Tyrania czasopism

Na początek pytanie retoryczne. Pamięta ktoś jeszcze histerię związaną z dziurą ozonową? Nie? A przecież przewyższała ona chyba nawet tę związaną z globalnym ociepleniem i świńską grypą. Dlaczego zatem nikt się dziś nie przejmuje tym, że nad Antarktyką promieniowanie kosmiczne zabija ponoć wszystko co żywe? :) Odpowiedź jest prosta: bo gazety o tym nie piszą.

Rosyjski dysydent – fizyk Kapica nazwał kiedyś nagłaśnianie przez media teorii dotyczących wpływu człowieka na klimat geszeftem. Według niego jedna tylko firma Dupont zarobiła miliardy dolarów na wprowadzaniu tzw. “produktów ekologicznych”.

Dzisiejsze gazety w związku z rozpoczynającym się w Kopenhadze sabatem klimatycznym ogłosiły apokaliptyczny w tonie apel, za pomocą którego chcą wymusić na politykach podjęcie decyzji mających powstrzymać ocieplenie klimatu. Tak naprawdę jednak chodzi o wyczyszczenie naszych kieszeni i cofnięcie świata do epoki wozów drabiniastych. Ukryte przesłanie jest proste: stadem ogłupionych biedaków jeszcze łatwiej da się manipulować.

“Aż 56 gazet w 44 krajach mówi dziś po raz pierwszy jednym głosem, publikując ten sam komentarz redakcyjny. Zdecydowaliśmy się na to, gdyż ludzkość stanęła wobec wielkiego zagrożenia. Jeśli nie podejmiemy wspólnych działań, zmiany klimatyczne zniszczą naszą planetę, bezpieczeństwo i dobrobyt.”

Śmiać mi się chce, kiedy to czytam. Klimat chcą zmieniać. A może Wisłę kijem zawracać? Był już kiedyś w dziejach nauki taki mądrala. Łysenko się nazywał, buszował w sowieckiej biologii. Twierdził np., że jak człowiek (sowiecki oczywiście) bardzo się uprze, to z zasianego żyta wyrośnie pszenica. Panowanie Łysenki skończyło się jednak nie odkryciem alchemicznego kamienia zdolnego przemieniać kamienie w jedzenie, lecz wykończeniem dobrze zapowiadającej się na początku XX wieku rosyjskiej genetyki i niemal zupełną zagładą Morza Aralskiego oraz żyznych i bogatych przed Stalinem dolin wzdłuż Syr i Amu-darii.

A oto katalog pozostałych głupot zawartych rzeczonym apelu zachodnich Łysenków:

1. apokaliptyczna wizja:

“Połowa gatunków na Ziemi mogłaby wyginąć, miliony ludzi straciłyby domy, oceany pochłonęłyby całe państwa.”

2. ekologiczna historiozofia i eschatologia:

“Zmiany klimatu dokonywały się przez wieki, ich skutki pozostaną z nami na zawsze.”

3. marksistowska pryncypialność:

“To bogaty świat jest jednak odpowiedzialny za większość zgromadzonego w atmosferze dwutlenku węgla – trzy czwarte łącznej ilości wyemitowanej od 1850 r.”

4. leninowska frazeologia:

“Społeczna sprawiedliwość wymaga od krajów uprzemysłowionych, by sięgnęły głęboko do kieszeni”

5. churchilowska brutalna szczerość:

“Transformacja będzie kosztowna, lecz znacznie tańsza niż ratowanie światowego sektora finansowego. I znacznie tańsza niż skutki zaniechania.

Wielu z nas, zwłaszcza w świecie uprzemysłowionym, będzie musiało zmienić styl życia. Kończy się era lotów tańszych niż taksówka na lotnisko. Będziemy musieli inteligentniej robić zakupy, jeść i podróżować. Więcej płacić za energię i mniej jej zużywać.”

6. gruszki na wierzbie:

“Ale przejście do społeczeństwa chlubiącego się niską emisją CO2 niesie ze sobą więcej szans niż poświęceń. Już teraz niektóre kraje zdają sobie sprawę, że przyniesie ono wzrost, miejsca pracy i lepszą jakość życia. Przepływy kapitałowe już to zwiastują – w ubiegłym roku po raz pierwszy zainwestowano więcej w odnawialne źródła energii niż w produkcję elektryczności z paliw kopalnych.

