Partia Gazpromu w Polsce

Polski Urząd Regulacji Energetyki zachował się jak gazpromowska agentura wpływu. Zapłacimy za to wszyscy.

I. Skandal z rewersem wirtualnym

Jeśli ktoś miał wątpliwości co do istnienia „partii Gazpromu w Polsce”, której przedstawiciele ulokowani są w najróżniejszych instytucjach – nie wyłączając administracji państwowej, to niedawno mogliśmy zaobserwować jej działanie w praktyce.

Oto, jak podała „Wyborcza”, od marca obowiązuje nowa taryfa za przesył gazu rurociągiem jamalskim, drastycznie redukująca opłacalność tzw. rewersu wirtualnego. O co chodzi z tym rewersem? Otóż, od czterech miesięcy istnieje możliwość wirtualnego transportu tańszego gazu z Niemiec – do Lwówka k. Poznania lub do Włocławka – za pomocą jamalskiej rury. Polega to na tym, że zamawia się gaz u niemieckiego dostawcy, a następnie „wymienia” się go na gaz dostarczony fizycznie z Rosji. Za operację odpowiada spółka Gaz System. Opłacalność tego „wirtualnego transportu” wynika nie tylko z niższej ceny „niemieckiego” gazu, ale również z dotychczasowej preferencyjnej stawki płaconej za wejście do rury przy rewersie wirtualnym – wynosiła ona dotąd 13,12 zł za 1000 m3 gazu. Jeśli zważymy, iż w tym roku za pomocą rewersu wirtualnego możemy sprowadzić aż 3,7 mld m3 gazu, czyli niecałą 1/3 całkowitego zapotrzebowania Polski, zaś wydobycie własne zaspokaja ponad 1/3 (ok. 5 mld m3), to okazałoby się, że za przepłacony gaz z Rosji bulilibyśmy w o wiele mniejszym wymiarze, niż wynikałoby to z „wynegocjowanej” przez Waldemara Pawlaka umowy.

Niestety, nie ma tak dobrze, albowiem ni z tego, ni z owego EuRoPol Gaz, zawiadujący polskim odcinkiem gazociągu jamalskiego wprowadził nową stawkę za rewers wirtualny w wysokości 26,70 zł za 1000 m3 – ponad dwukrotnie wyższą od dotychczasowej! Formalnie w EuRoPol Gazie panuje równowaga udziałów między PGNiG a Gazpromem (po 48% udziałów, 4% ma Gas Trading), jednak to Gazprom jako dostarczyciel surowca gra tam pierwsze skrzypce, a szefem przedsiębiorstwa jest Aleksander Miedwiediew, zatem logiczne jest, iż będzie on reprezentował rosyjskie interesy, z którymi koliduje możliwość kupowania przez Polskę tańszego gazu z kierunku niemieckiego. To jedno.

II. Pod dyktando Gazpromu

Jednak prawdziwy skandal tkwi gdzie indziej. Mianowicie, według EuRoPol Gazu, dwukrotna podwyżka opłaty została wprowadzona… na pisemne wezwanie prezesa Urzędu Regulacji Energetyki! Innymi słowy, polski urząd i prezes Marek Woszczyk zachowali się jak gazpromowska agentura wpływu, redukując opłacalność rewersu wirtualnego. Import z Niemiec wciąż będzie stosunkowo korzystny, ale zwiększone koszty odbiją się w cenach gazu, za który zapłacimy wszyscy. Zyska na tym jedynie EuRoPol Gaz – czyli Gazprom i Rosja.

Dodatkowego smrodku przydaje sprawie moment podniesienia opłat, następuje on bowiem niedługo po tym, jak Polska skierowała do Trybunału Arbitrażowego w Sztokholmie pozew przeciw Gazpromowi i spółce Gazprom Eksport w którym domagamy się zmiany zasad ustalania cen i obniżenia ich o 10 procent. Warto pamiętać, iż w chwili obecnej płacimy ponad 500 dol. za 1000 m3, podczas gdy zachodni odbiorcy rosyjskiego gazu płacą średnio o 1/4 taniej, zaś Rosja dodatkowo jeszcze te ceny im obniża. Nam Rosja podobnych obniżek konsekwentnie odmawia i to by było tyle, jeśli chodzi o „korzystną formułę cenową” o której bredził wicepremier Waldemar Pawlak podczas pamiętnych gazowych negocjacji.

