że nie widzisz (i sam sobie zaprzeczasz) pewnych aspektów. Np. (wytłuszczenia moje, żeby nie było WIELGICH LITER :):

Z tego co widać dotąd, bez zbędnego zawracania głowy meta-teoriami o spisku loży numer pięćset dwa, mamy tu jak nic zamiatanie czego się da pod dywan, od pierwszych minut. Czy tylko z lęku przed zwykłą odpowiedzialnością za czynne lub bierne przyczynienie się do katastrofy? Może tak, a może nie. Raczej nie, ponieważ to zamiatanie było zbyt mało chaotyczne, że się tak wyrażę.

Nikt z karabinem gotowym do strzału nie kazał całej ekipie wsiadać do jednego samolotu.
Zginęli nieodpowiedzialni, zwłaszcza wojskowi decydenci, tak jak giną nieostrożne antylopy.
Jeśli nie byli w stanie zadbać o swoje bezpieczeństwo, nie nadawali się do tej roboty.

Czy Ty naprawdę nie widzisz, że dajesz sobie samemu odpowiedź (drugi cytat) na to, dlaczego to zamiatanie nie mogło być chaotyczne?
Kurde! Przecież ta katastrofa to totalna kompromitacja tychże decydentów (w tym nieboszczyków), którzy po raporcie po katastrofie CASY “meldowali wykonanie zadania” i wdrożenie odpowiednich procedur, które nigdy nie zostały wdrożone.
No i jak uchronić wizerunek takiego “gie” przed “sojusznikami z NATO”?, dla przykładu. No jak?
Zamiatając pod dywan (rozwiązując szybciutko 36 pułk, awansując/wybielając idiotów) albo wrzeszcząc o zamachu spółki “rusko-tuskiej”.

A spolaryzowani wyznawcy danej strony, którzy nie mają pojęcia o fizyce na poziomie szkoły średniej czy o procedurach RL, szturmują, jak stado baranów, szańce strony przeciwnej. Ot, dodatkowy bonus!

Edycja: zamieniłam “wielgie litery” słowa “nigdy” na wytłuszczenie. :)


Pani Anno!

Czy wie Pani, że na pokładzie tego samolotu miał znaleźć się gajowy, ale ktoś mu odradził lot i dzięki temu zbiegowi okoliczności przeżył? Komu meldowano wdrożenie czegokolwiek po rozbiciu Casy? Lechowi Kaczyńskiemu? Może jego żonie? No proszę darować sobie takie tanie chwyty.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Panie Jerzy

David Hilbert, znakomity matematyk, rzekł był ponoć:
Każdy człowiek ma określony horyzont. Gdy ten się zwęża i staje się niekończenie mały, ogranicza się do punktu. Wówczas człowiek powiada: to jest mój punkt widzenia!

Czy Pański horyzont dotyczący okresu przed i po katastrofie Tutki skurczył się tak, że zdolny jest Pan widzieć jedynie L.K. i “meldowanie wykonania zadania” tylko w odniesieniu do jego osoby?


Pani Anno!

goofina

Panie Jerzy
David Hilbert, znakomity matematyk, rzekł był ponoć:
Każdy człowiek ma określony horyzont. Gdy ten się zwęża i staje się niekończenie mały, ogranicza się do punktu. Wówczas człowiek powiada: to jest mój punkt widzenia!

Czy Pański horyzont dotyczący okresu przed i po katastrofie Tutki skurczył się tak, że zdolny jest Pan widzieć jedynie L.K. i “meldowanie wykonania zadania” tylko w odniesieniu do jego osoby?

Właśnie dlatego pytam komu meldowano, bo to nie ja napisałem o tym, że pasażerowie tegoż samolotu są „sami sobie winni”. Zatem dobrze jest zaznaczyć komu i co meldowano, bo może się okazać, że akurat na pokładzie nie było tych, którym meldowano to, co Pani sugeruje.

Odnośnie Lecha Kaczyńskiego, to nadal uważam, że był kiepskim prezydentem, choć od czasu wyboru gajowego nie jest już najgorszym prezydentem.

Odnośnie zawężenia horyzontu do punktu widzenia, to cytat jest ładny i dość powszechny, więc pewnie jak każdy sukces ma licznych ojców. :)

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Panie Jerzy

Czy Pan potrafi czytać ze zrozumieniem to, co napisano, czy też zwykle wyczytuje Pan to, czego NIE napisano?

W komentarzu do Sergiusza napisałam wyraźnie do czego się odnoszę. Nie ma natomiast w tamtym komentarzu słów “pasażerowie tegoż samolotu są „sami sobie winni”.

Ale wstawię specjalnie dla Pana obrazek.

A teraz pożegnam się. Mam ważniejszą pracę, niż objaśnianie Panu wniosków z raportu po katastrofie CASY oraz osób, które za realizację zawartych tam wytycznych odpowiadały.

Do pogadania!


Dodatek nadzwyczajny dla Pana Jerzego

w postaci dwóch interesujących dokumentów.

List posła Dorna do szefa MONu, w którym pyta

1. Czy – w świetle kompromitacji Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów – planuje Pan jego rozwiązanie i powołanie nowej instytucji (z nowymi ludźmi) odpowiedzialnej za prowadzenie kontroli stanu bezpieczeństwa lotów w lotnictwie Sił Zbrojnych RP?

2. Dlaczego nie zdymisjonowano kierownictwa Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów jako odpowiedzialnego za brak kontroli w 36. SPLT? Kiedy zostaną zdymisjonowani: płk pil. mgr inż. Mirosław Grochowski oraz ppłk pil. mgr inż. Robert Benedict?

oraz odpowiedź na ten list, w której czytamy

Inspektorat Ministerstwa Obrony Narodowej do Spraw Bezpieczeństwa Lotów jest jednostką właściwą głównie w zakresie organizowania i kierowania pracami Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Ponadto prowadzi kontrole stanu bezpieczeństwa lotów w lotnictwie Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej i nadzoruje realizację zaleceń profilaktycznych po zaistniałych zdarzeniach lotniczych w lotnictwie państwowym.

Kiedy ostatnio awansowali ci panowie, wymienieni w liście posła Dorna, można sprawdzić. Jeśli mnie się udało , to Pan też to z pewnością potrafi.
Wg informacji, które znalazłam w latach 2005-2007 (pan Benedict dodatkowo w 2008). Cóż to za zbieg okoliczności! :)

A teraz już naprawdę spadam! :)


Magio,

Wydaje mi się, że jeśli dopatrujesz się sprzeczności w moich komentarzach, to chyba czytasz więcej, niż napisałem. Całkiem świadomie zatrzymuję się na pytaniach tam, gdzie Ty z troską prowadzisz mnie za rączkę do odpowiedzi czy wniosków (lub teorii wyjaśniających), a tam gdzie nie zatrzymuję się na pytaniach, wypowiadam tylko swoją opinię o faktach, które są bezsporne, niezależnie od wszelkich śledztw, mataczenia, propagandy, gier politycznych itp kontekstów.