Porzucenie nałogu emisji CO2 pobudzi w ciągu kilkudziesięciu lat rozwój innowacji, porównywalny z historycznymi okresami gwałtownego postępu. Lądowanie na Księżycu czy rozszczepienie atomu wynikały z konfliktu i rywalizacji, natomiast wyścig w ograniczaniu emisji musi być napędzany wspólnym, zbawczym wysiłkiem.”

Kiedy czytałem dziś z rana te bzdury, przypomniał mi się wiersz “Przyczyna” Juliana Kornhausera, poety słynnego pokolenia 68 roku, które skandując: “prasa kłamie” paliło gazety na ulicach. Historia lubi się powtarzać.

Przyczyna

Trzeba uciec od tyranii czasopism,

pisał w lutym 1914 roku Blaise Cendrars

w wierszu Mój taniec. Czyżby z tego

powodu wybuchła pierwsza wojna światowa?

Średnia ocena
(głosy: 7)

komentarze

Specjalnie się zalogowałem

...by dać szóchę. Bezczelność tych skurwieli woła o pomstę do nieba!
Gorzej, ze jak zwykle przy okazji pomsty, wszyscy oberwą odłamkami.
Pozdrawiam

Wspólny blog I & J


Panie Kisielu!

Czytanie gazet, a w szczególności gazet postępowych to wyjątkowo ogłupiające zajęcie. Może ktoś dotrze do listy gazetek, które opublikowały te idiotyzmy, żeby łatwo było unikać tych najmniej wiarygodnych.

Pozdrawiam


Pino

Regularnie czytam tylko dwa czasopisma: Gazetę Polską i Nowe Państwo.

pozdr.


Ja niczewo,

czasem złapię w empiku Krytykę Polityczną lub Arkana ;)

pzdr


Dżej Dżej :)

To, że się klimat zmienia, nie ma wątpliwości, kwestią sporną są przyczyny tych zmian i sposoby niwelowania/łagodzenia skutków. Nachalne wciskanie ideologicznych bredni “ekologów” sprowadzające się do żądań: chcemy waszych pieniędzy, daje asmupt do podejrzeń, że cała akcja służy niezbyt jasnym celom, no i że gówno z tego będzie, nie ratowanie Ziemi i ludzkości. Moim zdaniem trafnie podsumowała te sprawy Ufka w swoim ostatnim wpisie. Trzeba zacząć od podstaw, jeśli się chce rzeczywiscie zadbać o tzw. ekosystem. W PRLu np. zniszczono niemal doszczętnie świetnie działający przed wojną system gospodarki wodnej na polach, łąkach i w lasach. Dziś, choć każdy rolnik płaci obowiązkowe składki spółkom wodno-melioracyjnym, nic poza coraz większymi szkodami i zaniedbaniem z tego nie wynika. Tam, gdzie nie trzeba osuszono pola, tam gdzie należało odprowadzić częśc wody, zabagniono. Najgorsze, kiedy durnie i niezguły biorą się za zarządzanie i robotę.
Mam przyjaciela, który jest właścicielem sporej firmy budującej sieci wodno-kanalizacyjne i oczyszczalnie. Co ten chłop się natłumaczy swoim ćwokom, żeby robili prace zgodnie ze specyfikacją. Niby to takie oczywiste dla kogoś, kto w tej branży działa lat dwadzieścia czy trzydzieści, że jak jest podane, że trzeba dać podsypkę żwirową i ją utwardzić, to trzeba to zrobić, jednak dla naszych robotników to nie jest dostateczny argument i kombinują jak mogą, żeby zrobić i się za bardzo nie narobić. A że inwestycja opiewa na sporo milionów i że później poprawki kosztują kupę forsy (co zabiera zyski), to już tych durniów nie interesuje. Ich zdaniem robota zrobiona, więc ma być zapłacone. Niby system się zmienił, lecz nawyki kołchozowe pozostały. Nawet za granicą ten chłam obserwuję. To brakoróbstwo i bylejakość. Natomiast kiedy widzę niespełna dwudziestoletniego chłopaka norweskiego, który koparką po mistrzowsku tworzy ziemno-skalne tarasy w ciągu kilku godzin, to odejmuje mowę z podziwu. Tam jest jednak zupełnie inne podejście do pracy, do obowiązków. Będziemy się tego uczyć jeszcze długi czas.

pozdr.