Efekt jest taki, że bardziej opłaca się nam odkupywać rosyjski gaz od Niemców. Nasi zachodni partnerzy sprowadzają surowiec z Rosji po tak korzystnych cenach, że nawet po doliczeniu marży ten niby-niemiecki gaz jest i tak o ok. 15% tańszy niż ten sam gaz kupowany bezpośrednio od Rosjan! Zresztą, w założeniu sprowadzanie gazu za pomocą rewersu wirtualnego miało być elementem nacisku na Gazprom, by w końcu obniżył nam stawki, tak jak uczynił to wobec zachodnich kontrahentów.

III. Dziwna niemożność

Po raz kolejny daje o sobie znać brak dywersyfikacji dostaw i oddanie de facto w rosyjskie ręce jamalskiej magistrali. I tu muszę przypomnieć o tzw. gazociągu słubickim, o którym pisałem w notce „Zapomniany gazociąg”. W skrócie: chodzi o gazociąg wybudowany w 2001 roku przez niemiecki koncern EWE, przebiegający pod Odrą w rejonie Słubic i zaopatrujący w gaz kilkadziesiąt gmin w woj. lubuskim. Niemcy do 2009 roku wybudowali ok. 1200 km gazociągów i oferowali Polsce możliwość sprzedaży do 2 mld m3 gazu rocznie. Do pełni szczęścia brakowało wybudowania 30 – 40 km rurociągu, który podłączyłby infrastrukturę niemieckiego koncernu do polskiej sieci przesyłowej. W ten sposób podpięlibyśmy się do europejskiego systemu przesyłowego z ominięciem „jamalu” i moglibyśmy dziś sprowadzać tańszy gaz z kierunku zachodniego bez zawracania sobie głowy różnymi „rewersami” i stawkami za wejście do rosyjskiej rury.

Niestety, mimo opracowania w 2004 roku studium wykonalności projektu i uzyskania pozwoleń na budowę, sprawa rozbiła się o postawę państwowego monopolisty, czyli spółki Gaz-System, zawiadującej polskimi gazociągami, która nie wyraziła zgody na podłączenie magistrali słubickiej do swojej sieci. Byłaby to oczywiście zaledwie namiastka dywersyfikacji, ale w naszej sytuacji nawet to byłoby nie do pogardzenia i dawało jakąś kartę przetargową wobec Gazpromu.

Tymczasem mamy niekorzystną umowę obowiązującą do 2022 roku, budowa gazoportu w Świnoujściu się ślimaczy, nie mówiąc już o Nord Streamie spłycającym tor podejściowy do portu, gaz łupkowy to melodia przyszłości i to niepewnej, zważywszy na antyłupkowy lobbing oraz dziwne machloje wokół koncesji, zaś Gazprom funduje stypendia dla doktorantów UW, werbując świeży narybek dla swej i tak potężnej agentury wpływu.

Partia Gazpromu w Polsce działa w ukryciu ale pełną parą. Przejawy jej aktywności można od czasu do czasu zaobserwować przy takich okazjach jak negocjacje gazowe, czy opisywana tu decyzja Urzędu Regulacji Energetyki. Jednak najlepszym dowodem na jej wszechobecność jest permanentny bezwład i niemożność naszego kraju we wszystkich inicjatywach, które mogłyby zagrozić interesom rosyjskiego giganta pełniącego funkcję czołowej broni w imperialnym arsenale Kremla.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: Niepoprawne RadioPL

Średnia ocena
(głosy: 4)

komentarze

Panie Grzybie!

Dałbym 4 gwiazdki, gdyby wymienił Pan kilka nazwisk. Waldemar Pawlak i jakiś Rosjanin, to trochę mało…

Pozrawiam


@autor

Uprawia Pan żałosną PiSowska propagandę. Przecież owa koalicja, to ponoć najdoskonalsza emanacja władzy jaka pojawiła się po 1980 roku.. .