Podsumujmy zatem. Jeśli dobrze zrozumiałem, skłaniasz się do przyjęcia, że bajzel rosyjski w połączeniu z bajzlem polskim doprowadził do katastrofy, ponieważ wojskowi i decydenci po obu stronach spieprzyli co tylko się dało, zwielokrotniając prawdopodobieństwo nieszczęścia do maksimum, a nieszczęsna mgła dopełniła dzieła, natomiast wszystko co nastąpiło potem, to zwyczajnie ratowanie tyłków (przez) pozostałych przy życiu wojskowych decydentów w Polsce i w Rosji, którzy czy to przez zaniechanie, czy to przez niekompetencję, a może i odrobinę złej woli, co najmniej pośrednio stali się współodpowiedzialni za to, co się stało. Na to wszystko przyszli pozostali przy życiu politycy ze swoimi pomagierami od manipulacji na skalę całych społeczeństw i zrobili nieustające, makabryczne, polityczne party, już to by ugrać jakieś procenty w politycznej konkurencji, już to by zamieść pod dywan przewiny członków własnego plemienia politycznego, po wszystkich stronach tych zmagań. Dobrze zrozumiałem?


Nie, nie czytam więcej niż napisałeś, Sergiuszu

Za to teraz dopiero (!) dopatruję się w Twoim ostatnim komentarzu dobrze wystudiowanej ironii.

Zatem niech się stanie. To były:
sztuczna mgła,
rozpylony hel w mankietach,
sabotaź na 250m wysokości,
obezwładnienie na 15m wysokości,
bomba termobaryczna,
naprowadzanie na śmierć,
bomba próżniowa,
impulsy elektromagnetyczne,
wybuch,
dwa wybuchy,
na skrzydle,
przed skrzydłem,
w kabinie,
maskirowka,
laser,
powolna dezintegracja na bliżej nieokreślonej wysokości,
awaria silników,
trotyl,
nitrogliceryna,
trotyl i nitrogliceryna,
zamrożenie komputerów,
uszkodzenie sterów,
mikroładunki,
ładunki,
punktowe,
wielopunktowe,
(pół)beczka,
brak (pół)beczki,
bezpieczeństwo lądowania na dachu,
statyczna brzoza,
elastyczna brzoza,
brak brzozy,
przelot nad brzozą,
zdrada o świcie,
[...]

Jeśli coś pominęłam, upraszam się o wybaczenie. Coraz trudniej jest mi nadążyć za aktualnie obowiązującą wersją w “zespole Macierewicza”.
Urojenia paranoiczne, alogiczność myślenia oraz brak oparcia w faktach niestety nie są moją mocną stroną, przepraszam.

Mea culpa!

Edycja:
BTW, dlaczego wchodząc na zakładkę “konto” nie mogę nawet zobaczyć ustawień mojego konta na TXT, nie mówiąc już o edycji tychże ustawień?


Magio,

Dotąd tylko porozumiewawczo mrugałaś oczkiem, w sensie tej mega-manipulacji, która Jareckiego już przyprawiła o taki zawrót głowy, że “nic nie wie”, a mnie zbałamuciła na tyle, że sam sobie plączę i przeczę, podczas gdy, jak to mawia pewien dziennikarz-bloger, “prawda leży na wierzchu”. No i sama zobacz, dopiero co piszesz, że nie czytasz więcej, niż stoi napisane, a teraz sama przyznajesz, że się “dopatrujesz” – w tym przypadku – “dobrze wystudiowanej ironii”. Kurczę, a nie mogłabyś tak, zamiast mrugać oczkiem, albo, jak w poprzednim komentarzu o “dobrze wystudiowanej ironii”, pokazywać język towarzyszowi tej niedoli – znaczy mi, prawda – normalnie odpisać, jakoś po ludzku, poprawiając moje niezdarne próby sklecenia do kupy (pardą!) dotychczasowych, powiedzmy, przypuszczeń, czy też, jeśli wolisz, ustaleń? No proszę Cię.


Magio,

Nie możesz zobaczyć ustawień konta? Zapewne nasi Super-Admini coś namotali przy okazji aktualizacji systemu. Jest to tym bardziej prawdopodobne, że ja też! nie mam tam dostępu na swoim normalnym koncie! No pięknie, pięknie! Idę komuś wygarbować skórę.


Naprawione!

Za bardzo uaktualnili mi trybiki. Dziwne, że w ogóle coś działało.


Pani Anno!

goofina

Panie Jerzy
Czy Pan potrafi czytać ze zrozumieniem to, co napisano, czy też zwykle wyczytuje Pan to, czego NIE napisano?

Podejrzewam, że w tej materii mamy drobną różnicę zdań. (Ja twierdzę, że czytam ze zrozumieniem, zaś Pani ma zdanie odmienne…)

W komentarzu do Sergiusza napisałam wyraźnie do czego się odnoszę. Nie ma natomiast w tamtym komentarzu słów “pasażerowie tegoż samolotu są „sami sobie winni”.

Możliwe, że to pan Sergiusz użył kwestionowanego określenia, a Pani się z nim zgodziła. Dla mnie to detal.

Ale wstawię specjalnie dla Pana obrazek.

A teraz pożegnam się. Mam ważniejszą pracę, niż objaśnianie Panu wniosków z raportu po katastrofie CASY oraz osób, które za realizację zawartych tam wytycznych odpowiadały.

Do pogadania!

Obrazek śliczny, niemniej pozostaję przy moich opiniach. Szukanie winnych, czy to w samolocie, czy w najbliższym otoczeniu, tych co zginęli wydaje mi się co najmniej przedwczesne. Najpierw należy ustalić co się działo w ostatnich minutach lotu z samolotem. A tu niestety paranoik wydaje się mieć nie tylko argumenty ale także rację. Oczywiście mogę być ofiarą złudzenia, manipulacji i własnej głupoty. Niemniej jak dotąd, nikt nie przedstawił dowodów na to, że nie mam racji zakładając od trzech lat zamach jako przyczynę katastrofy pod Smoleńskiem. Jak Pani wie, jestem gotów zweryfikować swoje poglądy, ale w tak poważnej sprawie nie zrobię tego na słowo. Nawet jeśli Pani je powie. (W drobiazgach mam zwyczaj nie sprawdzać Pani stwierdzeń.)

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Pani Anno!

goofina

Dodatek nadzwyczajny dla Pana Jerzego
w postaci dwóch interesujących dokumentów.

List posła Dorna do szefa MONu, w którym pyta

1. Czy – w świetle kompromitacji Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów – planuje Pan jego rozwiązanie i powołanie nowej instytucji (z nowymi ludźmi) odpowiedzialnej za prowadzenie kontroli stanu bezpieczeństwa lotów w lotnictwie Sił Zbrojnych RP?

2. Dlaczego nie zdymisjonowano kierownictwa Inspektoratu MON ds. Bezpieczeństwa Lotów jako odpowiedzialnego za brak kontroli w 36. SPLT? Kiedy zostaną zdymisjonowani: płk pil. mgr inż. Mirosław Grochowski oraz ppłk pil. mgr inż. Robert Benedict?

oraz odpowiedź na ten list, w której czytamy

Inspektorat Ministerstwa Obrony Narodowej do Spraw Bezpieczeństwa Lotów jest jednostką właściwą głównie w zakresie organizowania i kierowania pracami Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego. Ponadto prowadzi kontrole stanu bezpieczeństwa lotów w lotnictwie Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej i nadzoruje realizację zaleceń profilaktycznych po zaistniałych zdarzeniach lotniczych w lotnictwie państwowym.

