Pod-Grzybki 41, czyli agent 0-700 nadaje

Maria_Kiszczak_-_Dzidzia_piernik.jpg

Dziś „pod-grzybek” tylko jeden, ale za to dorodny, jako że mój agent specjalny 0-700, ksywa „Inwigilator”, przybiegł do mnie z informacjami o rzeczywistym przebiegu spotkania Kiszczakowej z Łukaszem Kamińskim w IPN-ie. A oto jego relacja z przeprowadzonego wywiadu operacyjnego.

*

Cóż-że tam się tłukło starej Kiszczakowej pod kołtunem, to pewnie i sam bies nie ogarnie. W każdym razie, baba dostała regularnej, z przeproszeniem, szajby i poszła z kwitami „Bolka” jak na bazar – do samego Ipeena.

Ale! Pana Łukasza Kamińskiego nie bez kozery posadzono na ipeenowskim kolczastym stolcu. Toteż przez bite dwa tygodnie utwierdzał się, czy jest aby bezpiecznie, bo takie papiery, wiadomo – śliska sprawa. No i kombinował, jak by tu babę oszwabić bez płacenia. Stara Kiszczakowa zaś swoją drogą jęła molestować młodego Cenckiewicza na okoliczność posiadania pieniądzów – czy aby nie zabuliłby jej okrągłych stu tysięcy, jako że wiedziała iż Cenckiewicz cięty na „Bolka” był okrutnie i pod chajrem przysięgał, że go dojedzie.

Najwyraźniej jednak młody Cenckiewicz okazał się w badawczych ślipiach chytrej Kiszczakowej gołodupcem. Toteż znów pobieżyła w tak zwane pędy do Kamińszczaka na tę jego ipeenowską melyne, w międzyczasie schodząc z ceny do marnych dziewięćdziesięciu tauzenów „na Ukrainkę”, bo pilnie potrzebująca była. Zbliżała się akurat Wielkanoc, a w chałupie szyby nie umyte, parkiety nie zdeflorowane, karoryferom schną żeberka – słowem, jak tu żyć? Postawiła siwuchę na biurko i powiada:

  • Jak jest?

  • G… jest, ty stara pudernico! – krzyknął Kamiński i jak raz zza kołdry, co w przejściu do sypialni wisiała, żeby zimnem nie ciągnęło, wychylił się asystent z prokuratury i policmajster.

  • Toś ty taki? – wysyczała Kiszczakowa.

  • Ano, taki – nie tracąc rezonu odparł Kamińszczak. – Każdego podkabluję, każdemu usłużę. Toś ty nie wiedziała, durna, że nową władzę teraz mamy? Ciesz się, szantrapo jedna, że cię zdrowiem darujemy i nie wyjmiemy paragrafów.

  • Za małe są na mnie te wasze paragrafy…

  • Taak? Jak ci sprawę zasolimy o paserstwo państwowymi papierami, to dopiero cienko zaśpiewasz!

  • Oż ty w życiu… – stara Kiszczakowa chwyciła siwuchę i bęc flaszką w okno! Szyba się posypała, Kiszczakowa jak ta fryga – wiuuu, przesadziła parapet i tyle ją widzieli.

  • Daleko nie ucieknie – powiada do swoich spokojnie Kamińszczak. – Ani chybi zamelinowała się na Mokotowie. Tam ją dorwiemy.

Pobiegli, drzwi do chałupy Kiszczakowej podważyli łomem i wpadli do środka.

  • Oddawaj babo, bo buźkę przefasonuję! – drze się policmajster wyszarpując ze szponów Kiszczakowej papiery.

  • Nie dam, mooje! Zapłać chociaż, padlinojadzie!

  • Już ja ci zapłacę... – wydyszał policmajster podając teczki Kamińszczakowi. Ten zasadził jeszcze starej kopniaka w sempiternę na do widzenia i powiada: – No, a teraz ferajna – wio na konferencję! Następna kadencja w Ipeenie moja, a ze mną i wy nie zginiecie!

Resztę Państwo znają.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Agent 0-700:

http://niepoprawni.pl/blog/346/posluchanie-u-ambasadora

http://niepoprawni.pl/blog/346/karnawal-u-prezydenta

„Pod-Grzybki” opublikowane w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 09 (02-08.03.2016)

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Panie Piotrze!

Jakoś mało mnie to bawi.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Subskrybuj zawartość