Katastrofa goni katastrofę.. – również gazową.. .

************************
Drążę tunel.. .


Poldek

Że PO jest do rzyci, to jeszcze niekoniecznie znaczy, że PiS jest zbawieniem ludzkości. :)


@Pino

NIe sądzę aby jakakolwiek partia polityczna pretendowała do zbawiania ludzkości (mówię o partii demokratycznej). Choć partie komunistyczne miały takie ambicje, cięgoty do monopolizowania i obsadzania wszystkiego swoimi a przeciwników obwoływano belzebubami.

W POlsce jest taka partia której członek obwoływał publicznie bezlezubebem, która monopolizuje co się da, opozycję chciała likwdować pod hasłem “dożynania watach”, a programem jej jest miłość.

Każda partia która odsunie ich od władzy ową partię miłości, będzie lepsza – gorszej już dla Polski być nie może. Jeśli to będzie PiS, z przyjemnością zagłosuję na nią.

************************
Drążę tunel.. .


Poldek

Przegrali chyba sześć kolejnych wyborów. Jako że jestem już myślami przy wieczornym meczu, to określiłabym, że grozi im spadek z Ekstraklasy.

Ja tam się nie znam na polityce, ale SLD lat 2001-2005 pamiętam, więc nie jestem pewna, czy PO można faktycznie określić mianem najgorszego zua.


@Pino

łaska wywyborców na pstrym koniu jedzie. A zdaje się, że po zakochaniu w Tusku przychodzi duży kac jego wyborcom… .

************************
Drążę tunel.. .


Poldek

Z zakochanych w Tusku kojarzę tylko RRK. :)


Pani Pino i Panie Staszku!

No to pogadaliście sobie jak umiarkowany obrońca po z jej zaciekłym przeciwnikiem, tylko co z tego? Wszystkie partie zasiadające w sejmie są mniej lub więcej upaprane w tym g…, więc wybór którejkolwiek z nich to wybór mniejszego zła, a więc coś moralnie nagannego. Proponuję pracę nad programem pozytywnym. Co Państwo na to?

Pozdrawiam


O właśnie,

można spróbować. Wymyślimy strategię dla Polski, siedząc na kanapach, chwileczkę, tylko zrobię sobie kawy.


Poldek

Choć partie komunistyczne miały takie ambicje, cięgoty do monopolizowania i obsadzania wszystkiego swoimi a przeciwników obwoływano belzebubami.

Wskaż mi partię, która – po 1989 – nie robiłaby tego samego. (Argumentację możesz sobie w buty wsadzić, liczy się działanie i jego efekty. W tym przypadku – obsada stanowisk przez “swoich”.)


@Magia

goofina

Choć partie komunistyczne miały takie ambicje, cięgoty do monopolizowania i obsadzania wszystkiego swoimi a przeciwników obwoływano belzebubami.

Wskaż mi partię, która – po 1989 – nie robiłaby tego samego. (Argumentację możesz sobie w buty wsadzić, liczy się działanie i jego efekty. W tym przypadku – obsada stanowisk przez “swoich”.)

Zawsze ten, kto chce zmienić skład o odmonopolizować będzie oskrżany o “obsadzanie swoimi”. Inaczej się nie da. Np. PO gdy przyszło o władzę chcąc obejść procedury wybory dyrektorów, mianowało swoich z pominięciem procedur mianując dyrektorów p.o.

Więc we wszelkich zmianach musi być szacunek dla procedur. Niestety, nowa władza która przyszła walczyć z “pisizmem” miała gdzieś zasady. Odstawiła kolejny skok na stołki, bez żadnych wyjątków i bez żadnych krępacji. Najboleśniejszy i najbardziej widoczne jest to w mediach publicznych. Taka nierównowaga i służalczość mediów wobec władzy była tylko w okresie prezesury Kwiatkowskiego.

************************
Drążę tunel.. .


dziękuję Poldku

Niezbyt zgrabnie uciekłeś od odpowiedzi.

Powoływanie się na procedury (całe szczęście, że nie dodałeś “państwa prawa”) jest dość naiwne, bo ktoś te procedury tworzy i tworzy je tak, aby to jemu pasowały. A potem krzyczą – takie jest prawo, to jest zgodne z prawem!

Ech, naiwność! :D


Pani Pino!

Ja już nie tylko swoją część wymyśliłem, a nawet ją tutaj opublikowałem. Teraz mam nowszą wersję, więc jeśli ktoś będzie chciał chętnie się podzielę.

Nie można zacząć inaczej zmieniać świata, niż zaczynając od dyskusji i ustalenia co chce się robić. Chyba, że chce się tylko narzekać…

Pozdrawiam


No pewnie,

tylko, że ja jestem lewicą, przeważnie kanapową #occupysofa a Ty jesteś konserwatywnym kapitalistą.

Ja to głównie czekam, aż przyjdzie rewolucja i znowu będzie, jak w Paryżu, ale komuna się nie podda, komuna śmiercią gardzi.

Ty natomiast, bo czytałam, mniej więcej, Twoje państwo, chciałbyś wprowadzać jakiś podział obywateli na klasy, w tym możliwość dobrowolnego popadnięcia w niewolnictwo. To się kłóci z moją wiarą w to, że wolności nie można się zrzec.

Docelowy plan jest taki, by zlikwidować państwa, zbudować anarchistyczne struktury sieciowe, no hell below us, above us only sky, zero bolszewizmu, zero Marksa, wyłącznie Bakunin, niech bogaci pozostaną bogatymi, ale niech każdy ma domek z ogródkiem i zajmuje się w życiu tym, na co ma ochotę (tę ostatnią koncepcję zaczerpnęłam z pism Stanisława Ignacego Witkiewicza).

Gdzie jest pole do dyskusji i czemu wygląda jak pole minowe? :D


Magia

goofina

Niezbyt zgrabnie uciekłeś od odpowiedzi.

Powoływanie się na procedury (całe szczęście, że nie dodałeś “państwa prawa”) jest dość naiwne, bo ktoś te procedury tworzy i tworzy je tak, aby to jemu pasowały. A potem krzyczą – takie jest prawo, to jest zgodne z prawem!

Ech, naiwność! :D

Nie znam innej drogi jak szacunek dla prawa. Dla Ciebie to nie możliwe a dla mnie tak.

************************
Drążę tunel.. .


Kurna, jak ja nie znoszę hipokrytów

Nie znam innej drogi jak szacunek dla prawa. Dla Ciebie to nie możliwe a dla mnie tak.

O ile mi wiadomo obsadzanie stołków przez obecnych wazeliniarzy władzy odbyło się również z “poszanowaniem prawa”. Prawa ustanawianego (od wieków) przez trupę klownów aktualnie będących przy żłobie.

To o co się pieklisz? O to, że to nie “Twoi” zasiedli na stołkach w oborze i doją również Ciebie? :D


Pani Pino!

Pino

No pewnie,
tylko, że ja jestem lewicą, przeważnie kanapową #occupysofa a Ty jesteś konserwatywnym kapitalistą.

Ja to głównie czekam, aż przyjdzie rewolucja i znowu będzie, jak w Paryżu, ale komuna się nie podda, komuna śmiercią gardzi.

Kapitalizm to system naturalny, w przeciwieństwie do socjalizmu, który sprowadza wszystkich do statusu niewolnika. Tyle, że wmówiono Pani, że jest Pani wolna…

Ty natomiast, bo czytałam, mniej więcej, Twoje państwo, chciałbyś wprowadzać jakiś podział obywateli na klasy, w tym możliwość dobrowolnego popadnięcia w niewolnictwo. To się kłóci z moją wiarą w to, że wolności nie można się zrzec.

Ja akceptuję rzeczywistość. Ponieważ ludzie są różni i mają różne oczekiwania pod adresem innych, muszą mieć możliwość różnego określenia relacji pomiędzy sobą i zbiorowością.
Jeśli z wolności nie można zrezygnować, to czemu posługuje się Pani peslem? To jest numer ewidencyjny, a nie ewidencjonuje się właścicieli. Ewidencjonuje się własność. Mój projekt państwa przewiduje wybicie się na wolność z niewolnictwa w jakie popadliśmy. :) Powinna mnie Pani gorąco popierać.

Docelowy plan jest taki, by zlikwidować państwa, zbudować anarchistyczne struktury sieciowe, no hell below us, above us only sky, zero bolszewizmu, zero Marksa, wyłącznie Bakunin, niech bogaci pozostaną bogatymi, ale niech każdy ma domek z ogródkiem i zajmuje się w życiu tym, na co ma ochotę (tę ostatnią koncepcję zaczerpnęłam z pism Stanisława Ignacego Witkiewicza).

Gdzie jest pole do dyskusji i czemu wygląda jak pole minowe? :D

Ponieważ Pani cele są sprzeczne (wrócić do wspólnoty pierwotnej i mieć domek z ogródkiem dla każdego), więc już się wyłania pole do dyskusji. Jeśli ustalimy hierarchię celów, to może się okazać, że danie wolności tym, którzy będą jej chcieli znajdzie się u nas obojga na topie. W takim przypadku może okazać się, że nasze cele będą zaskakująco zbieżne…

Z saperskim pozdrowieniem


Jerzy

Kapitalizm to system naturalny, w przeciwieństwie do socjalizmu, który sprowadza wszystkich do statusu niewolnika. Tyle, że wmówiono Pani, że jest Pani wolna…

Ależ oczywiście, że sprowadza, czy ja mówiłam coś innego.
Nie sądzę, żeby coś takiego mi wmówiono, wmawiano mi raczej szacunek do prawa i świadomość własnych ograniczeń, ale zawsze czułam instynktownie, że należy to chrzanić. Mamy prawo do szczęścia, lecz nie mamy szczęścia do prawa.
Bukowski siedział w łagrze, a był wolnym człowiekiem. Polecam lekturę “I powraca wiatr…”.

Ja akceptuję rzeczywistość. Ponieważ ludzie są różni i mają różne oczekiwania pod adresem innych, muszą mieć możliwość różnego określenia relacji pomiędzy sobą i zbiorowością.
Jeśli z wolności nie można zrezygnować, to czemu posługuje się Pani peslem? To jest numer ewidencyjny, a nie ewidencjonuje się właścicieli. Ewidencjonuje się własność. Mój projekt państwa przewiduje wybicie się na wolność z niewolnictwa w jakie popadliśmy. :) Powinna mnie Pani gorąco popierać.

A ja jej nie akceptuję, ja ją olewam, ten fragment rzeczywistości, który mnie otacza, sobie gnę we wzory wg własnej fantazji. Parafrazując pewnego księcia, nie lubię ludzkości, ale kocham rozmaite osoby.
Pesel to paskudztwo, ale przecież nie wyemigruję z tego powodu do Szkocji.

Ponieważ Pani cele są sprzeczne (wrócić do wspólnoty pierwotnej i mieć domek z ogródkiem dla każdego), więc już się wyłania pole do dyskusji. Jeśli ustalimy hierarchię celów, to może się okazać, że danie wolności tym, którzy będą jej chcieli znajdzie się u nas obojga na topie. W takim przypadku może okazać się, że nasze cele będą zaskakująco zbieżne…

Jaka wspólnota pierwotna? Coś krzywo przeczytałeś. A kto jest darmozjadem, ten nie będzie miał domku z ogródkiem. #elementarne

Ahoj


Pani Pino!

Pino

Jerzy

Kapitalizm to system naturalny, w przeciwieństwie do socjalizmu, który sprowadza wszystkich do statusu niewolnika. Tyle, że wmówiono Pani, że jest Pani wolna…

Ależ oczywiście, że sprowadza, czy ja mówiłam coś innego.
Nie sądzę, żeby coś takiego mi wmówiono, wmawiano mi raczej szacunek do prawa i świadomość własnych ograniczeń, ale zawsze czułam instynktownie, że należy to chrzanić. Mamy prawo do szczęścia, lecz nie mamy szczęścia do prawa.

Ten tekst kursywą jest boski! Czy ma Pani na niego wyłączność? Bo chętnie będą go kolportował powołując się na Panią lub autora.

Bukowski siedział w łagrze, a był wolnym człowiekiem. Polecam lekturę “I powraca wiatr…”.

Niestety jest to typowe mieszanie dwóch znaczeń terminu „być wolnym”. Ja wiem, że można czuć się wolnym będąc w więzieniu. Niemniej takie „bycie wolnym” nie jest opozycją „bycia niewolnikiem”, tylko „bycia zniewolonym”. To jest subtelna różnica. Można by zilustrować to jutubką Jacka Kaczmarskiego – „Listy”. Niemniej ja chcę dać ludziom możliwość wyjścia z więzienia, w które socjaliści nas wrzucili, a nie tylko czucia się wolnym w celi. Natomiast mam świadomość, że większość woli się czuć wolnymi za kratami, bo wydaje im się, że są bezpieczni. Dlatego przewidziałem utrzymanie statusu niewolnika, jaki nam przysługuje teraz.

Ja akceptuję rzeczywistość. Ponieważ ludzie są różni i mają różne oczekiwania pod adresem innych, muszą mieć możliwość różnego określenia relacji pomiędzy sobą i zbiorowością.
Jeśli z wolności nie można zrezygnować, to czemu posługuje się Pani peslem? To jest numer ewidencyjny, a nie ewidencjonuje się właścicieli. Ewidencjonuje się własność. Mój projekt państwa przewiduje wybicie się na wolność z niewolnictwa w jakie popadliśmy. :) Powinna mnie Pani gorąco popierać.

A ja jej nie akceptuję, ja ją olewam, ten fragment rzeczywistości, który mnie otacza, sobie gnę we wzory wg własnej fantazji.

Pani kontestuje rzeczywistość, ale dostosowuje się Pani do niej. Ja mam zasądzone przez Sąd Najwyższy pieniądze, których wydania bank odmówił mi, bo w dowodzie miałem nieczytelny pesel. Może Pani wskazać podobne działanie świadczące o Pani odrzucaniu rzeczywistości?
Gdy piszę „akceptuję rzeczywistość” to mam na myśli przyjmuję do wiadomości ograniczenia wynikające z ułomnej natury ludzkiej. To trochę co innego niż wiwatowanie na cześć władzy lub pokazywanie jej języka.

Parafrazując pewnego księcia, nie lubię ludzkości, ale kocham rozmaite osoby.

Jak zwykle wykazuję się ignorancją, więc spytam, jakiż to książę tak prawił? Sam do ludzkości niczego nie mam, zaś do ludzi, to już jest różnie. :)

Pesel to paskudztwo, ale przecież nie wyemigruję z tego powodu do Szkocji.

Przecież nie dlatego wyjechałem. Pesla daje się bojkotować nawet w Polsce. Po prostu niech się o to martwią inni. Ja na przykład nie mógłbym podpisać umowy z NFZ, bo oni identyfikują ludzi po peslu, a ja go nie używam. Niemniej moja lekarka dostała informację o „moim” peslu i ona go wpisuje gdzie trzeba.

Ponieważ Pani cele są sprzeczne (wrócić do wspólnoty pierwotnej i mieć domek z ogródkiem dla każdego), więc już się wyłania pole do dyskusji. Jeśli ustalimy hierarchię celów, to może się okazać, że danie wolności tym, którzy będą jej chcieli znajdzie się u nas obojga na topie. W takim przypadku może okazać się, że nasze cele będą zaskakująco zbieżne…

Jaka wspólnota pierwotna? Coś krzywo przeczytałeś. A kto jest darmozjadem, ten nie będzie miał domku z ogródkiem. #elementarne

Wszystko przeczytałem bardzo dobrze. „Bez państwa” już było i nazywa się to wspólnota pierwotna ewentualnie system klanowy. To takie terminy z historii społeczeństw, więc nie rozumiem czemu Pani ma jakieś wątpliwości.
Natomiast jak słyszę o powszechnym dobrobycie (domek z ogródkiem) i darmozjadach, to mam przed oczami bolszewików z ich rewolucyjnym zapałem. To nie będzie działać. Mój system prowadzi do osiągnięcia Pani celów, tyle że robi to skutecznie. Ponadto jest odporny na ludzką głupotę. Pani wizje ją generują i prowadzą do ubóstwa i zniewolenia. Moim błędem jest to, że nazywam rzeczy po imieniu, a nie konwencjonalnie. Trudno porzucić konwencję, gdy jest wdrukowana w nasze głowy…

Ahoj

Pozdrawiam


Jerzy

Ten tekst kursywą jest boski! Czy ma Pani na niego wyłączność? Bo chętnie będą go kolportował powołując się na Panią lub autora.

Boże broń, nie mam kopyrajtu. Trzeba spytać Foxxa, może będzie wiedział.

Pominę fragment o zniewoleniu, bo, jak widzę, mamy podobny cel, co najwyżej różnimy się w doborze środków.

Pani kontestuje rzeczywistość, ale dostosowuje się Pani do niej. Ja mam zasądzone przez Sąd Najwyższy pieniądze, których wydania bank odmówił mi, bo w dowodzie miałem nieczytelny pesel. Może Pani wskazać podobne działanie świadczące o Pani odrzucaniu rzeczywistości?
Gdy piszę „akceptuję rzeczywistość” to mam na myśli przyjmuję do wiadomości ograniczenia wynikające z ułomnej natury ludzkiej. To trochę co innego niż wiwatowanie na cześć władzy lub pokazywanie jej języka.

Też nie mam podpisanej umowy z NFZ.

Wszystko przeczytałem bardzo dobrze. „Bez państwa” już było i nazywa się to wspólnota pierwotna ewentualnie system klanowy. To takie terminy z historii społeczeństw, więc nie rozumiem czemu Pani ma jakieś wątpliwości.
Natomiast jak słyszę o powszechnym dobrobycie (domek z ogródkiem) i darmozjadach, to mam przed oczami bolszewików z ich rewolucyjnym zapałem. To nie będzie działać. Mój system prowadzi do osiągnięcia Pani celów, tyle że robi to skutecznie. Ponadto jest odporny na ludzką głupotę. Pani wizje ją generują i prowadzą do ubóstwa i zniewolenia. Moim błędem jest to, że nazywam rzeczy po imieniu, a nie konwencjonalnie. Trudno porzucić konwencję, gdy jest wdrukowana w nasze głowy…

Przykro mi. Oboje mamy takie same t-shirty, czarne z białym napisem, nie chce mi się prostować rozmaitych półprawd, które zawarłeś w tej części komentarza.

Księcia jakoś nie mogę wyguglać, to też był anarchista, tylko że głupi; w oryginale ta złota myśl brzmiała “kocham ludzkość, ale nie lubię nikogo w szczególności”.

Pozdrawiam


Pani Pino!

Właśnie rozmawiałam ze znajomym na temat mojego pomysłu na państwo. Powiedział, że poczytał trochę, ale nie sporo mu to idzie. Twierdzi, że w rozmowie ze mną, te same pomysły wydają mu się dużo lepsze. Niemniej warto poczytać, jak nie można pogadać.

Pozdrawiam


Jerzy Maciejowski

jjmaciejowski

Dałbym 4 gwiazdki, gdyby wymienił Pan kilka nazwisk. Waldemar Pawlak i jakiś Rosjanin, to trochę mało…

Pozrawiam

Marek Woszczyk – prezes URE. Co do innych – nie mam dostępu do służb tajnych widnych i dwupłciowych, obserwuję tylko skutki działań.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Pino

Pino

Że PO jest do rzyci, to jeszcze niekoniecznie znaczy, że PiS jest zbawieniem ludzkości. :)

Nie ma bytów idealnych – również partii. Natomiast w poruszanym tu temacie surowcowym PiS jako jedyna partia od czasów Buzka (kontrakt z Norwegami, zerwany później przez SLD i rząd Millera) postawił na realną dywersyfikację dostaw rozpoczynając budowę gazoportu.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


re: Partia Gazpromu w Polsce

“Mamy prawo do szczęścia, lecz nie mamy szczęścia do prawa.”

