Krzyżackie rozbrykanie na mrozie

- Ja to nazywam krzyżackim rozbrykaniem. Niech się wielki mistrz dowie, będzie miał się brat Zygfryd z pyszna! – Rodryg zacierał ręce przy kracie kominka, a zauważywszy, że w kominku nie napalono zaklął szpetnie. – Co jest do diaska z tym kominkiem?

- Kominek zgasł! – Zauważył zgodnie z prawdą owinięty w pierzynę dzielny krzyżak Pimo.

- Zgasł, zgasł – Złościł się Rodryg – To niech ktoś napali do diaska, służba! Służba!

- Nie ma się, co drzeć, nikogo nie ma. Grypa. Weź się owiń w pierzynę albo, co. Dokończ o tym, rozbrykaniu, co ten Zygfryd znowu zmalował?

- Namówił tego Francuzika , tego Geparda z Bulionu, swoją drogą wszędzie ich pełno żabojadów a już w kuchni to się przedrzeć nie idzie, ale mniejsza z tym, namówił go, żeby ten go polizał.

- Sodoma i Gomora!

- Nie w tym sensie. Po pancerzu, a tu mróz minus dwadzieścia. Że niby cud, bo jego zbroja smakuje jak marcepan. Francuzikowi dwa razy nie trzeba powtarzać, bo to żarłok pierwszoligowy. Polizał i mu się jęzor do zbroi przykleił. Głupi to żart i zaraz awantura. Rycerze unijni w krzyk, że bracia zakonni nie mają szacunku. Ten z tym językiem za Zygfrydem lata. Potknął się w końcu. Krew się leje. Nasi w śmiech. Zwada.

W tym momencie stanął w drzwiach dowcipny krzyżak Zygfryd.

- O wilku mowa… zaczął Pimo

- Czołem towarzysze krzyżacy! Co tu tak zimno? Otwórzcie okno, bo na dworze jest tylko – 11, a tutaj macie ze dwadzieścia.

- Służba w komplecie na L4. Przecież sam nie będę palił. Jeszcze, czego. Umurzył bym się i tyle. Mistrz powinien wstawić nam, choć jakiś koksownik, taki jak na dziedzińcu stoją.

- Jasne. Mistrz ma wam nosić koksowniki. O rany, co jeszcze? Mam, chociaż dobrą wiadomość, że Polacy w niektórych dzielnicach od dwóch tygodni nie mają prądu!

- Też mi wiadomość! My nie mamy od siedmiuset lat

- Nie przesadzaj. W ten sposób hartujemy się w rycerskim rzemiośle. Jakby wyglądał zamek z tymi wszystkimi kablami, gniazdkami und wtyczkami? Zacznie się od prądu a skończy na ocieplaniu styropianem, tapetach w różowe kwiatki. Tu lampki nocne, abażurki, toaletki, zasłonki, firanki…

- Coś ty taki pryncypialny się zrobił? Cały dzień przesiedzisz w przy komputerze w świetlicy w ciepełku to ci potem głupie żarty w głowie. Też bym tak chciał. Kawkę popijać i w ogóle.

- A tu was boli! Trzeba się wziąć za naukę pisania i czytania. Mistrz słusznie zrobił zakazując niepiśmiennym przesiadywania w świetlicy i oglądania gołych, pardą, bab.

- Ja już prawie czytam, ale w tym mrozie rozum mi zamarzł – pochwalił się Pimo.

- Prawie, prawie… widziałem jak czytałeś na egzaminie. Widziałem, bo słuchać to za bardzo nie było, czego.

- Bo ja się nauczyłem czytać po cichu. Nie wiedziałem, że trzeba głośno. Przecież nikt głośno w świetlicy nie czyta!

- Niby tak, ale Mistrz kazał ci streścić to wydukałeś, że nic z tego nie rozumiesz.

- No bo to był tekst o jakiejś komisji śledczej u Policzków. Nie szło zrozumieć, o co chodzi. Taka mi się zdarzyła wpadka, ale jutro mam termin poprawki.