Kiedy ostatnio awansowali ci panowie, wymienieni w liście posła Dorna, można sprawdzić. Jeśli mnie się udało , to Pan też to z pewnością potrafi.
Wg informacji, które znalazłam w latach 2005-2007 (pan Benedict dodatkowo w 2008). Cóż to za zbieg okoliczności! :)

A teraz już naprawdę spadam! :)

Politycy lubią wykorzystywać każdą okazję do pieczenia własnej pieczeni. Czy to znaczy, że akurat ci dwaj panowie odpowiadają za katastrofę, czy też, że można ich przy okazji ustrzelić?

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Sergiuszu

Z porozumiewawczych mrugnięć oczkiem na TXT już jakiś czas temu wyrosłam. Nie interesują mnie personalne koalicje, sympatie i antypatie w komentowaniu na jakimkolwiek portalu, w tym na TXT.
Jest to widoczne dla każdego, komu jeszcze chce się patrzeć.

Jeśli usiłuję zwrócić Ci uwagę na Twój własny oraz, moim zdaniem, sensowny tok myślenia i poddaję pod rozwagę tropy, które dobrze współgrają z tym, co napisałeś, a Ty wyjeżdżasz z marnie maskowaną ironią i pustotą, to nie dziw się, że jadę po bandzie.
Owszem, tropy te podałam w formie sugestii w komentarzu skierowanym do Ciebie, zaś w bardziej dobitnej formie w komentarzach do Jerzego. Ale wydawało mi się, że Ciebie nie powinnam zaliczać do stada “niezależnych od rozumu”? A może się pomyliłam?

Mam nadzieję, że wyraziłam się dostatecznie jasno.

Ps. Podziękuj Maszynie za poprawki.


Panie Jerzy

Pańskie opinie w tej materii guzik mnie obchodzą. Tyleż samo obchodzą mnie opinie Macierewicza i jego “zespołu”.
W tym obszarze winny się liczyć fakty i tylko fakty, które znajdują potwierdzenie w paru dziedzinach nauki. U Antka, jego specjalistów i rzeszy wyznawców bredni o zamachu, takiego podejścia nigdy nie było i nie ma.

I wie Pan co? Wygląda na to, że moje podejrzenia co do hucpiarskiego charakteru tej “zamachowej imprezy” nie były bezpodstawne a kroplą, która przelała czarę absurdów i wytrzymałości jego partyjnych kolegów, była wypowiedź tej politycznej hieny o “trzech pasażerach, którzy przeżyli”.

Rzepa opublikowała dziś artykulik pod wymownym tytułem Wściekli na Macierewicza.

Ponieważ Rzepa nie życzy sobie cytowań, to zacytuję Newsweeka, który cytuje Rzepę i powytłuszczam po swojemu:

W PiS rośnie ruch oporu wobec polityka za wypowiedź o trzech uratowanych w katastrofie smoleńskiej.

Tak otwartej krytyki Antoniego Macierewicza nigdy dotąd w PiS nie było – informuje “Rzeczpospolita”. Część posłów, którzy dotychczas publicznie musieli bronić jego teorii, się zbuntowała.

Według szacunków dziennika w Klubie Parlamentarnym PiS jest ok. 30–40 “smoleńskich ateistów”, którzy nie wierzą w głoszoną przez Macierewicza tezę o zamachu. I wypowiadają się coraz bardziej otwarcie.

W antymacierewiczowskim ruchu oporu najpoważniejszą grupę stanowi tzw. zakon PC, czyli najbardziej oddani druhowie Kaczyńskiego z jego pierwszej partii (np. Adam Lipiński).

Dołączają do nich też młodzi, bardziej liberalni posłowie PiS, jak b. wiceszef MSZ Krzysztof Szczerski czy b. wiceszef MSWiA Arkadiusz Czartoryski. Wątpi nawet część bywalców mediów ojca Rydzyka: Mariusz Orion-Jędrysek czy inny smoleński adwokat Bartosz Kownacki.

W powyższym zabrakło jeszcze jednego nazwiska (Rzepa w tym artykule wymienia też m.in. Piechę) – posła Giżyńskiego. Od dawna pilnie notuję jego antymacierewiczowe i antyzamachowe wypowiedzi. Ale Giżyński mówił wcześniej opłotkami. Aż tu “nagle”, kilka godzin wcześniej ta sama Rzepa publikuje wywiad z Giżyńskim
I tu już nie ma wątpliwości. Dla Giżyńskiego to Macierewicz zyskuje politycznie na rozpowszechnianiu tych bzdetów a sam Giżyński nie zna żadnych dowodów na zamach. Zaś sam Kaczyński jakoś nie oponuje, co wynika w sposób bezpośredni z wcześniej linkowanego tekstu.
Oj-jo-joj! A to się porobiło… :D

Do Antka dokładam jeszcze (co najmniej) jedną hienę, która wiele na tej paranoicznej histerii zyskała. I to również w wymiarze finansowym.
Ci, którzy potrafią czytać łatwo domyślą się o kogo chodzi, jeśli przeczytają tę notkę Piotra Piętaka.

Ufam, że z treściami zawartymi w tych tekstach jest Pan w stanie sobie poradzić. Tu nie trzeba wiedzieć co to jest prędkość postępowa, siła nośna czy też przypominać sobie, że brzydko bawi się ten, kto jest sędzią we własnej sprawie.

Kłaniam się nisko.


Magio!

Jeśli jest w moich wypowiedziach ironia, to, dalibóg! albo widać ją z 10 kilometrów, albo wcale. Nic tu nie trzeba maskować ani niczego się dopatrywać. Teraz z kolei robisz trochę nadąsaną i obrażoną minkę (to jest przyjazny feedback a nie złośliwość, podpucha, czy cokolwiek raczysz sobie wypatrzyć), tudzież próbujesz, cieniutko, ale jednak, mnie obrazić (to o niezależnych od rozumu), zamiast zwyczajnie odnieść się, bez uników, które z sympatii nazywałem dotąd ‘mruganiem oczkiem’, do przedstawionego podsumowania. Słabe to jest bardzo!

Najlepszości i do pogadania.


Sergiuszu

Przepraszam.

Oberwało Ci się, niesłusznie, za zamachistów smoleńskich i pajaców w mundurkach.

Wybacz.

ps. do Foxxa: znajdź Regulamin Lotów-2006. Znajdziesz tam odpowiedzi na punkty z Twojej notki odnoszące się do WA, pardon, warunków atmosferycznych oraz procedur lotu podczas NZP, pardon, niebezpiecznych zjawisk pogodowych. Są tam również paragrafy na to, jakie decyzje należą do zakresu odpowiedzialności kapitana statku powietrznego.


