Zachód ma swój Smoleńsk

Dziś Zachód doczekał się, poniekąd na własne życzenie, swojego Smoleńska.

ska_Niepodleg__a_nr30_28_07-03_08_2014_500px.jpg

I. U nich i u nas

Zastanawiałem się, czy w krajach, których obywatele zostali zamordowani przez rosyjskich terrorystów grasujących na wschodzie Ukrainy, pojawią się głosy podobne do tych, jakich doświadczyliśmy w Polsce przy okazji Smoleńska. Czy objawi się tam chór celebrytów zapewniających jeden przez drugiego, że to nieistotne co się stało z ciałami ofiar. Czy wyskoczy jakaś stara wariatka ogłaszająca, że chciałaby aby jej prochy spuszczono w kiblu samolotu. Czy w tamtejszych mediach lansowany będzie pogląd, że pomieszanie fragmentów zwłok to nic strasznego, a trumien pod żadnym pozorem nie wolno otwierać, bo to jest sprzeczne z rosyjskimi przepisami sanitarnymi i dowodzić będzie rusofobii, co zaszkodzi relacjom z Kremlem. Czy pojawi się jakiś holenderski lub australijski odpowiednik Ewy Kopacz zapewniający, że ziemię na miejscu tragedii przekopano na metr w głąb, a wszelkie szczątki zostały starannie przesiane i zidentyfikowane. W końcu, nie bez racji wskazuje się na uległość zachodnich rządów w stosunku do reżimu Putina i generalnie Rosji – że przedkładają interesy gospodarcze nad wartości o których przy innych okazjach gardłują dniem i nocą, że nie zauważają zbrodni czekistowskiej junty, że zapatrzeni w potencjał rosyjskiego rynku i tani gaz nie chcą zająć stanowczego stanowiska wobec rosyjskiej agresji na Ukrainę...

I co? Nic z tych rzeczy. Większość ciał trafiła do Holandii, gdzie zostaną poddane sekcji oraz identyfikacji przez tamtejszych specjalistów. Przedstawiciele OBWE obecni na miejscu zbrodni alarmują, że wciąż walają się tam ludzkie szczątki, a w powietrzu unosi się fetor rozkładu. Czarne skrzynki są w Wielkiej Brytanii i tam będą badane. Wreszcie, nikt nie waży się oznajmiać, że dla wyjaśnienia okoliczności mordu nie jest potrzebny wrak samolotu. Przeciwnie – alarmuje się, że części boeinga są niszczone przez „zielone ludziki”, co może znacząco utrudnić dochodzenie. Holenderski urząd ds. bezpieczeństwa ogłosił, iż będzie koordynował międzynarodowe śledztwo w którym weźmie udział 24 ekspertów z różnych krajów.

II. Bez „pojednania”

Nikt też nie namawia do „pojednania” z Rosją – nawet gdyby politycy Holandii, Wlk. Brytanii, czy Australii ze względu na interesy różnych lobbies biznesowych chcieliby zmarginalizować znaczenie tragedii, to nie pozwalają im tamtejsze media i opinia publiczna. Więcej nawet: otwartym tekstem mówi się o winie Rosji i próbach sabotowania śledztwa przez moskiewskich „separatystów”. Telewizja Sky News podaje za brytyjskim wywiadem, że terroryści chcieli usunąć wszelkie pozostałości po ofiarach z rejonu zestrzelenia i rozrzucić na miejscu szczątki innych samolotów, by wprowadzić w błąd śledczych. Holenderski „De Telegraaf" publikuje zdjęcie apartamentowca w którym mieszka córka Putina, by każdy mógł jej powiedzieć, co sądzi o jej ojcu. „Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze: „Gdyby Putin tylko zechciał, przez granicę nie przedostałby się nawet jeden nabój, nie mówiąc o systemach przeciwlotniczych z przeszkoloną załogą”. Równie krytyczne jest nastawienie zachodnich mediów wobec prób szerzenia rosyjskiej dezinformacji.

