Śladami Wielkiego Brata

...czyli putinowskie inspiracje Dyktatury Matołów.

I. „Porzundek” musi być!

To symboliczne, że kilka dni po największej demonstracji w historii III RP, jaką był marsz „Obudź się Polsko!”, Wielki Strażnik Żyrandola z ramienia Dyktatury Matołów, prezydent Komorowski, podpisał nowelizację ustawy o zgromadzeniach, która w znaczącym stopniu ogranicza tę jedną z podstawowych swobód obywatelskich.

Przypomnijmy dla porządku, że ustawa m.in. umożliwia władzom lokalnym zakazanie dwóch lub więcej demonstracji w tym samym miejscu i czasie, jeśli uznają, że nie jest możliwe ich oddzielenie, lub że może prowadzić to do zagrożenia zdrowia, życia lub mienia. Jak łatwo zauważyć, kryterium uznaniowości jest tu na tyle szerokie, że będzie można zakazać demonstracji pod byle pretekstem. Ach, zgłoszenie należy dostarczyć właściwemu organowi gminy najwcześniej na 30 a najpóźniej do 3 dni roboczych przed planowanym terminem zgromadzenia.

Ponadto, nowelizacja przewiduje kary grzywny dla przewodniczącego zgromadzenia, jeśli nie przeciwdziała naruszeniom porządku publicznego, a także dla demonstrantów, którzy nie podporządkują się poleceniom przewodniczącego. Zastanówmy się – jakież to możliwości „przeciwdziałania” ma „przewodniczący zgromadzenia” na kiludziesięcio-, czy kilkusettysięcznej demonstracji? Każdy, kto próbował zapanować choćby nad kilkudziesięcioosobową grupą ludzi wie, że jest to zwyczajnie niemożliwe, nawet, jeśli ma im grozić jakaś kara za niesubordynację. Bo taka kara na masowym spędzie będzie siłą rzeczy fikcją – ewentualni zadymiarze rozbiegną się na cztery wiatry, a na pobojowisku zostanie „przewodniczący”, na dodatek doskonale znany organom z personaliów, jako twarz całego zamieszania. Wymarzone pole do działania dla wszelkiej maści prowokatorów, a co potrafią, mogliśmy się przekonać podczas zeszłorocznego Marszu Niepodległości.

Dodajmy, że jeśli władza chce zamieszek, to zawsze uda się je wywołać, zaś przerzucenie ciężaru odpowiedzialności za utrzymanie porządku z organów do tego powołanych na organizatorów ma aspekt dwojaki. Po pierwsze, wpisuje się idealnie w logikę demontażu państwa z jaką mamy do czynienia pod rządami Tuska i jego kamaryli, po drugie zaś – stanowi potencjalnie doskonałe narzędzie zohydzania w powszechnym odbiorze niewygodnych politycznie „awanturników”.

Wsłuchajmy się jeszcze w spiżowy głos Kancelarii Prezydenta, głoszący iż „konstytucja w art. 57 zapewnia każdemu wolność organizowania pokojowych zgromadzeń i uczestniczenia w nich. – Nie jest to jednak wolność o charakterze absolutnym, bo może być, w zgodzie z Konstytucją, ograniczona ustawą wtedy, gdy jest to konieczne dla bezpieczeństwa lub porządku publicznego, zdrowia lub praw innych osób – podkreślono.” (cyt. za gazeta.pl).

Nowelizacja wejdzie w życie po tegorocznym Marszu Niepodległości – oficjalnie po to, by podmioty zgłaszające manifestacje były traktowane jednakowo, ja jednak pozwolę sobie zauważyć, iż tutejsze lewactwo znów skrzykuje teutońskie bojówki na zadymę, która – ośmielę się twierdzić – będzie co najmniej równie spektakularna co zeszłoroczna, by już nikt nie miał wątpliwości, że wystarczy tego bezhołowia i w kwestii ograniczania prawa do zgromadzeń „słuszną linię ma nasza władza”.

Bo swobody swobodami, ale „porzundek” musi być i już.

II. Polska jak Rosja

Przy tej okazji naszło mnie pewne skojarzenie, któremu dałem wyraz w tytule niniejszej notki. Oto wyczytałem na stronach „Rzeczpospolitej”, iż przewodniczący Dumy Państwowej Federacji Rosyjskiej, Siergiej Naryszkin, odwołał wyjazd na sesję Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy, motywując swą decyzję „rusofobią” rzeczonego gremium. Ja wiem, że Rada Europy to takie operetkowe ustrojstwo, przeznaczone głównie do jałowego gardłowania o prawach człowieka, niemniej głosy stamtąd dobiegające współtworzą tzw. „atmosferę międzynarodową” wokół różnych państw, która to „atmosfera” w pewnych okolicznościach może posłużyć jako wygodny pretekst do całkiem konkretnych politycznych posunięć i restrykcji. Nie wobec Rosji, oczywiście, za krótkie łapki, ale już wobec takiej Polski – proszę bardzo.