@Foxx

A co będziesz szukał. Masz linkę do pdf-a

http://smolenskiefakty.com/RL-2006.doc

Trzeba przy tym pamiętać, że kontrolerzy ruchu powietrznego kontrolują ruch powietrzny a nie samoloty. Ponieważ jest to regulamin dla “chłopców w mundurach, którzy nawet na drzwiach stodoły polecą”, trzeba też pamiętać, że w zakresie nie ujętym przez RL-2006, załogi miały się stosować do przepisów cywilnych.

A… Jest jeszcze stara (z tamtego okresu) instrukcja HEAD, a ona jakby :) bardziej restrykcyjna była.

Pzdr.

Edycja: Skleroza. Zapomniałam wstawić lince “http://” :)


Pani Anno!

Pani chce mnie zmusić do czytania bredni, mówiących, że wszystkiemu jest winny Lech Kaczyński, jak nie on, to Jarosław Kaczyński, jak nie on to… i tak do u… śmierci. A to nie rozwiewa moich wątpliwości dotyczących oddania śledztwa Rosjanom. To nie tłumaczy, dlaczego gajowy sięgnął po władzę, zanim przyszło potwierdzenie, że prezydent nie żyje… itd. Czemu bez przerwy strona rządowa kłamie w duperelnych sprawach? Czy sądzi Pani, że jakiekolwiek regulaminy lotów mają na to wpływ? Proszę się na chłodno zastanowić o czym Pani pisze i w czym bierze Pani udział. W każdej innej sprawie jest Pani gotowa nicować na dziesiątą stronę źródła, a tu kupuje Pani bajki, jakich średnio rozwinięty przedszkolak nie kupi! Jestem szczerze zdumiony.

Pozdrawiam zadumany

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Magio

Z przykrością muszę stwierdzić, że żaden regulamin nie daje odpowiedzi na pytania:

- dotyczące roli i uprawnień płk. Krasnoutskiego

- zatajenia przez MAK i komisję Millera jego komendy – “pomimo kilkukrotnych sugestii KL (kierownika lotów – Foxx) o przerwaniu podejścia Tu-154M jednoznacznym rozkazem “Doprowadzamy do 100 metrów, 100 metrów i koniec rozmowy” urywa jakiekolwiek dalsze próby KL odesłania samolotu na lotnisko zapasowe.”

- podania załodze bardzo błędnych danych meteo mimo udzielenia pilotom “pełnej konsultacji meteorologicznej”

- kłamstwa MAK, że załoga nie podjęła decyzji o odejściu na lotnisko zapasowe

- kłamstwa MAK, że wszystkie systemy były sprawne, gdy nie ze wszystkich udało się odzyskać dane, by to zweryfikować

- nie uwzględnienia przez komisję Millera uwag do raportu MAK oficjalnie opublikowanych jako odniesienie się do jego zawartości strony polskiej
(poprzestając tylko na kwestiach z mojej podlinkowanej wyżej notki)

Do tego mamy cały kontekst i wydarzenia następujące krótko po katastrofie, które obszernie przedstawiłem 18 kwietnia 2010:

http://foxx-news.blogspot.com/2010/04/cui-bono-2-czyli-kwestia-stylu.htm...

Pozdrowienia.


@Jerzy

Jakich bredni o jakiej winie Kaczyńskich?! Proszę je wskazać, albo przeprosić!

Pan nie jest zdolny do odróżnienia przyczyn i skutków danego zdarzenia.
Pan nie jest zdolny do wyróżnienia przyczyn bezpośrednich i pośrednich danego zdarzenia.

Zresztą, po co ja to piszę?!
Pan wierzy, a z wiarą nie da się dyskutować.


Nosz kurna! Następny "wierzący - niewidzący" się znalazł?...

Gdybyś Foxxie założył jakieś okulary, to może byś łaskawie zauważył, że odniosłam się jedynie do fragmentu Twojej notki!

Przypomnij sobie też stenogramy z zapisu CVR. Zdaje się, że już “Mińsk” informował o kiepskawych WA panujących nad kartofliskiem.

A teraz sobie a muzom.
W raporcie Millera jest wiele punktów, do których można się (zasadnie!) przyczepić. Wydaje się, że problem leży w politycznych i kolesiowskich zawirowaniach oraz wynikającym z tego totalnym bajzlu panującym w Piaskownicowych Bezsiłach Powietrznych, Ministerstwie Bezbrony Narodowej, obu Kancelaryjach, LESIE (zwanym dla niepoznaki BORem), itd. Problem jest zaiste wielki, jako, że w ten burdel zaangażowali byli milusińcy z dwóch ekip – poprzedniej i obecnej. No i jak tu zrobić sobie wzajemnie kuku? A fuj! :D
Co prawda można to jedynie uznać za przyczyny pośrednie, ale jednak… smród wynikający z beztroski, niekompetencji i zaniedbań byłby wielki.

Oczywiście, można też uznać, że Magia jest nienormalna. Nienormalna, ponieważ została nauczona – już we wczesnej młodości – poszukiwać przyczyn własnych porażek we własnych błędach. Dopiero kiedy takowych nie może się nijak doszukać, może zacząć przyglądać się potencjalnym czynnikom zewnętrznym, które mogły doprowadzić do Maginej porażki. No, ale to szkoła mojego Dziadka, jakiegoś tam przedwojennego inżyniera. Znaczy, nienormalnego.

Dziś, odwaga (nie mówiąc już o zwykłej przyzwoitości) w przyznaniu się do własnych błędów uznawana jest za oznakę słabości. Precz z odpowiedzialnością za własne błędy! Winni są zawsze ci inni! Hurra!


Magio :)

Jeżeli przeczytałaś mój tekst z 18.04.2010 – sama możesz odpowiedzieć na pytanie, czy piszę z pozycji “wierzącego”, czy “agnostyka” ;)

Kwestie, które przytaczasz związane – w skrócie – ze wspomnianym przez Ciebie burdelem w polskiej administracji wszelkich szczebli nie anulują spraw pozostałych.

Do tego dochodzi to, o czym wspomina i Jacek i ja – megamachina masowej dezinformacji od pierwszych minut po katastrofie. Przy czym ja pisząc notkę w kwietniu 2010 w życiu nie przewidziałbym późniejszej jej skali.

Dla każdego podchodzącego analitycznie to tematu pozostaje pytanko o przyczynę tych zakrojonych na wielką skalę wysiłków. Wysiłków rozpoczętych w Moskwie i podjętych przez Sikorskiego i “zaprzyjaźnione media”. Mamy ewidentne mataczenie i nikt nie próbuje zastosować jakiegokolwiek “środka zapobiegawczego”. Niewierzący zapytałby: dlaczego?