- A ja się czytać i pisać uczyć nie dam! – Zezłościł się nagle Rodryg. – Przyjdzie wiosna i będę sobie hulał po świecie, a wy będziecie dukać nad blogami. Tyle powiem, a mróz przetrzymam.

- Jasne. Jakby wszyscy byli uczeni nie miałbym pola do popisu. Słyszeliście jak nabrałem tego Francuzika? Ciemnota prowansalska! Jemu tylko garnek i łyżka w głowie. Gdzie by ktoś rozsądny uwierzył, że zbroja smakuje jak marcepan? Przecież to głupota. Ale on we wszystko wierzy. Mróz jak diabli a ten bez czapki, bo mu powiedzieli, że ocieplenie nadeszło globalne. Co za ludzie! Swoją drogą z tą zbroją ciekawa sprawa. Nigdy o czymś takim nie słyszałem żeby zbroja miała smak, a moja ma. Zobacz bracie Rodrygu na ten mój lewy napierśnik. Smakuje jak golonka, a prawy jak piwo. Nasze bawarskie nie jakieś tutejsze. Zawsze przed snem sobie poliżę raz tego raz tego i zaraz czuję się jakbym był w domu!

- A jakie piwo?

- Kuflowe, bracie Rodrygu, kuflowe!

- Spróbowałbym, ale się boję czy mi język nie przymarznie?

- Coś ty, do napierśnika? – Zdziwił się dowcipny brat Zygfryd i mrugnął do Pimo, który pochylił się nad gazetą i udawał, że czyta artykuł o problemach gminnych bibliotek na Mazowszu.

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

-->JJ

Chyba nie da się tego sensownie skomentować ;) W każdym razie ja poczekam aż ktoś zacznie ;)

Pozdrawiam,
referent

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Nie mam pierzyny,

tylko ekologiczną kołdrę z wielbłądziej wełny. Babka z Jerozolimy przysłała.

Reszta ma taką samą wartość merytoryczną.

W sumie – pomówienia.

;)


Referencie

Nic nie mogę pomóc. Przed chwila przeczytałem tekst po cichu i nie mam pojęcia o co tu chodzi. Rozum mi chyba zamarzł.

Wspólny blog I & J


Pino

Krzyżak Pimo występował zanim Cię poznałem. A w ogóle czytając gdzieś natrafiłem na prawdziwego krzyżaka o tak dziwacznym nazwisku. I tak sobie go zapamiętałem, bo to dziwnie brzmiało, że krzyżak był Pimo.

Wspólny blog I & J


-->JJ

jarecki

Nic nie mogę pomóc. Przed chwila przeczytałem tekst po cichu i nie mam pojęcia o co tu chodzi. Rozum mi chyba zamarzł.

Wiedziałem, że to opowieść z kluczem ;)

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Wiem,

po prostu czuję z nim głęboką więź duchową.


Autor powieści z kluczem

Jako małe chłopię uganiał się przed blokiem z kluczem na szyi.
Jako redaktor gazety kluczył aby nie zostać wykluczonym.
Napisał kilka powieści z kluczem.
Kiedy umarł św. Piotr walnął go kluczem w łeb przed niebiańską bramą. – Za co? – pyta i masuje guza – A za mętne pisanie – odpowiedział święty i jeszcze mu poprawił kluczem.

Wspólny blog I & J


-->JJ

A wieczorami kluczysz po lesie. Za kluczem kaczek. Z kluczem wiolinowym na tiszercie… Pokaż te powieści lepiej, autorze ;)

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Referencie

Bym pokazał, ale zamknąłem w szafce i, cholera, zgubiłem klucz!

Wspólny blog I & J


-->JJ

Kluczowa sprawa, prawda, ten klucz. Jak się okazuje ;) Cześć,

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Cześć

:)

Wspólny blog I & J


Eeee..

Grunt, ze ptaszki nakarmione.
W mróz.
Było nie było.


Subskrybuj zawartość