Jerzy Maciejowski

Lista gazetek jest widoczna przy artykule Wyborczej na portalu (w kształcie kuli ziemskiej).

pozdr.


Pino

No to duży rozrzut, ale wiadomo – młodość nie zna granic ni kordonów :)

pozdr.


To specjalnie tak,

zawsze fascynowały mnie skrajności :P Ale że ja z prawej strony, aczkolwiek bez uprzedzeń, to cieszy mnie fakt, że Arkana są ciekawsze, choć KP też, nie powiem, trzyma poziom.

pzdr


Pino

Ponieważ nieco starszy jestem, to jak Cejrowski może tylko w rękawiczkach wziąłbym KP do ręki. Nie w celach czyelniczych rzecz jasna. :)


Panie Kisielu!

Ja na żadne portale gazety wybiórczej nie chadzam. Nie da się tego gdzieś upublicznić?

Pozdrawiam


Jerzy Maciejowski

Podaję link do fotki z tytułami:

http://www.fotosik.pl/pokaz_obrazek/e0b5e298db6c185c.html

pozdr.

P.S. Przy okazji. Kto do mnie zagląda, widzę dzięki programowi w profilu swojego bloga.


Kisiel, no to jest coś, czego nie kumam,

co mi się niby stanie? Poglądy mi się przekręcą o sto osiemdziesiąt? Nie sądzę...

pzdr


Pino

To proste. Nie cierpię przemądrzałych wykształciuchów, którzy chcą robić za obrońców proletariuszy. Mam dla nich tylko jedną propozycją: odfakujcie się od nas. Nie potrzebujemy waszej pieprzonej artystowskiej troski.
Jedyną intelektualistką, która nie robiła teatru, tylko w pełni żyła z tymi i dla tych, których świat zepchnął na dno, była S. Weil. Tylko ją akceptuję. Resztą się brzydzę. To dla mnie komuchy. Świnie, albo durnie. Niech Sierakowski nie robi za obrońcę mas, tylko zatrudni się na budowie i posmakuje twardego życia. Tak zrobił bloger fajrant i napisał z tego świetną relację u siebie w salonie24.

pozdr.


Aha,

no ja tak emocjonalnie do tego nie podchodzę.

Pozdrawiam


Pino

Trzeba na własnym grzbiecie posmakować dobrodziejstwa lewicowców, wtedy się wie, dlaczego lewicowego gówna nawet w rękawiczkach nie nalezy dotykać. Sorry za słownictwo, ale na samo wspomnienie czerwonych świniaków scyzoryk mi się otwiera.

Ale fajranta polecam.

pozdr.


Panie Kisielu!

Problem z lewicowością nie polega na tym, że tacy ludzie się pojawiają. To jest naturalna postawa ludzi młodych. Ja ostatnio rozmawiałem z młodym człowiekiem, który miał prostą receptę na niedostatki demokracji. Było nią wprowadzenie bolszewii. Oczywiście gdyby tak to sformułować, to by się oburzył, bo poglądy ma „prawicowe”. Niemniej rozwiązania jakie proponował to bolszewia w czystym wydaniu.

Problem polega na tym, że niektórym z wiekiem nie przechodzi.

Pozdrawiam


Pino - byś mnie zrozumiała

zacytuję opis pewnego zdarzenia ze wspomnieniowej książki Oli Watowej, żony poety Aleksandra Wata.