Foxx

Po każdej katastrofie, większym wypadku drogowym, pożarze, itp. media prześcigają się w podawaniu informacji, które nie znajdują później jakiegokolwiek potwierdzenia.
Żyjemy w ztabloidyzowanej wiosce. Nie zauważyłeś? :)

To, co Ty bierzesz za “megamachinę masowej dezinformacji od pierwszych minut po katastrofie”, dla mnie stanowi tylko odzwierciedlenie pogoni za njusem, klikalnością i oglądalnością, czyli… kasą.
Do tego trzeba wziąć pod uwagę absolutne skretynienie i brak jakiejkolwiek wiedzy na jakikolwiek temat mainstreamowych żurnalistów.
Przykład? Ano usłyszał jeden z drugim idiota info o “zajściu na czwarte” i przerobił to sobie (nie mając pojęcia co to w rzeczywistości oznacza) na czwarte podejście do lądowania.
A ciemny lud to kupił! – że zacytuję klasyka.

Ergo: stosuj od czasu do czasu brzytwę Ockhama, zamiast uderzać w wysokie “C” opowiadając np. o “megamachinie dezinformacji”. :)

To samo odnosi się do [w]ysiłków rozpoczętych w Moskwie i podjętych przez Sikorskiego i “zaprzyjaźnione media”.
W Moskwie? Zanim dojedziesz do Moskwy, warto by było sprawdzić cały ciąg zdarzeń świadczących o miejscowym burdelu. Bajzlu tak wielkim, że aż (dla niektórych) nie do pojęcia. Stąd być może pochodzi ta racjonalizacja, pt. “to niemożliwe, żeby tu był taki burdel! To Ruskie!”

Ergo: stosuj od czasu do czasu brzytwę Ockhama, zamiast uderzać w wysokie “C” opowiadając np. o “wysiłkach rozpoczętych w Moskwie”. :)

I żeby nie było, w żaden sposób nie bronię RadSika, jak i nie bronię cymbałów-żurnalistów. Jego gigantyczna niekompetencja (to eufemizm) a zarazem uczestnictwo w obydwu ekipach rządowych, potwierdza tylko moją hipotezę o wybielaniu różnej maści pajaców odpowiedzialnych za ten burdel, który w sposób pośredni doprowadził do katastrofy na kartoflisku smoleńskim.


Magio

Ależ przypomnienie, że przez długi czas wszystkie komunikaty polskiej administracji i “zaprzyjaźnionych mediów” były powtórkami i/lub twórczym rozwinięciem komunikatów moskiewskich nie jest niczym innym, jak stosowaniem rzeczonej brzytwy :) To żadne “wysokie C”, tylko stwierdzenie rzucającego się w oczy faktu. Próbą podjęcia profesjonalnej i niezależnej narracji było opracowanie “polskich uwag do raportu MAK”. Zignorowanych przez komisję Millera bez podania merytorycznego powodu. Więcej, komisja ta powtórzyła “ustalenia” MAK obalone przez krakowski zespół w oficjalnym dokumencie o tytule: “Uwagi Rzeczpospolitej Polskiej jako państwa rejestracji i państwa operatora samolotu TU154M numer boczny 101 do projektu Raportu…”

Podobnie, hipoteza, że jeżeli ktoś jawnie mataczy – prawdopodobnie ma w tym jakiś cel inny, niż deklarowany nie jest żadną racjonalizacją tylko wnioskowaniem jak najbardziej logicznym :)


Foxx

Ależ przypomnienie, że przez długi czas wszystkie komunikaty polskiej administracji i “zaprzyjaźnionych mediów” były powtórkami i/lub twórczym rozwinięciem komunikatów moskiewskich nie jest niczym innym, jak stosowaniem rzeczonej brzytwy :)

Weź Ty się puknij w czoło i pomyśl, co?
Gdzie miała miejsce katastrofa? Gdyby się zdarzyła na wyspach Hula-Gula, to najwięcej relacji pochodziłoby chyba od żurnalistów z tych wysp, nie?

Jakie “wszystkie”? No jakie “wszystkie”?
Już użycie tak wielkiego kwantyfikatora dyskwalifikuje Twoją wypowiedź. Masz tego świadomość?

Powtórki?
Nie zauważyłeś powtarzania w kółko ad nauseum idiotyzmów o zamachu w Bostonie? Nie było powtórek?
Dziwne, bo ja je widzę i słyszę 24/7 od czasu tego zdarzenia. Podawanych w kólko również przez żurnalistów z CNN czy innego BBC.

U Ciebie nie ma stosowania rzeczonej brzytwy. Po prostu, nie ma!
(Możliwe przyczyny zasygnalizowałam wcześniej.)


Nierzetelności i beztroski ciąg dalszy

Podałeś Foxxie w cudzysłowie, jako tytuł oficjalnego dokumentu, co następuje:

“Uwagi Rzeczpospolitej Polskiej jako państwa rejestracji i państwa operatora samolotu TU154M numer boczny 101 do projektu Raportu…”

I co? I g*wno!

Podana fraza – “Uwagi Rzeczpospolitej Polskiej jako państwa rejestracji i państwa operatora samolotu TU154M … – nie została odnaleziona.

Ty też (jak żurnaliści, urzędasy i inne lampasy), naucz się dokładności i rzetelności w przekazywaniu informacji.

Oczywiście, nie wyklucza się, że te “Uwagi” są tak tajne/pufne, że w Interdrucie nie występują. Jednak, gwoli zachowania rzetelności, powinieneś to zaznaczyć. Chyba, że znajdujesz upodobanie w marnowaniu czasu ludzi, z którymi rozmawiasz…

Edycja: Zmarnowałam wiele czasu ale odnalazłam to “coś”. Już pierwsza strona świadczy o tym, że to może być “odkrycie” na miarę “helu w mankietach i n-wybuchów”. Bo? Bo, jeśli ktoś posługuje się godłem państwowym i jednocześnie nie wskazuje autorów tego “czegoś” na pierwszej stronie, to jest… (wstawić dowolną inwektywę).


Magio :)

Starasz się wejść w rolę recenzentki cudzego toku rozumowania, a z kwantyfikatora “wszystkie” dowolnie “wyłączasz” zastrzeżenie “do pewnego czasu” :) Precyzuję – do grudnia 2010, czyli momentu publikacji “Polskich uwag…”. Wcześniej strona polska nie kwestionowała ani jednej ruskiej wrzutki. Z nawalonym Błasikiem w kokpicie na czele. Zupełnie nie ma znaczenia, gdzie rzecz się wydarzyła – dyskutujemy o wrzutkach serwowanych przez czynniki oficjalne, a nie media.

Pytasz mnie “jakie wszystkie“, gdy w notce z 18.04.2010 cała początkowa część poniżej wprowadzających cytatów stanowi listę tylko z pierwszego tygodnia po katastrofie. Zaczynam dołączać do zdziwionych, że Ty tak szczegółowo sprawdzasz źródła w innych sprawach, a w tej lecisz kwantyfikatorami najwyraźniej nie czytając tekstu ;)

Oczywiście, jeżeli chcesz możesz porównywać “pogoń za newsem” (np. w sprawie Bostonu) z kreacją newsa (kłótnia Błasika z Protasiukiem na lotnisku, “tak lądują debeściaki”, itd.). Do mnie to jakoś słabo trafia. Wykrzyknik na końcu prezentowanej opinii na temat mojego rozumowania niewiele tu zmienia :) Swoją drogą widzę, że Ty już w tym Bostonie zamach wykluczasz, a ja nie mam pojęcia co się tam stało i nie zamierzam o tym “orzekać” w naszym kameralnym Atrium. Tradycyjnie niewierzący :)


:))))

Zanim wprowadzisz nurt analno-fekalny do naszej dyskusji odpal sobie pdf z ósmego od dołu linka w poniższym zestawie:

http://www.tvn24.pl/raporty/dokumenty-smolenskie,332

... i proszę ładnie przeprosić kibola za wtopę :)


Foxx

“Do pewnego czasu” nic nie zmienia. Absolutnie nic.

