Nędza

Nie jestem zbyt wybredny. Najem się polewką czy smażonymi ziemniakami, nie dla mnie różne tam majonezy. Książkę przeczytam, film w kinie brzuszkowym obejrzę. Jak jest mecz to kibicuję. Jak nie ma meczu, nie kibicuję. Prosty ze mnie chłop, ale mam też swoje narowy. Nie cierpię na przykład, sprzedawców ideologicznej nędzy.

Jak działa i jaki ma pysk demokracja widzi chyba każdy przytomniejszy od żaby. Nie żebym miał coś do żab – tak sobie napisałem. W związku z tym pojawiają się co jakiś czas ludzie, którzy chcą jakoś ten pysk demokracji uszminkować, podmalować, upiększyć. Już to przez procedury czy zabezpieczenia antykorupcyjne, już to przez zmianę ordynacji wyborczej.

Dosłownie, podpieranie trupa kijem. Współczesna demokracja nie jest nawet potworem Frankensteina, który jednak charakteryzował się jakąś dziarskością, a w filmach wyrażał nawet swoje uczucia. Proste uczucia, okraszone mimiką Borysa Karloffa, ale to zawsze coś.

Demokracja nie ma uczuć i w ogóle nie jest dziarska, ponieważ gnije i śmierdzi.

Teraz podsuwa się ludowi tak zwane JOW –y. Jak raz, po śmierci ich najdzielniejszego orędownika, prof. Przystawy. Oto piosenkarz wraz ze sprytnym związkowcem zawodowym podsuwają nam panaceum na bolączki demokracji. Pięknie! Wtykają w gnijące trupie usteczka tabletkę aspiryny i każą nam sądzić, że truposz ożyje! Ba, że zatańczy i być może zaśpiewa. A, figa z makiem!

Zasadniczo, ludzie chcą żyć.

Poza politycznymi maniakami, niewielu obchodzi ordynacja czy problemy partii politycznych. Doskonale rozumieją, że polityczna gadanina nie przekłada się na ich codzienne sprawy. W związku z tym nie da się zaprogramować ruchu społecznego wzorem 1980 roku. Można się dowolnie nazywać, nadymać i unosić medialnie, ale inicjatorzy zawsze będą „onymi” ponieważ to są tylko podrygi elit.

Z podobnych względów kryzys przeżywają istniejące realnie partie polityczne. Co jakiś czas rozpoczyna się debata, jak uaktywnić milczące 50 procent potencjalnych wyborców. To zabawne. Przecież nawet w 1989 roku nie głosowało prawie 40 procent uprawnionych.
To jakoś nie dało elitom do myślenia. Co, cholera, da – Krew na ulicach?

Nieprawdopodobna nędza przekazu i kompletny brak komunikacji pomiędzy milczącymi politycznie ludźmi a elitami jest faktem. Na każdym poziomie. Od poziomu gminy aż do poziomu pałacu prezydenckiego. To bardzo źle nam wszystkim wróży.

Co mają ambicje politycznych liderów do realnego świata? A, że mało swojskiej, polskiej opresji, to jeszcze tkwimy w europejskim kokonie. Jezus Maria!

Ktoś słusznie odpowie, że zawsze tak było, że od tysięcy lat, dziesięć – dwadzieścia procent żyło, a reszta była poganiana batem. Tyle tylko, że nigdy deklaracje tak dalece nie mijały się z bezczelną rzeczywistością jak obecnie. Nigdy też aspiracje poganianych nie były podniesione tak wysoko i nigdy nie miały tak miernych szans na ich realizację.

Jest 22.03.2013. W składzie opału ludzie kupują węgiel na worki. Liczą, wywracając portfele na ręby. 70 kilogramów, dwa worki. No nie, trzeba się wrócić i odsypać dziesięć. A w nocy zapowiadają minus piętnaście. Niech pan powie, ile to jeszcze potrwa? Arabski ambasadorem w Madrycie? Tak. Sobota, niedziela, poniedziałek. Starczy. K…a zapomniałem o piątku, dzisiaj jest piątek. A Brudziński w TV. A co tam panie z niepokornymi dziennikarzami? Zima ich nie zaskoczyła, wiosną? Każdemu co mu się należy! Niech pan mi pożyczy dwie dychy. Odpracuję!

Jechałem wczoraj autem i słuchałem poznańskiego Radia Merkury. Bywa i tak. pomiędzy blokami reklamowymi trafiłem na wywiad z panem Krukiem, słynnym przedsiębiorcą, szefem wielkopolskich przedsiębiorców, który wybierał się właśnie na obrady komisji trójstronnej. Tak zrozumiałem. Wybierał się by dyskutować z przedstawicielami związków zawodowych w kwestii uelastycznienia czasu pracy. Tak zrozumiałem. Osobiście niewiele mnie to obchodzi, ale mam czujne ucho. Oto facet, który ma za kilka godzin zasiąść do stołu by negocjować, opowiada w radio, że jeśli związkowcy się nie zgodzą, za dwa lata ci, których niby to bronią, będą ich wieszać na latarniach.

To jest właśnie prawdziwa nędza! Nie człowiek, któremu zabrakło 8 złotych, przez co zmuszony jest usypywać z worka węgiel, tylko milionowy dureń, ględzący w radio o samosądach.

Mili moi, to jest właśnie koniec zakichanej demokracji. Piekielnie kosztownej ułudy. Współczesna szlachta, polityczno – urzędniczo – prawnicza, tym się różni od starodawnego, przebrzmiałego rycerstwa, że nie ma żadnych poważnych obowiązków poza realizacją fikcyjnego, wziętego wprost z rzyci prawa do zarządzania majątkiem i życiem całkiem realnych ludzi.
Polskich obywateli.

Jaka potworna nędza!

Dosłownie – Trup popychany kijem. W niewiadomym kierunku. Tragicy śpiewają o wiośnie uwalanej krwią, ale jakim cudem nędzne media wykreują nowego Jakuba Szelę?
Bez tego, nic – pozostaje kupowanie węgla w workach i politycznych kociambrów w workach, a w końcu samych worków i sznurka.
Demokracja to władza ludu.

O cholera!

Średnia ocena
(głosy: 2)

komentarze

Ale wiesz

W końcu nie można pozwolić, żeby było tak spokojnie przez całą wieczność. Skoro już się zakręciło korbą i zrobiło ten cały kryzys. Teraz idzie odpalanie próbnych petard o wadze śmiesznego Cypru, bo przecież jak nie ma wojny, albo chociaż dobrej, nomen omen, zadymy, to za dużo widać i jeszcze ludziom głupoty jakieś zechcą przyjść do głowy, czy coś.


Panie Jacku!

Proszę przeczytać co pisałem na temat ordynacji wyborczej (i nie tylko ten temat) w 2008. roku. Niestety nie ma lepszego systemu, choć niewątpliwie można tę demokrację ulepszyć i temu służą propozycje przedstawione w notce Państwo…

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Panie Jerzy

Nie da się! To trup.

Wspólny blog I & J


Jacku,

A możesz mi przypomnieć kiedy to demokracja miała się lepiej (i gdzie)? Nie widzę specjalnych powodów do załamywania rąk, albowiem demokracja, a ściślej, każda władza człowieka nad człowiekiem, w dowolny sposób ukryta za teatrem pozorów (lub nie ukryta, zależnie od obowiązującej w danej epoce mody), była zawsze do dupy, na co już Kohelet wyrzekał tymi słowy:

“Istnieje pewne zło, które widziałem pod słońcem, a jest nim pewien rodzaj pomyłki, która wychodzi od zwierzchności: Że głupców stawia się na wysokich stanowiskach, a zasobni w mądrość siedzą nisko.” (Koh. 10:5-6)

Poza tym, przecież tzw. demokracja stanowi największe osiągnięcie człowieka w zastosowaniu zasad kapitalizmu do zarządzania tzw. porządkiem społecznym. Dodajmy, zasad wywiedzionych z obserwacji i/lub mimowolnego stosowania praw przyrody. Rządzi ten, kto sprytniejszy, i/lub kto silniejszy, i/lub kto lepiej swój ‘towar’ sprzedaje. W czym tu problem? :)

Dobrych Świąt Wielkanocnych! O których wyższości nie trzeba, prawda, przekonywać.


Panie Jacku!

Gdzie Pan ma demokrację? Czy ordynacja proporcjonalna z niemożliwością kandydowania ludzi niezależnych można nazwać demokracją? Proszę się zastanowić z czym Pan walczy. To tak jak oburzeni protestują w Stanach Zjednoczonych czy Europie Zachodniej przeciwko kapitalizmowi, a tam już dawno go nie ma. Tam jest klasyczny socjalizm, zgodnie z zapowiedziami Karola Marksa. Niemniej, jak ktoś jest z tego socjalizmu niezadowolony, to pomstuje na kapitalizm i wychwala socjalizm.

Właśnie takie mam wrażenie, gdy czytałem Pański tekst. Krytykuje Pan to, co mamy i nazywa demokracją. A to jest lekkie nadużycie. W systemie republikańskim, gdzie prawo chroni mniejszości przed większością, demokracja sprawdza się. Dopiero zarzucenie republiki na rzecz nepotyzmu, dyktatury i innych tego typu zjawisk, powoduje, że pseudo demokracja jest do d…y.

Pozdrawiam świątecznie

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Subskrybuj zawartość