“Skierowano nas więc do owego domu pod Moskwą, gdzie byo kilkanaście osób, wszyscy Polacy, którzy odsiadywali kary bardzo długie, między nimi i tacy, którzy siedzieli już osiem lat, jak kobieta, o której teraz opowiem. Nie jestem skora do łez, nie posiadam tej “łaski”, ale kiedy przypomnę sobie to, co tam w tym domu widziałam, gardło mi się zaciska.
Kobietę posadzono za jakiś proguł i rozłączono z dwuletnim synkiem. Siedziała w łagrze na dalekiej północy i teraz cudem podległa amnestii obejmującej Polaków. Zaraz następnego dnia po przybyciu do owego domu zauważyłam ją przechadzającą się w nerwowym napięciu w seni drewnianego domostwa, które było naszym schronieniem do dnia wyjazdu z Sowieckiego Sojuza. Napięcie tej kobiety, jej rozpaczliwy wyraz twarzy udzieliły mi się, nie potrafiłam nie zbliżyć się do niej i nie zapytać o powód tego niecierpliwego oczekiwania, coraz to bowiem otwierała drzwi do sieni, wyglądała na zewnątrz i znowu chodziła w kółko.
Czekała na swego syna. Ktoś z łagrowego otoczenia, Polak, podjął się sprowadzenia dziecka, które od rozstania z matką było w dietdomie. Oczywiście ów Polak był zaopatrzony w odpowiednią przepustkę i zezwolenie na oddanie dziecka matce. Kobieta siedziała już w łagrze osiem lat. A więc jej syn był już dziesięcioletnim chłopcem. Pragnęla i bała się tego spotkania. Jak zareaguje jej syn na zupełnie mu obcą kobietę?
I oto w godzinach popołudniowych drzwi do sieni otworzyły się. Byłam przy tym. Wszedł mężczyzna i chłopczyk o ogolonej do skóry główce, ubrany w coś w rodzaju szynela, coś bardzo szarego, za dużego na jego wątłe ramionka. Matka przez chwilę znieruchomiała, wpatrywała się w chłopczyka i wtedy mężczyzna powiedział: “Oto twój syn”. Wtedy kobieta padła na kolana i otworzyła ramiona, a chłopiec podbiegł do niej, objął ją z całej mocy, tulił sie do niej mocno, mocno ją obejmował, jakby się bał,że za chwilę znowu mu matkę zabiorą. Zniknęła granica czasu, granica przestrzeni, suma wszystkich ciężkich, gorzkich chwil przed połączeniem się tych dwóch istot. Widok ten wstrząsnął mną na całe życie i nigdy tego spotkania nie zapomnę. Zawsze też będę pamiętać, ile takich matek nieszczęśliwych zamieszkuje ten nieludzki kraj łez, samotności i okrucieństwa.
Ułożyła go zaraz potem do łóżka, okryła, karmiła, tuliła, całowała i szeptała te wszystkie czułe matczyne słowa, powtarzała mu godzinami te słowa miłości i szczęścia, chciała tą długą litanią wypełnić dziecku straszne lata obcości, pustki, osierocenia.”

Mi to wystarczyło, by mieć jednoznaczny stosunek do wszelkich lewaków. Jak to ujął Sołżenicyn: “dość jednego łyku, by poznać gorycz morza.”

A teraz spójrz na zdjęcie pyszałkowatego lewaka Sierakowskiego i odpowiedz sobie, co ten człowiek zrozumiał z tego, co podobno czytał.

http://www.krytykapolityczna.pl/Zespol-KP/menu-id-91.html

Sierakowski dziś w Rzepie: “można wyobrazić sobie komunizm bez Gułagu”

http://www.krytykapolityczna.pl/Krytyka-Polityczna-w-mediach/Slawomir-Si...


Jrzy Maciejowski

Wiadomo, że młodość mądrością nie grzeszy.

“durna i chmurna” jest jak pisał wieszcz.

pozdr.


Kisielu,

czytałam tę książkę, bardzo fajna jest.

Temat mogę rozwinąć później, bo teraz myślę o egzaminie na prawko :0

pzdr


Panie Kisielu!

Najbardziej ubawiło mnie przeciwstawienie komunizmu i narodowego-socjalizmu. Dyskutowanie z przekonaniem, że może istnieć komunizm bez łagrów nie ma sensu, bo wszędzie gdzie dochodzi do tego szczęścia jakim jest komunizm muszą pojawić się łagry. Jakoś nie znalazłem w pamięci żadnego przykładu takiego zjawiska (komuna bez łagrów).

Swoją drogą ciekawe, kiedy zakończymy budowę socjalizmu w europie i pojawią się pierwsze obozy reedukacyjne dla błądzących zwolenników normalności.

Moim zdaniem antidotum na komunę czy nawet lewicowość nie jest konserwatyzm, który różni się tylko kolorem i zestawem dogmatów, tylko liberalizm. Szczegóły moich przemyśleń dostępne są tu.

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość