Tonący brzydko się chwyta

Głosami posłów PO – Mirosława Sekuły, Sławomira Neumanna i Jarosława Urbaniaka specjalna komisja sejmowa ds. afery hazardowej odwołała członków tej komisji – posłów PiSu – Beatę Kempę i Zbigniewa Wassermanna. Według posła Neumanna związane to jest z tym, że w czasach rządów PiSu posłanka Kempa i poseł Wassermann brali udział w pracach na nowelizacją ustawy hazardowej. Tego typu argumentacja sugeruje pośrednio, że być może politycy Prawa i Sprawiedliwości byli zamieszani w jakieś podejrzane działania związane z biznesem hazardowym.

Przyjrzyjmy się zatem dokładniej, na czym właściwie polegało zaangażowanie posłów PiSu w tej sprawie.

Zbigniew Wassermann pełnił w rządzie Jarosława Kaczyńskiego funkcję koordynatora ds. służb specjalnych i jako taki został zgodnie z prawem pisemnie poproszony przez podsekretarza stanu w Ministerstwie Finansów Marcina Banasia o zgłoszenie uwag do projektu nowelizacji ustawy o grach i zakładach wzajemnych. Wassermann zgłosił na piśmie dwie uwagi: jedną sugerującą utrzymanie wzmocnionej kontroli nad działalnością hazardową i drugą o charakterze czysto redakcyjnym (pismo Zbigniewa Wassermanna).

Na to samo pismo wiceministra finansów M. Banasia Beata Kempa, wówczas sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości, zgłosiła znacznie więcej uwag niż koorynator ds. służb Z. Wassermann. Tym niemniej dotyczą one podobnie jak u Wassermana albo spraw redakcyjnych i sugerują doprecyzowanie niektórych sformułowań, albo kwestii karno-skarbowych i kontrolnych ( pismo Beaty Kempy cz. 1, cz. 2, cz. 3, cz. 4 ).

W żadnej mierze nie da się wyprowadzić z rzeczonych pism członków rządu Jarosława Kaczyńskiego wniosku, że brali oni udział w działaniach nielegalnych, bądź że zgłaszając uwagi, reprezentowali interesy i stanowisko jakiejkolwiek grupy interesu z branży hazardowej. Z obu pism wynika niezbicie, że wyrażają one wyłącznie racje oraz interes państwa i że pozostają w zgodzie z prawnymi procedurami.

Portal TVN24 informację z dnia 27 listopada 2009 r. na temat planu Platformy dotyczącego usunięcia posłów PiSu z komisji zatytułował: “Dokumenty mające utrącić Kempę i Wassermanna. Słabe atuty Platformy”, a w samej notce pojawiły się m.in. następujące stwierdzenia:

z dokumentów, do których dotarła TVN24, a które zawierają opinie Kempy i Wassermanna nie wynika, że mogli wpływać na proces legislacyjny.
Były już koordynator ds. służb specjalnych sugerował zwiększenie kontroli ministra finansów nad procesem legislacyjnym ws. ustawy hazardowej.
Zaś była już wiceminister sprawiedliwości proponowała poprawki redakcyjne, jak również nadzór i wprowadzenie surowej sankcji za urządzenie lub prowadzenie hazardu.

Ponadto TVN dziennikarze TVN podkreślali, że PO, “która jeszcze w czwartek dość zdecydowanie mówiła o konflikcie interesów, teraz tonuje wypowiedzi”.

Dziś okazało się, że Platforma woli kompromitację od ujawnienia przekrętów, w których brali udział jej politycy. Nawet komentator Wyborczej Wojciech Czuchnowski określił decyzję Platformy o usunięciu posłów PiSu z komisji “kompromitującą zagrywką”, cyt.

Kompromitująca zagrywka PO

Wojciech Czuchnowski
2009-12-04, ostatnia aktualizacja 2009-12-04 20:12

Trzej posłowie rządzącej Platformy Obywatelskiej wyrzucili z hazardowej komisji śledczej przedstawicieli PiS – Beatę Kempę i Zbigniewa Wassermanna. Bez wysłuchania argumentów drugiej strony i pod nieobecność przedstawiciela PSL, którego głos mógł przeważyć. Platforma posiłkowała się jedną opinią sejmowych prawników, których nawet nie wezwano na posiedzenie Wassermann i Kempa zostali wykluczeni, bo jako urzędnicy w rządzie PiS kilka lat temu opiniowali ówczesny projekt ustawy hazardowej. Tyle że były to opinie standardowe w ramach konsultacji międzyresortowych. Żadne z nich nie miało znaczącego wpływu na projekt. Wcześniej Platformie nie przeszkadzało, że Kempa zasiada w komisji ds. śmierci Barbary Blidy, mimo że była przyboczną Ziobry w resorcie sprawiedliwości, gdy zginęła Blida. Ani że Wassermann jest w komisji Olewnika, choć jako nadzorca służb w rządzie PiS stykał się z tą sprawą.

http://wyborcza.pl/1,75968,7333275,Kompromitujaca_zagrywka_PO.html

Tekst z portalu TVN24.

Średnia ocena
(głosy: 9)

komentarze

@Kisiel

Maszyna poprawiła linki na klikalne, bo ze względu na wykrzyknik w adresie nie były klikalne automatycznie.


Dzięki

Jak to się mówi: trochę człowieka i technika się gubi. :)

pozdr.


Czy ja dobrze kojarzę,

że jesteś salonowym Kisielem?


:)

Tak, tenże sam we własnej osobie :)

pozdr.

Jestem też na blogspocie.

Mój profil: http://www.blogger.com/profile/14088439517019047142


Witam więc tutaj

A na salonie już nie????


dorcia

Odszedlem przed Tobą. Nie mogłem wytrzymać falowania nastrojów administracji. Oni nas wyraźnie nie lubili. Z jankowo-krawczykowego salonu zrobi się niebawem (już się robi) golden line – strona dla “młodych, wykształconych” z parciem na kasę. To nie moje towarzystwo.

pozdr.


Rety!!!

Ja o tym słyszałam, ale myślałam, Kisielu, że Ty do filarów należysz!
Nie dałam wiary, że odszedłeś!

Boże, co oni tam robią..,
To jakiś obłęd jest!

Zaglądałam do Ciebie często, nie zawsze się zgadzałam, często mi się Ciebie czytało, dlatego tak ostrożnie tu z zapytaniem wyszłam, kilka razy nawet komentarz zostawiłam…
Do czego to doszło…
Kisiel…

A wiesz, że oni ze mnie rewolucjonistkę w zmowie z konkurencją będącą, zrobili?

Pozdrawiam:)


dorcia

Wiem, zerknąłem. Trochę mnie tam jeszcze ciągnie ze względu na znajomych. Widzę jednak, że coraz więcej nas przenosi się z salonu na inne platformy blogowe.

Idę do łózia. Dobrych snów :)


Kisiel

Witam w kolejnym miejscu :)

Pzdr.


Opisana sytuacja

chyba najlepiej potwierdza fakt, że rozmowa o polskiej polityce jest schizofrenicznym masochizmem uciekinierów ze szpitala wariatów.


Kisielu

Do Saloonu nie zaglądam już od wieków, więc nie wiem o czym mówicie. I… chyba nie chcę wiedzieć. ;)

Jeśli Twoje następne teksty będą tak rzetelnie napisane, jak ten, to tylko cieszyć się mogę, że na TXT przybył kolejny bloger, który ma głowę na właściwym miejscu.

Witaj! :)


-->Kisiel

O!, witam serdecznie. Yassa się ucieszy, jak sądzę ;) Ja zresztą też się cieszę.

A co do sprawy, problem polega na tym, że mało wiemy. Jesteśmy poddawani manipulacjom przez dozowanie nam dokumentów. Jutro ukażą się kolejne pisma i już nic nie będzie pasowało. Ale jeśli jest tak, jak piszą w Ministerstwie Prawdy, to rzeczywiście granda. Jako ministrowie Kempa i Wasserman musieli zgłaszać stanowisko do legislacji rządowej, z tego co wiem, należy to do bieżących obowiązków ministra (podsekretarza stanu). A przejścia na uwikłania lobbingowe, czy wykonywanie poleceń byznesu przez Kempę i Wassermana, na razie nie widać.

Pozdrawiam,
referent

——————————
r e f e r a t | Pátio 35


Foxx, Igła, Magia

Dzięki za miłe przywitanie.

Pozdrawiam

Andrzej


referencie

Też się cieszę na spotkanie z yassą. :)

Nie wiem, czy blogerzy z TXT zaglądają na Blogpress (różne się rzeczy dzieją w necie), więc pozwól, że umieszczę tutaj swój komentarz z Blogpressu jako uzupełnienie głównego tekstu:

“...co do wczorajszych historii w komisji, to istotą jest ponoć niedopuszczenie do omówienia notatki CBA z 12 sierpnia przedstawionej Tuskowi. Mówił dziś o tym w programie tvp “Pod prasą” Sakiewicz. Z notatki tej wynika, że CBA traktuje sprawę jako rozwojową, której konsekwencją może być postawienie zarzutów karnych i ostrzega przed ujawnieniem informacji o prowadzonych przez siebie działaniach w sprawie ustawy hazardowej. Tymczasem Tusk, jak pamiętamy, oświadczył w sejmie, że Kamiński kłamie w swej relacji na temat spotkania z premierem. Można uważać, że skoro jest słowo przeciw słowu, to nie da się rozstrzygnąć, kto rzetelnie relacjonuje przebieg rozmowy – Tusl czy Kamiński, jednak przeciwko Tuskowi świadczy właśnie ta wcześniejsza o dwa dni notatka CBA, z którą musiał się zapoznać, bo na jej podstawie doszło następnie do spotkania premiera z szefem CBA. Tusk dostał na piśmie od CBA ostrzeżenie, by nikomu nie ujawniał swej wiedzy o prowadzonych przez CBA działaniach, a jednak Miro i Rysiek zostali ostrzeżeni. Sam Tusk przyznał, a Drzewiecki i Schetyna to potwierdzili, że Tusk rozmawiał z nimi o podejrzeniach w sprawie hazardu. Konkluzja jest więc następująca: Platforma blokując pracę komisji, chce uniemożliwić wskazanie Tuska jako winnego przecieku, to mogłoby sie bowiem skończyć nie tylko dymisją Tuska, wcześniejszymi wyborami, rozpadem PO i przejęciem władzy przez PiS, ale i zarzutami karnymi dla wielu czołowych działaczy PO, w tym dla Tuska. Zatem gra idzie o wszystko, o być i nie być Platformy. “

pozdrawiam


Andrzeju, co za niespodzianka,

no z takiej okazji muszę się odezwać, mimo żem zajety niesłychanie.
Tak, że nawet nie mam czasu zajrzeć ni do Referenta, ni do Pino…:)

Co do meritum; no comment, jaki koń jest, każdy widzi.
Tylko Pani Renacie, Joli Rutowicz blogosfery, zdaje się, że to różowy jednorożec.

Nie bardzo się orientuję, co tam za krwawa rewolucja przetoczyła się przez w salon, w każdym razie witam gorąco na emigracji.

TXT to wybór doskonały.
Co prawda wielkie Migracje Blogowe dotknęły boleśnie i nas.
Nasza Haute Culture udała się jakiś czas temu na poszukiwanie własnej ziemi obiecanej, wiec zostało nas jedynie trochę introwertyków i szczypta chimeryków.
Ale za to mamy własnego kucharza i gabinet terapeutyczny!

Miejsce to sympatyczne z przyjazną administracją i fajnym koleżeństwem.
Z którym, czasami trudno się zgodzić, jeśli chodzi o pryncypia.
Co do pogody jednak sporu nie ma. Jesień to paskudna pora…

Nie przeszkadza to bynajmniej pozostawać z nim (koleżeństwem)w ciepłych, w miarę humanitarnych relacjach.
Czasem z nudów można pogonić jakiegoś nazbyt kulturalnego, siarczyście zbluzgać innego lub dla zabicia monotonii, po prostu – kurwić dechy.
W granicach regulaminu, oczywiście.:)

Znajdziesz tu też kilkoro niezłych blogerów i jedną całkowicie odjechaną pannę, wobec której proponuję zachować daleko idąca ostrożność.
Rozbudzona bywa jadowita!

Uczulam też na delfickie komentarze Igły, nie zawsze dla wszystkich czytelne.:)

Tyle na początek – tytułem wprowadzenia.

Co zaś tyczy Twego bloga w salonie, to mała prośba; nie kasuj go.
Przez te zwinięte blogi ludzkość straciła bezpowrotnie kilkaset moich błyskotliwych myśli.

Kasowanie to zbrodnia równa paleniu biblioteki aleksandryjskiej!

Zauważyłem, że pieszczotliwa nazwa salonu, którą entuzjastycznie posługuje się Wojtek Orliński, przez te zlikwidowane blogi, niepokojąco zaczyna nabierać waloru prawdy.

Zwłaszcza gdy widzę samego siebie snującego się samotnie po moim opustoszałym miejscu w salonie, wymądrzającego się i tytułującego Panem Referentem.:)

Pozdrawiam serdecznie Ciebie i wszystkich nowoprzybyłych.


Yassa, dobry przewodnik dla początkujących:)

ale co ty chcesz od jesieni?

Jesień jest fajna, no:)

Pozdrawiam introwertycznie i chimerycznie jednocześnie.


Grzesiu, jaka fajna, zdurniawszy?

znowu nie wytrzymałeś i prowokujesz drakę?

No dobra, sam jesteś sobie winien.
Masz więc czego chciałeś:
Maryla Rodowicz jest żałosna i do dupy, razem z tym całym Sewerynem Krajewskim…

Pozdrawki


He, he, nie znasz się,

jak zwykle zresztą.

A poważnie jako że mas ztalent złośliwcze to mógłbyś kiedyś taki kontrowersyjny przewodnik po TXT wyrychtować dla nowych gości, gdzie byś złośliwie i totalnie subiektywnie scharakteryzował blogerów TXT byłych i obecnych mnie np. czy Pino:)

Bo Referent to jakoś nam złagodniał ostatnio:)

Przepraszam autora, że nie na temat, ale to jedna z charakterystycznych cech mojego pisania a i wielu dyskusji na TXT.


Grzesiu,

z tego co przeczytałem, to pan Referent rozpoczął już ten cykl “Grzesiem”.

Przyznać muszę z zazdrością, że wielce udatnie.
Metodycznie, przekrojowo i z rozmachem.
Nostalgicznie powracając do niepodkutych rumaków galopujących po szerokich polach salonu.:)

Bardzo mi się to podoba.
I nie czuję się na tyle mocny by z nim konkurować.
Zwłaszcza, ze “złagodniał” przewrotnie okrasiłeś jednoznacznym zaprzeczeniem – :).

Czas na mnie, bo kiedy Yassowa, jak to jest od pewnego czasu, bryluje sobie w świecie nauki, ja skazany jestem na prowadzenie domu.
Nadeszła właśnie pora obiadu.
Dziś proste polskie zrazy zawijane z kaszą gryczaną.
Już wyczuwam ich zapach…spadam

Pozdrawki


yassa

Witaj,

jak nie w Norge to na TXT się spotykamy :)

Dzięki za wprowadzenie. Co prawda już się trochę sam tu wcześniej rozejrzałem, bo byłem ciekaw, kto na tekstowisku się pasie. U Jacka Jareckiego przywitał mnie m.in. Grześ, a jako że od razu grzecznie nie odpowiedziałem, niniejszym to czynię: dzień dobry, dobry wieczór Panie Grzegorzu :) i dziękuję za dobre słowo. Po moim odezwaniu się u J.J. (pan Jarecki jest u mnie od dawna Dżej Dżejem) podsumowała mnie, używając formy pluralis majestaticus, pewna dama. Być może ta właśnie, o której wspomniałeś, że ma cięty język. :)

U mnie, Yasso, to samo co u Ciebie, tzn. pod nieobecność małżonki, prowadzę dom. Dziś kończyłem bożonarodzeniową szopkę. Jeszcze tylko dzieci ją pomalują, wstawią figurki i można świętować. Buty już na parapecie stoją i czekają na prezenty od św. Mikołaja. Zabawki zresztą też się już pojawiły obok butów.

Pan (Pani?) Igła jest mi znany z początków salonu. O ile pamiętam, to ostry zawodnik był (jest?).

Bloga i komentarzy swoich w salonie nie kasuję, bo to jakaś cząstka polskiego netu jednak jest choćby ze względu na Twoje wpisy. :)

No i na koniec pytanie zasadnicze: podwawelska smoczyca na TXT jeszcze bywa, bo nie chciałbym, żeby mnie siarą zaleciało?

Pozdrawiam serdecznie i liczę na częste spotkania.

Andrzej

P.S. Zgodnie z życzeniem Grzesia, będę dawał od czasu do czasu wpisy o literaturze. Na początek może coś o Iredyńskim, który kolegów literatów regularnie zwał wicechujami. 9 grudnia mija jego rocznica śmierci. Żebym nie zapomniał, zanotuję tutaj teraz, że to on opowiedział zabawną anegdotę o Andrzeju Stopce, krakowskim scenografie, który podobnie jak Iredyński w charakterze znaków przestankowych używał słów na k…, ch… i p…


O,

to ja się cieszę na te teksty okołoliterackie, szczególnie że o Iredyńskim wiem tylko to, że z Jadwigą Staniszkis coś wspólnego miał.

Ale w polskiej literaturze nigdy nie byłem zbyt obcykany.

Pozdrawiam.


Andrzeju,

nie kasujesz?
No to kamień z serca, już się obawiałem.:)

Doskonale, że napiszesz coś o Iredyńskim i tych wszystkich zapijaczonych przez PRL wicechujach.
I młodej Staniszkis, bo zdrowa laska z niej była, choć wesołego życia z Renkiem nie miała, oj nie miała.

To wielce pouczające historie; czasami zabawne, choć na ogół straszne – obraz szarości i beznadziei.

A Pani Podwawelska nawet ostatnio mi tu śmignęła. Pojawia się więc.

A jako, że swego czasu, kategorycznie nie życzyła sobie żadnych kontaktów z tak niegodną kreaturą jak ja, stwierdziła, że w dobrym towarzystwie takim indywiduum ręki się nie podaje, to w pełni szanując jej wolę, nie narzucam się i specjalnie nie wnikam co znowu Pani Renata modzi.

Kobiety zajmujące się tym czym się powinny zajmować są święte.
Ja prowadzenia domu mam już po… uszy!

Jeszcze miło jest w sobotni poranek, gdy ja mogę sobie jeszcze pokimać, a yassowa już pachnąca i świeża wpada ze swoim; “...no paaa, pamiętaj, zrób zakupy i pyszny obiadek…aaa.. wstaw też pranie…znikam!”

Później zaczynają się schody;
co prawda mam carte blanche.
Niby mogę decydować o menu, ale tak naprawdę to tylko iluzja.
Nie jestem przekonany czy podanie dzieckom golonki z chrzanem i szklaneczki piwa byłoby akceptowalne.:)

Pozdrawiam serdecznie


Rotfl,

a ja ucieszyłam wczoraj Czajnika wieścią, że będzie mnie utrzymywał długo i radośnie, ponieważ postanowiłam zostać docelowo doktorem na UJ :P

Teraz cała nadzieja w mojej nędznej średniej, że jednak mnie nie przyjmą, ale sprawa jest niestety rozwojowa, a moje wyniki na studiach coraz lepsze…

pururu


yassa

Nie ma to jak mieć długi łańcuch w chacie. Wszystko można robić – i pranie i obiad. No, co się chce… :)

pozdr.


Pino

Moja najstarsza córeczka ma dokładnie tak samo – udaje, że można się utrzymać z kilkusetzłotowego stypendium doktoranckiego i kilku grantów.

A blog czytałem. Dobry. Zazdroszczę lekkości klawiatury. Serio.

pozdr.


Niezupełnie,

ja jestem klasa robotnicza under construction, zrobiłam już połowę kursu na wózek widłowy. Niech żyje absurd.

Dziękuję :)


Pino

Też się przymierzam do tego kursu. :) I taka anegdota na temat “klasy robotniczej”. W sierpniu osiemdziesiątego roku w stoczni gdańskiej jeden z wchodzących na rozmowy partyjniaków chciał się przymilić strajkującym i skomentował porządek panujący w stoczni: – Klasa robotnicz stanęła na wysokości zadania. Na co jeden z robotników odpowiedział: – Klasa robotnicza to panowie, my jesteśmy robotnicy.

Ja też jestem robotnikiem.

pozdr.


A ja chcę być,

praca umysłowa mnie jakoś nie pociąga…

pozdrawiam


Subskrybuj zawartość