Aukcja Polski

Mamy do czynienia z permanentną aukcją Polski – jej zasobów, oraz obecnych i przyszłych dochodów obywateli. Aż do nieuchronnego końca.

Oligarchia_finansowa.jpg

I. Utarczka o rentowność

Niedawno, na stronach „Rzepy”, wpadł mi w oko taki oto tytuł: „Słaba aukcja polskiego długu”. Już wyjaśniam o co chodzi. Otóż Ministerstwo Finansów, by pokryć planowany deficyt, wystawia na sprzedaż rządowe papiery dłużne oferując nabywcom określoną „rentowność”, czyli oprocentowanie. Tu jednak jest haczyk. Potencjalni kupcy przez brak popytu mogą wymusić na rządzie zwiększenie „rentowności”, czytaj – oprocentowania obligacji. Jeśli rząd jednak uzna, że proponowane przez „inwestorów” warunki są nie do przyjęcia, to wycofuje się ze sprzedaży części obligacji.

I jedna z takich właśnie cyklicznych „aukcji długu” odbyła się w ostatni czwartek (13.02.2014). Dlaczego według „Rzeczpospolitej” była ona „słaba”? Ano dlatego, że mimo iż popyt nabywców opiewał na papiery o wartości ok. 6 mld zł, to Ministerstwu Finansów udało się sprzedać obligacje za jedyne 3 mld. Powód? „Inwestorzy” oczekują papierów bardziej „rentownych” – innymi słowy, wyżej oprocentowanych – na co z kolei nie godzi się rząd, gdyż oznaczałoby to wypłacanie nabywcom wyższych odsetek i w konsekwencji podrożenie obsługi polskiego zadłużenia – przykładowo, w 2012 roku koszt obsługi długu wyniósł więcej niż wpływy z podatku PIT.

Zresztą, rząd i tak zmuszony był podnieść rentowność obligacji. „Rzepa” podaje, iż w stosunku do przetargów styczniowych oprocentowanie obligacji pięcioletnich wzrosło z 3,69% do 3,88%, a dziesięcioletnich z 4,34% do 4,54%. Oprocentowanie obligacji zeszłorocznych było jeszcze niższe.

II. Pod presją finansjery

Cóż to oznacza? Oznacza to, że polskie papiery wartościowe powoli, ale wyraźnie tracą zaufanie „rynków” – czyli spekulantów skupujących nasze długi. W ostatnim czasie zagrały tu dwa czynniki. Pierwszy, to przekazanie do ZUS funduszy z OFE i umorzenie obligacji będących w ich „portfelu” – jeszcze w 2012 roku obligacje Skarbu Państwa stanowiły ok. 45% aktywów OFE na sumę ok. 118 mld zł. „Nacjonalizacja” obligacji pokazała czarno na białym jak tragiczna jest sytuacja finansów państwa, niezależnie od księgowych sztuczek. Czynnikiem drugim jest natomiast obowiązujący od lutego zakaz kupowania przez OFE dłużnych papierów skarbowych, co sprawia, że głównym ich nabywcą stają się pomioty zagraniczne – i to one będą dyktować warunki, czyli wymuszać na polskim rządzie podnoszenie „rentowności”. Obecnie udział inwestorów zagranicznych w polskim długu przekracza 40% i będzie nieuchronnie wzrastał. Jak niebezpieczna jest to sytuacja nie trzeba chyba tłumaczyć.

Oczywiście, mamy tutaj diabelską alternatywę – z jednej strony ZUS-owski bankrut, z drugiej – finansowy pasożyt, czyli OFE zasysający część składki emerytalnej i powiększający tym samym dziurę w finansach ZUS-u, nie dając w zamian w zasadzie niczego przyszłym emerytom. Co więcej, od czasu orzeczenia Sądu Najwyższego z 2008 roku stwierdzającego, że pieniądze gromadzone w OFE są środkami publicznymi a nie własnością ubezpieczonego i nie mogą być wypłacone obywatelowi na żądanie, mieliśmy tak naprawdę do czynienia z haraczem rozbitym na dwa „filary” płaconym dwóm różnym instytucjom, tyle że jedna z części owego haraczu została „sprywatyzowana” przynosząc profity z obracania nią garstce grandziarzy.

III. „Chwilówki” dla Polski

Powyższe pokazuje jak zbrodniczym procederem jest zadłużanie państwa – szczególnie, gdy uzyskane w ten sposób środki nie idą na inwestycje, tylko na przejedzenie. To coś jak „chwilówki” zaciągane, by poratować doraźnie rodzinny budżet, a które potem trzeba spłacać z lichwiarskim procentem – bo jak nie, to komornik ogołoci dom do czysta. Rządowe „chwilówki” jeszcze trzymają akceptowalny poziom oprocentowania (choć już nie rozmiar – rząd Tuska z Janem Vincentem przez niespełna 7 lat niemal podwoił polski dług publiczny), ale to oprocentowanie na skutek presji „inwestorów” będzie rosło – i to głównie na rzecz międzynarodowych spekulantów.

Opisana na początku „aukcja długu” jest wielce wymownym sygnałem, bowiem de facto międzynarodowa finansjera postawiła rząd pod ścianą: albo zwiększycie „rentowność” waszych papierów dłużnych, albo nie będziecie w stanie sfinansować deficytu. A żeby spłacać obligacje o podwyższonej „rentowności”, plus zaspokajać bieżące potrzeby rozdętego do granic absurdu państwa, zaciągać trzeba będzie kolejne długi na coraz wyższy procent… i tak dalej. Korkociąg długu. W tym kontekście dodatkowo niepokoi informacja, że podczas uzupełniającej aukcji Ministerstwo Finansów zdołało opchnąć obligacje na kolejny miliard – ale nie podano na jakich warunkach.