Nie zamierzam wpływać na Twój tok myślenia. To syzyfowa praca.
Uczulam jedynie na “metodologię” myślenia.

Odwoływanie się do “debeściaków”, to już farsa w wykonaniu tonącego (brak argumentów merytorycznych). Zdarza się.
Reszta Twojego ostatniego postu, typu “Swoją drogą widzę, że Ty już w tym Bostonie zamach wykluczasz”, to konfabulacje. Takie same jak przy Twoim rzekomo agnostycznym traktowaniu zamachu smoleńskiego.

Bywaj w zdrowiu.

Edycja: Daruj sobie te nurty “analo-fekalne”. Nadmiar przymiotników to przywara słabych umysłów (bynajmniej, to nie ja jestem autorką tego spostrzeżenie). Sama sobie znalazłam ten potencjalny “badziew” (uzasadnienie -> patrz wyżej)
I nie zamierzam przepraszać Cię za Twoje własne wtopy.


Magio

Powtarzam – jest cała notka z listą tylko z pierwszego tygodnia, wystarczy przeczytać. Nie wiem, co w tych “debeściakach” ma być farsą. Jeżeli bym się mylił pisząc, że strona polska do grudnia 2010 nie zakwestionowała ani jednej z kolejnych rosyjskich wrzutek – po prostu byś wskazała jakąś zakwestionowaną. Skoro takiej nie było pozostaje Ci wyjęcie “debeściaków” i orzeczenie, że to “farsa”.

W takiej sytuacji przypisanie akurat mi “braku argumentów merytorycznych” to iście ułańska fantazja :)


Jacku Jarecki

Za to jedno zdanie:

Media wespół z politykami, oraz rodzącymi się na pniu autorytetami doprowadziły do jedynej w swoim rodzaju sytuacji, że nie sposób porozumieć się nawet na poziomie faktów.

należałoby Cię ozłocić.

Dowodów na prawdziwość tej smutnej konstatacji jest multum. Jednym z nich jest gaduła pod tym tekstem.

Dzięki.


:)

Podsumowując: nie zamierzasz mnie przepraszać za to, że nie potrafiłaś znaleźć w sieci oficjalnego dokumentu, wrzuciłaś do gaduły g…no i zarzuciłaś mi brak rzetelności. OK.

Tekst z godłem i autorem na tej samej stronie też niezły :))) “Badziew” porównywalny z “helem na mankietach” :) (tego nawet nie grali we wrzutkach)

Jak Ty chcesz się “porozumiewać na poziomie faktów”, skoro najpierw twierdzisz, że konkretny dokument nie jest dostępny w otwartym internecie, później po wrzuceniu przeze mnie linka piszesz, że jednak sama go znalazłaś i od razu deprecjonujesz. Piszesz coś o autorach, a dla nikogo śledzącego temat nie jest żadną tajemnicą, że to oficjalny dokument Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Sehna w Krakowie, z którego korzysta polska prokuratura wojskowa. Część z tych uwag została zresztą uwzględniona w finalnym raporcie MAK :)

Weź sama sobie przeczytaj swoje cytowane opinie o czym świadczy częste stosowanie przymiotników – a później zerknij na własne wpisy :) Żadnych faktów, same przymiotniki. W przypadku popełnienia błędu – nie umiejętność do przyznania się do niego, chociaż to żadna wielka sprawa. Gdyby nie to protekcjonalne g…no, nawet bym nie podjął tematu. No i nie wyjeżdżałbym z “argumentem” o słabym umyśle. Nie tylko z szacunku do kobiety, ale przede wszystkim osoby i rozmówcy. Cóż, każdy wybiera sobie styl gaduły. I jazda :)


Foxxie

Był tu kiedyś taki jeden, co pokazał do jakiego kunsztu można doprowadzić sofistykę i erystykę. Ty się do niego nie umywasz. A to był swoistego rodzaju mistrz i można było wiele się od niego nauczyć. Również tego, jak takich manipulacyjnych wpadek unikać. Ale… trzeba było się uczyć. :)

Zatem, przeczytaj jeszcze raz i jeszcze raz (ile będzie trzeba) moje zarzuty co do Twojego przekazu względem “krakowskiego zespołu w oficjalnym dokumencie o tytule” (to Twoje słowa) oraz zarzuty odnoszące się do anonimowości tegoż dokumentu.
(Pytanie pomocnicze odnośnie anonimowości: kiedy miałeś w łapach książkę, której autor nie byłby wymieniony przed lub tuż po tytule tejże książki?)

Poza tym, poproszę o wskazanie miejsca, w którym napisałam że ja już w tym Bostonie zamach wykluczam.

Pomniejsze wtopy pominę milczeniem. Każdy, przytomny na rozumie i nie obarczony politycznymi afiliacjami, Czytelnik je znajdzie.

Foxxie, zrozum, dyskutować na poziomie “ciemnego luda” nikomu nie zabraniam. Gdzież bym śmiała komukolwiek zabraniać kompromitowania się? A fuj!
Zakonotuj sobie to, że ze mną na takim poziomie na poważne tematy (a tak traktuję katastrofę smoleńską) rozmawiać się nie da. Ewentualne pretensje wyślij do mojego śp. Dziadka. Przynajmniej się uśmieje, Gdzieś Tam, gdziekolwiek bywa Jego duch.

Pa!


:)

So be it

Pa :)


Pani Anno!

„W sporze między tobą a Światem, trzymaj stronę Świata”, to po pierwsze. Po drugie: „Jeśli jeden człowiek mówi ci, żeś pijany, nie przejmuj się i idź dalej. Jeśli dwóch ludzi powie ci, żeś pijany, zastanów się. Jeśli trzech ludzi powie ci, żeś pijany, nie dyskutuj, tylko idź spać.” Co najmniej dwie osoby są zdumione zarówno tym, co Pani twierdzi o katastrofie na kartoflisku, jak i stylem dyskusji. Nie wiem czy do Pani dociera, że wpisuje się Pani w chór głoszący różne absurdalne tezy, co w odniesieniu do Pani osoby wywołuje zdumienie. Może Pani musi się w ten chór wpisywać, ale nie musi zachowywać się Pani, jakby wyłączyła swoje krytyczne myślenie, a brzytwę Ockhama schowała bardzo głęboko, zarzucając to wszystkim dookoła. To powoduje dysonans, ale nie powoduje wzmocnienia siły Pani argumentacji.

Zarzuca mi Pani, że Pani nigdzie nie zarzuciła prezydentowi winy za katastrofę. Niemniej ja pamiętam, że wyznawcy sekty pancernej brzozy zarzucali mu naciski. Pamięta Pani? Użyta przeze mnie figura stylistyczna odnosiła się do sposobu argumentacji, w jaki, być może mimowolnie, się Pani wpisuje. Nie zamierzam, nikogo i za nic przepraszać, bo nie mogę dostrzec swojej winy. To, że Pani się werbalnie odcina od tych wszystkich gęgaczy z sekty pancernej brzozy, to nie znaczy, że Pani rozmówca nie dostrzega, że wspiera ich Pani swoimi wystąpieniami (być może niechcący). Proszę pamiętać, że pomimo zdziwienia Pani postawą w tej materii i unikaniem przez Panią odnoszenia się do konkretu (patrz dyskusja z Foksem) lubię Panią i tym bardziej jestem skołowany.

Przy okazji, czy ustaliła Pani dlaczego śledztwo prowadzą Rosjanie, a nie my? Na podstawie jakiego prawa, nie postępujemy zgodnie z porozumieniami/paktami mówiącymi, że samolot wojskowy rozbity na terenie państwa strony tego porozumienia podlega jurysdykcji państwa właściciela?

Jeśli chodzi o wymienianie autorów zaraz po tytule, to nie mogę sobie przypomnieć encyklopedii z takim układem, a to przecież praca zbiorowa, tak jak wspomniany przez Foksa dokument…

Pozdrawiam ciepło licząc na zastanowienie. :)

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Panie Jerzy

Też lubię Panią Magię, niemniej nie zapominam, że Ona raczy wierzyc , na przykład, w homeopatię, różdżkarstwo itp. Samo w sobie jest to jakąś tam pointą.

Gdzie tu brzytwa Ockhamszczaka?

Wspólny blog I & J


Panie Jacku!

Jak Pana lubię, tak się z napadaniem na panią Annę nie zgadzam. Nie mam niczego przeciwko homeopatii, różdżkarstwie i różnym innym zjawiskom nie do końca poznanym. Wiara w ich działanie nie przeczy naukowej weryfikacji faktów przeczących i potwierdzających te zjawiska.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Pani Anno!

Podrzucam odsyłacz do tekstu Rafała Ziemkiewicz. Tekst jest stary i właśnie dlatego warto go przeczytać. O i jeszcze jeden tekst, jeszcze starszy.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Nie napadam

Te zjawiska, Psze Pana są jak najbardziej (nie) weryfikowalne. Problem w tym, że weryfikacja w warunkach przyzwoitych nie jest możliwa. Żaden z cudotwórców, ancymonów nie godzi się na uczciwą próbę, a biznes na naiwnych jest wprost nieprawdopodobny.

Wiara w działanie homeopatii, w oczywisty sposób przeczy, poza naukowemu, także zdrowemu rozumowi.

Wspólny blog I & J


Panie Jacku!

Wydaje mi się, że nie ma Pan racji. Jeśli placebo może mieć takie samo działanie jak lek, to tym bardziej może mieć je lek homeopatyczny. Zdrowy rozsądek ma się nijak do tego. Czy wie Pan, że najlepsze lekarstwa są te duże i czerwone, a najgorsze te małe, niebieskie? W środku może być ta sama substancja czynna. :) Siła psychiki jest niezbadana i często nie wiadomo, co może wywołać jej działanie.

Proszę wziąć pod uwagę, że często ci, którzy wnioskują o „obiektywne badania” zjawisk dziwnych, są im tak życzliwi, jak gazeta wybiórcza PiSowi. Zatem wstrzemięźliwość zwolenników jest całkiem zrozumiała.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


2 część

O czym, Panie Jerzy, rozmawiamy?

Wspólny blog I & J


2/2

Wspólny blog I & J


Panie Jacku!

Niestety rzetelność tego Pana nie jest jego najcenniejszą cechą. Być może jest fachowcem w swojej dziedzinie, niemniej to co prezentuje w swoim wystąpieniu, to nie przypomina nawet naukowej krytyki. To czysta propaganda. Proszę mi zatem nie mówić o sensowności takiej krytyki i brzytwie Ockhama, bo to nie ma sensu.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


@

W tej kwestii zgadzam się z panem Jerzym. Zwłaszcza, że po kilku dekadach ofensywy “oświeconego materializmu” w głównym nurcie różnych dziedzin (behawioryzm w psychologii, mechanika klasyczna w fizyce, czy medycyna konwencjonalna) – w każdej z nich coraz częściej trafiają do tego nurtu podejścia wcześniej taktowane z dystansem. Dość powiedzieć, że w poważnych kanałach tematycznych można trafić na naukowe programy opisujące przy pomocy twardych narzędzi diagnostycznych człowieka jako układ energetyczny (czyli kwestionowaną wcześniej podstawę medycyny niekonwencjonalnej).

Fakt, że fal radiowych, czy promieniowania w różnych pasmach nie widać nie oznacza, że ich nie ma ;)

Koncept, że wszystko da się objaśnić za pomocą dźwigni: widoczna przyczyna-skutek też jest nieco przereklamowany. W tym miejscu warto uważać biegając z ostrymi narzędziami, gdyż w oczywisty sposób nie wszystkie przyczyny/inspiracje/bodźce są w zasięgu naszych zmysłów, nawet wspartych specjalistycznym sprzętem :)


Panie Jerzy

“W sporze między mną a Światem, trzymam stronę Prawdy”.
Stosowanie się do powyższego bywa niewygodne, naraża na ataki z każdej możliwej strony. Ale cóż, czy ktoś mi kiedyś obiecywał, że będzie tylko “lekko, łatwo i przyjemnie”? Nie.

To powiedzonko o pijanym nie znajduje zastosowania we wszystkich przypadkach, bo… np. jak wyżej. Szczególnie w przypadku dyskusji o faktach. One nie podlegają ocenie prawdziwości metodą głosowania na zasadzie “miliony much nie mogą się mylić”.

Pyta się mnie Pan czy ja ustaliłam dlaczego śledztwo prowadzą Rosjanie?
Panie Jerzy, no dajże Pan spokój. Czy nie linkowałam Panu kilka miesięcy temu pracy prof. Żylicza? Przeczytał Pan ją? Chyba nie, bo w jaki inny sposób można wyjaśnić Pana pytanie?

Nie podoba się Panu mój styl dyskusji? Nic na to nie poradzę. Za to, jeśli znajdzie Pan chwilkę czasu, proszę pofatygować się na Salon24 i tam poczytać teksty i komentarze “dam”, które kiedyś udzielały się na TXT. Te “kulturalne, czcigodne oraz niezwykle kobiece istoty” (a za takie były powszechnie uważane na TXT), potrafią w jednym komentarzu nazwać swojego adwersarza (i to takiego, który ośmielił się mieć inne zdanie ad rem): kreaturą, idiotą, ubeckim ścierwem, itp.
No… to jest dopiero styl i klasa! Proszę wybaczyć nie zamierzam równać do tego dna. :)

W przypadku mojej rozmowy z Foxxem nie zauważył Pan chyba, jak Foxx, że odnosiłam się jedynie do wycinka jego notki. Zalinkowanie RL-2006 było zasadne, bowiem ten regulamin określał procedury lotu w trudnych warunkach atmosferycznych. Procedury, które zostały podczas tamtego feralnego lotu wielokrotnie złamane.

W kwestii tytułu – istnieją też określone sposoby podawania autorów, jeśli przy danej publikacji pracowało ich wielu.

W dalszym ciągu uważam, że powinien mnie Pan przeprosić. To, że ktoś potrafi wygłaszać w/w brednie, nie oznacza, że to ja je wygłosiłam ani, że się z tym zgadzam.

Pozdrawiam.

ps. Pańska wymiana zdań z Jareckim jest pouczająca. Pokazuje (u Jareckiego) do czego może prowadzić fiksacja, brak otwartości umysłu, ślepe podążanie za wybranym autorytetem (zresztą, wyjątkowo marnej jakości) i wynikające z tego błędy atrybucji. Daje mu to niewątpliwie krótkotrwały zysk psychologiczny. :)
Dziękuję za tę lekcję, Panie Jerzy.


Pani Anno!

Miliony much pewnie mają rację, dlatego milion pierwsza mucha do nich dołączy. Natomiast dla mnie ich wybór jest nieistotny.

Jeśli uważa Pani, że stoi po stronie prawdy, to daje Pani świadectwo wiary, bo nie przytacza Pani na poparcie tej tezy żadnych argumentów. Jak Pani wie, w innej sprawie zajrzałem do tekstu, na jaki się Pani powoływała i w pierwszym akapicie znalazłem totalne bzdury. Dlatego nie proszę o źródła, tylko o wyjaśnienie jak krowie na rowie, załóżmy, że jestem niekumaty, dlaczego samolot białoruski rozbijający się w Polsce jest poddawany śledztwu białoruskiemu, a taki sam samolot polski śledztwu rosyjskiemu, podczas gdy między Polską a Białorusią i Rosją obowiązują takie same regulacje prawne. Potrafi to Pani wyjaśnić? Bez odsyłaczy. Tak na chłopski rozum.

Proszą zauważyć, że nie chodzi o to, jakie „prawdy” Pani głosi, ale o to, jak Pani unika przekonania swoich rozmówców. To nas wszystkich dziwi, bo znamy Pani rzetelność w innych sprawach. A tu gra Pani w orkiestrze, która niemiłosiernie fałszuje i Pani nie słyszy swoich fałszów, krzycząc „tę nutkę zagrałam czysto”. Owszem, tylko jest to dzieło oparte na fałszowaniu melodii, więc czysto może znaczyć fałszywie… Nie wiem czy potrafię jaśniej. (Proszę pamiętać, że ja też mam syndrom Kasandry.)

Pozdrawiam

PS. Pastwienie się nad panem Jackiem nie jest szczególnie eleganckie, a salon24 nie jest wyznacznikiem standardów. (Nawet gdy piszą tam byłe gwiazdy tekstowiska.)

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Panie Jerzy

Jeśli łaska, proszę zapoznać się ze znaczeniem czasownika “pastwić się”.
U Doroszewskiego zgrabnie i obrazowo to słowo jest opisane.
To było po pierwsze.

Na zakończenie, po drugie i ostatnie:

Milczy się wtedy, kiedy nie ma się nic ważnego do powiedzenia, alboo…
.....albo…., kiedy mówienie nie wywołuje żadnego skutku.
bo nikt nie słucha

Igła, 25 lutego 2010

Żegnam.


Panie Jerzy!

Pan też wierzy w brednie? Randoszczak robi dobrą robotę, wywołując pospolitych bandytów do tablicy.
Magia to nachalną, agresywną cwaniaczką. I tyle mam do powiedzenia, na ten temat

Wspólny blog I & J


Panie Jacku!

Nie podoba mi się to, w jaki sposób pani Anna wypowiadała się na temat Pana, ale ten sposób odpowiadania, jaki Pan prezentuje, też mi nie leży.

Co do „naukowych” metod krytyki rzeczy nierozumianych przez naukowców, to mam własne doświadczenia i potrafię odróżnić pseudo naukową propagandę od naukowej krytyki. Bichewioryzm (ang. beheviour) chciał naukowo opisać psychikę, a konkretnie funkcjonowanie człowieka w paradymacie naukowym. Po kilkudziesięciu latach doszli do wniosku, że jest to niemożliwe. Tak się kończy ortodoksja w każdej dziedzinie, Jeśli materia jest specyficzna, to i metody analizy muszą być specyficzne. Inaczej się bada obiekty fizyczne, a inaczej psychikę. To jest fakt naukowy i nie przyjmowanie tego do wiadomości nie jest dowodem bycia oświeconym.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


I o to chodzi!

Leżeć, poleżymy w grobach – spokojnie.
Część na wznak, a taniej pochowani – byle jak. Nie ma się czym straszyć, w sumie.

Co do psychiki ( ludzkiej ) wątpię w jej istnienie, podobnie jak w istnienie czasu i9 przestrzeni.
Dobranoc! Idę jeść jajecznicę!

Wspólny blog I & J


Panie Jacku!

może Pan wątpić. Widział Pan kiedyś program w komputerze? Przecież to jest coś nieistniejącego, ale komputer bez tego nie działa. Z psychiką jest tak samo. Bichewioryści mieli takie nastawienie jak Pan i przegrali. Pośrednio udowodnili istnienie psychiki.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Gwoli wyjaśnienia...

Poprosiłam Maszynę o zniknięcie mojego bloga i zdegradowanie mnie do “niebieskiego nicka” ponieważ:
– nie mam siły użerać się się z “wiedzącym”, który założył sobie prawdziwość jakiejś tezy a’priori i związku z tym na moje uwagi o panach X i Y bezsensownie bredzi, że obwiniam panów Z
– nie mam siły użerać się się z “wiedzącym”, który założył sobie prawdziwość jakiejś tezy a’priori i związku z tym na moje uwagi o zjawisku “A”, plecie androny, że linkowane przeze mnie dokumenty na temat “A” ma w doopie, bo jemu nie wyjaśnia to zachowania “C”.

Uprzejmie przepraszam, ale uważam, że mogę spożytkować własny czas i energię w sposób lepszy niż bicie bezproduktywnej piany w potyczkach z alogicznymi moronami. którzy goowno wiedzą, bo nie zadali sobie trudu sprawdzenia wszelkich dostępnych źródeł, ale uważają się za “genetycznych patriotów”, co w ich mniemaniu daje im prawo do wygłaszania “jedynie słusznych-wniosków”.

Ergo: każdy jeden z moronów popełnia ten sam, uniwersalny, błąd atrybucji wewnętrznej i każdy (zgodnie z przewidywaniami) będzie temu zaprzeczał do tchu ostatniego. :)
[Fantastyczny materiał na ćwiczenia z psychologii społecznej. Zamierzam skorzystać, oczywiście bez podawania nazwy portalu i nicków.]

ps. Jareckiemu wyjaśniłam odrębnie (pod tekstem NJN) dlaczego za śmieszno-żałosną uważam argumentację pt. “a pani Magia wierzy w homeopatię”.


Subskrybuj zawartość