Zmiana warty?

Czy polityka historyczna przeżywa swój kryzys, czy może nadchodzi kres takiej jej formuły, którą zaproponował Jarosław Kaczyński? Co dla zwolenników PiS okazuje się ważniejsze?

„..Czy era rządów Jarosława Kaczyńskiego w PiS-ie dobiega końca? Polacy, zapytani na zlecenie DZIENNIKA przez TNS OBOP, wyraźnie wskazują na Zbigniewa Ziobro jako najlepszego kandydata na szefa partii. Były minister sprawiedliwości uzyskał aż 29-procentowe poparcie. Partii bez Jarosława Kaczyńskiego na czele nie wyobraża sobie 16 proc. badanych.” Dziennik

Zbigniew Ziobro nigdy nie zabierał głosu w sprawie polityki historycznej. Nie był wyraźnym zwolennikiem groźnego potrząsania blaszaną szabelką z intencją pokazania Europie, że Polacy nie wypadli sroce spod ogona, niezależnie od wagi poruszanego tematu. Nie wiemy nic o jego poglądach na sprawy społeczne, w sensie wyboru politycznej drogi jaką podążyć ma kraj.
Skupiał się dotąd na walce z patologiami, ze szczerym przyznajmy fanatyzmem. Popularność, jaką się dotąd cieszy, to niewątpliwy wskaźnik nikłego odzewu społecznego na retrospektywne uprawianie polityki, które przestało być, a może nawet nigdy nie było specjalnie atrakcyjne.

Wyplenienie korupcji, przecięcie nici niejasnych, kryminalnych powiązań polityki z gospodarką, nieważne czy rzeczywiście tak demonicznych, czy nie, -tępienie zwyczajnego łajdactwa bardziej jest widać zrozumiałe i do przyjęcia, niż podpiłowywanie salonowych kanap i otwieranie nowych frontów walki. Nie mówiąc o właściwej dla byłego ministra medialnej oprawie działań.
Możliwe, że karykatura poczynań z okresu dwulecia zawarta z słowach „Dzień Ziobry Państwu! Jest szósta rano. Prosimy położyć się na podłodze z rękami rozsuniętymi na boki!”, -sporo mówi o tęsknocie zwolenników PiS do owych widowiskowych praktyk.

Ma to swój niepokojący rzetelnych prawników aspekt. Otóż złudna koncepcja dyscyplinowania społeczeństwa przez eskalację wysokości kar, ma widać wciąż gorących orędowników. A przecież mnożenie nowych przepisów, przy niemożności egzekwowania dotychczasowych, w nadziei na magiczne działanie groźby, czy faktycznego zaostrzenia wyroków, skutkuje psuciem prawa, i na dłuższą metę daje skutki odwrotne do zamierzonych.

Kolejność sondażowa obnaża słabość najsilniejszego ugrupowania opozycyjnego. I erozję idei. Hierarchię ważności celów.
Powraca pytanie: czym właściwie jest i czym ma być PiS? Czy jest to partia wodzowska, oparta o autorytet jednego tylko człowieka, bez którego mizerne ma szanse przetrwać? Mielibyśmy wówczas do czynienia nie ze szczerą próbą realizacji idei naprawy Ojczyzny, ale z zaspokojeniem osobistych ambicji paru ludzi, jeżeli nie wręcz jednego człowieka, który potrafi swoimi uprzedzeniami i frustracjami wstrząsać całym narodem, a najwierniejsze otoczenie ma stanowić lustro, w którym może się przeglądać. I bynajmniej nie weneckie, ale takie z rodzaju zwierciadeł w Gabinecie Osobliwości z Wesołego Miasteczka.

Jeżeli PiS ma się przekształcić w rzeczywisty, potrzebny Polsce szeroki front konserwatywno-ludowy, to nie z tym wodzem. I nie z tym, typowanym przez ankietowanych na sukcesora. Nie wiem , kto to by mógł być.
Ale gdzieś może w parlamencie, czy samorządach zdobywa sobie zwolna uznanie ktoś predestynowany do objęcia przywództwa na rzeczywistej prawicy.
I może jeszcze o tym nie wie.

Średnia ocena
(głosy: 0)
Subskrybuj zawartość