Spójrzmy zatem, na czym ta „rusofobia” Rady Europy miałaby polegać. Ano, na tym, iż miał zostać przedstawiony raport w sprawie wypełnienia zobowiązań wobec Rady Europy przez Federację Rosyjską – a „zobowiązania” te w znacznej mierze dotyczą swobód obywatelskich. Ponadto spodziewana była „ostra rezolucja” i dyskusja w trakcie której miały paść pod adresem Rosji pytania „w sprawie Pussy Riot, zaostrzenia przepisów dotyczących organizacji zgromadzeń publicznych i wprowadzenia odpowiedzialności karnej za zniesławienie, a także pozbawienia mandatu deputowanego przedstawiciela Sprawiedliwej Rosji Giennadija Gudkowa (...)”. Ponadto, a propos „Pussy Riot” „autorzy raportu wzywają też Moskwę do niewywierania presji na sądownictwo.” (cytaty za „Rzeczpospolitą”)

Jak to się ma do prywislańskiej Dyktatury Matołów? Ano tak, że wszystkie zastrzeżenia Rady Europy wobec Rosji można równie dobrze odnieść do Polski pod rządami Tuska.

III. Pełzająca represjonizacja

Gotowi? No to jedziemy.

Odpowiednikiem „sprawy Pussy Riot” są choćby sprawy: Antykomora (ograniczenie wolności i prace społeczne), młodziaka który wypisał na murze obelżywe hasło pod adresem premiera (zawiasy), kiboli skandujących hasło „Donald, matole…” (grzywny), a nade wszystko opozycyjnego szefa kibiców „Legii”, Piotra Staruchowicza, który siedzi już któryś miesiąc w areszcie, bo prokuratura nie jest w stanie sklecić żadnych sensownych zarzutów – w jego przypadku środek zapobiegawczy w postaci aresztu tymczasowego stał się formą represji politycznej.

Idźmy dalej. „Zaostrzenie przepisów dotyczących organizacji zgromadzeń publicznych” właśnie przerabiamy – omówiłem to w pierwszej części notki.

Co tam jeszcze? Aha – „wprowadzenie odpowiedzialności karnej za zniesławienie” – ależ my to już mamy w postaci osławionego artykułu 212 Kodeksu Karnego, a do tego jeszcze osobne artykuły o znieważeniu konstytucyjnych organów (art. 226 par. 3 KK) i prezydenta (art. 135 par. 2 KK).

Poza tym, Rada Europy troska się „pozbawieniem mandatu deputowanego” – i tu również nie odstajemy, przypomnijmy sobie sprawy mandatów poselskich prokuratorów w stanie spoczynku – Bogdana Święczkowskiego i Dariusza Barskiego.

No i na koniec „wezwane Moskwy do niewywierania presji na sądownictwo”. Sądzę, że wiele mogłyby na ten temat powiedzieć nasze „rozgrzane sądy”, ze szczególnym uwzględnieniem „sędziego na telefon”, Ryszarda Milewskiego, który obiecywał wyznaczenie do składu orzekającego „pewnych ludzi”, a który tak rozkosznie potrafił się bawić w towarzystwie premiera na meczu pokazując kibicom rywali „faka”. No, ale Milewski to „odosobniony przypadek”. Oczywiście, oczywiście.

O inwigilacji obywateli Rada Europy nie wspomniała, a szkoda – ogromnie jestem ciekaw jak putinowska Rosja by wypadła w porównaniu z Polską. Bo że przodujemy pod tym względem w Unii Europejskiej, to już wiemy.

Swojego czasu pisałem o pełzającej represjonizacji z jaką mamy do czynienia pod rządami Dyktatury Matołów. Jak widać, proces ten postępuje w najlepsze.

IV. Śladami Wielkiego Brata

Jakiś malkontent mógłby zauważyć, że u nas to wszystko w porównaniu z Rosją jest takie bardziej złagodzone, że gdzie naszemu Ober-Matołowi do putinowskiego zamordyzmu. Niby racja, ale weźmy pod uwagę miejscową specyfikę. Już za PRL-u byliśmy „najweselszym barakiem w obozie”, takimi Sowietami w wersji light – zatem przerabiamy pod tym względem powtórkę z rozrywki. No i nade wszystko – to wszak Moskwa była od zawsze stolicą „przodującego ustroju”, naszym „Wielkim Bratem” stanowiącym dla tutejszych kacyków niewyczerpane źródło inspiracji. Sądząc po wymienionych w tekście przykładach, w dobie polsko-rosyjskiego „pojednania”, tudzież „zacieśniania braterskich stosunków”, owe inspiracje znów stają się nader aktualne.

Ciekawe tylko, kiedy nadejdzie moment, gdy marszałek Sejmu Ewa Kopacz, wzorem swego rosyjskiego odpowiednika, Siergieja Naryszkina, będzie wolała nie pojawiać się w Strasburgu, tłumacząc to „polonofobią” Rady Europy.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Na podobny temat:

http://niepoprawni.pl/blog/287/dyktatura-matolow

http://niepoprawni.pl/blog/287/dyktatura-matolow-ii

http://niepoprawni.pl/blog/287/zwyciestwo-prowokacji

Średnia ocena
(głosy: 1)

komentarze

Panie Gadający Grzybie!

Myślę, że Ewa Kopacz powoła się na rusofobię, żeby nie być posądzoną o nacjonalizm. :)

Pozdrawiam


Subskrybuj zawartość