Jakże to wszystko jest różne od tego, czego byliśmy świadkami po zamachu smoleńskim. Jakże dalekie od zapewnień o omnipotencji i rzetelności MAK, wszechstronnej pomocy udzielanej przez rosyjskie instytucje, wiary w bezstronność rosyjskiego śledztwa. Nie ma bezkrytycznego kolportowania rosyjskich wrzutek, jak tej o rzekomym zestrzeleniu malezyjskiego boeinga przez ukraińskie myśliwce – odpowiednika „czterech podejść do lądowania”, „nacisków” i „pijanego Błasika w kokpicie tupolewa”. Jakże, powiadam, inne są reakcje władz Holandii czy Australii od tchórzliwego chowania głów w piasek przez nasze łże-elity, które wolały rozpętać operację socjotechniczną – zimną wojnę smoleńską skutkującą trwałym podziałem społeczeństwa i jak na szyderstwo ogłosić, że „państwo polskie zdało egzamin”, bo sprawnie zorganizowało pogrzeby. Pogrzeby, dodajmy, w których na dobrą sprawę do dziś nie wiemy gdzie kogo pochowano, jak w przypadku śp. Anny Walentynowicz.

III. Zachodni Smoleńsk

Dziś Zachód doczekał się, poniekąd na własne życzenie, swojego Smoleńska. Gdyby nie uporczywe zamykanie oczu na naturę rosyjskiej agresji, korytarz powietrzny nad wschodnią Ukrainą dawno byłby zamknięty. Gdyby nie miesiące bredzenia o „deeskalacji” konfliktu, gdyby zdecydowano się na realną izolację Rosji przez kraje europejskie i wsparcie Ukrainy w walce z „separatystami” z importu, do tragedii by nie doszło. Oczywiście, okoliczności obu zamachów są nieco inne. Jednak podstawową różnicą jest podejście władz poszkodowanych krajów – tamci, w przeciwieństwie do „naszych”, posłali na drzewo MAK wraz z jego uroszczeniami i wydębili od Ruskich zwrot czarnych skrzynek, ciał ofiar oraz obecność delegatów OBWE na miejscu tragedii. Nikt, ani w rządach ani w mediach państw traktujących siebie i swych obywateli serio, nie śmiał lekceważyć wagi zamachu. I nawet jeśli nie dojdzie do znaczących obostrzeń międzynarodowych wobec Rosji, bo „business is business”, można mieć pewność, że przynajmniej tej sprawy rządy zachodnich państw nie odpuszczą. Takie rzeczy możliwe są tylko u nas.

Na koniec – mamy oto niepowtarzalną szansę, by kwestię smoleńską wprowadzić na poważnie w orbitę międzynarodowego zainteresowania. W obecnej sytuacji nikt nie zbagatelizowałby możliwości zamordowania przez Putina polskiej elity z prezydentem Lechem Kaczyńskim na czele. Jednak, by umiędzynarodowić sprawę Smoleńska, gang Tuska musiałby siłą rzeczy poddać niezależnej ocenie ekspertów całość matactw i zaniechań których się dopuścił – ze wszystkimi konsekwencjami. Dlatego bez zmiany władzy szansa pozostanie niewykorzystana. Ale czy za rok, po wyborach parlamentarnych, wciąż będzie jeszcze sprzyjający klimat, by świat gotów był zainteresować się tym, co naprawdę wydarzyło się na Siewiernym 10 kwietnia 2010 roku? No właśnie.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Artykuł opublikowany w tygodniku „Polska Niepodległa” nr 30 (28.07-03.08.2014)

 

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Panie Piotrze!

Szef gangu zwiewa do Brukseli. Ciekawe, czy znajdzie się ktoś na tyle odważny by sprawę popchnąć.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


@JM

W końcu ktoś się znajdzie.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Subskrybuj zawartość