Polemizowałbym z pierwszym członem “Mamy prawo do szczęścia” – otóż konstytucja amerykańska sformułowała to nieco inaczej, jako “prawo do dążenia do szczęścia”. To fundamentalna różnica: każdy ma prawo dążyć do szczęścia, lecz bez gwarancji powodzenia, zaś państwo ma jedynie zapewnić czytelne i jednolite dla wszystkich reguły gry. Natomiast “prawo do szczęścia” zakłada, iż państwo ma obowiązek każdemu obywatelowi to szczęście zapewnić, co jest punktem wyjściowym do totalniactwa i urządzenia “nowego wspaniałego świata”.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Grzybie,

tak, oczywiście, ale to taka metafora jest przecież.


Panie Gadający Grzybie!

GadajacyGrzyb

Jerzy Maciejowski

jjmaciejowski

Dałbym 4 gwiazdki, gdyby wymienił Pan kilka nazwisk. Waldemar Pawlak i jakiś Rosjanin, to trochę mało…

Pozdrawiam

Marek Woszczyk – prezes URE. Co do innych – nie mam dostępu do służb tajnych widnych i dwupłciowych, obserwuję tylko skutki działań.

pozdrawiam

Gadający Grzyb

Gwiazdki uzupełnione…

Pozdrawiam


Panie Gadający Grzybie!

GadajacyGrzyb

re: Partia Gazpromu w Polsce
“Mamy prawo do szczęścia, lecz nie mamy szczęścia do prawa.”

Polemizowałbym z pierwszym członem “Mamy prawo do szczęścia” – otóż konstytucja amerykańska sformułowała to nieco inaczej, jako “prawo do dążenia do szczęścia”. To fundamentalna różnica: każdy ma prawo dążyć do szczęścia, lecz bez gwarancji powodzenia, zaś państwo ma jedynie zapewnić czytelne i jednolite dla wszystkich reguły gry. Natomiast “prawo do szczęścia” zakłada, iż państwo ma obowiązek każdemu obywatelowi to szczęście zapewnić, co jest punktem wyjściowym do totalniactwa i urządzenia “nowego wspaniałego świata”.

pozdrawiam

Gadający Grzyb

To, że „mam prawo do szczęścia” nie implikuje, że należy mi się ono od Państwa. Niestety w takim rozumowaniu jakie Pan prezentuje („mój sposób odczytania jest jedynie słusznym”) widzę znacznie większe zagrożenie dla wolności jednostki niż w domaganiu się szczęścia od państwa. :(

Pozdrawiam


Poranne olśnienia

Dopiero teraz skumałam, że miałeś całkowitą rację w tym fragmencie:

Niemniej ja chcę dać ludziom możliwość wyjścia z więzienia, w które socjaliści nas wrzucili, a nie tylko czucia się wolnym w celi. Natomiast mam świadomość, że większość woli się czuć wolnymi za kratami, bo wydaje im się, że są bezpieczni. Dlatego przewidziałem utrzymanie statusu niewolnika, jaki nam przysługuje teraz.

Bingo, jak rzekłby krakowski fenomenolog!

Pozdrawiam


Jerzy Maciejowski

To nie moja interpretacja. W ten sposób zapatruje się na tę kwestię konserwatywny liberalizm. Historycy idei również w ten sposób interpretują intencje ojców-założycieli USA. Wg mnie, brzmi to rozsądnie.
Aha – poprawka: zostało to sformułowane w Deklaracji Niepodległości, a nie w konstytucji Stanów Zjednoczonych, jak mylnie podałem.

pozdrawiam

Gadający Grzyb


Panie Gadający Grzybie!

Ja nie odnoszę się do słów ojców założycieli, tylko do słów pani Pino. Zupełnie nie interesuje mnie, że jest to trawestacja sformułowania z Deklaracji Niepodległości. :)

Pozdrawiam


Jerzy

Bardzo prawidłowo, szabat dla człowieka, nie człowiek dla szabatu, dogmaty dla ludzi, nie ludzie dla dogmatów (od razu mówię, że to też nie moje i nie mam pojęcia czyje).


Subskrybuj zawartość