Mamy więc do czynienia z permanentną aukcją Polski – jej zasobów oraz obecnych i przyszłych dochodów obywateli. Aż do nieuchronnego końca.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Na podobny temat:

http://niepoprawni.pl/blog/287/korkociag-dlugu

http://niepoprawni.pl/blog/287/dlugi-suwerennosc

http://niepoprawni.pl/blog/287/szesciolatki-na-emigracje

http://niepoprawni.pl/blog/287/kryzysowy-korkociag

http://niepoprawni.pl/blog/287/zielona-wyspa-w-czarnej-dziurze

http://niepoprawni.pl/blog/287/budapeszt-czy-ateny

http://niepoprawni.pl/blog/287/o-greckich-kozojebcach-i-bankructwie-w-zjednoczonej-europie

http://niepoprawni.pl/blog/287/biale-noski-zamiast-bialych-kolnierzykow

 
Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Panie Gadający Grzybie!

Jakie jest wyjście z zaistniałej sytuacji?

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


@JM

Przestać się zadłużać, ale to łatwo powiedzieć...

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Panie Gadający Grzybie!

To łatwo również zrobić. Po prostu władza nie ma prawa sprzedawać papierów dłużnych nikomu poza podatnikami. Papiery przedstawione do wykupu przez podmiot inny niż podatnik, nie są honorowane… Proste jak metr sznurka.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


@JM

Ale jak to zrobić w obecnej sytuacji finansowej? Mamy wg ostrożnych szacunków ok. biliona zł do spłaty, a prawo nie działa wstecz.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Panie Gadający Grzybie!

Rozwiązanie jest proste. Ponieważ w tej chwili nie ma pieniędzy, to nie mamy się czym przejmować. Papierki z nadrukami „one dollar” czy „five pounds” są warte tyle, ile papier na którym je wydrukowano. Zatem wystarczy wieżycielom wysłać rzeczony papier plus farbę niezbędną do wydrukowania. Problem solved!
A tak poważnie, to okres okupacji hitlerowskiej, sowieckiej i postsowieckiej należy wziąć w nawias i powiedzieć, że długi zaciągnięte w tym czasie są długami zleceniodawców namiestników, więc niech wierzyciele udadzą się do Berlina, Moskwy i Brukseli po należność. Natomiast w Rzeczpospolitej należy wprowadzić pieniądz (oczywiście niewymienialny na te gówna typu €, £ i $), zaś całą wymianę towarową rozliczać w barterze z parytetem płacy minimalnej za godzinę, jako podstawą rozliczeń. Chińskie produkty znikają z rynku jako niekonkurencyjne (drogie), zaś zachodnie nagle są tanie. :)
Oczywiście łączy się to z pewnymi perturbacjami, ale my jesteśmy twardzi, więc damy radę.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


@JM

Obecne zadłużenie Polski to w lwiej części długi zaciągnięte już po ’89. Długi Gierka niedawno spłaciliśmy.
Co do barteru – to jest rozwiązanie na przyszłość, ale ten bilion wciąż będzie nad nami wisiał. Chyba, zeby ogłosić bankructwo, odmówić spłaty długów i rozpocząć z czystą kartą. tylko, że wtedy w ramach retorsji inne kraje mogą zamknąc przed nami swoje rynki.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Panie Gadający Grzybie!

Przecież prl-bis jest tak samo gówniany jak oryginał. Jak długo działamy pod dyktando obcych mocodawców, tak długo długi powinny obciążać mocodawców. Poza tym bilion papieru, jest bilionem papieru, więc można to spłacić drukując jeden banknot na bilion dolarów, funtów czy innych marek eur.

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


@JM

Polska nie ma prawa do emisji obcych walut. Musiałaby wydrukować banknot o nominale będącym ekwiwalentem sumy zagranicznego zadłużenia. Co oznaczałoby automatyczną drastyczną dewaluację złotego i inflację.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Polak potrafi!

O tuta, za rogiem (albo za kantem, nie mam pewności): http://plncoin.org


Panie Gadający Grzybie!

A kto przyznaje takie prawo? Niemcom nie wolno było drukować funtów w czasie II wojny światowej ale to robiły. Nie widzę powodu byśmy mieli się przejmować jakimiś zakazami. :)

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


@JM

Nikt od nas nie weźmie fałszywek. Niemcy drukowały fałszywki, by zdestabilizować brytyjską gospodarkę.

Panie Jerzy, moja gorąca prośba: rozmawiajmy o rzeczach realnych, a nie o jakichś wydumanych konstruktach.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


@ sergiusz

Te wirtualne waluty robią się coraz modniejsze. http://www.youtube.com/watch?v=Qy3ErHgtToY&hd=1

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Panie Gadający Grzybie!

Rzeczywista wartość walut takich jak funt czy dolar jest bliska zeru. Zatem wystarczy znaleźć odpowiednie pakowanie i zaserwować im tę informację. Jak to zrobić (czy tak spektakularnie, czy wprowadzając niewymienialność złotego) to osobny problem. Moim zdaniem jest to nie tylko realne, ale konieczne. :)

Pozdrawiam

Myślenie nie boli! (Chyba, że…)


Subskrybuj zawartość